Lewica (nawet, ta którą można cenić) od kiedy PiS jest u władzy lansują narrację, że mamy do czynienia z "antyunijnym nadymaniem się" i że jest to sytuacja godna pożałowania.
Michel Houellebecq, Uległość, przeł. Beata Geppert, W.A.B., Warszawa 2015, s. 286
Po wczorajszym zaprzysiężeniu rządu warto zastanowić się nad aktualnością zadań jakie stoją przed Polską.
Europa jest słaba – słabi są ci, którzy wobec zamachów wzywają do “przebudzenia” i „usuwania muzułmanów”, oraz ci, którzy protekcjonalnie mówią, że nic się nie stało i potrzebujemy “tego samego co do tej pory, tylko więcej”.
De Kesel ma dziś 68 lat i należy do epigonów pokolenia, które po Soborze Watykańskim przegrało Kościół i swoją wiarygodność.
Quasi-teologia, czyli zasady liberalne i ateistyczne strojące się w szaty refleksji religijnej.
Czarne sny o chrześcijańskiej teokracji wskazują na pogłębiającą się anachroniczność cywilizacji liberalnej.
Dobrze można rozpoznać tę pokusę w przyklaskiwaniu przez katolików propozycjom osłabiającym nauczanie Kościoła.
Katolickim komentatorom tak wrażliwym na kwestie języka w nauczaniu Kościoła - to znaczy jego przystosowania do “realiów współczesnego człowieka” - nie powinno być zatem wszystko jedno, czy język “kultury gejowskiej” przystaje do prawdy nauki katolickiej.
Ks. Charamsa wystąpił jak dotychczas co najmniej w dwóch rolach – pierwsza to rola rzecznika dyscypliny, druga zaś dysydenta.
A przybysze idą, nie rozumieją świata do którego zmierzają, nic ich nie obchodzą nasze głowy w chmurach. I nie byłby to tak wielki problem, gdyby nie nasz świat , który już nie rozumie sam po co istnieje.
Religijność Komorowskiego mogła być zatem zaakceptowana, ponieważ jest religijnością politycznie podporządkowaną.
Rewolucja nie zaczęła się w 1789 roku, ona nawet nie zaczęła się w XVIII wieku.
To charakterystyczna cecha nowoczesności – porzucenie teocentryzmu na rzecz radykalnego antropocentryzmu, w którym zarówno Bóg jak i stworzenie służą realizacji celów człowieka.
Wewnątrz koncepcji Hobbesa Schmitt znalazł element, który sprawił, że owa totalna władza Lewiatana z czasem utraciła całą swoją przerażającą moc.
Szwajcarski myśliciel Denis de Rougemont zauważył, że kryzys małżeński i cudzołóstwo są przynajmniej od wieku XIII główną pożywką kultury europejskiej i źródłem powodzenia jej literatury.
Chrześcijaństwo powinno służyć rozchwianym nurtom dezintegracyjnym czy ratować od dezintegracji szczególnie tych, którzy tego ratunku w Kościele szukają?
Książka, o której mówimy, ukazała się zaledwie kilka dni przed Synodem i zawierała wszechstronną krytykę stanowiska kard. Kaspera.
Antyimperialistyczna interpretacja dziejów upatruje w misjonarzach forpocztę penetracji handlowej. Dla romantyków z upodobaniem do kolorytu lokalnego to smutasy, które kazały odziać się nagości, a zamiast pięknych rzeźb tubylców
Trzęsienie ziemi w Lizbonie, gdzie zginęło tylu sprawiedliwych, wierzących katolików, nie zabija Boga, nie zabija łaski. „Zabija” Leibniza, Woltera, Marksa i diabła. Przekreśla ich plan zbawienia.
Sam papież także, już przez sam fakt bycia jezuitą, stoi na krawędzi świata sekularnego, porzucającego to co w świecie wspiera religijność. Jakby z trudem zauważa, że instytucje naszego zbawienia pomagają nam w naszym chrześcijańskim życiu, a nie przeszkadzają.
Wracając jednak do „sekularyzacji” i „polityzacji” religii trzeba zauważyć, że w samym Kościele nie zauważa się sekularyzacji i polityzacji w sytuacji, kiedy sprawy mające swoje źródło w Objawieniu lub je reprezentujące w doczesności, traktuje się jako stanowiska polityczne.
Może warto dodać jeszcze jeden punkt do spuścizny Benedykta XVI – dziedzictwo pewnego rodzaju „kapitału społecznego”, kapitału wiary w Kościele.
W opowieściach afrykańskich, które pisane są jednak głównie dla rozrywki czytelnika i skrzą się ironią, humorem oraz nieprzesadnym brytyjskim poczuciem wyższości nad oglądanym światem (z kolei podróż z Europejczykami do Abisynii przypomina nieco opis obcowania z ludźmi naznaczonych nieznacznym szaleństwem), przetykane są ciekawymi dygresjami – także natury religijnej.