Traditionis custodes
2021.09.30 09:45

Wokół Traditionis custodes

Ten artykuł, tak jak wszystkie teksty na christianitas.org publikowany jest w wolnym dostępie. Aby pismo i portal mogły trwać i się rozwijać potrzebne jest Państwa wsparcie, także finansowe. Można je przekazywać poprzez serwis Patronite.plZ góry dziękujemy. 

Gdyby zatem ktoś mówił:

(a) że biskup Rzymu posiada tylko urząd nadzorowania lub kierowania, a nie pełną i najwyższą władzę jurysdykcji w całym Kościele, nie tylko w sprawach wiary i moralności, ale także w sprawach dotyczących karności i rządzenia Kościołem rozproszonym po całym świecie;

(b) albo że posiada on tylko większą część, a nie całą pełnię tej najwyższej władzy;

(c) albo że ta jego władza nie jest zwyczajna i bezpośrednia, zarówno w odniesieniu do wszystkich i każdego z kościołów, jak również wobec wszystkich i każdego z pasterzy i wiernych – niech będzie wyklęty.

 

Konstytucja dogmatyczna Pastor aeternus


 

 

Jego Świątobliwość papież Franciszek 16 lipca 2021 r. wydał list apostolski motu proprio Traditionis custodes, w którym anuluje zarządzenia zawarte w liście apostolskim Summorum Pontificum Benedykta XVI oraz wprowadza stan prawny ostrzejszy niż ten wprowadzony przez Indult Kongregacji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów Quattuor abhinc annos.

Krótka historia nadzwyczajnej formy rytu rzymskiego

Sobór Watykański II w konstytucji o liturgii świętej Sacrosanctum Concilium w 1963 r. wyraził życzenie, aby "ustanowić praktyczne normy odnowy i rozwoju liturgii"[1]. W konsekwencji została powołana Rada do wykonania postanowień Sacrosanctum Concilium[2]. W skrócie: owocem pracy Rady było promulgowanie nowego Mszału przez Pawła VI w 1970 r., który od tego momentu miał sukcesywnie zastępować w parafiach Mszał Jana XXIII z 1962 r.

Jednak kształt początkowego ordo missae – począwszy od pierwszego mszału przejściowego wydanego w 1965 r., gwałtowność wprowadzanych zmian – nieraz zupełnie nie mających źródeł w Konstytucji o liturgii[2: Jedną z takich zmian jest odsunięcie ołtarza od ściany, co zostało wprowadzone przez instrukcję Inter Oecumenici - o należytym wykonywaniu Konstytucji o Liturgii Świętej.], rewolucyjny zamiast ewolucyjny charakter zmian w mszale oraz w końcu „duch soboru”[3], który był powodem wielu wynaturzeń doktrynalnych i liturgicznych, spowodował u części katolików odrzucenie nowego mszału i chęci pozostania przy liturgii, która przez wieki wyrażała wiarę Kościoła. Z tego powodu, z polecenia Jana Pawła II, w 1984 r. Kongregacja ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów wydała indult Quattuor abhinc annos, który umożliwiał każdemu biskupowi udzielenie pozwolenia podlegającym mu kapłanom na odprawianie Mszy według mszału typicznego z 1962 r. Dokument zastrzega m.in., że wierni i kapłani korzystający z tego przywileju nie mogą jednocześnie negować "prawomocności i doktrynalnej poprawności Mszału Rzymskiego promulgowanego przez Papieża Pawła VI w 1970 r."[4]. Dodatkowo biskup, który wyda taką zgodę powinien zgłosić ten fakt do Kongregacji, zaś po roku zrelacjonować skutki tego pozwolenia[5]. Motywacją do wydania indultu był – jak to zostało opisane w tekście dokumentu – ówczesny problem istnienia wiernych wciąż przywiązanych do starszej formy Mszy, na temat której występowania w diecezjach Kongregacja czerpała wiedzę z ankiety wysyłanej do biskupów na całym świecie. W czasopiśmie Notitiae opublikowano wyniki ankiet oraz podsumowanie zebranych odpowiedzi, z których wynika, że według biskupów problem tzw. „mszy trydenckich” praktycznie nie istnieje i nie zgadzają się oni na istnienie „starego rytu” obok nowych ksiąg liturgicznych[6]. Indult Kongregacji w następujący sposób podsumowuje informacje podane w ankiecie: "Po rozważeniu ich [biskupów, przyp. red.] odpowiedzi okazało się, że problem kapłanów i wiernych przywiązanych do tzw. «rytu trydenckiego» został niemal w całości rozwiązany. Ponieważ jednak wspomniany problem trwa nadal, Ojciec Święty, pragnąc wyjść naprzeciw tym grupom, udziela biskupom diecezjalnym władzy do posługiwania się indultem"[7]. Z powyższego fragmentu wynika, że z punktu widzenia Papieża, za którego pozwoleniem wydano taki indult, problemem jest fakt, że istnieją jeszcze środowiska związane z poprzednią liturgią mszalną. Tak silna i gwałtowna była zmiana liturgii w Kościele, tak mocny „duch soboru”, że starano się możliwie szybko zapomnieć o formie Mszy istniejącej od wielu wieków w Kościele. Pozwolę sobie na uwagę, że nie były to najlepsze czasy dla Kościoła z punktu widzenia doktrynalno-liturgicznego. „Hermeneutyka zerwania” nie brała jeńców i do dzisiaj nader często walczy z ortodoksją, stąd właśnie Benedykt XVI, podczas przemówienia do kardynałów, biskupów i pracowników Kurii Rzymskiej, mówił o potrzebie hermeneutyki ciągłości w interpretacji dokumentów soborowych[8]. Choć na końcu Indultu pojawia się wzmianka o trosce Ojca Świętego, to jednak trudno pominąć dwukrotne użycie słowa "problem" w kontekście istnienia tzw. środowisk tradycyjnych.

Wśród kapłanów niezgadzających się z zaistniałą sytuacją w Kościele był m.in. abp Lefebvre, założyciel Bractwa Kapłańskiego Piusa X (FSSPX), w którym przyszli kapłani mieli kształcić się w duchu tradycji, a nie w „duchu soboru”. Pomińmy skomplikowane relacje, które zaistniały pomiędzy abp. Lefebvrem a Watykanem, i skupmy się na 1988 r., w którym abp Lefebvre, bez zgody Stolicy Apostolskiej, w szwajcarskiej miejscowości Écône udzielił sakry biskupiej trzem kapłanom przez co popadł w ekskomunikę latae sententiae. Do dziś FSSPX działa na obrzeżach Kościoła, nie chcąc pojednać się z Rzymem z powodu rzekomego odejścia Kościoła od ortodoksyjnej nauki. W następstwie zdarzeń, jeszcze w tym samym roku, Jan Paweł II wydał List Apostolski motu proprio Ecclesia Dei, w którym Jego Świątobliwość krytycznie odnosi się do działań abp. Lefebvre'a, określając jego czyn jako akt schizmatycki: "Czyn ten sam w sobie był aktem nieposłuszeństwa wobec Biskupa Rzymu w materii najwyższej wagi, mającej kapitalne znaczenie dla jedności Kościoła, jaką jest wyświęcanie biskupów, poprzez które urzeczywistnia się w sposób sakramentalny sukcesja apostolska. Tak więc tego rodzaju nieposłuszeństwo, zawierające w sobie praktyczną odmowę uznania prymatu rzymskiego, stanowi akt schizmatycki"[9]. Oprócz powołania komisji Ecclesia Dei (dziś już nieistniejącej) papież zachęcał do szerokiego i wielkodusznego zastosowania "wydanych już dawniej przez Stolicę Apostolską zaleceń co do posługiwania się Mszałem Rzymskim według typicznego wydania z roku 1962"[10].

