Dom Delatte
2019.11.16 20:25

Komentarz do Reguły: Rozdział XXXVIII. O tygodniowej służbie lektora

Przy posiłkach braci nie powinno brakować czytania. Niechaj jednak nie czyta pierwszy lepszy, kto przypadkiem wziął książkę do ręki. Lektor ma rozpocząć w niedzielę służbę, którą będzie sprawował przez cały tydzień[1].

„Przy posiłkach braci nie powinno brakować czytania”. Zwyczaj ten, jak twierdzi Kasjan[2], nie pochodzi od mnichów egipskich, lecz od kapadockich[3]. Święty Benedykt znalazł go również u św. Cezarego[4]. Rozumiemy intencje tego zwyczaju: chodziło o to, aby oderwać zakonników od skupiania się na jedzeniu, nawet jeśli i tak było ono zupełnie niewyszukane, aby przez zajęcie intelektu sprawami należącymi do pobożności pohamować zmysłową przyjemność z picia i jedzenia. Taki powód wskazuje św. Bazyli. Kasjan tymczasem podaje inny: „Niewątpliwie mnisi z Kapadocji przyjęli ten zwyczaj nie tyle po to, aby zapewnić pokarm duchowy dla umysłu, ale po to, aby ukrócić niepotrzebne i frywolne pogawędki, a także kłótnie, które zwykle wybuchały podczas posiłków. Nie widzieli innego sposobu, aby je zwalczyć”. Tradycja monastyczna jednomyślnie przyjęła zwyczaj lektury podczas posiłków. Często nawet brano dosłownie liczbę mnogą użytą Regule („przy posiłkach braci”, mensis fratrum), czytano zatem przy pierwszym stole – tzn. podczas posiłku wspólnoty, przy drugim – tzn. podczas posiłku pełniących służbę w kuchni, przy stole opata i gości, przy stole chorych, a nawet przy stole mnichów wysłanych poza klasztor, tj. będących w podróży.

Co czytano? „W zakonie św. Benedykta – jak mówi Dom A. Calmet – czytano najczęściej Pismo Święte. I skoro każda część roku liturgicznego miała właściwe dla siebie księgi Pisma do czytania w chórze, w refektarzu czytano to, co nie było czytane w kościele, tak aby w ciągu roku przeczytać całe Pismo Święte, czy to w chórze, czy w refektarzu. Często kontynuowano lekturę homilii, której czytanie rozpoczęto podczas nocnych wigilii. Czytano także żywoty i opisy męki świętych i męczenników”. Być może w czasach św. Benedykta czytano także Regułę, co sugerują słowa: „Chcemy też, by ta Reguła często była czytywana we wspólnocie, aby żaden brat nie mógł się tłumaczyć jej nieznajomością” (66,8). Zgodnie ze współczesnym zwyczajem do listy tej dodaje się wybrane dzieła historyczne, które w jakiś sposób są związane ze sprawami Kościoła albo z życiem monastycznym. Możemy odnieść znaczne korzyści z lektury przy posiłkach. Jeśli refektarz jest miejscem, w którym odnawiamy swoje siły, jest jednocześnie miejscem prostej modlitwy i przyjemnej, prawie niezauważalnej pracy intelektualnej.

