Jeśli kard. Muller może być nowym Lutrem to może trzeba go zacząć słuchać od razu, już teraz, bez ociągania, a nie za 500 lat “odzyskiwać”?
Mamy tu zatem do czynienia z pewnego rodzaju przypadłością historyczną, której zwornikiem stał się konflikt w obozie Okrągłego Stołu.
Z pewnością inicjatywa Roberta Biedronia powinna być ostrzeżeniem dla rządzącej centroprawicy i Kościoła – dalsza utrata wiarygodności może bardzo łatwo przesunąć szalę nastrojów społecznych w stronę radykalną.
Ten proces można nazwać anglikanizacją, a nawet poganizacją Kościoła, który staje się czymś w rodzaju urzędu ds. kultu, milczącą rytualną formą religijną państwa.
Kościół z poczuciu fałszywej wdzięczności przyjmuje rolę kapelana uczuć poszczególnych środowisk politycznych.
Kościół pokazał, że zamiast być “wyznacznikiem społecznego kursu katolików” (jak trafnie ktoś napisał na Facebooku) stał się realizatorem oczekiwań, kapelanem uczuć.
Czym jest "kultura publiczna"? Jaka jej forma jest potrzebna Polsce w drugim stuleciu odzyskanej niepodległości? Jakie są zagrożenia dla Polski w sferze kultury politycznej w nadchodzących dziesięcioleciach?
Pisze jednak do tych, którzy ramionami nie wzruszają.
Jest to książka o polskim sposobie realizacji dobra wspólnego.
Tak, świetnie, że Papież wreszcie powiedział coś wprost katolickiego!
Papież nie jest po prostu monarchą, który rządzi i dzieli w każdej sprawie, w której chce to czynić.
Napiszę tu same oczywistości, popłyną one jednak z określonego miejsca na polskiej scenie publicznej. Z prawicy, czyli miejsca, które PiS chciałby zmonopolizować.
Można odnieść wrażenie, że cały sens papieskiej (biskupiej) misji sprowadza się do głoszenia.
Władze [...] nie przygotowały żadnych centralnych obchodów stulecia, a jedyne, co zrobiły to [...] podjęły próbę przejęcia Marszu od narodowców.
Relacje pomiędzy św. Janem Pawłem II a tradycjonalistami były niejednoznaczne. Nie tylko dlatego, że pontyfikat Papieża z Polski był to trudny i pełen konfliktów czas dla Kościoła
Swoiste aggiornamento Franciszka przyszli Papieże mogą potraktować, jako prowizoryczne, jako wskazania praktyczne, w duchu tego, co pisze sam Franciszek o przeszłości: “przez długi czas było uważane”.
Rozrost nieuregulowanej dworskości synodu będą też - a właściwie już to robią - wykorzystywać inne grupy relatywizujące trwałość nauczania Kościoła.
Małżeństwo nie jest miejscem realizacji pożądliwości, ale lekarstwem na nią.
Bardzo szybko, przynajmniej na prawicy - w ciągu kilku zaledwie lat - dokonało się przesunięcie od rozumienia polityki historycznej jako wyrazu dbałości o prawdę na temat polskiej historii, do polityki historii.
W odpowiedzi na artykuł ks. Żmudzińskiego SJ trzeba się jednak odnieść przede wszystkim do kwestii korekty Katechizmu, a nie licznych zaczepek, z których składa się tekst.
PiS potrzebuje nowego argumentu politycznego, którym mogłoby być kolejne narzędzie wspierające dzietność w naszym kraju.