Osobiście postrzegam FSSPX za byt szczególnie problematyczny. Z jednej strony w czasach dotkniętych luzem doktrynalno-liturgicznym starają się być pewnym skrzydłem ortodoksyjności i potrzebnej stałości w Kościele. Z drugiej strony tkwiąc w ciągłym nieposłuszeństwie wobec papieża i posługując się wątpliwej jakości teologią ośmieszają prawdziwą ortodoksję odciągając siebie i wiernych od prawdziwego Kościoła katolickiego, na rzecz własnego ugrupowania. Nie da się mówić o katolicyzmie bez pełnej jedności z Rzymem.

Następnym wielkim krokiem w kontekście legalizacji "starej" Mszy było wydanie przez Benedykta XVI listu apostolskiego motu proprio Summorum Pontificum. Radykalna zmiana w dyscyplinie liturgicznej polegała na pozwoleniu każdemu kapłanowi, bez wcześniejszej zgody biskupa, na odprawianie Mszy zgodnie z mszałem ogłoszonym przez Jana XXIII w 1962 r. Oprócz zmian stricte dyscyplinarnych Benedykt XVI porusza w dokumencie też zagadnienia teologiczne, stwierdzając, że "Mszał Rzymski ogłoszony przez św. Piusa V i wydany po raz kolejny przez bł. Jana XXIII (...)"[11] jest nadzwyczajnym wyrazem "(...) tej samej zasady modlitwy (Lex orandi) i musi być odpowiednio uznany ze względu na czcigodny i starożytny zwyczaj"[12]. Ostatni fragment przytoczonego cytatu jest szczególnie interesujący, bowiem papież nie tylko rozgranicza oba mszały przyznając im prawo do równoległego istnienia w ramach obrządku łacińskiego, ale dodatkowo mówi o konieczności istnienia mszału Jana XXIII z racji jego czcigodności i starożytności. Nowy mszał, nowa liturgia eucharystyczna to oczywiście cenny i święty element Kościoła posoborowego, jednak „to, co poprzednie pokolenia uważały za święte, świętym pozostaje i wielkim także dla nas, przez co nie może być nagle zabronione czy wręcz uważane za szkodliwe.”[13] oraz „W historii liturgii jest wzrost i postęp, nie ma za to żadnych zerwań”[14]. Następnie papież dodaje, że dwie formy sprawowania kultu nie mogą prowadzić do podziału (minime vero inducent in divisionem) w zasadach wiary (lex credendi), ponieważ obie formy należą do tego samego rytu[15] i wyrażają tę samą wiarę katolicką.

Benedykt XVI nazywając Mszę odprawianą z mszału Jana XXIII nadzwyczajną formą liturgii Kościoła, niejako wtrąca, że mszał ten nigdy nie został zakazany. To samo papież powtarza w Liście do biskupów z okazji publikacji motu proprio „Summorum Pontificum”: „Gdy chodzi o Mszał z 1962 roku jako forma extraordinaria Liturgii Mszy świętej, chciałbym zwrócić uwagę na fakt, że ten Mszał nie został nigdy prawnie odwołany, i w konsekwencji posługiwanie się nim pozostawało w zasadzie zawsze dozwolone”[16]. Benedykt XVI w tym stwierdzeniu zapewne odnosi się do opinii specjalnej komisji kardynałów powołanych przez Jana Pawła II w latach 80, którzy m.in. odpowiedzieli negatywnie na pytanie postawione przez papieża: czy Msza trydencka została zakazana. Jednocześnie J. Ratzinger w książce Moje życie. Wspomnienia z lat 1927-1977 potwierdza jednak, że taki zakaz istniał: „Teraz zaś ogłoszenie zakazanym mszału, który był wypracowany przez wieki, poczynając od czasów sakramentarzy Kościoła starożytnego, spowodowało wyłom w historii liturgii…”[17]. Prawdą jest jednak, że w samych dokumentach Kościoła znajdujemy potwierdzenie zniesienia starego mszału. Święta Kongregacja do spraw Kultu Bożego w 1971 r. wydała notyfikację De Missali Romano, Liturgia Horarum et Calendario, w której m.in. zezwala starszym i schorowanym kapłanom na celebrację Mszy św. bez udziału ludu według Mszału z 1962 r. z uwzględnieniem dekretów z lat 1965 i 1967[18]. Zatem rok po wydaniu nowego mszału znajdujemy się w sytuacji, w której bardzo wąska grupa może odprawiać Mszę sprzed najnowszej reformy liturgicznej i to tylko dla siebie samych, za zgodą ordynariusza. Innym ważnym świadectwem zakazu korzystania z mszału Jana XXIII jest wygłoszone w czasie konsystorza przemówienie Pawła VI z 1971 r., w którym papież przytacza przepisy z powyższej notyfikacji oraz mówi wprost, że nowy porządek Mszy został po to wydany, aby zastąpić poprzednio istniejący[19].

Wydaje się zatem, że nowy mszał nie jest kontynuacją starego, ale raczej jego kuzynem będącym nowym następcą. W ramach odnowy liturgicznej Kościół nie tyle zreformował stary mszał uszczuplając go o pewne przestarzałe elementy i niepotrzebne powtórzenia[20], co raczej stworzył go od nowa. Stąd od momentu wydania nowego mszału istnieją dwie rzeczywistości, które, moim zdaniem, są na swój sposób niedoskonałe. Pierwsza z nich odnosi się do mszału Jana XXIII, który wciąż oczekuje na reformę liturgiczną w duchu prawdziwej odnowy, tzn. na zasadzie ewolucji. Z kolei druga rzeczywistość odnosi się do mszału wydanego przez Pawła VI, który zdaje się nie być wiernym oddaniem pragnień ojców soborowych, lecz nadgorliwie skonstruowaną liturgią, która z zasady powinna raczej podlegać ewolucji niż gwałtownym przebudowom. Ostatecznie Kościół musi być wierny temu, czym żył, czym karmił się i czym zachwycał się od wieków. W końcu Kościół powinien trwać w tym, co było źródłem duchowości dla ludu przez tyle lat, mimo różnych okresów, który Kościół doświadczał. Na Mszy odprawianej w nadzwyczajnej formie rytu rzymskiego (NFRR) byłem tylko parę razy i to stanowczo za mało, żebym przestawił swoje przyzwyczajenia w kwestii aktywnego uczestnictwa we Mszy św. Jednak to, co uderzyło mnie podczas liturgii tej formy rytu rzymskiego, to mniej przegadania i mniej skupiania uwagi na osobie celebransa. Może warto postawić tezę, że nasza duchowość byłaby dzisiaj choć trochę zdrowsza, gdyby coniedzielna, a może nawet codzienna, Eucharystia była właśnie taka bardziej eksponująca Boga niż człowieka. Stąd pozwolę sobie jeszcze raz przytoczyć cytat za Benedyktem XVI, że „to, co poprzednie pokolenia uważały za święte, świętym pozostaje i wielkim także dla nas, przez co nie może być nagle zabronione czy wręcz uważane za szkodliwe”[21].

