Teologia poetów
2019.11.17 19:10

Z brzytwą na miłość. O pewnym wątku kultury renesansowej

Wielka jest przewrotność Fortuny. Śmierć jest nieubłagana, a wieczność niepewna. Ale tylko miłość słynie z okrucieństwa. Tak przynajmniej twierdzili poeci Renesansu, czasem poważni, a innym razem złośliwi (gdyż złośliwość jest również rzeczą ludzką, a im nic, co ludzkie nie powinno było pozostać obce). Od swojego świętego odpowiednika, owego llama de amor viva, albo po prostu amoris sacri, ziemska miłość różniła się tym, że wprawdzie godzi się na mękę i składa ofiarę, z nabożną czcią oddając wszystko począwszy od własnej woli, lecz nie może liczyć na miłosierdzie. Jest ona – jak pisał Luís de Camões – niewolą, w którą pan oddaje się dobrowolnie swojej brance (był to czas, w którym Portugalia panowała nad drogą morską do Indii, nad Zatoką Perską, częścią Afryki i Azji)[1]. Później pozostaje tylko cierpieć w próżnej nadziei, że tym samym wyjedna się łaskę u śnieżnobiałej pani życia i śmierci. Gdyby ten ogień wznosił się ku Bogu… Wówczas zapłatą za cierpienie byłaby świętość. Tymczasem koniecznością jest śmierć na wygnaniu.

Ale czy naprawdę nie ma na świecie szczęśliwej miłości? Humaniści chętnie przypominali, że wartość prawdziwej żony przewyższa perły (Prz 31,10), lecz ten niezwykle rzadki skarb od zawsze dostępny był – jak świat światem – tylko ludziom statecznym. Poeci chętnie wikłali się natomiast w fatalne romanse, wierząc, że codzienne konanie z powodu zakochania to powinność wynikająca z ich profesji. Trzeba jednocześnie pamiętać, że wiele spośród ówczesnych utyskiwań na okrucieństwa miłości było częścią dworskiej gry, przekomarzania się chłopców i panien chcących poczuć i słodycz, i pieprz, i miętę. I oto stara, bo ponad sześćdziesięcioletnia antologia poezji polskiej szesnastego wieku otwiera się na padwanie niejakiego Adama Lewandowica Strzeżowczyka. Wiersz ten uświadamia przy okazji, że polski Renesans jest wciąż mało znany, wciąż niedoczytany, ironiczny w pikantny sposób, zwłaszcza kiedy w grę wchodzi gra miłosna. Ona zaleca się jemu. On kosi trawę, gdyż „idzie też już, idzie” stosowna ku temu pora. Jest pełnia lata. Grzeje słońce, „łączeńka” jest „zielona”, wokół „każda rzecz dojźrzewa”. Dojrzało także dziewczę. Same żniwa i sianokosy są tutaj obrazem o wyraźnie erotycznym nacechowaniu, gdyż – jak wiadomo z poezji antycznej – dziewictwo jawiło się jako trawa bądź kwiat, który trzeba w swoim czasie odpowiednio spożytkować[2]. W pewnym momencie dziewczyna śmiało żartuje z kosiarzem, mówiąc, że „dobre z siana łoże” i że „wstrząśniemy po trosze”. Klimat piosenki jest sielski, a pora sprzyja wybuchowi uczuć. I wówczas pojawia się niepokojąca prośba:

 

Kosę masz zdradliwą,
Na traweczkę chciwą,
Każże jej odpocząć,
Cóż dalej z nią począć.

 

Ostre u niej ręce,
Ciało nie gorące,
Bóg obroń zarznąć się,
Zdechłabym jak gąsie[3].

