Dziwi, że Buttiglione nie zauważyła w swoim tekście, iż opisana, z niewątpliwą intencja wzruszenia czytelnika, droga spowiedzi i duchowego kierownictwa, jest praktycznie nie do zrealizowania w lokalnym Kościele.
Obejrzałem przed chwilą, po powrocie z pracy, nagranie papieskiej Mszy na Jasnej Górze. Słabo u nas z wdrażaniem soboru, Soboru Watykańskiego II mówiąc dokładnie.
Bo czy fakt, że ludzie uwikłali się w socjologiczne zależności, w oczekiwanie rodziny na huczne weselisko, że ulęgają jakimś niemądrym, zgoła pogańskim przesadom, wyklucza możliwość wzajemnej wierności w ich relacji i obustronnego przyjmowania dozgonności związku?
Jeżeli zatem Polska Rada Chrześcijan i Żydów rzeczywiście pragnie, żeby owoce dokonującego się w jej łonie dialogu trafiły pod strzechy, być może musi wyjść ze swoistej samoizolacji.
Sandomierskie wydawnictwo diecezjalne opublikowało wywiad rzekę z kardynałem Rajmundem Burke’em, przeprowadzony przez Guillaume’a d’Alançona, pt. Kardynał w sercu Kościoła.
W książce kardynał Sarah konsekwentnie kładzie nacisk na wszelkie jednoznacznie ortodoksyjne wypowiedzi Papieża Franciszka i nadaje prawowierną interpretację tym nieco mglistym.
Myślę, że w tych dniach, gdy znowu tak wielu ludzi nie chce słuchać, że „życie każdego człowieka jest chronione piątym przykazaniem dekalogu”, warto wspomnieć profesora Jérôme Lejeune’a.
Ks. Jan miał głęboko uwewnętrznione nauczanie Soboru Trydenckiego o Najświętszej Ofierze Mszy Świętej, o Eucharystii.
Jedną z kalendarzowych cech tego roku jest zbieżność Wielkiego Piątku z dniem 25 marca, w które zazwyczaj obchodzona jest uroczystość Zwiastowania. W ten sposób jakoś szczególnie wiążą się dwie wielkie tajemnice wiary.
Zbliża się Wielkanoc. Warto powrócić do jednego z poważniejszych zagadnień liturgicznych, związanych z tym świętem, a mianowicie do pory sprawowania Wigilii Paschalnej.
Święty Jacek Odrowąż nie był dla mnie postacią nieznaną, kiedy sięgałem po najnowszą książkę Elżbiety Wiater.
Powodem tej publikacji byłą jedna z ostatnich decyzji papieża Franciszka, promulgująca dekret o heroiczności cnót Arcybiskupa.
W październiku minionego roku KAI poinformował, że wraz ze zbliżającym się nowym rokiem liturgicznym wprowadzone zostanie w Polsce nowe tłumaczenie lekcjonarza stosowanego w zwyczajnej formie rytu rzymskiego.
Kilka dni temu – 1 grudnia – Rumunia obchodziła swoje święto narodowe. Oczywiście podobnie jak w Polsce oraz w innych krajach naszego regionu, inny dzień „świętowano” pod rządami komunistycznymi.
Niemałe oburzenie wywołał antyemigrancki happening wrocławskich narodowców, podczas, którego jeden z uczestników dokonał spalenia kukły, przypominającej postać ortodoksyjnego żyda.
Bronić wiary nie broniąc jednocześnie cywilizacji jest zwyczajna ułudą.
Powołam się na przykład z życia. Niedawno zmarł człowiek w kręgu dość bliskich mi osób. Po kilkunastu latach małżeństwa, odkrył nową „miłość”. Zostawił żonę i dzieci.
Dość niespodziewane i raczej radykalne środki dyscyplinarne podjęte wobec zgromadzenia Braci Franciszkanów Niepokalanej, szczególnie w odniesieniu do stosowania przez nich dawniejszej formy rytu rzymskiego, spotkały się ze sporym odzewem osób zaangażowanych w sprawy liturgiczne.
Jak zatem ma wyglądać rozbudowana forma Wigilii zielonoświątkowej w formie zwyczajnej rytu rzymskiego?
Zdecydowanie bardziej intryguje mnie przemożne przekonanie tak p. Wałejko jak i ks. Węgrzyniaka, o „wszechmocności” sztuki kaznodziejskiej.
W tym miejscu pojawia się pytanie, czy w spuściźnie św. Jana Pawła nie znalazłoby się jakieś zdanie bardziej aktualne, ponadczasowe i jednoznaczne?
Z zadziwieniem czyta się historię dziejącą się wśród dworskiej służby w jednym z majątków. Żona kowala, w jedynej rodzinie rzymsko – katolickiej symuluje ciężką chorobę, aby mógł do jej chałupy przyjść kapłan z wiatykiem. Tak naprawdę jednak, umierającymi są czterej oporni, chorzy na ospę, których pod osłoną nocy przeniesiono do kowalskiego domostwa.