Wracając do ewolucji podejścia Kościoła do „mszy trydenckiej” po reformie liturgicznej, warto dodać, że Benedykt XVI w liście do biskupów wydanym przy okazji Summorum Pontificum szeroko opisuje kontekst historyczny, w którym odradzał się ruch liturgiczny na rzecz Mszy w nadzwyczajnej formie rytu rzymskiego. Jako jedną z przyczyn próby zachowania takiej formy liturgii papież wskazuje niedozwoloną kreatywność liturgiczną, która prowadziła „(…) do trudnych do zniesienia deformacji liturgii”[22], w konsekwencji czego powodowała „głęboki ból jednostek głęboko zakorzenionych w wierze świętego Kościoła”[23]. W kontekście rozłamu Kościoła z FSSPX Benedykt XVI wymienia encyklikę Jana Pawła II Ecclesia Dei, w której papież miał określić zasady korzystania z mszału Jana XXIII. Jest to o tyle zaskakujące, że w Ecclesia Dei jedyna wzmianka o starszej liturgii jest zachętą do wielkodusznego stosowania już wydanych zaleceń w kwestii odprawiania Mszy z mszału wydanego w 1962 r. Również zaskakujące jest, że Benedykt XVI tę zachętę łączy z chęcią pojednania się z Bractwem Kapłańskim św. Piusa X przez Jana Pawła II. Nieścisłość polega na tym, że Ecclesia Dei odnosi się do Quattuor abhinc annos, a ten dokument – co już zostało wyjaśnione – był reakcją na wciąż istniejący „problem” celebracji „starej Mszy”, a nie próbą wyjścia naprzeciw oczekiwaniom Bractwa. Jan Paweł II po prostu przypomniał, że istnieje taki dokument i że warto z niego korzystać. W dalszej części Listu do biskupów papież wspomina o odkrywaniu przez młodych piękna starej liturgii – wbrew wcześniejszym założeniom posoborowym. Jednak – jak zaznacza – biskupi bywali często niechętni udzielaniu pozwoleń na takie celebracje, ponieważ łączyli chęć do poprzedniej formy liturgii z możliwością negacji Soboru Watykańskiego II. Wydaje mi się, że w tamtym okresie taka obawa nie była przesadzona. Nowy mszał – będący owocem reformy liturgicznej Soboru – miał zastąpić poprzedni, a proces ten ewidentnie trwał zbyt długo, bez jasnych perspektyw na koniec. Zatem skoro wierny jest tak bardzo przywiązany do mszału, to może – na wzór FSSPX – jest też przywiązany do nauki Kościoła sprzed Soboru? Dzisiaj te obawy mogą wydać się niepoważne, ale parę lat po zakończeniu obrad soborowych mogły być jak najbardziej zasadne.

Kolejną bardzo ciekawą uwagę czyni Benedykt XVI pisząc o obawach, które pojawiły się przed wydaniem Summorum Pontificum, a które dotyczyły ew. „podziałów wewnątrz wspólnot parafialnych”[24]. Papież jednak wierzył, że obie formy Mszy istniejące obok siebie będą mogły wpływać na siebie, ubogacając się nawzajem. Wydaje się, że ten postulat nie został w praktyce spełniony. Może wynikać to właśnie z braku reformy Mszy w NFRR, bowiem ewentualne wspólne prefacje i wspólni święci wspominani w obu formach mogły być niewystarczającym bodźcem, aby zbliżyć do siebie wspólnoty żyjące tak różnymi duchowościami. Oczywiście gdyby przyjąć, że najlepiej byłoby, aby obie formy scaliły się w jedną, to reforma nie mogłaby dotyczyć tylko starszej formy liturgii. Ostatecznym gwoździem do trumny, jeśli chodzi o jedność wspólnot parafialnych żyjących różnymi liturgiami eucharystycznymi, jest bylejakość odprawianych Mszy z mszału Pawła VI. To, co początkowo dla Benedykta XVI było szansą na pojednanie wspólnot[25], stało się niespełnionym marzeniem wciąż czekającym na realizację. Biskupi, będący odpowiedzialnymi za liturgię w swych diecezjach[26], najczęściej nie dokładają dostatecznych starań, aby Eucharystia była odprawiana z należytym szacunkiem i powagą. Zamiast tego wierni często dostają „banalność” posypaną pastoralnymi hasłami o byciu blisko ludu i nieustannym skracaniem akcji liturgicznej, aby ludziom nie „dłużyło się”.

Innym powodem opublikowania Summorum Pontificum miała być chęć „wewnętrznego pogodzenia na łonie Kościoła”[27]. Dalej papież pisze, że na przestrzeni wieków mogłoby nie dojść do różnych rozłamów w Kościele, gdyby nie zaniedbania z Jego strony. Zatem Kościół powinien dołożyć wszelkich starań, „by ci, którzy prawdziwie chcą jedności Kościoła mogli w tej jedności pozostać lub do niej powrócić”[28]. Mogłoby się wydawać, że ten fragment odwołuje się do wciąż napiętej sytuacji Kościoła z Bractwem Kapłańskim św. Piusa X. I choć mogłoby się wydawać, że częściowo taka mogła być intencja emerytowanego papieża, to warto ten fragment czytać w kontekście słów wypowiedzianych przez – wtedy jeszcze – kardynała Ratzingera do biskupów Chile w 1988 r. na temat schizmy i FSSPX. W przemówieniu tym ówczesny prefekt Kongregacji Nauki i Wiary zauważa, że schizmy pojawiają się, gdy Kościół przestaje żyć pewnymi prawdami i wartościami wiary chrześcijańskiej, de facto przestając je kochać[29]. Taka zapomniana i wyparta z nauczania prawda zaczyna żyć jako osobny byt, wokół którego zaczynają gromadzić się ludzie tworzący nowy ruch[30]. Dalej kardynał twierdzi, że nie da się sprowadzić wszystkich sympatyków abp. Lefebvre’a do miłośników jakiejś prostej idei[31]. Zdaje się zatem, że na pewno na początku istnienia Bractwa ludzie, których pociągnął za sobą abp Lefebvre, znajdowali jakieś prawdy, a może raczej pewną rzeczywistość, której nie mogli odnaleźć w Kościele, a której mieli prawo w Nim oczekiwać. Zatem umożliwienie swobodnego odprawiania Mszy w nadzwyczajnej formie rytu rzymskiego jest nie tyle wyjściem naprzeciw Bractwu, lecz także przywróceniem elementu, który jest Kościołowi potrzebny do trwania w spójności wartości, liturgii i wiary.

