Dom Delatte
2019.06.30 13:53

Komentarz do Reguły: Rozdział XXIII. O ekskomunice za winy

Przekazawszy dziekanom obowiązek nadzoru i korygowania, św. Benedykt nie mógł zostawić ich bezbronnymi w obliczu nieposłuszeństwa. Dlatego też w tym rozdziale i w siedmiu następnych zostały umieszczone przepisy karne i procedura ich stosowania[1]. Wszystkie starożytne reguły monastyczne obfitują w sankcje dyscyplinarne; będziemy jeszcze mieli okazję wskazać niektóre zapożyczenia wzięte z nich przez św. Benedykta[2]. Ale żaden wcześniejszy prawodawca nie ułożył kodeksu karnego równie kompletnego, trzeźwego, roztropnego, a także powściągliwego i pełnego miłości w świętym rygorze[3]. Ewolucja obyczajów, która dokonała się od czasu powstania Reguły, głęboko zmodyfikowała tak charakter przewinień, jak i rodzaje kar. Mimo wszystko jednak warto zgłębiać myśl św. Benedykta dotyczącą trudnego obowiązku korygowania, nawet jeśli to, co napisał, zostało w znacznej części zmienione przez zwyczaje monastyczne.

Możemy już teraz zasygnalizować, jaki jest układ tych ośmiu rozdziałów. Rozdział 23. najpierw wymienia najważniejsze błędy, z którymi trzeba walczyć, potem rozpoczyna wyliczanie kar, zaczynając od najłagodniejszych w hierarchii: dwa napomnienia na osobności, publiczna nagana i ekskomunika albo kara cielesna. Nie jest to pełne wyliczenie, bowiem rozdział 24. niejako przerywa je, wprowadzając bardziej szczegółowe rozważania dotyczące ekskomuniki. Ekskomunika może być dwojaka: od stołu (rozdz. 24.) oraz od stołu i oratorium (25.). Kolejne dwa rozdziały traktują: o niedozwolonych relacjach z ekskomunikowanymi (26.) oraz o relacjach dozwolonych, a także o trosce opata o ekskomunikowanych (27.). Dalej, w rozdziale 28., św. Benedykt wraca do wyliczenia różnych działań represyjnych i naprawczych: chłosta, wspólna modlitwa, a gdy to wszystko zawodzi – wyrzucenie z klasztoru, i w ten sposób kończy temat. Rozdział 29. określa, ile razy i pod jakimi warunkami mnisi wyrzuceni oraz ci, którzy odeszli z własnej woli, mogą ponownie dołączyć do wspólnoty. Wreszcie rozdział 30. zawiera mały katalog kar, które są odpowiednie dla młodszych chłopców. Później, w rozdziałach od 43. do 46., Nasz Święty Ojciec będzie miał okazję dopełnić swój kodeks karny, określając sposoby zadośćuczynienia za winy drobniejsze od tych, o których mówią omawiane teraz rozdziały. W tej samej części Reguły, niejako mimochodem, zagrozi kilkoma karami monastycznymi.

Jeśli jakiś brat okazałby się krnąbrny, nieposłuszny, zarozumiały, niechętny lub też w jakikolwiek inny sposób sprzeciwiałby się świętej Regule i poleceniom przełożonych[4].

Od razu zauważmy, że ukazane właśnie przez św. Benedykta błędy ujawniają swoje jedno źródło: zbuntowaną wolę. To o nią przede wszystkim się troszczy; wcale nie zamierza podawać pełnego katalogu występków, które przecież są nieskończenie różnorodne. Tylko niektóre są wskazane w Regule. Można nakazywać zadośćuczynienie za błędy czysto materialne, aby zapobiegać niedbalstwu i uwrażliwiać sumienie. Nie można jednak karać niedoskonałości tak surowymi karami, jakie przewidziane są w tych przepisach karnych, bo kara byłaby nieproporcjonalna do winy. Nie ma też powodu, aby występować z wielką surowością przeciwko błędom spowodowanym lekkomyślnością, niewiedzą czy wynikającym z zaskoczenia. Idąc za przykładem Boga, który przywiązuje wagę tylko do tego, co pochodzi z naszej świadomej woli (por. Mt 15,17-20), św. Benedykt zajmuje się tylko przewrotną wolą w jej najgorszych zewnętrznych przejawach[5]. Na pierwszym miejscu wymieniony jest formalny bunt, krnąbrność, contumacia. To odmowa posłuszeństwa skierowana wprost do przełożonego w jego obecności, opór otwarty i uporczywy, to zuchwalstwo i pycha nieposłuszeństwa. Później idzie poważne nieposłuszeństwo, ale pozbawione zuchwałości, odmowa podporządkowania się Regule albo wyraźnie wyrażonej woli przełożonych. Potem pycha albo zarozumiałość, nawykowe wywyższanie się, napuszoność, adoracja swojej własnej wartości. Pycha jest podstawowym, choć ukrytym, źródłem każdego błędu w życiu monastycznym i zatrutym korzeniem wszystkich błędów, o których jest tu mowa.

