Studium ukazujące okoliczności męczeńskiej śmierci ks. Stanisława Streicha.
Gdy w wielkanocną niedzielę Franciszek pojawił się na balkonie Bazyliki świętego Piotra wierni ucieszyli się, że biskup Rzymu wraca do zdrowia, a przynajmniej lepiej się czuje. Kto pamięta telewizyjne obrazki z poranka Wielkanocy w 2005 roku, ten mógł przypomnieć sobie Jana Pawła II, który bez słowa błogosławił wiernym na Placu świętego Piotra. Zarówno w przypadku papieża Wojtyły, jak i papieża Bergoglio nikt nie mógł wiedzieć, że będzie to ostatnie spotkanie Następcy Piotra z wiernymi.
Zgodnie z powszechną opinią, kardynał Jorge Mario Bergoglio „wygrał papiestwo” dzięki wystąpieniu, które miało miejsce na jednej z Kongregacji Generalnych poprzedzających konklawe w 2013 r.
Ojcze Święty! Verba docent, exempla trahunt! Żebyśmy mogli odzyskać to poczucie misterium także na Zachodzie, żebyśmy na nowo odkryli prymat Boga i nie poddali się duchowi utylitaryzmu, także tego “duszpasterskiego”, celebrując Msze, śpiewaj to co z natury przeznaczone jest do śpiewu.
Przypominamy fragment książki Marka Jurka „Prawica na rozdrożu”, wydanej w „Bibliotece Christianitas” dwa lata temu, przed ostatnimi wyborami parlamentarnymi. Zamieszczony poniżej rozdział zawiera wnioski z wyborów prezydenckich w LP 2015 i 2020.
Wraz z pogrzebem papieża Franciszka rozpoczął się naturalny okres podsumowań ostatniego pontyfikatu.
Widzę wiele paniki i pesymizmu wśród tradycjonalistów w związku z Leona XIV, głównie ze względu na jego ciągłość myślenia z Franciszkiem. Uważam, że taka reakcja jest błędem — z kilku prostych powodów.
Jak było? W zasadzie „normalnie”. Gdy marszałek Hołownia przekroczył czas, zadając pytanie prezesowi Nawrockiemu, nikt nie interweniował. Gdy chwilę potem Nawrocki chciał, w trakcie gongu, dokończyć myśl – prowadzący mu natychmiast przerwali. Signum loci.
Życie z Franciszkiem wymagało wielkiej dyscypliny uczuć, bez której tak łatwo było osunąć się albo w nieposłuszeństwo i odrzucenie, albo w usprawiedliwianie, a nawet pusty entuzjazm wobec jego pontyfikatu.
Wielki Post to okres roku kościelnego, którego liturgia została po ostatnim soborze powszechnym zmieniona bodaj w największym stopniu.
Cieszymy się, że Kościół znów ma następcę Piotra. Jak każdy potrzebuje on wspracia modlitwego.
Marzenie o powszechnym braterstwie to głupota. Ale może niekoniecznie głupotą jest marzenie o dobrym papieżu. Na pewno jest bardziej realistyczne – w końcu papież jest jeden, a ludzi miliardy.
Pod powierzchnią zwyczajnych zdarzeń i prozaicznych, choć też przyjemnych ludzkich czynności, ale także wśród zmiennych wydarzeń dziejowych, rozwija się wielka „liturgia” Historii, poprzez którą Boża Opatrzność sprawuje swoje nieprzeniknione, nieprzerwane rządy nad światem.
Zanim napiszę cokolwiek innego, pozwolę sobie zauważyć, że pierwszym obowiązkiem katolika wobec zmarłego jest modlitwa. Dotyczy to także, a raczej w sposób szczególny, zmarłego papieża.
Zatem sposób działania głównego nurtu katolickich mediów i katolickiego komentariatu jest odstręczający, przyczynia się bowiem do utrzymywania wierzących w fałszywym mniemaniu wobec człowieka nie wartego ich kultu.
Narodowy Marsz Życia 2025 zakończył się odczytaniem Aktu jubileuszowego.
Pod hasłem „Gdy bije serce, dzieje się historia” ulicami stolicy przeszedł w niedzielę Narodowy Marsz Życia.
Marsz Życia od lat stanowi manifestację na rzecz ochrony życia ludzkiego od poczęcia do naturalnej śmierci.
Razem z aniołami i młodzieńcami żydowskimi uczcijmy dziś Chrystusa Króla.
W pierwszej refleksji po zakończeniu pontyfikatu Franciszka przyszło mi na myśl, iż warto skoncentrować się na dość istotnej dla chrześcijańskiego postrzegania misji papieży kwestii spojrzenia na czas.