Wywiady
2017.07.10 17:36

Homoseksualizm nie jest prawdą

Rozmowa z Michaelem Vorisem

 

W ubiegłym roku opublikował Pan swoje świadectwo dotyczące przeszłych doświadczeń homoseksualnych. Było to bardzo poruszające, ponieważ jest Pan obecnie promotorem czystości seksualnej. Co więcej może pan powiedzieć o swoim doświadczeniu?

 

Michael Voris: Nie jestem w stanie powiedzieć zbyt wiele o psychologii. Niektóre osoby uświadamiają sobie, że pociąg seksualny wobec własnej płci jest rodzajem kompensacji pewnych doświadczeń, których brakowało na wcześniejszym etapie życia. Myślę, że nie istnieje ktoś taki jak "homoseksualista". Uważam, że istnieje jedna seksualność, a jeśli rozwój i dorastanie przebiega bez specjalnych zakłóceń, seksualność rozwinie się w relatywnie zdrowy sposób. Jednak, jeśli pojawią się czynniki środowiskowe, społeczne, rodzinne, zakłócające rozwój męskiej tożsamości, rozwój ten może pójść w różnych kierunkach. Pociąg seksualny wobec własnej płci (SSA, same sex attraction) to jedna z możliwości, jednak mogą pojawić się inne, na przykład fantazjowanie o seksie z wieloma kobietami naraz. Dzieje się tak kiedy niektóre sprawy związane z najbardziej podstawową ideą bycia mężczyzną i powinności bycia nim, zostają  źle zrozumiane.

Zakłócenia mogą być związane z  dwoma obszarami. Pierwszy to relacje rodzinne, drugi - relacje z grupą rówieśniczą. Gdy te dwa środowiska nie są wystarczająco dobre, by wspierać rozwój zdrowej męskości, pojawiają się problemy. Znaczące są w tym też pewne komponenty osobowości, powodujące, że chłopiec odczuwa brak akceptacji ze strony innych na głębszym poziomie. Jest on wtedy bardziej narażony na odbieranie odrzucenia jako dowodu na to, że nie jest wystarczająco męski. Dopiero kombinacja tych dwóch komponentów - środowiskowego i osobowościowego ma wpływ na rozwój chłopca. Mogą się na to nałożyć indywidualne doświadczenia, takie jak przemoc lub wykorzystanie seksualne, lecz także bardziej subtelne problemy. Być może młodzieniec nie postrzega swego ojca jako silnego, opiekuńczego mężczyznę, może nie ma w ogóle ojca, ani innej ważnej męskiej figury w otoczeniu, od której można by uczyć się męskości. Wszystkie te czynniki mogą zakłócić rozwój seksualności.

 

Jak pan sądzi, co może pomóc osobie, która odczuwa pociąg seksualny wobec własnej płci?  

 

MV: Podstawowa sprawa (mówię tu o swoim doświadczeniu, a także o katolickiej perspektywie) to uświadomienie sobie, że to nie może być prawdziwe. Jest coś w intelekcie człowieka, co mówi nam, że to nie jest rzeczywiste. Nie chodzi mi przy tym wyłącznie o kwestię moralną. Raczej o rezultat grzechu pierworodnego. Coś co w tym upadłym, skażonym grzechem świecie powoduje, że znajduję się w takiej sytuacji. Bóg nie stworzył nas takimi. Nie urodziłem się gejem. We mnie jest coś, co potrzebuje uzdrowienia. Pierwszy krok to uświadomienie sobie, że nie urodziłem się takim.

Wiele osób z SSA wierzy, że homoseksualizm jest prawdą. Ich podstawowy problem nie brzmi: "nie chcę odczuwać pociągu seksualnego wobec własnej płci", ale: "wierzę, że Bóg mnie takim stworzył". Gdy w to wierzysz, możesz oczywiście opierać się pokusom i kontrolować swoje zachowania seksualne, lecz nie przestajesz wierzyć, że są one prawdziwe. Trzeba w sobie przezwyciężyć to przekonanie. Homoseksualizm nie jest prawdziwy! Twoja seksualność została zaburzona i wymaga uzdrowienia. Homoseksualizm to heteroseksualizm wyrażony w niewłaściwy sposób. Mężczyźni i kobiety są komplementarni wobec siebie, zarówno seksualnie jak i na wiele innych sposobów. Gdy ktoś odczuwa pobudzenie seksualne wobec osoby własnej płci, zwierzęcia lub dziecka jasno widzimy, że to zranienie.