Pomówmy teraz o lektorze. Ma on ważne zadanie, które powinno być wykonane z powagą. Tego zadania nie będzie więc wykonywał pierwszy lepszy brat, ktoś wybrany przypadkiem, ani tym bardziej ktoś, kto sam się zgłosi, wiedziony pragnieniem bycia słuchanym, ktoś, kto weźmie sobie księgę i będzie improwizował. Czytanie podczas posiłku to służba określona w Regule, podejmowana w niedzielę i trwająca przez cały tydzień. Przy końcu rozdziału, w ostatnim zdaniu, które wydaje się być dodane później i podyktowane przez doświadczenie, św. Benedykt powróci do tej zasady: to nie czyjeś pragnienie, nie przypadek, nie zbieg okoliczności, nie hierarchiczny porządek wspólnoty powinny wskazywać czytających i śpiewających, tak w refektarzu, jak i w chórze. Opat do wykonywania tych posług wyznaczy tych, których można usłyszeć, których można zrozumieć, którzy mogą być rzeczywiście użyteczni dla swoich braci, mogą ich „zbudować”. W czasach św. Benedykta nie każdy  potrafił czytać. Nawet dzisiaj umiejętność dobrego publicznego czytania, do tego w wielkim refektarzu, nie jest wcale powszechna. Ludzie mają różne zdolności, ale trudno jest zostać lektorem bez przygotowania. Tylko wtedy, gdy człowiek jest przygotowany do czytania, może czytając okazać szacunek swoim słuchaczom i sobie samemu. Trzeba umieć rozumnie oddzielać zdania i utrzymać odpowiedni rytm, właściwie akcentując poszczególne części czytanego tekstu. Można tego dokonać nawet w czytaniu nazywanym recto tono (jednym głosem). Choć tak naprawdę nie ma czytania recto tono – rozumienie czytanego teksu i wynikające z niego akcentowanie co chwila znacząco modyfikują linię, po której przebiega lektura. Nie jest konieczne, aby lektor miał mocny głos, jego głos nie musi być też czysty. Ważne jest jednak, aby znał swoje możliwości, wiedział, gdzie czyta, i dostosował się do tych okoliczności. Trzymana w ryzach wola, aby być słyszanym na krańcach sali, prowadzi do nieświadomego dostosowania środków do zamierzonego celu. Trzeba czytać wolno, precyzyjnie artykułować, te głoski i sylaby, których w zwykłym sposobie mówienia nie wymawia się starannie, jednak bez przesadnego akcentowania głosek dźwięcznych. Trzeba pamiętać, że nie jest to czytanie dla siebie, ani zwykła rozmowa. Wśród hałasu, w sytuacji, w której słuchacze z natury rzeczy są rozproszeni, myśl zawarta w tekście powinna docierać do każdego, gdziekolwiek się znajduje, tak, aby nie musiał wysilać się, aby ją uchwycić.

Zaczynając ją, niech po Mszy i Komunii poprosi wszystkich o modlitwę, aby Bóg oddalił od niego ducha wyniosłości. On powie pierwszy, a wszyscy niech trzykrotnie powtórzą po nim werset: Panie, otwórz wargi moje, a usta moje będą głosić Twoją chwałę (Ps 51[50],17). Tak po otrzymaniu błogosławieństwa rozpocznie swoją służbę jako lektor[5].

Aby rozpocząć tę służbę, podobnie jak służbę w kuchni, konieczne jest błogosławieństwo, przez które otrzymuje się inwestyturę. Błogosławieństwo lektora dokonywało się po Mszy Świętej i Komunii w niedzielę. Brat, który miał podjąć tę misję, prosił wszystkich o modlitwę, czy to wypowiadając jakąś formułę, czy to padając na twarz, czy też skłaniając się głęboko. Powtarzał trzy razy werset „Panie, otwórz wargi moje”, a cała wspólnota powtarzała go za nim. Później opat udzielał błogosławieństwa, prawdopodobnie śpiewając jakąś kolektę. Potem lektor rozpoczynał swoją służbę. Współcześnie zachowujemy całą tę liturgię[6], a w kolekcie prosimy Boga, aby oddalił od lektora „ducha wyniosłości i niewiedzy”[7]. Nasz Święty Ojciec wyraźnie wskazuje tylko na niebezpieczeństwo pychy. Powtórzmy raz jeszcze: w jego czasach tylko elita była zdolna do dobrego, pozbawionego błędów i barbaryzmów czytania po łacinie. Ta nadprzyrodzona czujność, aby unikać wywyższania samego siebie, jest jednak zawsze na czasie. Lektor znajduje się w sytuacji wywyższenia – on sam przemawia, a wszyscy milczą. Może mu się zdawać, że jego „występ” jest efektowny, może mieć pokusę rozglądania się wokół siebie, aby upewnić się o powszechnym podziwie dla swoich umiejętności.

Powinna być zupełna cisza, aby nigdzie nie było słychać żadnego szeptu ani głosu, oprócz głosu samego lektora. Co zaś jest potrzebne przy jedzeniu i piciu, niechaj bracia tak sobie wzajemnie podają, aby nikt nie potrzebował o nic prosić. Jeśliby jednak czegoś jeszcze brakło, prosić należy raczej za pomocą jakiegoś zrozumiałego znaku, niż słowami. I niechaj nikt przy stole nie ośmiela się zadawać pytań dotyczących czytanego tekstu, czy też czegokolwiek innego, aby w ten sposób nie stwarzać okazji [do rozmowy], chyba żeby przełożony chciał powiedzieć kilka słów ku zbudowaniu[8].