Traditionis custodes

Jego Świątobliwość papież Franciszek pod koniec kwietnia 2020 r. zlecił Kongregacji Nauki Wiary, aby do przewodniczących konferencji biskupów na całym świecie wysłała zapytania w sprawie stosowania Summorum Pontificum w poszczególnych diecezjach[32]. Ponad rok później, tj. 16 lipca 2021 r. na podstawie odpowiedzi udzielonych przez ordynariuszy z całego świata[33] Franciszek w liście apostolskim Traditionis custodes postanowił radykalnie zmienić prawo w kwestii możliwości odprawiania starszej formy Mszy św. Najważniejszymi zmianami wokół odprawiania Mszy sprzed 1970 r. są:

-wykluczenie możliwości sprawowania Eucharystii w parafiach, co oznacza wyrzucenie starszej liturgii z życia parafii;

-wymóg wyznaczenia dni, w których ma być sprawowana Eucharystia, co jest konsekwencją sprawowania liturgii poza parafią, a co może być potencjalnie świetną okazją do ograniczenia takich celebracji na przykład do jednej w miesiącu, co czyni z takiej Mszy zjawisko raczej skansenowe, historyczne niż umacniające Kościół swoją duchowością;

-polecenie dla biskupa przeprowadzenia oceny przydatności parafii personalnych pod kątem rozwoju duchowego oraz zakaz tworzenia nowych grup tego typu – co jest tylko jednym z kilku objawów niechęci do tzw. grup tradycjonalistycznych w liście apostolskim Franciszka, bowiem nie brak wspólnot nietradycyjnych, których członkowie mają problem z wiernością nauczaniu Kościoła;

-prezbiterzy chcący rozpocząć celebrację Mszy zgodnie z mszałem z 1962 r. po opublikowaniu Traditionis custodes powinni zwrócić się do biskupa z prośbą w tej sprawie, a ten powinien skonsultować tę kwestię ze Stolicą Apostolską. Nie do końca jest jasne, czemu jest potrzebna tak duża centralizacja, szczególnie, że papież Franciszek jest zwolennikiem decentralizacji w Kościele w innych obszarach;

-prezbiterzy, którzy celebrowali starszą Mszę jeszcze przed wydaniem omawianego listu apostolskiego mają zwrócić się do biskupa o podtrzymanie pozwolenia na takie celebracje;

-wszelkie zmiany wynikające z dokumentu wchodzą w życie natychmiast.

To, co uderza w dokumencie Franciszka jako pierwsze, to brak precyzji. Podczas gdy Summorum Pontificum cechowała szczegółowość w określaniu poszczególnych przepisów, to Traditionis custodes, mający zastąpić list apostolski Benedykta XVI, jest problematycznie ogólny. Nie wiadomo, czy papież Franciszek chce tylko ograniczyć liturgię eucharystyczną w starszej formie, czy wszystkie sakramenty? Dokument wspomina tylko o mszale, ale ogólną intencję papieża da się odczuć aż nadto. O wiele większym problemem jest wykluczenie mszału Jana XXIII z form wyrazu modlitwy obrządku łacińskiego: „Księgi liturgiczne promulgowane przez świętych papieży Pawła VI i Jana Pawła II (…) są jedynym wyrazem lex orandi Rytu Rzymskiego”[34]. Franciszek, znacznie ograniczając sprawowanie Mszy w nadzwyczajnej formie rytu rzymskiego, ale jednocześnie jej całkowicie nie likwidując, wprowadza przedziwną sytuację, w której nie wiadomo, czy wierni uczęszczający na Mszę odprawianą z mszału z 1962 r. uczestniczą w katolickiej liturgii. Skoro tylko nowy mszał jest wyrazem lex orandi obrządku łacińskiego, to wyrazem czego jest stary mszał? Kim są katolicy przywiązani do starszej formy liturgii, skoro nie uczestniczą w katolickiej liturgii, a przynajmniej nie w liturgii, która według papieża wyraża modlitwę i wiarę Kościoła?

Franciszek twierdzi w swoim liście apostolskim, że jego zarządzenia są wynikiem dążenia do komunii kościelnej, jednak trudno dostrzec tę komunię, gdy część katolików dostaje dotknięta tak rażącą dyskryminacją. Papież uzasadnia swoją decyzję w liście do biskupów, na wzór listu Benedykta XVI wydanego przy okazji publikacji Summorum Pontificum. Franciszek rozpoczyna list od stwierdzenia, któremu nadaje rangę truizmu, że zarówno indult Kongregacji Nauki i Wiary z 1984 r. oraz list apostolski Jana Pawła II Ecclesia Dei pozwalające na sprawowanie Mszy z mszału 1962 r. były wynikiem chęci zażegnania schizmy spowodowanej przez nieposłuszeństwo abp. Lefebvre’a[35]. Jednak, jak już wspomniano indult Kongregacji Quattuor abhinc annos został wydany w związku z faktem, że wciąż istnieli wierni przywiązani do starszej formy Mszy. Ani w tekście indultu, ani w tekście ankiety poprzedzającej go nie ma wzmianki o Bractwie założonym przez abp. Lefebvre’a. Motu proprio Ecclesia Dei – co też już zostało zaznaczone – oszczędnie wspomina o Quattuor abhinc annos zachęcając do hojnego korzystania z niego. W dokumencie niespecjalnie wiele miejsca poświęcono powiązaniu starszej formy Mszy z pojednaniem z FSSPX. Zatem to, co Franciszek przedstawia jako oczywistość, zdaje się być co najmniej wątpliwą tezą. Sam Benedykt XVI w wywiadzie odrzuca tezę, że Summorum Pontificum było wyjściem naprzeciw Bractwu, podkreślając chęć zachowania spójnej tożsamości w Kościele[36]. Innymi słowy, aby to, co było święte przez tyle wieków nagle nie stało się błędne[37].

W końcu dochodzimy do faktycznej intencji wydania przez Franciszka Traditionis custodes. Z udzielonych przez biskupów odpowiedzi na kwestionariusz z 2020 r. wynika, że Msza odprawiana zgodnie z mszałem z 1962 r. jest używana instrumentalnie przez wiernych odrzucających Sobór Watykański II. Nie mamy wglądu do tych odpowiedzi, nie wiemy, jaki procent biskupów wyraził zaniepokojenie, ale obawy budzi fakt, że decyzja Franciszka opierała się na wrażeniach biskupów co do grup tradycyjnych. Gdy w 1984 r. biskupi zdawali sprawę z liczby odprawianych Mszy w NFRR w swoich diecezjach podawali suche informacje. Tutaj biskupi dzielili się swoimi spostrzeżeniami czy odczuciami wobec grup, których najprawdopodobniej nawet nie znali. W każdej diecezji są dziesiątki, o ile nie setki, różnych wspólnot z Mszami odprawianymi na ich wyłączność i choć po Summorum Pontificum „stara” Msza mogła wrócić do parafii, to była wciąż jedną z bardzo wielu elementów istniejących w danej diecezji. Nie licząc sytuacji ekstremalnych, w których narwani wierni zasypywali biskupa pretensjami o rzekomy modernizm mający źródło w Vaticanum II, to ordynariusze diecezjalni przeważnie się z przedstawicieli wspólnot NFRR nie spotkali i nie rozmawiali z ich duszpasterzami. Biskupi, tak jak kapłani w ogóle, najczęściej nie znają się na liturgii i nie lubią poruszania tematów z nią związanych. Nie lepiej jest z kwestiami dogmatycznymi na przestrzeni historii. Można wobec tego z dużym prawdopodobieństwem powiedzieć, że duchowieństwo najczęściej nie rozumie problemu powstałego w związku z reformą liturgiczną zainicjowaną po Soborze Watykańskim II. Nie pomylę się zbytnio, jeśli powiem, że kapłan zazwyczaj jest zajęty pastoralnym życiem parafii, a nie zgłębianiem szczegółów problemów Kościoła rozwijających się na przestrzeni ostatnich szcześćdziesięciu lat.

