Wypowiedzi papieża Franciszka wygłoszone podczas i po podróży na Daleki Wschód, utrzymane w duchu tzw. teologii pluralizmu religijnego, spotkały się już z zasłużoną krytyką.
Ponieważ kiedyś nad imperium brytyjskim nie zachodziło słońce nic dziwnego, że język angielski stał się współczesną lingua franca.
Jedną z charakterystycznych cech reformy liturgicznej związanej z tworzeniem nowego mszału po ostatnim soborze powszechnym były częste, dogłębne ingerencje w świąteczne formularze mszalne. W ten sposób zostały całkowicie zmienione lub bardzo głęboko przeredagowane wszystkie trzy modlitwy kapłańskie z Mszy o Najświętszej Maryi Panny Różańcowej.
W ostatnią niedzielę września 2024 roku, w nowszym zwyczaju rytu rzymskiego wypadała XXVI Niedziela w ciągu roku. W Mszy uczestniczyłem w swojej parafii. Pod koniec liturgii poczułem lekki dysosnans, kiedy kapłan śpiewał modlitwę po Komunii.
W świecie starożytnym dominowały kalendarze lunarno-solarne. Nie było to jednak rozwiązanie optymalne. Wprowadzony przez Juliusza Cezara kalendarz oparty wyłącznie o cykl słoneczny był oczywistym udoskonaleniem. A jednak do dziś jednym, bardzo ważnym elementem naszego życia rządzi, obok słońca, także cykl księżycowy. Chodzi oczywiście o wyznaczanie daty Wielkanocy.
Opuścić wszystko, aby pójść za Chrystusem, to nie tylko zgoda wyrażona w danym momencie, podpis złożony na dole karty profesji.
Gdy dziś świętujemy jego przejście do nieba, składamy dzięki za to życie, które od pierwszych swych chwil aż do godziny śmierci było wędrówką po świetlistej drodze. Święty Benedykt nie odstąpił, wytrwał. Wystąpił w dobrych zawodach i do końca w nich walczył (por. 1 Tym, 6,12; 2 Tym 4,7).
Tajemnica Przenajświętszej Trójcy, którą świętowaliśmy w ostatnią niedzielę, zamknęła cykl liturgiczny upamiętniający wielkie tajemnice chrześcijańskie.
Priusquam te formarem in utero, novi te/ Zanim ukształtowałem cię w łonie matki, już znałem ciebie - dawne, trzywarstwowe obrusy ołtarzowe, białe welony, palki, ornaty i humerały przechowały echa Jeremiaszowych słów graduału mszalnego z 24 czerwca, ośmego dnia przed kalendami lipcowymi.
Przez Misterium Paschalne, przez swoją Śmierć i Zmartwychwstanie, Chrystus wypełnił swoją Paschę.
Kościół spotkał już Chrystusa Zmartwychwstałego, Zwycięzcę śmierci, podczas Jego pierwszych objawień wobec uczniów.
Homilia Przewielebnego Ojca Jeana Pateau Opata Opactwa Matki Bożej w Fontgombault
Wy się nie bójcie! Gdyż wiem, że szukacie Jezusa Ukrzyżowanego. Nie ma Go tu, bo zmartwychwstał, jak powiedział (Mt 28,5-6).
Dziś, w Niedzielę Palmową wejdźmy w serce roku liturgicznego. Ponownie przeżyjmy te dni i godziny, w których w Męce, Śmierci i Zmartwychwstaniu Chrystusa dokonało się nasze Odkupienie.
Być może warto przypomnieć sobie te słowa teraz, gdy zaczynają się święte dni, które doprowadzą nas do poranka Zmartwychwstania.
Pierwszym aktem duszy konsekrowanej jest wierzyć, zgodzić się na Boży plan dotyczący swojego życia i na radyklane ofiarowanie tego życia.
Jeśli zaś chodzi o naturę ludzką, została ona wyniesiona do Nieba u kresu życia ziemskiego Pana, w dniu Jego Wniebowstąpienia. Dzieła dokonane w tej naturze były jednak dziełami Osoby, a nie samej natury. Dziś natura ludzka Słowa Boga trwa w Bogu. Jednak jej obecność na ziemi całkowicie się nie ustała. Pan zechciał zostać wśród nas w swojej obecności eucharystycznej, sakramentalnej, zostawił nam swoje Ciało, swoją Krew, swoją Duszę i swoje Bóstwo pod postaciami chleba i wina.
Dokładnie osiemset lat temu, trzy lata przed swoją śmiercią, św. Franciszek z Asyżu po raz pierwszy zorganizował inscenizację Bożego Narodzenia w grocie nieopodal wioski Greccio we Włoszech.
Qui me invenerit, inveniet vitam. Kto mnie znajdzie, ten znajdzie życie.
Jeśli dane by mi było wierzyć w Boga i jeśli Bóg nagle dałby mi znak, pukając do mego okna w jakiś samotny i leniwy wieczór, myślę, że w jednej chwili, bez cienia wahania, porzuciłbym sieć moich codziennych obowiązków, która mnie nieznośnie oplata i dusi, aby pójść za nim i powierzyć mu się ze ślepym zaufaniem.
W tym roku po świętej Łucji śnieg całkiem zniknął, kto wie, czy nie szykując spełnienia starego przewidywania święta Barbara po lodzie – Boże Narodzenie po wodzie?
Gdy wybrzmiały już hymny nieszporne w dni świętej Katarzyny i św. Andrzeja, odbywały się zabawy stanowe dziewcząt i chłopców, w których tle widoczna była intencja zawarcia w przyszłości dobrego i szczęśliwego małżeństwa.
Kolega opowiadał mi ostatnio o publicznym spotkaniu grupy katolików, na którym pewien duchowny teolog ubolewał, że katolicy na Zachodzie w rozumieniu Eucharystii nie potrafią wyjść poza spekulacje na temat transsubstancjacji, a w odróżnieniu od chrześcijańskiego Wschodu nie słyszymy o Niej jako lekarstwie duchowym.