Całkowita i głęboka cisza powinna panować przy stole. To rygorystyczne prawo od zawsze i wszędzie obowiązywało u mnichów[9]. W refektarzu więc nie może być słyszalny żaden szept czy głos, „oprócz głosu samego lektora”. Jakiekolwiek wymiany myśli są zabronione, nawet przyciszonym głosem, czy do ucha sąsiada. Byłoby czymś absolutnie niestosownym wymienianie liścików albo czytanie na boku jakiejś bardziej interesującej dla siebie książki. Należy także odrzucić żartobliwe czy prześmiewcze zachowania i aluzje, które wyrażają się przez gesty, uśmiechy, ciągłą wymianę spojrzeń. Bez wątpienia, nie można być w refektarzu jakby zamrożonym, tam samo zresztą jak w oratorium. Ale te drobne manifestacje przeżyć i uczuć, nawet jeśli nikogo nie ranią, rzadko są budujące.

Nawet miłość braterska nie daje powodów do złamania ciszy. Kasjan mówi, że u św. Pachomiusza: „każdy zakonnik miał kaptur spuszczony na oczy, tak, że nie widział nic oprócz stołu i jedzenia przed sobą. Dzięki temu nikt nic nie wiedział o tym, co i jak je jego sąsiad, ani o wielości jego porcji”. Święty Benedykt widzi te sprawy w sposób bardziej łaskawy i pełen uprzejmości. Bracia, jak mówi, będą sobie wzajemnie podawali wszystko to, czego im potrzeba. W ten sposób nikt nie będzie musiał o nic głośno prosić i będzie zachowane zarówno prawo ciszy, jak i prawo miłości. Nikt nie powinien być tak zajęty swoim posiłkiem, żeby nie móc dostrzec, czego brakuje jego braciom. Pamiętajmy, że św. Benedykt chce, aby podczas całego posiłku przy stołach czuwali i posługiwali bracia pełniący służbę w kuchni i ich pomocnicy. Jeśli pojawi się potrzeba poproszenia o coś sąsiada albo kogoś ze służby kuchennej, ma się to dokonać raczej przez gest albo ustalony sygnał dźwiękowy niż przez słowa, sonitu cuiuscumque signi potius petatur quam voce. W wielu starożytnych regułach znajdujemy takie same słowa. Najwyraźniej chodziło o jakiś dyskretny znak, gdyż jakiś większy hałas tak samo szkodziłby skupieniu i słuchaniu lektora jak mowa. Współczesne zwyczaje monastyczne wyrugowały wszelkie sygnały dźwiękowe, nawet te niezbyt głośne. Tylko w kawiarniach wzywa się kelnera dzwoniąc łyżeczką w szklankę czy pukając w stół.

Cisza refektarza może być naruszona nie tylko przez nieuwagę czy wymianę słów związaną z posiłkiem, lecz także, jak zauważa św. Benedykt, przez pytania dotyczące czytanego tekstu albo czegokolwiek innego. Obecnie nikomu nie przyszłoby na myśl zadawanie pytań przełożonemu w czasie posiłku, ale moglibyśmy odczuwać pokusę krótkiej wymiany myśli z sąsiadem. Reguła się temu sprzeciwia, „aby w ten sposób nie stwarzać okazji”, ne detur occasio, do głupstw, do kłótni, do pychy. Słowo „złemu”[10], maligno, nie należy do tekstu oryginalnego. Jest to glosa dodana przez analogię do dwóch innych fragmentów Reguły (43,8; 54,4). Godziny, które poświęcamy ciału z powodu konieczności życiowych, tak samo jak te bezpośrednio po posiłkach, są czasem niebezpiecznym. Trzeba więc odpowiednio się zabezpieczyć przed zasadzkami diabelskimi. To właśnie jest jednym z powodów, dla których uświęcamy posiłki modlitwą, lekturą, ciszą. Nasz Święty Ojciec pozwala tylko przełożonemu na powiedzenie kilku słów „ku zbudowaniu”. Ma to być jednak wypowiedź krótka i przełożony nie powinien się czuć do niej zobowiązany[11].

Brat pełniący tygodniową służbę lektora otrzyma przed rozpoczęciem czytania nieco wina zmieszanego z wodą, ze względu na Komunię św. i aby nie było mu zbyt ciężko post znosić. Później zaś zje posiłek razem z braćmi pełniącymi tygodniową służbę w kuchni i przy stole[12].