Problemy z Traditionis custodes

Jeżeli dla papieża problemem jest promil wiernych uczestniczących w starszej formie liturgii i jednocześnie odrzucających reformę liturgiczną oraz Sobór Watykański II, to co zamierza zrobić z nieporównywalnie większą grupą liberalnych katolików? Ta liczna rzesza wiernych nie tylko w praktyce odrzuca reformę liturgiczną, chcąc celebrować Eucharystię w sposób, który nijak ma się do wymogów stawianych chociażby w Ogólnym Wprowadzeniu do Mszału Rzymskiego, ale dodatkowo odrzuca chociażby fragmenty dokumentów soborowych mówiących o posłuszeństwu wiernych wobec zwykłego i nadzwyczajnego Magisterium[38], twierdząc, że dopóki coś nie jest dogmatem, dopóty mogą się z tym nie zgadzać. Dodatkowo liberalni katolicy podchodzą bardzo swobodnie do doktryny Kościoła, odrzucając niepasujące im elementy nauczania, np. o aborcji, eutanazji, in vitro, czy w końcu o grzeszności czynów homoseksualnych. Wierzą, że nowoczesny Kościół nie może pozwolić sobie na taką niezgodę wobec świata, która rani ludzi. Jednak nie są w stanie zrozumieć, że prawda jest ważniejsza od chwilowego i pozornego szczęścia w kłamstwie. Co gorsze list apostolski Franciszka jest przesłanką wskazującą, że nawet Ojciec Święty tego nie rozumie. W niektórych krajach całe episkopaty odrzucają nauczanie Kościoła, a w pozornie katolickiej Polsce łatwiej o liberalnego, niż ortodoksyjnego katolika. Zatem trudno odczytywać decyzję Franciszka, jako chęć oczyszczenia Kościoła z herezji, skoro ma się ona bardziej niż dobrze w zupełnie innej i co gorsza dominującej grupie wiernych.

W kontekście reformy liturgicznej papież wskazuje mszał Pawła VI jako wynik ewolucji, który jest naturalnym zjawiskiem w historii, a zatem „Ci, którzy pragną z pobożnością celebrować według dawnej formy liturgicznej, nie będą mieli trudności z odnalezieniem w Mszale Rzymskim, (…), wszystkich elementów Rytu Rzymskiego (…)”[39]. Franciszek myli się podwójnie w tej kwestii: stary i nowy mszał nie mają aż tak wielu elementów wspólnych, biorąc pod uwagę rubryki i teologię. Nie ujmuje to automatycznie rangi nowej liturgii, jednak nie da się mówić o ewolucji mszału, ale raczej o zastąpieniu starego nowym. Drugim problemem, o którym już wspomniałem, jest powszechna bylejakość zarówno w podejściu kapłanów do liturgii, jak i faktycznym jej odprawianiu. Przeciętna Msza św. w polskich parafiach nie ma w sobie niezbędnej powagi, dyscypliny i zdrowej pobożności. Prezbiterzy, niezależnie od wieku, zdają się być pozbawieni jakiegokolwiek wyczucia piękna i jej potrzeby w przestrzeni kościelno-liturgicznej. Co gorsza ordynariusze najczęściej sami nie są zainteresowani piękną i zgodną z rubrykami liturgią odprawianą z mszału Pawła VI, zatem już na tym etapie walka o to, aby „(…) każda liturgia była sprawowana godnie i z dochowaniem wierności księgom liturgicznym promulgowanym po Soborze Watykańskim II, bez ekscentryczności, które łatwo przeradzają się w nadużycia.”[40] jest skazana na porażkę. Jeżeli papież miał siłę i odwagę niemal zlikwidować odprawianie Mszy z mszału promulgowanego przez Jana XXIII z powodu rzekomych herezji w środowiskach tradycyjnych, to ortodoksyjni katolicy mają prawo oczekiwać podobnie twardych działań prowadzących do ograniczenia problemu istnienia w Kościele liberalnych poglądów u części katolików oraz traktowania liturgii przez nich jako ich własności. Biorąc pod uwagę dotychczasowe działania i wypowiedzi Franciszka nie można mieć nadziei na jakiekolwiek zmiany w wymienionych kwestiach, co w połączeniu z poniższym fragmentem Traditionis custodes „(…) pragnę niniejszym listem apostolskim jeszcze bardziej kontynuować nieustanne dążenie do komunii kościelnej” budzi zrozumiałą irytację. Jego Świątobliwość Franciszek zdaje się nie posiadać mądrości i delikatności swojego poprzednika, przez co w konsekwencji zachowuje się jak najgorszej klasy polityk, swobodnie puszczając oko do jednej części katolików, przy jednoczesnym ignorowaniu i spychaniu na margines drugiej grupy.

Po wydaniu listu apostolskiego Franciszka niektórzy wierni podnieśli wątpliwości, czy papież w ogóle może – w kontrze do tego, co zostało napisane w Summorum Pontificum – zdefiniować nową Mszę jako jedyny wyraz lex orandi Rytu Rzymskiego. Twierdzą oni, że liturgia, która nigdy nie została zakazana i która jest integralną częścią obrządku łacińskiego jest obiektywnie wyrazem lex orandi tegoż, a zatem, że nie da się jej wykluczyć z liturgicznego życia Kościoła. Wydaje mi się, że trudność w interpretacji tego fragmentu wynika z różnego rozumienia tego, czym jest to lex orandi Kościoła. W pkt. 27 IV Instrukcji dla poprawnego wprowadzenia soborowej Konstytucji o liturgii De Liturgia Romana et Inculturatione czytamy, że „w liturgii Kościół wyraża swoją wiarę w formie symbolicznej i wspólnotowej (…)”[41], z powodu czego Kościół musi narzucać za pomocą prawa formę kultu. Prawny charakter tych rozstrzygnięć ma zapewnić ortodoksyjność kultu, co jest niezwykle ważne, „ponieważ «prawo modlitwy» (lex orandi) Kościoła odpowiada jego «prawu wiary» (lex credendi)”[42]. Z powyższego wynikają dwie ważne informacje: 1. Kult liturgiczny Kościoła powinien cechować się ortodoksyjnością, ponieważ taka będzie wiara wiernych, jaka będzie ich modlitwa; 2. Kościół jest odpowiedzialny, czyli jako jedyny ma kompetencje w tej materii, za określenie formy kultu liturgicznego. W związku z czym, choć np. mszał Piusa V wyraża ortodoksyjnie wiarę Kościoła, to jednak nie jest dopuszczony do użytku liturgicznego, a zatem w tym sensie nie jest wyrazem lex credendi obrządku łacińskiego. Dlatego też papież Franciszek w Traditionis custodes nie tyle stwierdza, że mszał Jana XXIII nie jest katolickim wyrazem wiary, co po prostu za pomocą prawa postanawia, że tylko mszał ogłoszony przez Pawła VI ma w praktyce liturgicznej wyrażać wiarę katolików. Warto mieć na uwadze pewną oczywistość, że papież ma jak najbardziej władzę do takich działań, a wręcz tylko on może zatwierdzać daną wersję mszału do użytku i odwoływać inne wedle swojego upodobania, ale jak już wspomniałem taka zmiana stawia w dziwnej sytuacji katolików, którzy dalej mają prawo chodzić na „starą” Mszę. Jednak nie zmienia to faktu, że kwestie kultu zależą od papieża i różnej maści deklaracje twierdzące, że Franciszek bezprawnie niemal całkowicie zakazał korzystania z mszału Jana XXIII są fałszywe.

