Teraz, kiedy (…) patrzę na to z perspektywy czasu, widzę, że moje intencje jako socjologa religii były wywrotowe i zgodne z duchem czasów.
„Katolickie” stanowisko Evansa-Pritcharda pozwala osiągnąć więcej niż stanowisko fideisty i racjonalisty.
Tekstem, w którym Schmitt idzie bardzo wyraźnie i śmiało po katolickich śladach, jest esej Rzymski katolicyzm i polityczna forma, opublikowany po raz pierwszy w roku 1923.
Charakter myśli Girarda ma w sobie coś z „dedukcji” Sherlocka Holmesa.
Z pewnością byłem bardziej bystry niż oni, jednakże mieli oni tę trudną do przecenienia przewagę, że racja była po ich stronie.
Nigdy nie wiadomo, jak sprawdzić, czy można o kimś powiedzieć: „najwybitniejszy żyjący intelektualista katolicki”. Dlatego lepiej nie używać takich sformułowań, choć przy nazwisku Alasdaira MacIntyre’a pokusa, by zrobić wyjątek od tej reguły, jest bardzo wielka.
Można powiedzieć, że ta Wittgensteinowska krytyka Kartezjusza torowała drogę dla zrozumienia klasycznej metafizyki o tyle, że usuwała pewne nowożytne nieporozumienie.
Jego dzieło jak sądzę można czytać w taki sposób, aby to jego centrum, jakim jest prawda przekazywana w tradycji Kościoła, pozostało ukryte.
Jeśli szukamy myślicieli, którzy idą “po katolickich śladach” w myśli współczesnej, a więc wędrując w różne strony “wpadają” na katolickie tropy, to akurat Garrigou-Lagrange starał się niemal całe życie kroczyć drogą katolickiej ortodoksji.