To duży problem. Wielu ludzi identyfikujących się jako homoseksualiści przeżywa trudności społeczne i religijne, myśląc o swoim doświadczeniu. Na początku mieli problem, by przyznać się nawet przed sobą do swoich odczuć. Woleli udawać, że to się nie dzieje. Jednocześnie czuli, że są inni i głęboko odczuwali odrzucenie. W końcu doszli do wniosku: "Mój pociąg homoseksualny to istota tego, kim jestem". Przyjęli homoseksualną tożsamość, a teraz słyszą: "nie, nie urodziłeś się takim". Tak dużo energii psychologicznej włożyli w to, by w końcu zaakceptować swoje homoseksualne doświadczenia, że gdy słyszą: "to nie jest prawdziwe", nie potrafią tego udźwignąć.

Porównałbym to do doświadczenia ateisty, który usłyszał protestanckie wezwanie by przyjąć Jezusa jako swego osobistego Zbawiciela i odczuł ulgę dokonawszy tego wyboru. Nawraca się z niewiary w cokolwiek na wiarę. Przyjmuje istnienie Boga, przyjmuje protestantyzm. Po nawróceniu tak bardzo angażuje się religijnie, że sam zostaje pastorem. I teraz, jako pastor, słyszy: "to nie jest Prawda, prawda znajduje się w Kościele Katolickim". Słyszy: "OK, dokonałeś wielkiej zmiany, zaryzykowałeś wiele, porzuciłeś wszystko by dokonać wyboru wiary w Boga, a teraz znów się mylisz. Potrzebujesz nawrócić się na katolicyzm. Odkryłeś, że kiedyś żyłeś w błędzie jako ateista, a teraz dowiadujesz się, że żyjesz w błędzie jako protestant." Jest oczywiste, że ten przekaz wywołuje ogromny opór.

Moim zdaniem to problem, który należy poruszać, o którym należy głośno mówić. Wiem jak trudno jest powiedzieć: "Myliłem się." Wszystko inne jest wtórne. Cokolwiek zrobisz z tą prawdą - czy podejmiesz terapię psychologiczną, czy zwrócisz się do grup wsparcia, czy kierownictwa duchowego - to wszystko dopiero kolejny krok. Najważniejszy krok to zaakceptowanie rzeczywistości: "nie urodziłem się gejem, a wszystko czego pragnę to prawda". To jak z egzaminem na prawo jazdy: poszedłem i go oblałem, poszedłem drugi raz i też go oblałem, jednak wiem, że zdam go tym razem.

Trzeba bardziej przejmować się prawdą niż odczuciami. To rzeczywiście jest jak z nawróceniem z protestantyzmu na katolicyzm. Gdy ktoś najpierw przyjął homoseksualną tożsamość, a teraz przyjmuje prawdę, jest w sytuacji protestanckiego pastora przechodzącego na katolicyzm. Pastor nie może przyjąć prawdy tylko intelektualnie. Musi stanąć przed swym zborem i powiedzieć: "Myliłem się. Co do niektórych spraw miałem rację, ale w zasadniczych się myliłem." Musi zrezygnować z roli pastora, a to oznacza, że jego zbór go odrzuci. Musi jednak to zrobić, bo kocha prawdę bardziej niż cenę, którą będzie musiał za nią zapłacić. Dokładnie to samo dzieje się z zadeklarowanym homoseksualistą. Wszyscy ludzi, których zna uważają go za geja, ale musi przed nimi wyznać: "nie jestem gejem, jestem osobą, której seksualność została zraniona i wymaga uzdrowienia."

Drugie wyzwanie związane jest z faktem, że w tym punkcie życia musisz powiedzieć: "Wchodzę w coś, o czym nie mam najmniejszego pojęcia. Nie wiem czego się spodziewać. Wszyscy, których znam (nawet jeśli są to bardzo powierzchowne znajomości) opuszczą mnie. Gdy to zrobię, gdy odwrócę się o 180 stopni i odejdę, co mnie czeka?" To budzi grozę, naprawdę budzi grozę.

 

Jak się do tego przygotować?

 

To moment, w którym z powrotem zaczyna grać ważną rolę perspektywa religijna. Trzeba po prostu powiedzieć Bogu: "Powiedziałeś, że gdy ktoś wybierze prawdę, ochronisz go, a zatem rzucam się z klifu i lepiej mnie złap." Myślę, że jedną z rzeczy przerażających dla osób odczuwających SSA jest to, że wielu z nich nigdy nie było zdolnych do prawdziwego zaufania i miłości. Nie rozumieją, jak zostali zranieni jako chłopcy, nie wiedzieli przecież wtedy co się dzieje. Prawdopodobnie doświadczyli czegoś, co nie pozwala im ufać innym ludziom. Prawdopodobnie zwrócili się w głąb siebie. Teraz patrzą w kierunku Kogoś, kto wywróci na drugą stronę wszystko co wiedzą, nawet sposób w jaki widzą samych siebie, czy jak funkcjonuje świat. Teraz muszą zaufać Mu, zaufać Bogu. Naprawdę jestem przekonany, że to niemożliwe bez Bożej łaski.