Całe zamieszanie wokół tradycyjnej liturgii wynika z faktu, że papież Franciszek zwyczajnie nie rozumie fascynacji starszą formą Mszy. Po wypowiedziach i zachowaniu papieża widać, że jego duch jest naznaczony wyraźnym luzem współczesności i pozorna sztywność oraz rzeczywista tajemniczość Mszy w NFRR jest mu obca. Dość przypomnieć jego wypowiedź z 2014 r., w której wyraził zrozumienie dla starszych ludzi chcących „powrócić do tego, czym żyłi”[43], jednak nie jest w stanie pojąć zafascynowania młodzieży liturgią sprzed 1970 r. Miał dodać, że jest to pewnego rodzaju moda, której nie należy nadawać zbyt wielkiego znaczenia, a uczestników dawnej liturgii określił mianem „(…) uzależnionych od pewnego sposobu działania (…)”[44]. To bardzo smutne, że sam Ojciec Święty wykazuje tak powierzchowne podejście do liturgii i duchowości, którą żyła znaczna liczba świętych w Kościele. Niewykluczone, że dla części wiernych uczęszczanie na Mszę św. odprawianą z mszału Jana XXIII jest rodzajem skansenu, ciekawostki i mody. Mimo to nie ma podstaw zakładać, że jest to zjawisko na tyle powszechne, aby wyrażać tak krzywdzące opinie. Jednak jeśli Franciszek nie jest w stanie zrozumieć istotności starszej formy Mszy, to nie będzie również zdolny zrozumieć decyzji swoich poprzedników o szerszym dopuszczeniu do użytku mszału Jana XXIII. Jeżeli jest on tylko reliktem przeszłości, zbyt długo przetrzymanym w Kościele, to Franciszek, publikując motu proprio Traditionis custodes dokonał likwidacji, którą już dawno należało zrobić – i być może tak właśnie Franciszek postrzega swoją decyzję.

Tu muszę dojść do przykrego spostrzeżenia, że moim zdaniem Jego Świątobliwość jest kiepskim teologiem, co uniemożliwia mu prawdziwe jednoczenie Kościoła ze stanowczością, ale i delikatnością, jaką powinien cechować się urząd papieża. Chcę zaznaczyć dla formalności, że ta dość surowa opinia o Franciszku nie jest wyrazem mego nieposłuszeństwa wobec nauczania papieskiego w sprawach wiary i moralności, lecz stanowi opinię, do której, jak każdy katolik, mam pełne prawo. Żadne prawo kanoniczne czy doktryna katolicka nie zabrania mi negatywnie oceniać działania i sprawności intelektualnej Ojca Świętego – wszak historia Kościoła, oprócz wybitnych papieży, zna również tych nie spełniających najwyższych kryteriów. Nieomylność przysługuje papieżowi tylko przy wypowiedziach ex cathedra[45] oraz tych, które dotyczą kwestii nieomylnych wynikających z Tradycji[46]. I choć dokumenty papieskie należą do Magisterium zwyczajnego, któremu wierni powinni okazywać religijną uległość[47], to nie oznacza jednocześnie, że nie można z nimi wejść w polemikę[48]. Moja krytyka również nie przeszkadza mi kochać Franciszka jako mojego jedynego Ojca Świętego, w moim jedynym i ukochanym Kościele Świętym, którego jestem członkiem. Miłość wobec Jego Świątobliwości i modlenie się za niego jest nie tylko moim obowiązkiem, ale i przywilejem. Kto nie darzy dozgonną miłością Wikariusza Chrystusa, też nie jest w pełni katolikiem.

Reakcje na Traditionis custodes

Niezależnie od tego, czy decyzja papieża Franciszka jest dobra czy zła, to obecnie jest z pewnością niezrozumiała. Miłość do Pana Jezusa i Jego Kościoła wymaga od nas jak największej delikatności i czułości, której nie sposób znaleźć w dokumencie papieża. To, co Franciszkowi wydaje się być pastoralno-doktrynalnym wyjściem naprzeciw problemom w Kościele jest w rzeczywistości uderzeniem w Jego tożsamość i zranieniem wielu katolików, którzy tak jak potrafią kochają Boga Jedynego. I choć rozumiem ból i gniew, który pojawił się w sercach wielu wiernych, to trzeba koniecznie pamiętać, że nasza ortodoksyjność nie może ograniczać się do formy sprawowanego kultu. Katolik szczerze dążący do świętości nie może zadowolić się tylko odpowiednią dla swojej duchowości formą Mszy św. – cały musi świecić blaskiem Boga, aby Tertuliańskie „Patrzcie (…) jak oni się miłują”[49] nie traciło na swojej aktualności. Ze smutkiem obserwuję – zresztą od początku pontyfikatu Franciszka – agresywne i wulgarne komentarze kierowane w stronę Ojca Świętego. Kto myśli, że w ten sposób dąży do świętości i buduje Kościół Chrystusowy, ten nie tylko zupełnie nie rozumie nauk Jezusa, ale co gorsza służby diabłu, a nie Bogu. Dla takich ludzi chęć uczęszczania na „starą” Mszę być może jest tylko naładowaniem się dobrymi uczuciami – podobnie zresztą jak we wspólnotach charyzmatycznych, a nie pobożnym spotkaniem Boga poprzez oddanie naszych ciał “na ofiarę żywą, Bogu przyjemną, jako wyraz (...) służby Bożej” (Rz 12,1). Jeszcze inni zachęcają do nieposłuszeństwa Ojcu Świętemu, żeby wbrew wydanemu dokumentowi dalej odprawiać Mszę z mszału Jana XXIII, bez uzyskania zgody ordynariusza. Sami chcą być papieżami i oceniać, co należy czynić, niezależnie od rozporządzeń odpowiednich władz. Problem jest taki, że skoro sam papież jest odpowiedzialny za rzeczywistość kultu w Kościele, to choćby przyjąć, że Traditionis custodes jest obiektywnie dokumentem złym i krzywdzącym, to tylko zastosowanie się do niego jest zachowaniem odpowiadającym standardom katolickim. Przez zastosowanie rozumiem uczynienia wszystkiego tego, co możliwe, aby Msza trydencka dalej istniała w danej diecezji, aby sensus fidei nie tracił na swej sile. Papież – nawet będąc złym teologiem – nie jest nielegalnym władcą, wobec którego należy utworzyć podziemny ruch oporu, a czasem ma się wrażenie, że tak chce widzieć rzeczywistość część tradycjonalistów. Oczywiście nie inaczej postrzegają Kościół liberalni katolicy, którzy ignorują ortodoksyjne dokumenty i wypowiedzi papieży i kościelnych hierarchów, wręcz oczekując od Franciszka, aby zmienił nauczanie w pewnych kwestiach[50].

