Rozszerzona wersja tekstu, który ukazał się na łamach Rzeczpospolitej (18.02.2016) pt. "Ochrona a nie zakaz".
Jeszcze w grudniu Prawica Rzeczypospolitej, reprezentowana przez Marka Jurka, posła do Parlamentu Europejskiego oraz przez Jana Klawitera posła na Sejm przedstawiła projekt o ochronie życia i zdrowia nienarodzonych dzieci poczętych in vitro. Dziś możemy powiedzieć, że projekt ten wywołał negatywne reakcje części środowisk pro-life. Dało się słyszeć głosy jakoby propozycja partii Marka Jurka umacniała obecność w polskim prawie przyzwolenia na stosowanie praktyki in vitro. Wydaje się jednak, że takie opinie wynikają z niezrozumienia doktryny zawartej w projekcie jak i aspektu strategii politycznej, która musi stać nawet za najlepszą z doktryn.
Projekt Prawicy Rzeczypospolitej przede wszystkim służy uspójnieniu polskiego prawa chroniącego życie. Różne elementy tego zabezpieczenia rozproszone są w rozmaitych aktach prawnych, co, jak się zdaje, ułatwia ich lekceważenie. Do tego też dochodzi nieład terminologiczny, który zaciemnia intencje prawodawcy. Zatem, jeśli dobrze rozumiem twórców projektu ustawy, jego celem jest przeciwstawienie się swoistej samowoli ustawodawczej, której przykładem, podczas kadencji poprzedniego Sejmu, stała się ustawa o zapłodnieniu pozaustrojowym, czyli in vitro. Pomimo tych nieścisłości Polsce przede wszystkim potrzeba dobrej egzekucji już istniejącego prawa w czym ma pomóc projekt Prawicy Rzeczypospolitej. Złe skutki lekceważenia dotychczasowego stanu prawnego ochrony życia widzieliśmy nie tylko jednak w przypadku ustawy o in vitro, zapoznającej obecny stan prawnej ochrony życia, ale już znacznie wcześniej w sprawie „Agaty”, czy prof. Chazana. Zła wola rządzących wobec litery prawa dopuszczała praktyczne relatywizowanie ochrony życia.
Zła wola znalazła zresztą w obu przypadkach potwierdzenie w orzeczeniach organów podejmujących wywołane przez obie sytuacje kwestie. Jeśli chodzi o sprawę „Agaty” było to orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego, który jednoznacznie, choć nie jednogłośnie, co dla uczciwości trzeba przyznać, uznał, że aborcja ze względów społecznych nie jest zgodna z polską Konstytucją. Podobnie stało się w przypadku profesora Chazana, którego niezłomną postawę lekarza chroniącego życie starano się wykorzystać do zmiany praktyki w sytuacji ciąży zagrożonej, ale także do zmiany nastrojów społecznych w kierunku wrogości wobec osób zajmujących stanowisko pro-life, jak przejawu niebezpiecznego dla zdrowia matki fundamentalizmu. W czerwcu 2015 roku Rzecznik Odpowiedzialności Zawodowej Naczelnej Izby Lekarskiej uznał jednak, że prof. Bogdan Chazan nie popełnił przewinienia zawodowego odmawiając aborcji w sprawie, która stała się głośna na całą Polskę. Oznacza to, ni mniej ni więcej, że usunięcie lekarza ze stanowiska dyrektora Szpitala Świętej Rodziny było bezprawne i miało charakter politycznej walki z praktycznie funkcjonującym stanem ochrony życia nienarodzonych. Dalekim od doskonałości, ale w większości przypadków rzeczywistym.
Wróćmy jednak do kwestii dzieci poczętych na drodze procedury poczęcia pozaustrojowego. Przypomnijmy co stwierdzają autorzy nowego projektu ustawy: „W ciągu ostatnich lat, z kompletnym lekceważeniem prawa, przyjęto bowiem milcząco założenie, że można ignorować wszystkie przepisy prawa chroniące dziecko poczęte przed instrumentalnym traktowaniem. To założenie w sposób oczywisty prawo lekceważy. W Polsce nie potrzeba ustanawiać szczególnych praw dla ochrony życia w pierwszej fazie pozaustrojowego poczęcia. Trzeba po prostu przestrzegać obowiązujących prawa. Ta ustawa o tym przypomina.” Przypomina ona także i porządkuje istniejące już zapisy chroniące życie i dobro dziecka poczętego – także poczętego pozaustrojowo.
