Komentarze
2019.07.08 17:50

Wrażliwi na krzywdę. Katolik kontra korporacja

W filmie „Matka Królów” Janusza Zaorskiego, nakręconym na podstawie powieści Kazimierza Brandysa o tym samym tytule, znajduje się znamienna scena, która przypomniała mi się w związku ze sprawą firmy IKEA. Wspomnijmy, że ten film, nakręcony w 1982 roku, przez 5 lat był tzw. „półkownikiem”. Jest to opowieść o losach robotniczej, komunizującej od przedwojnia rodziny, której młodzi przedstawiciele po wojnie z entuzjazmem angażują się w PRL. Kiedy jednak rewolucja zaczyna pożerać własne dzieci, jeden z tych młodych, Klemens Król (Bogusław Linda) zostaje aresztowany przez UB. Jego młoda żona Marta (Joanna Szczepkowska), niemal natychmiast zaczyna sobie racjonalizować sytuację. Przecież Partia się nie myli, zatem jej mąż rzeczywiście jest winny. To już jest za dużo dla tytułowej matki Królów, Łucji (Magda Teresa Wójcik). Wykrzykuje synowej w twarz: „Przed wojną jak chłopa aresztowali, to baba zawsze krzyczała: niewinny!”

Z odrobiną patosu można powiedzieć, że dziś ten okrzyk zdumienia wychodzi z ust Matki-Kościoła i kieruje się do licznego grona autorów publikujących przede wszystkim na katolickich portalach: Damiana Jankowskiego, Dawida Gospodarka, Jolanty Szymańskiej. Wszyscy oni już wiedzą, że IKEA się nie myli (co najwyżej „przesadza w promowaniu określonej wizji świata”), jest empatyczna, a wyrzucony z pracy pan Tomasz winny, wzywa przecież do pogromu. Wspomnijmy jeszcze innego autora, Ignacego Dudkiewicza. Jak dotąd nie wypowiadał się w sprawie IKEA, ale parę tygodni temu opublikował po tzw. paradzie równości tekst, w którym jasno zadeklarował, że nie ma żadnej symetrii między bluźnierczymi atakami na wiarę katolicką, a prześladowaniami (którym jakoby są poddawane) „osób LGBT”. Słowa mają konsekwencje i nie zdziwiłbym się wcale, gdyby kiedyś okazało się, że tekst Dudkiewicza, zachęcił kierownictwo IKEA do brutalnego działania.

Jestem skłonny uznać, że wypowiedzi pana Tomasza, po których wyrzucono go na bruk, były przesadnie emocjonalne, ale argumentacja podawana przez wymienionych publicystów jest wzorcową ilustracją postawy „ślepych przewodników”, którą Jezus w Ewangelii określa jako “przecedzanie komara i połykanie wielbłąda” (por. Mt 23). Nikt z nich nie zdobył się na choćby ślad refleksji, że IKEA, wielkie przedsiębiorstwo o miliardowych obrotach, w kwestii promocji określonej ideologii zachowuje się tak, jak zachowywał się PRL, będący przecież zbiorowym pracodawcą dla niemal wszystkich swoich nieszczęsnych obywateli. Wtedy też nie zadowalano się tym, żeby jedynie zmuszać ludzi do milczenia o zbrodniach komunizmu. To byłoby za mało. Musieli jeszcze ten komunizm wychwalać na pierwszomajowych pochodach bądź też na akademiach z okazji 22 Lipca albo 7 Listopada. 

I dokładnie tego żąda od swoich pracowników IKEA w kwestii ideologii LGBT. Nie wolno im powiedzieć, że nie istnieją żadni „ludzie LGBT+”, a jedynie osoby doświadczające zaburzeń popędu płciowego lub tożsamości płciowej. Milczenie to za mało. Trzeba jeszcze uczestniczyć, z manifestacyjnym entuzjazmem, w miesiącach czy dniach „gejowskiej dumy”.

Krytykowani przeze mnie publicyści z pewnością powiedzą, że w przypadku owych „ludzi LGBT” mamy do czynienia z „członkami grupy mniejszościowej, którzy stykają się na co dzień z opluwaniem, szykanami, wyrzucaniem z domu, biciem, poniżaniem, przemocą psychiczną i fizyczną”.  Odpowiem na to szczerze. Jesteście hipokrytami. Pewien kolega, któremu wiele zawdzięczam jeśli chodzi o uwrażliwienie na autentycznie lewicowe postulaty mówi, że „ci których popiera wielki kapitał nigdy nie są słabi”.

W związku z tym chciałbym zaproponować krytykowanym przeze mnie publicystom pewien eksperyment myślowy. Wyobraźcie sobie jakieś przedsiębiorstwo należące do tego wielkiego kapitału, które w ramach swojego CSR popiera starania o ochronę życia dzieci poczętych. Finansuje domy samotnej matki, ale także w wewnętrznych publikacjach zobowiązuje pracowników do popierania odpowiednich projektów zmian prawa, do manifestacyjnego obchodzenia Narodowego Dnia Życia, do udziału w Marszach dla Życia i Rodziny… I jakiś pracownik, nie, lepiej pracownica, nie wytrzymuje i w firmowym intranecie publikuje komentarz: „Zwolennicy zakazu aborcji to fanatyczni fundamentaliści i mordercy kobiet”. Potem pracodawca wzywa kobietę na rozmowę, po której zwalnia ją z pracy. Wiem co byście pisali, że takie zwolnienie to łamanie prawa; że rolą pracodawcy nie jest wchodzić w ideologiczne spory; że do dobra trzeba zachęcać i przekonywać łagodnością a nie zmuszać prawem i surowością.

STOP! To wyobrażenie załamuje się już w pierwszym kroku. Bo nie do wyobrażenia jest w dzisiejszej sytuacji kulturowej żadna wielka korporacja, która popiera ruch pro-life. Czy to skłania Was do zastanowienia, gdzie są współcześni „słabi”?

Muszę powiedzieć, że szczególną przykrość sprawiają mi w aferze IKEA wypowiedzi Dawida Gospodarka. Wszak jesteśmy w stopce redakcyjnej jednego kwartalnika, a mimo to w jego gwałtownej filipce przeciwko oświadczeniu Rady KEP ds. Apostolstwa Świeckich nie ma śladu zrozumienia dla argumentacji przewodniczącego Rady, bpa Ignacego Deca. Tak, to prawda, że można było napisać je lepszą polszczyzną, że można było subtelniej przedstawiać katolickie zasady… Jednak, Dawidzie, bp Dec leżącego na bruku pana Tomasza broni, a Ty, razem z firmą IKEA, z salonową katolewicą, przy oklaskach publiczności, złożonej także z duchownych, zawzięcie go flekujesz. 

Piotr Chrzanowski

 

Tekst poprawony 09.07.2019 o 15:40.

 

Zobacz także:

Tomasz Rowiński - IKEA w walce z dzikimi katolickimi kanibalami

----- 

Drogi Czytelniku, skoro jesteśmy już razem tutaj, na końcu tekstu prosimy jeszcze o chwilę uwagi. Udostępniamy ten i inne nasze teksty za darmo. Dzieje się tak dzięki wsparciu naszych czytelników. Jest ono konieczne jeśli nadal mamy to robić.

Zamów "Christianitas" (pojedynczy numer lub prenumeratę)

Wesprzyj "Christianitas"

-----


Piotr Chrzanowski

(1966), mąż, ojciec; z wykształcenia inżynier, mechanik i marynarz. Mieszka pod Bydgoszczą.