Żadna z tych wad nie jest szczególnie interesująca. W każdej czuć nierozumne zwierzę, narowiste i uparte: „Nie bądźcież jak koń i muł, które nie mają rozumu!” (Ps 31,9). Później w tym katalogu pojawia się coś, czego Nasz Święty Ojciec najbardziej nie cierpi, co najgorliwiej zwalcza – skłonność do cichego kontestowania, do szemrania, aut murmurans. Człowiek, który szemrze, jest słaby, a z tego powodu, że słaby, jest zrzędliwy, zawsze ze wszystkiego niezadowolony, zawsze mający przeciwne zdanie. Jednak stwarza pozory, zewnętrznie jest prawie w porządku, może być nawet służalczy w razie potrzeby. Brakuje mu tej smutnej odwagi nieposłuszeństwa, ale realizuje to nieposłuszeństwo w praktyce, wciąż skarżąc się i narzekając. I tym duszom, w których wyczuje gotowość słuchania, płynącą ze słabości albo jakichś cierpień, głosi fałszywą ewangelię swojego szemrania. Jest to zarazem podłe, tchórzliwe i niebezpieczne. Niekiedy już lepsze są otwarty bunt i jawny opór niż niskie i skryte intrygi szemrzącego.

„Lub też w jakikolwiek inny sposób…”, vel in aliquo… – Dom Calmet wylicza różne znaczenia, które można przypisać tej części zdania. Najbardziej naturalne jest takie: „lub też jeśli znajdzie się u niego pogardę, przejawiającą się w postępowaniu wbrew temu czy innemu przepisowi świętej Reguły albo wbrew poleceniom swoich starszych, czyli dziekanów”. Jest to piąta sytuacja, dodana do jawnego oporu, znaczniejszego nieposłuszeństwa, pychy i szemrania. Można ją nazwać: pogarda przy łamaniu Reguły. Powtórzmy raz jeszcze, nie ma mowy o stosowaniu surowych kar przewidzianych w tym kodeksie karnym w odniesieniu do każdego błędu, jaki by nie był. Ale niezgoda, który może być nieistotna i chwilowa, może też stać się stanem poważnym, stałym, nieusuwalnym i przerodzić się w to, co nazywamy pogardą, jeśli nawet nie wprost wyrażaną, co na szczęście zdarza się bardzo rzadko, to przynajmniej ukrytą i praktyczną. Bardzo możliwe, że te złe cechy, które zostały tu wymienione, wynikają ze złej teologii, ale św. Benedykt nie patrzy na nie z tego punktu widzenia. Karze je tylko jako przeciwne obserwancji monastycznej i temu zaangażowaniu, które mnisi publicznie ślubowali składając profesję.

Takiego powinni starsi mnisi zgodnie z nakazem Pana naszego napomnieć raz i drugi na osobności. Gdyby się nie poprawił, należy go zganić publicznie wobec wszystkich. A gdyby i to nie pomogło, podlega ów brat ekskomunice, jeśli może zrozumieć taką karę. Jeśliby natomiast nie był zdolny tego pojąć, trzeba mu wymierzyć karę cielesną[6][7].

Taka jest w zwykłych przypadkach kolejność działań korygujących w odniesieniu do braci. Święty Benedykt przewidział gdzie indziej szczególne zasady dotyczące tych działań w odniesieniu do dziekanów, do przeora i do kapłanów. Zaznaczył także w rozdziale 70., że gdy wina jest publiczna i gorsząca, powinna być odpowiednio ukarana: „Tego, kto w ten sposób zawini, należy upominać wobec wszystkich, żeby także pozostali przejmowali się lękiem”, Peccantes autem coram omnibus arguantur ut ceteri metum habeant (70,3). Ale tak długo, jak winy nie są uporczywie gorszące, jaki by nie był ich ciężar, święta Reguła skłania się do wybaczenia i miłosierdzia. Jest ona w sposób wyraźny inspirowana radami Pana zapisanymi w Ewangelii: „Jeśliby zaś zgrzeszył przeciwko tobie brat twój, idź, a upomnij go w cztery oczy. I gdyby cię usłuchał, pozyskasz brata twego. Ale jeżeli ciebie nie usłucha, weźmij z sobą jeszcze jednego albo dwóch, aby na zeznaniu dwóch albo trzech świadków opierała się wszelka sprawa. A jeżeliby ich nie usłuchał, powiedz Kościołowi. A jeżeliby i Kościoła nie usłuchał, niech ci będzie jako poganin i celnik” (Mt 18,15-17). Napomnienie jest na początku udzielane na osobności i w ten sam sposób ponawiane, jeśli trzeba. Mogą go udzielać tylko ci, którzy sprawują władzę: opat, dziekani lub starsi (zob. rozdz. 70.).