 

A więc miłość, ta ziemska i nieświęta (co nie zawsze oznacza, że grzeszna), pozostająca blisko natury, a daleko od sacrum, rani i zabija. Jest „obiecująca”, a zarazem „zdradziecka”, życiodajna i drapieżna. Mówi o tym niezliczona wprost ilość nowożytnych erotyków. Jak zresztą zauważyła jedna z bohaterek Dekameronu, „pospolicie bywa”, że „im mniejsza jest nadzieja, tym silniejszym płomieniem miłość się pali”[4]. Należy jednak pamiętać, że sporo tutaj ironii, kokieterii, dworskiego przekomarzania się, przyciągania i odpychania przypominającego towarzyski taniec; takiego, które by „czasem rumieńce na twarzach dam, a czasem ich śmiech wywoływało”[5]. Póki pozostajemy w Renesansie, a jeszcze nie w Baroku, możemy mieć pewność, że nie każda lamentacja nieszczęśliwie (bądź po prostu boleśnie) kochającego cechuje się zupełną powagą. Obrazuje to inny anonimowy padwan, w którym staropolskie „mordowanie”, czyli dręczenie (w tym przypadku obojętnością i nieodwzajemnieniem uczucia), skojarzone zostaje z powolnym zabijaniem ofiary. Dość niepokojące tony jak na dworską przyśpiewkę, która korzysta z częstego skądinąd motywu „teraz mnie nie kochasz, lecz może po mojej śmierci docenisz, a wówczas zaczniesz żałować”:

 

Mijasz mię wzrokiem i sercem mię mijasz,
Mordercąś ty jest, co ludzi zabijasz.
Czyń ty, coć się zda, a niech też ja czynię
To, co jest słuszna, więcej cię nie winię.

 

Panno, jeśli też zapał w sobie czujesz,
Czemu mię, sługę wiernego, mordujesz?
Morduj, jak żyw chcesz, i po śmierci mojej
Uznasz, żem pełen stateczności swojej[6].

 

Tyle na temat jednej z podniet epoki, która – jak stwierdził Jean Delumeau – starała się przezwyciężyć średniowieczną pochwałę życia mniszego i kontemplacyjnego jako jedynej formy „życia prawdziwego”[7]. Tak doczesność, jak i związane z nią troski okazały się godne zaangażowania. Dopiero literatura religijna doby baroku przypomni o konflikcie pomiędzy jałowym cierpieniem miłości dworskiej i twórczym, życiodajnym krzyżem miłości świętej, ukierunkowanej wprost na Boga. Wspomni o tej walce dwóch erosów, lecz nie wcale nie potępi bez reszty – jak można by się spodziewać – jego ziemskiej postaci.


Michał Gołębiowski

----- 

Drogi Czytelniku, skoro jesteśmy już razem tutaj, na końcu tekstu prosimy jeszcze o chwilę uwagi. Udostępniamy ten i inne nasze teksty za darmo. Dzieje się tak dzięki wsparciu naszych czytelników. Jest ono konieczne jeśli nadal mamy to robić.

Zamów "Christianitas" (pojedynczy numer lub prenumeratę)

Wesprzyj "Christianitas"

-----

 

[1] Zob. J. Klave, Historia literatury portugalskiej. Zarys, Wrocław 1985, s. 48.

[2] P. Brown, Ideał dziewictwa we wczesnym Kościele [w:] Duchowość chrześcijańska. Początki do XII wieku, red. B. McGinn, J. Meyendorff i J. Leclercq, tłum. P. Blumczyński i S. Patlewicz, Kraków 2010, s. 423.

[3] A. Lewandowic Strzeżowczyk, [6] Padwan [w:] Poeci Renesansu. Antologia, oprac. J. Sokołowska, Warszawa 1959, s. 318-320.

[4] G. Boccaccio, Dekameron, tłum. E. Boyé, Kraków 2017, s. 208.

[5] G. Boccaccio, Dekameron, jw., s. 207.

[6] Anonim, Niechętny taniec [w:] Poeci Renesansu, jw., s. 375.

[7] J. Delumeau, Cywilizacja odrodzenia, tłum. E. Bąkowska, Warszawa 2015, s. 369.

 


Michał Gołębiowski

(1989), doktor nauk humanistycznych, filolog, historyk literatury, eseista, pisarz, tłumacz. Stały współpracownik pisma „Christianitas”. Autor książek, m.in. „Niewiasty z perłą” (Kraków, 2018) czy „Bezkresu poranka” (Kraków, 2020), za którą został uhonorowany Nagrodą Specjalną Identitas. Jego zainteresowania obejmują zarówno dawną poezję mistyczną, jak również kulturę tworzoną w atmosferze tzw. „śmierci Boga” oraz dzieje ruchów kontrkulturowych lat 60. XX wieku.