Felietony
2021.01.21 20:38

Na zewnątrz jest noc

Jedna rzecz na tym świecie jest odmienna od wszystkich innych. Ma ona osobowość i moc. Jest uznawana i (kiedy uznawana) szczególnie gwałtownie kochana lub nienawidzona. Jest nią Kościół katolicki. W obrębie tego domu duch ludzki ma dach i palenisko. Na zewnątrz niego jest noc.

Hilaire Belloc (z tomu Essays of a Catholic, 1931).

 

Na zewnątrz jest noc… Przejmujące stwierdzenie Hilairego Belloca, że Kościół jest jedyną ucieczką i azylem w świecie ciemności i grzechu, ma dopiero wówczas sens, jeśli zrozumiemy, czym Kościół jest i – co równie ważne – czym nie jest.

Jeśli będziemy postrzegać Kościół jako jedynie ludzką instytucję, stwierdzenie Belloca staje się problematyczne. Wyraźnie, jeśli rozumiemy Kościół w taki sposób, zło i grzech, jakie widzimy na zewnątrz – w ciemności świata – są także obecne w samym Kościele. Może pomyślimy o proaborcyjnych „katolickich” politykach albo zepsutych i perwersyjnych księżach oraz biskupach. Może, jeśli mamy wystarczająco pokory, by zachować całkowitą szczerość, pomyślimy o ciemności w głębi naszych serc.

Stwierdzenie Belloca ma tylko wówczas sens i jest tylko wówczas prawdziwe, jeśli postrzegamy Kościół tak, jak Kościół postrzega sam siebie. Nie jest on tylko ludzką instytucją, nie większą ani nie lepszą niż suma jego ludzkich członków. Wprost przeciwnie – jest on jednocześnie Ciałem Chrystusa i Oblubienicą Chrystusa. Nie jest ta podwójna definicja też sprzeczna sama w sobie. Chrystus jest Oblubieńcem, a Kościół jest Jego Oblubienicą i jako tacy są oni jednym Ciałem, poślubionym na wieki w nierozerwalnej jedności. Jeśli ktoś jest ochrzczony i w stanie łaski uświęcającej, to jest zjednoczony z tym związkiem Oblubieńca i Oblubienicy. Tak zjednoczony zostaje zachowany przed niegodziwością i zasadzkami diabła, który krąży po świecie w mrokach nocy i dąży do zniszczenia dusz.

W tym rozumieniu proaborcyjni politycy oraz perwersyjni i zepsuci księża nie są wewnątrz Kościoła, zjednoczeni z Chrystusem, ale na zewnątrz – w nocy. To z tego powodu Dante wrzuca wielu biskupów i księży, a nawet papieży do piekła.

To oczywiście prawda, że my, katolicy (z naszej winy, z naszej winy, z naszej bardzo wielkiej winy), czasami sami znajdujemy się na zewnątrz, w nocy, oddzielając się od Chrystusa i Jego Oblubienicy w naszej umyślnej grzeszności. W takich przypadkach – dzięki miłości i miłosierdziu Boga – mamy sakrament pokuty, który wprowadza nas z powrotem w światło, które można odnaleźć jedynie Wewnątrz.

W tym momencie usłyszymy z pozoru rozsądne zastrzeżenie, że światło można także znaleźć na Zewnątrz. Można je odnaleźć w dobrych i pięknych rzeczach, które nie mają nic wspólnego z Kościołem, takie jak tańczące żonkile[1] czy „miękkie fiolety” zachodu słońca[2], czy uczynki miłości, jakie widzimy pełnione przez niekatolików. Taka wiara jest zakorzeniona w błędnym rozumieniu dobra, prawdy i piękna, które mają swoje źródło w Bogu i zawsze wskazują na Niego. Chrystus jest powodem, dla którego żonkile i zachody słońca są piękne, a ci którzy widzą piękno, także widzą Tego, który upiększa, nawet jeśli o tym nie wiedzą. Podobnie wszystkie akty autentycznej i pełnej samopoświęcenia miłości są przejawami miłości Boga w Jego stworzeniach i dla Jego stworzeń. Kiedykolwiek widzimy prawdziwą miłość, zawsze widzimy Prawdziwie Miłującego.

Gdy już tylko w ten sposób widzimy światło, które „widzi” się w ciemności, zaczynamy rozumieć, że światła nie można w ogóle widzieć w ciemności. Światło nie jest w ciemności, rozprasza ją. Gdziekolwiek jest światło, tam nie ma ciemności.

Wszelkie światło jest światłem Chrystusa. Zatem prawdą jest stwierdzenie, że światło dostrzegane na Zewnątrz nie jest niczym innym niż światłem dostrzeganym z Wewnątrz. Jest to dobro, prawda i piękno, które płoną w sercu Ciała i Oblubienicy Chrystusa, ognisku życia i miłości płonących w Wiecznym Domu Wiecznego Człowieka.

O tyle, o ile widzimy światło, sprowadzamy niebo na ziemię; o tyle, o ile żyjemy w świetle, wznosimy ziemię odrobinę bliżej ku niebu. O tyle, o ile będziemy wierni światłu w naszych ziemskich miłościach, zostaniemy w końcu wzniesieni do niebiańskiej przystani, która jest nagrodą, do miejsca, w którym Kościół wiecznie triumfuje i gdzie ciemność na wieki zostaje pokonana.

Na zewnątrz faktycznie panuje piekielna noc, ale wewnątrz jest światło wieczne, lśniące miłością Boga ku Jego Oblubienicy – Kościołowi.

 

Joseph Pearce

Źródło: faithandculture.com

Tłum. Jan J. Franczak

 

-----

Drogi Czytelniku, prenumerata to potrzebna forma wsparcja pracy redakcji "Christianitas", w sytuacji gdy wszystkie nasze teksty udostępniamy online. Cała wpłacona kwota zostaje przeznaczona na rozwój naszego medium, nic nie zostaje u pośredników, a pismo jest dostarczane do skrzynki pocztowej na koszt redakcji. Co wiecej, do każdej prenumeraty dołączamy numer archiwalny oraz książkę z Biblioteki Christianitas. Zachęcamy do zamawiania prenumeraty już teraz. Wszystkie informacje znajdują się TUTAJ.

 

[1] Nawiązanie do wiersza Williama Wordswortha I Wandered Lonely as a Cloud.

[2] Nawiązanie do poematu Gerarda Manleya Hopkinsa Katastrofa statku „ Deutschland”. Cyt. w tłum. St. Barańczaka.


Joseph Pearce

(1961), Anglik z pochodzenia, szef publikacji książkowych w Augustine Institute, redaktor naczelny „St. Austin Review”, portalu „Faith and Culture” oraz redaktor serii wydawniczej Ignatius Critical Editions. Wykłada literaturę dla Homeschool Connections i współpracuje z portalem „Imaginative Conservative”. Jest autorem wielu książek poświęconych literaturze, m.in. biografii Chestertona, Oscara Wilde’a, Hilairego Belloca i Aleksandra Sołżenicyna. Także trzech książek o katolicyzmie Szekspira i jego dramatów. W Polsce wydano m.in.: „Pisarzy nawróconych” i „Wyścig z diabłem”.