Jeśli te ukryte działania pozostaną bez rezultatu, winny zostanie zganiony „publicznie wobec wszystkich”. To drugi stopień. Trzeci będzie polegał na ekskomunice albo na karze cielesnej, gdyż w tym przypadku przewidziane są dwa sposoby postępowania, zależnie od osobowości i zdolności poznawczych winowajcy. Nasz Święty Ojciec w rozdziale 2. wyróżnił dwa rodzaje charakterów, w stosunku do których opat powinien przyjąć odmienne sposoby postępowania: „Szlachetniejsze i rozumniejsze umysły niech gani słowami raz lub dwa; występnych zaś, zatwardziałych i pysznych, jak również nieposłusznych niech karci chłostą lub wyznacza im inną karę cielesną już za pierwszym razem” (2,27-28). Wydaje się mało prawdopodobne, że pisząc te słowa, św. Benedykt chciał całkowicie pozbawić mnichów o naturach sfrustrowanych, prostackich i zbuntowanych dobrodziejstwa podwójnego wstępnego napomnienia, które w rozdziale 23. wydaje się być częścią procedury stosowanej do wszystkich. W rozdziale 2. mówi w sposób ogólny o różnych sposobach postępowania i zaznacza, że niektórym wystarcza jedno czy drugie zganienie, podczas gdy inni wrażliwi są tylko na argumenty cielesne. Zauważa, że byłoby startą czasu mnożenie w stosunku do tych ostatnich słownych napomnień i wyczekiwanie. Trzeba przez działania odczuwalne zmysłowo bez zwłoki wyrwać ze zmysłowości złą skłonność, która ujawnia się na zewnątrz. Jeśli wielokrotnie doświadczyło się nieskuteczności nawet najbardziej przekonujących słów, przechodzi się od razu do trzeciego stopnia przewidzianych w Regule działań korygujących. Jednak nie będzie to ekskomunika, gdyż ten, kto jest niezdolny do pojęcia, improbus, albo tylko ucieszy się z tej kary, widząc w niej nową okazję do wymykania się spod obserwancji, albo też nie zrozumie jej wagi, nie zasmakuje jej goryczy[8].

Powiemy w następnych rozdziałach, jak należy rozumieć karę ekskomuniki, qualis poena sit, poświęćmy teraz kilka zdań karom cielesnym. Starożytni nie wahali się ich używać. Święty Benedykt, który kilkakrotnie grozi nimi w swojej Regule, nie musiał niczego wymyślać. Wystarczyło, żeby przypomniał sobie reguły św. Pachomiusza, św. Cezarego, Żywoty Ojców, jednym słowem – całą tradycję. Najczęstszymi procedurami dolegliwymi były ograniczenia w piciu i jedzeniu, osadzenie w karcerze[9], ciężkie prace, ale przede wszystkim chłosta: rózgi, bicz, linijka – kara złych sług i dzieci. Zatem propagowana przez św. Piotra Damiani dyscyplina, czyli biczowanie, na długo przed tym zanim stała się dobrowolną praktyką pokutną, była karą monastyczną[10], i szerzej – kościelną, gdyż niektóre synody właśnie w ten sposób nakazywały karać niepoprawnych duchownych. W języku św. Benedykta słowo dyscyplina ma wiele znaczeń, które można odczytać tylko z kontekstu. A zatem, disciplina to sposób postępowania, prowadzenia się w praktyce (rozdz. 2.), to życie duchowe, doskonałość moralna (rozdz. 7), to zgodność z Regułą, dobry porządek i pilnowanie tego porządku (rozdz. 56., 62., 63. i 70.), to kara, jakiekolwiek korygowanie (rozdz. 34., 55.), to kara cielesna, post lub rózgi (rozdz. 24.). Disciplina regularis, disciplina regulae – to całość obserwancji monastycznych, albo dostosowanie się do nich (rozdz. 60., 62.), wreszcie disciplina regularis to cały przewidziany przez Regułę system stopniowego karania i wszystkich związanych z tym procedur albo też tylko niektóre stopnie kar, a być może tylko kara rózg (rozdz. 3., 23., 54., 55. i 70.).