O potrzebie zmian w obszarze ochrony życia mówią nie tylko politycy Prawicy Rzeczypospolitej i ruchy pro-life. Przed dwoma już laty temat podnosił jeden z największych autorytetów prawniczych w Polsce prof. Andrzej Zoll, były już przewodniczący Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Karnego. Rozwiązanie prawne w tym przypadku jest dobre jeśli „uwzględnia jedynie najnowsze osiągnięcia medycyny, biologii oraz nauk bioetycznych. Prawo musi reagować na rzeczywistość. Jeśli dostrzegamy, że są obszary, w których ochrona kodeksowa nie jest pełna, i to w stosunku do osób tak bezbronnych, to proponujemy zmiany. I nie jest to reakcja na jedno czy drugie tragiczne wydarzenie, bo tak kodeksu karnego zmieniać nie można, tylko na całokształt sytuacji, do których dochodzi od lat.” Co jest tu jednak najistotniejsze – zarówno Prawica Rzeczypospolitej, jak i prof. Zoll zauważają konieczność opierania się na dotychczasowym prawie zamiast politycznego „dekretowania” zakazu in vitro bez wskazywania na obecne już w polskim prawie umocowanie ochrony życia. Warto zatem zauważyć, że projekt ustawy przede wszystkim przypomina, że praktyka zapłodnienia in vitro musi odbywać się w ramach już obowiązującego prawa. Istniejąca ustawa o zapłodnieniu pozaustrojowym wyraźnie zaś nie jest dostosowana do wcześniejszych przepisów prawnych i to takich które tworzą dla niej właściwe ramy – chodzi o ustawę o ochronie życia, ustawę o Rzeczniku Praw Dziecka, kodeks karny, czy wreszcie Konstytucję. Mówiąc w skrócie, ustawa o poczęciu pozaustrojowym zaniedbuje dobro dziecka gwarantowane już dziś w licznych zapisach polskiego prawa. Zatem Projekt Prawicy Rzeczypospolitej, opierając się na dorobku prawnym państwa polskiego upomina się o sprawę tak oczywistą lecz zlekceważoną przez ustawodawcę w chwili uchwalania ustawy faktycznie dopuszczającej in vitro, jak to, że przecież „żadne z działań podejmowanych w ramach praktyki in vitro nie może naruszyć praw i dobra dziecka poczętego, w szczególności prawa do życia i zdrowia”.
Warto zastanowić się nad sensem tak skonstruowanego projektu – organizacje pro-life proponują przecież raczej jednoznaczny sprzeciw i projekty ustaw będące praktycznym zakazem procedury in vitro – swoistym politycznym „dekretowaniem” sprzeciwu. Czy nie o to właśnie chodzi? Po pierwsze jednak trudno się spodziewać by takie projekty zyskały szerokie poparcie polityczne i społeczne. Jedyne na co można liczyć to, że staną się one sposobnością do kolejnych starć medialnych, być może też pomogą zbić jakiś niezbyt trwały kapitał społeczny, w mniejszym stopniu polityczny. Nie doprowadzą one jednak do rzeczywistego załatwienia sprawy i ukrócenia niegodziwej praktyki jaką jest in vitro. Sprawa nie jest błaha i trzeba o niej pisać wprost – każdego dnia ludzkie życie jest wylewane do zlewu a dzieci uśmiercane. Zamiast uciechy z rozkoszy radykalistyczntch konieczne jest zatrzymanie hekatomby nienarodzonych.