Ostatnie dyspozycje odnoszą się do posiłków brata pełniącego tygodniową służbę lektora. Nasz Święty Ojciec mówi najpierw, że przed rozpoczęciem czytania[13] lektor otrzyma mixtum (dosł. mieszankę). Słowo to znaczyło u starożytnych albo wino zmieszane z substancjami, które wzmacniały jego smak i moc, albo (najczęściej) wino rozcieńczone wodą. Jeśli chciano podkreślić, że chodzi o czyste wino, używano słowa merum. Słowo mixtum niekiedy oznaczało po prostu wino albo jakikolwiek napój, tak jak czasownik miscere (od którego pochodzi mixtum) oznaczał „rozlać do picia”. Możliwe, że dla św. Benedykta owo mixtum dawane lektorowi oznaczało po prostu kubek wina zmieszanego z wodą[14]; pewne jest jednak, że niedługo po nim zaczęto tę „mieszankę” praktycznie utożsamiać z dodatkowym małym posiłkiem dla służby kuchennej („kubek napoju i kawałek chleba”). Mixtum stało się więc małym kubkiem wina, w którym zamaczano kilka kawałków chleba.

Nasz Święty Ojciec wskazuje dwa powody wprowadzenia tego zwyczaju. Oba mają swoją wartość tylko wtedy, gdy chodzi o lekturę towarzyszącą pierwszemu – i często jedynemu – posiłkowi. Pierwszy z nich – „ze względu na Komunię św.”, propter communionem sanctam, odnosi się do niedziel i uroczystości, gdyż tylko w tych dniach wszyscy mnisi przystępowali do Komunii. Picie „mieszanki” traktowano w tym przypadku bez wątpienia jako ablucję. W pierwszych wiekach Kościoła (tak jak obecnie przy okazji niektórych obrzędów liturgicznych: święceń, profesji itp.) komunikującym podawano łyk wina niekonsekrowanego (niekiedy z odrobiną chleba), aby ułatwić im połknięcie świętych postaci i zabezpieczyć się przed jakimś wypadkiem. W klasztorach św. Benedykta posiłek następował prawdopodobnie niedługo po Mszy świętej[15]. Możliwe też, że na Monte Cassino rzeczy miały się tak, jak opisano w „Regule Mistrza” – obiad rozpoczynał się od podania święconego wina, w którym zamaczano kilka kawałków chleba. Mistrz poleca, aby lektor również otrzymywał ten napój i uzasadnia: „Gdy przy pierwszym stole opat ze wszystkimi otrzymają wino i on podobnie otrzyma swoją porcję wina, aby nie ryzykować wyplucia sakramentu i w ten sposób rozpocznie czytać”[16]. W niedziele i uroczystości, jak napisał św. Benedykt, bracia pełniący służbę w kuchni otrzymywali swój dodatkowy posiłek po Mszy św., a więc w te dni jedli oni wraz z lektorem. W dniach, w których nie przyjmowano Komunii, „mieszanka” miała przynajmniej ten walor, że nieco łagodziła głód i pozwalała doczekać bez zbytniego zmęczenia do posiłku, który wspólnie spożywali lektor, bracia pełniący służbę w kuchni i ich pomocnicy. Nasz Święty Ojciec nie pisze, czy lektor otrzymywał „mieszankę” również przed kolacją.

Bracia powinni czytać i śpiewać nie według kolejności, ale tylko ci, którzy mogą zbudować słuchających[17].

Wyjaśnienie tego krótkiego zdania zostało podane w komentarzu do poleceń, od których zaczyna się ten rozdział.

 

Dom Paul Delatte OSB 

tłum. Tomasz Glanz

 

----- 

Drogi Czytelniku, skoro jesteśmy już razem tutaj, na końcu tekstu prosimy jeszcze o chwilę uwagi. Udostępniamy ten i inne nasze teksty za darmo. Dzieje się tak dzięki wsparciu naszych czytelników. Jest ono konieczne jeśli nadal mamy to robić.

Zamów "Christianitas" (pojedynczy numer lub prenumeratę)

Wesprzyj "Christianitas"

-----

 

[1]DE HEBDOMADARIO LECTORE. Mensis fratrum lectio deesse non debet, nec fortuito casu qui arripuerit codicem legere ibi, sed lecturus tota hebdomada dominica ingrediatur.

[2] Inst., IV, XVII.

[3] Zob.: św. Bazyli Wielki, Reg. brev., CLXXX.