W naszych czasach, gdy mnich jest ukarany karą dyscypliny, co dzieje się niezwykle rzadko, sam ją sobie wymierza, z dala od ciekawskich spojrzeń i przy pomocy mało dolegliwych „narzędzi”. Te sprawy wcale nie wyglądały tak u naszych ojców. Po pierwsze wymierzanie tej kary nie było jakimś wydarzeniem wyjątkowym, nawet jeśli nie stosowano jej tak często, jak u św. Kolumbana, gdzie razy bicza były chlebem powszednim. Ponadto, najczęściej dokonywało się ono publicznie, w obecności wszystkich mnichów zgromadzonych w kapitularzu. Rózgi albo bicz trzymał osobiście opat albo mnich wyraźnie wyznaczony do tej posługi miłosierdzia. W Cluny[11], tak jak w Cîteaux, tak jak prawie wszędzie, razy spadały na obnażone ramiona, przynajmniej wtedy, gdy chodziło o poważne winy. Liczba razów zwykle nie przekraczała trzydziestu dziewięciu. Była to miara żydowska, wyliczona tak, aby nie złamać przepisu Prawa, który wyraźnie zabraniał przekroczenia czterdziestu (Pwt 25,3). Uznano, na wszelki wypadek, że lepiej jest ustalić miarę nieco niższą. Święty Paweł otrzymał pięciokrotnie chłostę w tej mierze od swoich rodaków: „Od Żydów otrzymałem pięć razy po czterdzieści plag bez jednej” (2 Kor 11,24). Starożytni mnisi byli mniej skrupulatni niż faryzeusze i niekiedy wielkim winowajcom wymierzali karę do stu razów: Centum ictibus flagellorum extensus verberetur – mówiła Reguła św. Fruktuoza[12]. Sto, a nawet dwieście razów przewidywała Księga Pokutna św. Kolumbana, chociaż ten sam kodeks karny przewidywał zastrzeżenie ograniczające liczbę jednorazowo wymierzanych razów do dwudziestu pięciu: Amplius viginti quinque percussiones simul non dentur. Jeszcze straszniejsza jest Reguła Mistrza, która stanowi: „Ma się ich chłostać rózgami aż do krwi”[13], usque ad necem caedantur virgis. To znaczy, jak zauważa Dom Calmet[14]: „tak długo, jak winowajca może znieść, do granic wytrzymałości, gdyż w rzeczywistości nigdy nie wykonywano tej kary aż do śmierci[15], nawet u autorów świeckich wyrażenie caedere ad necem nie było rozumiane w sensie dosłownym, lecz jako hiperbola”. W kapitularzu (zbiorze praw) Karola Wielkiego[16] uznano za konieczne zalecenie opatom, aby nigdy nie wyłupywali oczu ani nie obcinali członków swoim mnichom, niezależnie od tego, jaka byłaby ich wina, qualibet culpa commissa. Wymierzanie kar tego rodzaju należało zostawić władzom świeckim. To samo zalecenie powtórzył synod w Francfort w roku 794.

Nie ma co płakać nad miniona surowością, ani jej żałować. Dla ludzi o naturach dzikich i mniej oczyszczonych przez edukację, którzy, przewidując swoje upadki, niekiedy sami domagali się osadzenia w więzieniu albo krwawej chłosty, te zapisane w Regule przepisy dyscyplinarne były często jedynym sposobem poskromienia buntów ciała i nieokiełznanych emocji. Pamiętajmy także o tym, że zbrodnie i przestępstwa mnichów i duchownych z zasady nie trafiały do sądów świeckich. Zadaniem przełożonych zakonnych i kościelnych było samodzielne wymierzanie sprawiedliwości. Od tamtych czasów wszystko się zmieniło. I nawet jeśli zdarzają się także i dziś czyny złe i nieuporządkowane, wobec których władza monastyczna jest bezsilna, trzeba jednak zgodzić się, że godność życia zakonnego zyskała na tej zmianie. Trzeba dokładać wszystkich starań, aby do klasztorów przyjmować tych tylko, którzy podejmą posłuszeństwo dobrowolnie, z zaangażowaniem i radością.