Myślę, że jest możliwa kontrola zachowania. Prawdopodobnie istnieją (na przykład) księża przyjmujący homoseksualną tożsamość i żyjący w czystości, jednak cały czas toczy się w nich wielka walka, związana z wiarą, że zostali w ten sposób stworzeni. Ale to nieprawda. Są zranionymi heteroseksualistami. Gdy wyzwolisz się z tego fałszywego przekonania, nagle zdajesz sobie sprawę, jak bardzo oszukiwałeś się by przyjąć fałsz za prawdę.

Kolejnym niezwykle pomocnym krokiem jest powierzenie się Najświętszej Maryi Pannie i poproszenie jej o pomoc. Jest Matką czystości. Doświadczyłem tego osobiście. W pewnym momencie swojego życia poprosiłem Ją by dała mi siłę opierania się pokusom. Od tego czasu nie doświadczyłem naprawdę silnych pokus w swym życiu. Mogę zastanawiać się, co się stanie jeśli kiedyś napotkam sytuację, w której wszystkie stare pokusy pojawią się z pełną siłą. Jednak na dzisiaj nie odczuwam żadnych silnych pokus. I myślę, że to Boża łaska.

Nie mówię tu o amnezji. Moje wspomnienia nie zostały wymazane z pamięci, nic z tego. W tej chwili są to zawstydzające wspomnienia, nie ma w nich pożądania. Czuję głęboką więź z Naszą Panią. Gdy słyszę historie o zmaganiach, rozumiem je, czuję jednocześnie, że zostało mi oszczędzone kilka kroków w drodze do czystości.

To, co zawsze pomaga w prowadzeniu czystego życia to rzeczy, które każdy dobry katolik powinien robić. Prowadzenie uporządkowanego, regularnego życia, codzienna modlitwa (zwłaszcza różaniec), uczestniczenie tak często jak tylko możliwe we Mszy świętej, przyjmowanie komunii, częsta, regularna spowiedź (najlepiej też kierownictwo duchowe), czyste sumienie, życie w stanie łaski uświęcającej.

 

Z Michaelem Vorisem rozmawiała Bogna Białecka.

 

Inne teksty:

Tomasz Rowiński - LGBT nie istnieje

Piotr Chrzanowski - Chrześcijańska miłość wobec homoseksualistów, to nie akceptacja ideologii LGBT

Dominika Krupińska - Biskup Amsterdamu odważył się narazić homolobby

Paweł Grad - Katolik wobec "Karty LGBT+"

Tomasz Rowiński - Ruch homoseksualny jako trampolina polityczna

Paweł Grad - Prawo i przemoc

Michael Voris - Homoseksualizm nie jest prawdą

Paweł Grad - Przemoc walki z "homofobią"

Bogna Białecka - Dezorientacja seksualna

Philippe Arino - Słownik kodów homoseksualnych

Philippe Arino - Przeżywany w wierze, homoseksualizm kryje w sobie własną siłę i własną śmierć

Tomasz Rowiński - O jaki pokój tu chodzi?

Paweł Milcarek - Kampania półprawdy

Piotr Kaznowski - Kto się nie zgorszy

Tomasz Dekert - Szacunek dla wszystkich

Sławek Matacz - Nawet prorok i kapłan błąkając się po kraju nic nie rozumieją

Paweł Milcarek - Fałszywy "znak pokoju"

Paweł Grad - Znak podziału

Paweł Milcarek - "Lobby gejowskie"?

Tomasz Rowiński - Homoseksualizm nie istnieje

Tomasz Rowiński - Naturalizacja homonormatywności

Monika Grądzka-Holvoote - O interesach liberałów i homoideologii

Emilia Żochowska - Notatki z państwa wyznaniowego. Małżeństwa homoseksualistów

 

 

----- 

Drogi Czytelniku, skoro jesteśmy już razem tutaj, na końcu tekstu prosimy jeszcze o chwilę uwagi. Udostępniamy ten i inne nasze teksty za darmo. Dzieje się tak dzięki wsparciu naszych czytelników. Jest ono konieczne jeśli nadal mamy to robić.

Zamów „Christianitas" (pojedynczy numer lub prenumeratę)

Wesprzyj „Christianitas"

-----


Michael Voris

(1961), amerykański dziennikarz, założyciel i prezes studia telewizyjnego St. Michael's Media, producent wykonawczy ChurchMilitant.com, mediów poświęconych apologetyce i obronie katolicyzmu. Absolwent Uniwersytetu Notre Damme (Indiana USA), po burzliwej młodości nawrócony na katolicyzm, został świeckim celibariuszem. Zdobył też szereg prestiżowych nagród jako dziennikarz. W 2016 roku dokonał specyficznego “coming outu” dotyczącego swej młodości sprzed nawrócenia, po tym jak zaczęły pojawiać się plotki, że zbierano dowody na to, że był za młodu aktywnym homoseksualistą.