Franciszek podjął taką, a nie inną decyzję i reakcje na nią powinny cechować się duchem chrześcijaństwa, a nie świata, który nienawidzi ludzi oddanych Bogu[51]. Święci, którymi tak chętnie zachwycamy się, cechowali się miłością na wzór tej Jezusowej, która z oddania do Kościoła pozwalała im na wyrażenie swoich niepokojów papieżowi, ale nigdy w wulgarnej formie. Niech nikt, kto naprawdę chce wyrzec się świata dla Jezusa nie myśli, że robi to stając w opozycji do ważnie wydanego i obowiązującego dokumentu Kościoła. Świetnie ujmuje to bł. Humbert z Romans, który co prawda mówi o posłuszeństwie w ramach życia w klasztorze, lecz cytat ten pasuje również do opisu stosunku wiernych do papieża: „Jeśli zatem przełożony czasem nakazuje rzeczy, które waszym zdaniem są mniej użyteczne (praelatum interdum minus utilia vestro judicio jubet), nie powinno was to skłaniać do nieposłuszeństwa. Bowiem nawet gdy myli się on w swoim nakazie, to wy nigdy nie pobłądzicie, wypełniając polecenie przełożonego, o ile nie wymaga on czegoś sprzeciwiającego się Bogu”[52]. A skoro papież ma władzę nad zmianami w liturgii, to choćby nie byłaby to dobra decyzja, to ma prawo i władzę ją dokonać, a zatem ciężko byłoby mówić o czynieniu czegoś sprzeciwiającego się Bogu – wszak nie mówimy tu o prawdach wiary. Tu warto dodać dla ścisłości, że jedna forma Mszy św. jest powiązana z wiarą w ogóle na zasadzie lex orandi - lex credendi oraz może lepiej wyrażać wiarę Kościoła poprzez lepsze dobranie tekstów, gestów oraz lepsze umiejscowienie kapłana i wiernych w liturgii. W końcu “Liturgia (...) jest szczytem, do którego zmierza działalność Kościoła, i zarazem jest źródłem, z którego wypływa cała jego moc” (SC 10), co oznacza, że nie da się sprowadzić obrzędów liturgicznych do zwykłego prawa, które tak łatwo można dopasować do współczesnych oczekiwań. Zatem choć forma liturgii nie należy do prawd wiary jako takich, to nie oznacza, że powinno się podchodzić do jej formy w sposób nieprzemyślany, skoro - jak podaje Konstytucja o liturgii - “Liturgia jest (...) pierwszym i niezastąpionym źródłem, z którego wierni czerpią prawdziwie chrześcijańskiego ducha” (SC 14).

Co dalej z Traditionis custodes

Jeżeli naprawdę zależy nam na dobru Kościoła i Jego rozwoju, w tym pożądanej odnowie liturgicznej, to jest kilka rzeczy, które możemy czynić. Po pierwsze post, modlitwa, jałmużna i umartwienia w intencji Kościoła. Jeśli chcemy naszego i wszystkich wiernych – w tym duchownych – nawrócenia, to działanie na polu duchowym jest podstawowe i najbardziej pożądane. Również może się okazać, że to będzie od nas wymagało najwięcej wysiłku, ale bez osobistej świętości i poświęcenia się Kościołowi nie powinniśmy niczego oczekiwać. Zresztą może w ogóle nie powinniśmy mieć szczególnych oczekiwań – chcieć możemy wielu rzeczy, nawet dobrych – jednak na końcu jesteśmy tylko sługami Pana i nie znamy zamysłów Bożych. Po drugie narodzenie się ruchu liturgicznego będącego odpowiedzią na kryzys liturgii i wiary w Kościele. Po przejściu przez Kościół „ducha soboru” liturgia Mszy św. przyjęła najczęściej formę odprawianej niedbale i pośpiesznie. Taką liturgią karmili się i karmią młodzi wierni, którzy potem wstępują do seminarium, gdzie niekoniecznie jest im ukazywana prawdziwa, wielka wartość liturgii. Nieraz też trafiają do parafii, w której zastana i nieodpowiednia praktyka innych kapłanów wpływa negatywnie na działania neoprezbitera. W każdym razie obecnie, niezależnie od stażu kapłańskiego celebransów liturgia zastana w parafiach jest najczęściej na niskim bądź bardzo niskim poziomie, a wiernym często to nie przeszkadza, ponieważ albo nie mają świadomości jak Msza powinna przebiegać i dlaczego w ogóle jest to ważne, albo nadużycia podczas Mszy są jak najbardziej pożądane i trafiają w oczekiwania odbiorców. Żyjemy w trudnych czasach, kiedy to liturgia ma się dopasować do nas – choćby to miało zaniżać jej „poziom”, a nie my mamy wzrastać i dorastać do liturgii. Odpowiedzią na taki stan rzeczy powinno być narodzenie się na nowo ruchu liturgicznego, który ponownie ożywi w laikacie i w duchowieństwie miłość do liturgii, jaka jej się należy. Wierni przywiązani do Mszy św. odprawianej z mszału Jana XXIII są często pasjonatami liturgii – jej teologii i znaczeń obrzędów. Nie ma powodu, aby ich pasja i zaangażowanie zanikły, skoro mogą pracować na rzecz nowej liturgii, której przecież nie odrzucają jako wierni katolicy. Nie jest to praca, która przyniesie owoce w najbliższym czasie, ale chodzi o to, żeby zrobić coś dobrego dla Kościoła – choćby efekty tego mielibyśmy zobaczyć dopiero za 20-30 lat. Polecam przeczytać choćby krótki artykuł napisany przez Jego Ekscelencję biskupa Stefana Cichego pt. Ruch liturgiczny jako „przejście Ducha Świętego w Kościele”[53], w którym opisuje historię ruchu liturgicznego mającego swój początek w XIX w.[54] i który zrobił wiele dobrego dla Kościoła w zakresie zrozumienia i zaangażowania w kult Boży. Choć wtedy ruch nie rozpoczął się od wiernych świeckich, tylko od ośrodków, w których ceniono, kochano i znano się na liturgii, to w obecnym czasie, w dobie powszechnie dostępnej wiedzy, laikat jest dużo sprawniejszy w teologii niż niegdyś, a zatem nie ma powodu, aby iskra nie wyszła właśnie od niego. Tu dużą rolę odegrał kard. Ratzinger nie tylko mówiąc o potrzebie nowego ruchu liturgicznego, lecz również całą swoją postacią i nauczaniem starając się dać mu początek i potrzebną energię. W końcu po trzecie powinno się prowadzić ożywioną polemikę na temat Mszy św. w nadzwyczajnej formie rytu rzymskiego i dokumentów wydawanych na ten temat. Po opublikowaniu Traditionis custodes powstało już bardzo dużo publikacji, co jest zjawiskiem wysoce pożądanym. Niezgadzanie się z decyzją papieża i polemika z daną wypowiedzią, czy dokumentem kościelnym (o ile polemika nie dotyczy nauki nieomylnej) nie są tym samym co nieposłuszeństwo. Zastanawianie się i dyskutowanie o Kościele – o ile jest czynione w duchu miłości, pokory i posłuszeństwa – są wyrazem miłości do Boga i poszukiwania prawdy. Jeżeli do tekstów polemicznych dodamy wiernych kształtowanych w ramach ruchu liturgicznego, to może narodzić się przez przypadek oddolny ruch na rzecz starszej formy rytu rzymskiego, o wiele liczniejszy i słyszalny niż obecnie. Nawet jeżeli ten konkretny efekt nie zaistnieje, to świadomi wierni będą mogli więcej wymagać od księży posługujących w ich parafiach w ramach odprawiania Mszy z mszału Pawła VI, a duchowieństwo będzie cechowało się większą wrażliwością przy sprawowaniu świętych obrzędów.

Na koniec

Traditionis custodes oburza, szokuje i dzieli katolików, lecz nie dlatego, że temat przez niego poruszany jest drażliwy, lecz raczej z powodu bycia dokumentem niesprawiedliwym. Jednak jedyna poprawna odpowiedź na tę sytuację jest taka, która mieści się w ramach ortodoksyjności katolickiej, która wymaga czułości i mądrości – na wzór naszego Mistrza Jezusa Chrystusa. I choć cios został zadany przez samego Wikariusza Chrystusa, to starczy nam łaski i siły, aby przyjąć go z pokorą i postarać się wyprowadzić z tego dobro.