Dom Paul Delatte OSB

tłum. Tomasz Glanz

 

----- 

Drogi Czytelniku, skoro jesteśmy już razem tutaj, na końcu tekstu prosimy jeszcze o chwilę uwagi. Udostępniamy ten i inne nasze teksty za darmo. Dzieje się tak dzięki wsparciu naszych czytelników. Jest ono konieczne jeśli nadal mamy to robić.

Zamów "Christianitas" (pojedynczy numer lub prenumeratę)

Wesprzyj "Christianitas"

-----

 

[1] Jak uważa Dom I. Herwegen, osiem rozdziałów przepisów karnych pierwotnie tworzyło oddzielny zbiór reguł, przeznaczony raczej do użytku przełożonych, niż mnichów. Przy ostatecznej redakcji Reguły czysty przypadek sprawił, że znalazły się w tym miejscu, w którym są obecnie (Geschichte der benediktinischen Professformel, Münster, 1912, s. 23, przyp. 1).

[2] Warto porównać, co na ten temat pisali komentatorzy: Dom Mège, Dom Martène, Dom Calmet. Dom H. Ménard, dz. cyt., c. XXX-XXXIX, Dom B. Haeften, l. VIII, Dom J.-M. Besse, Les Moines d’Orient, ch. IX.

[3] Można porównać z Regułą św. Pachomiusza, zwłaszcza z rozdziałami od CLX.

[4] DE EXCOMMUNICATIONE CULPARUM. Si quis frater contumax aut inoboediens aut superbus aut murmurans vel in aliquo contrarius sanctae regulae et praeceptis seniorum suorum contemptor repertus fuerit.

[5] Si quis autem murmuraverit, vel contentiosus extiterit, aut referens in aliquo contrariam voluntatem praeceptis... (św. Makary, Reg., XII). Si inobediens quis fuerit, aut contentiosus, aut contradictor, aut mendax, et est perfrictae frontis... (św. Pachomiusz, Reg., CLXV, zob. też CL).

[6] Hic secundum Domini nostri praeceptum admoneatur semel et secundo secrete a senioribus suis. Si non emendaverit, obiurgetur publice coram omnibus. Si vero neque sic correxerit, si intelligit qualis poena sit, excommunicationi subiaceat; sin autem inprobus est, vindictae corporali subdatur.

[7] Cum vero inventa fuerit culpa, ille qui culpabilis invenitur, corripiatur ab Abbate secretius. Quod si non sufficit ad emendationem, corripiatur a paucis senioribus. Quod si nec sic emendaverit, excommunicetur (Reg. Orient., XXXII). Dalej Reguła Wschodnia podaje kilka szczegółów dotyczących ekskomuniki od stołu i od wspólnej modlitwy, a także zadośćuczynienia, posługując się prawie dokładnie tymi samymi słowami, co nasza Reguła. Potem jest w niej groźba skierowana do każdego, kto zbliżyłby się do buntownika: simili modo culpabilem judicandum (XXXIII), na koniec niepoprawny mnich ma być wydalony „aby jego wada nie skłoniła innych do upadku”, ne vitio ipsius alii periclitentur (XXXV).

[8] Zob. św. Bazyli Wielki, Reg. brev., XLIV.

[9] Zob. komentarz Dom A. Calmeta do rozdziału 25.

[10] Warto przeczytać: Dom B. Haeften, l. VIII, tract. V; Dom E. Martène, De antiq. monach. rit., 1. II,

c. XI, col. 229 i nast.; Dom A. Calmet, komentarz do rozdziału 3.

[11] Zob. J.-H. Pignot, Histoire de l’Ordre de Cluny, Autun-Paryż 1868, t. II, s. 400-406. Zobacz statut LXIII Piotra Czcigodnego, P.L. CLXXXIX, 1043.

[12] c. XV.

[13] c. XIII, cyt. za: Reguła Mistrza. Reguła św. Benedykta, tłum. T. M. Dąbek, B. Turowicz, Kraków 2006, s. 164.

[14] W komentarzu do rozdziału 28.

[15] Łacińskie wyrażenie ad necem oznacza dosłownie „do śmierci”.

[16] M. G. H., Legum, Sectio II., Capitul. Regum Franc., t. I., s. 63.


Dom Paul Delatte OSB

(1848-1937), mnich benedyktyński, drugi następca Dom Prospera Guerangera w benedyktyńskim opactwie św. Piotra w Solesmes, któremu przewodził w latach 1890-1921. Requiescat in pace!