Nad morzem nie zostaliśmy na długo, ledwie dwa dni. Spacer wzdłuż plaży, leżenie do późna przy otwartym oknie, leniwie obserwując falowanie firanek, kilka godzin bezczynności, wieczorem wyjście na miasto, niepodobne do niczego innego.
Przed wejściem jest cicho. Dzień się wycofuje, w ostatnim czasie prędzej, już koło godziny piątej, czasem nawet czwartej, kiedy jaskrawe złoto przechodzi w ciemny granat, a ja wracam polną ścieżką do domu.
Kiedy dotarliśmy nad morze, padał deszcz, a niebo przypominało barwą skrzydło mewy.
Publikujemu trzeci framgment powieści pisanej przez Michała Gołębiowskiego.
Prezentujemy drugi rozdział powieści, którą pisze Michał Gołębiowski.