Dom Delatte
2019.11.18 15:21

Komentarz do Reguły: Rozdział XL. O mierze napoju

Każdy otrzymuje własny dar od Boga, jeden taki, a drugi taki (1 Kor 7,7), dlatego też tylko z pewnymi zastrzeżeniami ustalamy ilość pożywienia stosowną dla innych. Mając jednak wzgląd na słabość chorych sądzimy, że jedna hemina wina na dzień wystarczy dla każdego[1].

 

Cały ten rozdział wygląda jak pomnik tej ojcowskiej mądrości, o której wspominaliśmy tak często. Ujawnia się ona tutaj wręcz namacalnie w trosce, z jaką są potraktowane najbardziej przyziemne szczegóły naszego życia. Najpierw mamy stwierdzenie różnic istniejących między ludźmi w tym, co dotyczy ciała, duszy i otrzymanych łask: „Każdy otrzymuje własny dar od Boga, jeden taki, a drugi taki (1 Kor 7,7)”. Właśnie z powodu tych cech indywidualnych Nasz Święty Ojciec wyznaje, że przystępuje do ustalania tego, co dotyczy życia innego człowieka z wahaniem i pewną obawą. W tych sprawach nie może być mowy o wyznaczeniu jednej miary, niezmiennej i rygorystycznie przestrzeganej, jakiegoś prokrustowego łoża, do którego mieliby się dopasować wielcy i mali. Nie byłoby też wcale korzystne brać siebie samego za model, do którego inni mają się dostosować. Jaki zatem powinien być nasz punkt odniesienia? Będziemy wrażliwi – mówi św. Benedykt – na słabość małych i słabych; tych, którzy mają mało sił fizycznych, ale też tych, którym brakuje siły moralnej. I mając na względzie wszystkie te słabości, „sądzimy, że jedna hemina wina na dzień wystarczy dla każdego” zakonnika. Hemina rzymska miała miarę około ćwierć litra (dokładnie 0,2736 l)[2]. Pamiętajmy jednak o tym, co zostało powiedziane w komentarzu do poprzedniego rozdziału.

Jeśli zaś ktoś z łaski Pana może się bez wina obejść, niech wie, że otrzyma szczególną nagrodę. Gdyby warunki miejscowe, praca albo skwar letni kazały pić więcej, niech decyduje o tym przełożony, zwracając wszakże uwagę, by nie dochodziło nigdy do przesytu lub zgoła pijaństwa[3].

Po wskazaniu rozumnego „złotego środka” Reguła, dbająca jednocześnie o ducha umartwienia, posłuszeństwa i wyrozumiałości, przewiduje najważniejsze sytuacje, które mogą się wydarzyć. Oto mnich, który uważa, że może żyć bez wina albo zadowolić się mniejszą miarą. Bóg sprawił, że tryska zdrowiem i skłania go w sercu, aby podjął takie wyrzeczenie. Niech więc prosi swojego opata o pozwolenie, które w takiej sytuacji jest konieczne (49,8-10), i – jeśli je uzyska – niech wyrzeknie się wina i cieszy się podwójną zasługę: hojności i posłuszeństwa.

Ale tak jak bywają przypadki, że hemina to zbyt wiele, tak też zdarzają się sytuacje, w których ta miara to zbyt mało: wymagające warunki klimatyczne w jakimś miejscu, nadzwyczajna, szczególnie męcząca praca, upał nie do wytrzymania w środku lata, loci necessitas, labor, ardor aestatis – w takich okolicznościach słuszne wydaje się zwiększenia miary napoju. Decyzja w tej materii należy do przełożonego. Ma on jednak cały czas mieć baczenie, aby nikt przy okazji się nie upił albo nie doszedł do stanu przesytu, bardzo bliskiego upiciu. Komentatorzy podają szczegóły dotyczące tych dodatkowych miar napoju przyznawanych mnichom podczas posiłków albo między nimi. W Cluny oprócz porcji wina zawsze podawanej do posiłku („miary sprawiedliwej”, jak mawiano) dość często dawano dodatkowo „miarę miłosierną” albo mieszankę zwaną pigmentum skomponowaną z wina, miodu, cynamonu i goździków.

Czytamy wprawdzie, że picie wina w ogóle mnichom nie przystoi, ale skoro w naszych czasach nie można o tym mnichów przekonać, zgódźmy się przynajmniej na to, że należy pić mało, a nie aż do przesytu, gdyż wino przywodzi do upadku nawet człowieka mądrego (Syr 19,2)[4].