Po drugie, takie radykalistyczne projekty będą miały równie słabe osadzenie w prawie jak obecnie funkcjonująca ustawa o in vitro, która pozostaje w sprzeczności z wyrażonym w wielu zapisach sprzeciwie polskiego prawodawcy wobec jakichkolwiek form występowania przeciw dobru dziecka. Zakaz osiągnięty jedynie siła politycznej przewagi już zawsze byłby odbierany jako narzucony i prawdopodobnie okazałby się nietrwały. Spójność na poziomie reprezentowanych wartości obecna w polskim systemie prawnym w kwestii ochrony życia, spójność aksjologiczną należy podkreślać i ujawniać. Poza tym należy waloryzować aspekty pozytywne projektów, czyli ochronę dziecka, a nie zakaz. Warto działaczom pro-life przypomnieć w jakim momencie rozpoczął się sukces ich ruchu na świecie – stało się to, gdy właśnie porzucono pierwotne określenie anty-abortion na rzecz pro-life. Nawet ruch proaborcyjny porzucił negatywny wydźwięk słowa aborcja dla pozytywnego pro-choice.
Pojawiły się też głosy jakoby propozycja Prawicy Rzeczypospolitej była dowodem na to, że partia ta popiera in vitro skoro nie chce kształtować swojego głosu wedle logiki zakazu. Pytanie to trzeba odwrócić – czy środowiska pro-life są za rozwodami? Są może też za związkami homoseksualnymi? Nie słychać bowiem by formułowały jakieś projekty ustaw zakazujące rozwodów, czy też relacji homoseksualnych. Taki rodzaj retoryki jest niczym bowiem więcej niż manipulowaniem publicznością o poglądach pro-life i wykopywaniem kolejnego politycznego rowu wobec tej części społeczeństwa, która ma inny pogląd na tę sprawę, ale także wobec tych, którzy cenią społeczny konformizm i pozostają niezdecydowani. Niezdecydowani, czyli gotowi być może na zaakceptowanie formuł łagodniejszych w brzmieniu, ale różnie skutecznych a nawet skuteczniejszych. Trzeba się bowiem zapytać, czy chodzi o mobilizację społecznych emocji, czy o załatwienie fundamentalnej sprawy z zakresu prawa naturalnego, której niedopełnienie oznacza dalsze funkcjonowanie prawa, które zabija.
Wreszcie na koniec trzeba dodać jeszcze jeden strategiczny efekt jaki może uzyskać projekt ustawy Prawicy Rzeczypospolitej. Efekt praktyczny bowiem będzie taki sam jak projektów zawierających radykalny zakaz. Projektów radyklanych w wymowie nie da się żadną siłą przeprowadzić przez Sejm w sytuacji, gdy potrzebne jest szerokie poparcie polityczne ponad partyjnymi podziałami. Szczególnie, że można się spodziewać w ramach tendencji radykalistycznych także propozycji karania kobiet a nie tylko lekarzy. A warto zyskać głosy również konserwatywnych liberałów, którzy licznie są reprezentowani zarówno w partii rządzącej jaki i ugrupowaniach opozycyjnych. Silny zakaz in vitro będzie traktowany ideologicznie i zostanie z definicji odrzucony przez centrale partyjne, ale nad ochroną dziecka każde ugrupowanie się zastanowi. Trzeba też pamiętać, że dziś ponad połowa Polaków jest za in vitro. Czas zatem pokazać, że zapłodnienie pozaustrojowej jest przede wszystkim występowaniem, przeciw dobru dziecka.
Tomasz Rowiński
(1981), senior research fellow w projekcie Ordo Iuris: Cywilizacja Instytutu Ordo Iuris, redaktor "Christianitas", redaktor portalu Afirmacja.info, historyk idei, publicysta, autor książek; wydał m. in "Bękarty Dantego. Szkice o zanikaniu i odradzaniu się widzialnego chrześcijaństwa", "Królestwo nie z tego świata. O zasadach Polski katolickiej na podstawie wydarzeń nowszych i dawniejszych", "Turbopapiestwo. O dynamice pewnego kryzysu", "Anachroniczna nowoczesność. Eseje o cywilizacji przemocy". Mieszka w Książenicach koło Grodziska Mazowieckiego.