[4] Sedentes ad mensam taceant, et animum lectioni intendant. Cum autem lectio cessaverit, meditatio sancta de corde non cesset. Si vero aliquid opus fuerit, qua mensae praeest sollicitudinem gerat, et quod est necessarium nutu magis quam voce petat. Nec solae vobis fauces sumant cibum, sed et aures audiant Dei verbum (Reg. ad virg., XVI). Zob.: Reg. ad mon., IX.

[5] Qui ingrediens post missas et communionem petat ab omnibus pro se orari, ut avertat ab ipso Deus spiritum elationis. Et dicatur hic versus in oratorio tertio ab omnibus, ipso tamen incipiente: Domine, labia mea aperies, et os meum adnuntiabit laudem tuam. Et sic accepta benedictione ingrediatur ad legendum.

[6] Przyjęliśmy także bardzo starożytny zwyczaj proszenia o błogosławieństwo przed czytaniem towarzyszącym każdemu posiłkowi. Zob.: Udalryk, Consuet. Clun., 1. II, c. XXXIV.

[7] Formuła, której używamy, bardzo przypomina tę zapisaną już przez Smaragdusa: Averte, quaesumus, Domine, ab hoc famulo tuo spiritum elationis, ut humiliter legens, sensum intellectum capiat lectionis.

[8] Et summum fiat silentium, ut nullus musitatio vel vox nisi solius legentis ibi audiatur. Quae vero necessaria sunt comedentibus et bibentibus sic sibi vicissim ministrent fratres, ut nullus indigeat petere aliquid. Si quid tamen opus fuerit, sonitu cuiuscumque signi potius petatur quam voce. Nec praesumat ibi aliquis de ipsa lectione aut aliunde quicquam requirere, ne detur occasio; nisi forte prior pro aedificatione voluerit aliquid breviter dicere.

[9] Zob. teksty legislacyjne zestawione przez Dom E. Martène’a w jego komentarzu. Est autem eis et in capiendo cibo summum silentium (Rufin, Hist. monach., c. III, Rosweyde, s. 458) Tantum silentium ab omnibus exhibetur, ut, cum in unum tanta numerositas fratrum refectionis obtentu consederit, nullus ne muttire quidem audeat praeter eum, qui suae decaniae preest, qui tamen si quid mensae superinferri vel auferri necessanum esse pervideret, sonitu potius quam voce significat (św. Jan Kasjan, Inst., IV, XVII); zob.: św. Pachomiusz, Reg., XXXIII, św. Cezary z Arles, Reg. ad virg., XVI.

[10] Słowo to znajdowało się w tekście komentowanym przez Autora (przyp. tłum.).

[11] Nec alicujus audiatur sermo, nisi divinus, qui ex pagina proferatur, et ejus qui praeest Patris (Reg. I. SS. Patrum, VIII). Ad mensam specialiter nullus loquatur, nisi qui praeeest, vel qui interrogatus fuerit (św. Makary, Reg., XVIII).

[12] Frater autem lector hebdomadarius accipiat mixtum, priusquam incipiat legere, propter communionem sanctam, et ne forte grave si ei ieiunium sustinere. Postea autem cum coquinae hebdomadariis et servitoribus reficiat.

[13] Być może bezpośrednio przed, a nie „na godzinę przed”, jak pełniący służbę w kuchni. Ci ostatni mieli być wzmocnieni przed najbardziej męczącym, bezpośrednim przygotowaniem posiłku.

[14] Zob.: Explication ascétique et historique de la Règle de saint Benoît, c. XXXVIII.

[15] Zob. Komentarz Pawła Diakona do rozdz. 35., s. 333-334.

[16] Reg. Magistri, XXIV, 14, cyt. za: Reguła Mistrza. Reguła św. Benedykta, tłum. o. T. M. Dąbek, Kraków 2006, s. 201; zob. też ibid., XXVII. Warto przeczytać komentarz Dom A. Calmeta do tego fragmentu, a także w Ouvrages posthumes Dom J. Mabillona (t. II, s. 272-320), Traité où l’on réfute la nouvelle explication que quelques auteurs donnent aux mots de Messe et de Communion qui se trouvent dans la Règle de saint Benoît, a także l’Addition au précédent traité.

[17] Fratres autem non per ordinem legant aut cantent, sed qui aedificant audientes.


Dom Paul Delatte OSB

(1848-1937), mnich benedyktyński, drugi następca Dom Prospera Guerangera w benedyktyńskim opactwie św. Piotra w Solesmes, któremu przewodził w latach 1890-1921. Requiescat in pace!