Można by powiedzieć, że św. Benedykt jakby nieco się wstydzi swego ojcowskiego miłosierdzia i z niejakim żalem wspomina heroizm Ojców Pustyni. „Czytamy – jak mówi – że picie wina w ogóle mnichom nie przystoi”. Te słowa Nasz Święty Ojciec znalazł w Verba Seniorum[5]. Czytał także w żywocie św. Antoniego, że ani on, ani inni gorliwi asceci w ogóle nie jedli mięsa i nie pili wina[6]. Nie był to jednak zwyczaj powszechny. Z „Opowiadań dla Lausosa (Historii Lausiaca)”, na przykład, dowiadujemy się, że mnisi z Nitrii pili wino[7], na korzystanie z tego napoju zezwalał też swoim mnichom i mniszkom św. Cezary z Arles. Jednak w naszych czasach – kontynuuje św. Benedykt – „nie można mnichów przekonać” do surowych zasad Ojców. Jeśli więc mamy pić wino, zgódźmy się przynajmniej na to, aby nie pić aż do przesytu[8]. Pozostańmy przy tym, gdyż „gdyż wino przywodzi do upadku nawet człowieka mądrego (Syr 19,2)”. Na Monte Cassino i w Vicovaro św. Benedykt pił wino (D 3), chociaż łatwo byłoby mu zadziwiać innych swym umartwieniem. Był przecież do niego zaprawiony, wystarczyło tylko przypomnieć sobie Subiaco. Ale stawszy się ojcem rodziny, dostosował swoje postępowanie do możliwości i słusznych zwyczajów swoich mnichów.

Gdzie zaś warunki miejscowe są tego rodzaju, iż nie można znaleźć nawet wyżej określonej miary wina, lecz tylko znacznie mniej lub nawet ani kropli, niech, ci którzy tam mieszkają, błogosławią Boga i nie szemrają. To zalecamy przede wszystkim, by nigdy nie było szemrania[9].

Należy więc ograniczyć się do heminy, która jest „złotym środkiem” między całkowitą abstynencją i pijaństwem. Trzeba jednak przewidzieć takie okoliczności, że nawet ta ograniczona miara będzie nieosiągalna. Klasztor może być ubogi, w okolicy może nie być winnic – w efekcie można będzie zapewnić braciom znacznie mniej wina, a nawet może go nie być wcale. W takiej sytuacji mnisi będą błogosławić Boga, od którego pochodzi i wino, i brak wina, będą się także starać z wytrwałością znosić tę drobną niedogodność i wyprowadzać z niej dobro. Brak wina nie stanowi śmiertelnego zagrożenia, a my jesteśmy jak ci, którzy stają do zawodów: „Każdy, który idzie w zawody, od wszystkiego się powstrzymuje: oni, aby otrzymać wieniec znikomy, a my — trwały (1 Kor 9,25)”. Nigdy nie należy szemrać ani się z smucić z powodu spraw takich jak ta. Przede wszystkim – powtarza z mocą Nasz Święty Ojciec – mnisi zmuszeni do wstrzemięźliwości od wina mają także zachować wstrzemięźliwość od szemrania.

 

Dom Paul Delatte OSB

tłum. Tomasz Glanz

 

----- 

Drogi Czytelniku, skoro jesteśmy już razem tutaj, na końcu tekstu prosimy jeszcze o chwilę uwagi. Udostępniamy ten i inne nasze teksty za darmo. Dzieje się tak dzięki wsparciu naszych czytelników. Jest ono konieczne jeśli nadal mamy to robić.

Zamów "Christianitas" (pojedynczy numer lub prenumeratę)

Wesprzyj "Christianitas"

-----

 

[1] DE MENSURA POTUS.Unusquisque proprium habet donum ex Deo, alius sic, alius vero sic; et ideo cum aliqua scrupulositate a nobis mensura victus aliorum constituitur. Tamen infirmorum contuentes inbecillitatem, credimus heminam vini per singulos sufficere per diem.

[2] Ch. V. Daremberg, E. Saglio, Dictionnaire des Antiquités grecques et romaines, hasło: Hemina.

[3] Quibus autem donat Deus tolerantiam abstinentiae, propriam se habituros mercedem sciant. Quod si aut loci necessitas vel labor aut ardor aestatis amplius poposcerit, in arbitrio prioris consistat, considerans in omnibus ne subrepat satietas aut ebrietas.

[4] Licet legamus: Vinum omnimo monachorum non esse, sed quia nostris temporibus id monachis persuaderi non potest, saltim vel hoc consentiamus ut non usque ad satietatem bibamus, sed parcius, quia: Vinum apostatare facit etiam sapientes.

[5] Narraverunt quidam abbati Pastori de quodam monacho qui non bibebat vinum, et dixit eis: Quia vinum monachorum omnino non est (Verba Seniorum: Vitae Patrum, V, IV, 31, H. Rosweyde, s. 570).

[6] Św. Atanazy, Vita S. Antonii, c. VII, P.G. XXVI, 853. Zob.: św. Augustyn, De moribus Eccles. cathol., 1. I, c. XXXI, P.L. XXXII, 1339, św. Hieronim, Ep. LII, 11, Ep. XXII, 35, P.L. XXII, 536-537; ibid., 420.

[7] C. VII, H. Rosweyde, s. 713.

[8] Ut non usque ad satietatem persistamus in edendo (św. Bazyli Wielki, Reg. contr., IX).

[9] Ubi autem necessitas loci exposcit, ut nec suprascripta mensura inveniri possit, sed multo minus aut ex toto nihil, benedicant Deum qui ibi habitant et non murmurent, hoc ante omnia admonentes, ut absque murmurationibus sint.


Dom Paul Delatte OSB

(1848-1937), mnich benedyktyński, drugi następca Dom Prospera Guerangera w benedyktyńskim opactwie św. Piotra w Solesmes, któremu przewodził w latach 1890-1921. Requiescat in pace!