Poprzedni esej o charakterystyce kobiet u Szekspira skupił się na kobietach słabych i niegodziwych. W obecnym z kolei zwracamy naszą uwagę ku tym kobietom w sztukach Szekspira, które demonstrują cnotę heroiczną i wielką mądrość.
Istnieje jednak mocne antidotum na ten powracający wagnerowski syreni śpiew, a jest nim stała metaforyczna obecności Dantego w całej powieści.
Są dobre-dobre książki, złe-dobre książki, dobre-złe książki i złe-złe książki.
Wielkie dzieła literackie są dziełami oczarowania (enchantment), które mają moc ponownego oczarowania (re-enchantment) najbardziej znużonych dusz.
Odpowiedziałem na parę pytań o znaczenie i istotę literatury katolickiej, jakie zadali mi studenci Benedictine College. Oto te pytania i moje odpowiedzi:
„To, co najbardziej podziwiam w dziele Baringa – powiedział Mauriac Robertowi Speaightowi – to poczucie przenikania łaski, jakie daje”
Wracając do naszego pierwotnego pytania, możemy dojść do wniosku, że eposy Homera mówią nam mniej o epoce, w której zostały napisane niż epos Wergiliusza, który jest w dużej mierze produktem swoich własnych czasów.
Przyjrzyjmy się tej litanii postmodernistycznych grzechów po kolei.
George Mackay Brown napisał dzieła o rzadkiej piękności, w których zakorzenienie w danym miejscu postrzegane jest jako krynica prawdziwej kultury.
Co jest akceptowalne? Co może wywołać obrazę? Co może spowodować, że zostaniemy „unieważnieni” (cancelled)?
Szekspir jest w zupełności sobą; to tylko niektórzy z jego krytyków odkryli, że był on kimś innym.
Na zewnątrz jest noc… Przejmujące stwierdzenie Hilairego Belloca, że Kościół jest jedyną ucieczką i azylem w świecie ciemności i grzechu, ma dopiero wówczas sens, jeśli zrozumiemy, czym Kościół jest i – co równie ważne – czym nie jest.
Rzeczywistość nie będzie taka sama po COVID-19. Pytanie, czy będzie lepsza, czy gorsza?
Argumentowałbym zatem, że Szekspir pokazuje nam, iż pyszne dusze nie mogą naprawdę poznać samych siebie. Czyniąc siebie bogami swojego egocentrycznego kosmosu, umieszczając swoje „własne ja” nad wszystkim innym i dążąc jedynie do tego, by być „wiernym” sobie.
Autor komentuje dyskusję tocząca się wokół oskarżeń Flannery O'Connor o rasizm.
Pozwólmy sztuce samej przemówić za siebie, by podważyć ten godny pożałowania i niedorzeczny nonsens.
Każde prawa UE, które stwierdzają, że państwa członkowskie nie mają suwerennych praw, powinny być stale ignorowane, tak jak były ignorowane i są ignorowane.
Nie zrozumiemy własnej wściekłości Szekspira na siatkę szpiegów Elżbiety i jej rolę w aresztowaniu katolickich księży, takich jak Robert Southwell, którego niemal z pewnością dobrze znał.