Stanisław Artymowski

 

----- 

Drogi Czytelniku, prenumerata to potrzebna forma wsparcja pracy redakcji "Christianitas", w sytuacji gdy wszystkie nasze teksty udostępniamy online. Cała wpłacona kwota zostaje przeznaczona na rozwój naszego medium, nic nie zostaje u pośredników, a pismo jest dostarczane do skrzynki pocztowej na koszt redakcji. Co wiecej, do każdej prenumeraty dołączamy numer archiwalny oraz książkę z Biblioteki Christianitas. Zachęcamy do zamawiania prenumeraty już teraz. Wszystkie informacje wszystkie informacje znajdują się TUTAJ

 

[1] Por. KL Sacrosanctum Concilium, nr 3.

[2] Por. H. Sobeczko, Powstanie i przyjęcie „Konstytucji o liturgii” w relacjach jej autorów,https://vademecumliturgiczne.pl/2016/04/15/powstanie-i-przyjecie-konstytucji-o-liturgii-w-relacjach-jej-autorow/[dostęp 19.07.2021].

[3] W 2005 r. Benedykt XVI wygłosił przemówienie do kardynałów, biskupów i pracowników Kurii Rzymskiej, w którym wyjaśniał problemy z adaptacją Soboru Watykańskiego II. Papież nakreślił dwie hermeneutyki: zerwania i reformy. Ta pierwsza widzi w dokumentach soborowych zgniły, lecz konieczny kompromis w ramach dążenia do tego, co nowe z jednoczesnym radykalnym zerwaniem z tym, co było przed Soborem. Zgodnie z tą logiką nie należy kurczowo trzymać się dokumentów soborowych, lecz należy „wychodzić poza nie, stwarzając przestrzeń dla nowości, w której wyraża się ponoć najgłębszy, chociaż nadal jeszcze nie do końca określony, zamysł Soboru. Jednym słowem: należy iść nie za tekstami Soboru, ale za jego duchem.”: Benedykt XVI, Wydarzenia, które zachowamy w pamięci i sercu,

https://opoka.org.pl/biblioteka/W/WP/benedykt_xvi/przemowienia/kuriarz_22122005.html [dostęp 02.08.2021 r.].

[4] Kongregacja ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów, Quattuor abhinc annos.

[5] Por. Tamże.

[6] „As regards the «Tridentine Mass»: the Episcopate almost in its entirety considers this to be a practically non-existent problem and, in general, the Bishops are opposed to concession of the old rite side by side with the liturgical books restored by Vatican II”: Notitiae 185 (1981).

[7] Tł. własne. Eorum responsionibus attentis, fere in totum solutum visum est problema illorum sacerdotum atque christifidelium, qui ritui (( Tridentino )) nuncupato inhaerentes manserant. Cum autem problema idem perduret, ipse Summus Pontifex, coetibus istis obsecundaare desiderans, Episcopis dioecesanis facultatem concedit utendi Indulto: AAS 76, 1088.

[8] Zob. Benedykt XVI, Wydarzenia, które zachowamy w pamięci i sercu,https://opoka.org.pl/biblioteka/W/WP/benedykt_xvi/przemowienia/kuriarz_22122005.html [dostęp 02.08.2021 r.].

[9] Jan Paweł II, Ecclesia Dei, nr 3.

[10] Tamże, nr 6 c.

[11] Benedykt XVI, Summorum Pontificium, art. 1,http://vademecumliturgiczne.pl/list-apostolski-motu-proprio-benedykta-xvi-summorum-pontificum/ [dostęp 02.08.2021 r.].

[12] Tamże.

[13] Benedykt XVI, List do biskupów z okazji publikacji motu proprio „Summorum Pontificium”,https://vademecumliturgiczne.pl/2016/04/01/list-benedykta-xvi-do-biskupow-z-okazji-publikacji-listu-apostolskiego-motu-proprio-summorum-pontificium-z-2007-r/ [dostęp 21.07.2021 r.].

[14] Tamże..

[15] Benedykt XVI, Summorum Pontificum.http://vademecumliturgiczne.pl/list-apostolski-motu-proprio-benedykta-xvi-summorum-pontificum/ [dostęp 22.07.2021 r.]; Benedykt XVI, List do biskupów z okazji publikacji motu proprio „Summorum Pontificium”,https://vademecumliturgiczne.pl/2016/04/01/list-benedykta-xvi-do-biskupow-z-okazji-publikacji-listu-apostolskiego-motu-proprio-summorum-pontificium-z-2007-r/ [dostęp 21.07.2021 r.].

[16] Benedykt XVI, List do biskupów z okazji publikacji motu proprio „Summorum Pontificium”,https://vademecumliturgiczne.pl/2016/04/01/list-benedykta-xvi-do-biskupow-z-okazji-publikacji-listu-apostolskiego-motu-proprio-summorum-pontificium-z-2007-r/ [dostęp 21.07.2021 r.].

[17] J. Ratzinger, Moje życie. Wspomnienia z lat 1927-1977, Częstochowa 1988, s. 132, [w:] C. Pazat de Lys, O nowy ruch liturgiczny, Christianitas 9, Warszawa 2001, s. 107.

[18] „Iis vero, qui ob provectam aetatem vel infirmitatem graves experiuntur difficultates in novo Ordine Missalis Romani, Lectionarii Missae vel Liturgiae Horarum servando, licet, de consensu sui Ordinarii ac tantummodo in celebratione sine populo facta, Missale Romanum iuxta editionem typicam anni 1962, a decretis annorum 1965 et 1967 accommodatum, vel Breviarium Romanum, quod antea in usum erat, sive ex toto sive ex parte retinere.”: Sacra Congregatio pro Cultu Divino, De Missali Romano, Liturgia Horarum et Calendario, AAS 63 (1971), s. 712-715.

[19] "W imię tej samej Tradycji wymagamy od wszystkich naszych synów i od wszystkich wspólnot katolickich celebrowania z godnością i zapałem obrzędów odnowionej liturgii. Przyjęcie nowego Ordo Missae nie jest z pewnością pozostawione wolnej decyzji kapłanów czy wiernych. Instrukcja z 14 czerwca 1971 r. przewidywała, że odprawianie Mszy według dawnego rytu będzie dozwolone – za zgodą ordynariusza – jedynie dla kapłanów w podeszłym wieku lub chorych, którzy odprawiają bez uczestnictwa wiernych. Nowy Ordo został ogłoszony, aby zajął miejsce dawnego, po dojrzałym namyśle i w celu wykonania decyzji Soboru. W ten sam sposób nasz poprzednik, św. Pius V, uczynił obowiązkowym Mszał zrewidowany na jego rozkaz po Soborze Trydenckim. Z tą samą najwyższą władzą, którą otrzymaliśmy od Chrystusa, żądamy tego samego natychmiastowego podporządkowania się wszystkim pozostałym reformom liturgicznym, dyscyplinarnym, duszpasterskim, które dojrzały w tych ostatnich latach jako zastosowanie dekretów soborowych". P. Milcarek, Historia Mszy. Przewodnik po dziejach liturgii rzymskiej, Dębogóra 2009, s. 279-280.

[20] Por. KL Sacrosanctum Concilium, nr 34.

[21] Benedykt XVI, List do biskupów z okazji publikacji motu proprio „Summorum Pontificium”,https://vademecumliturgiczne.pl/2016/04/01/list-benedykta-xvi-do-biskupow-z-okazji-publikacji-listu-apostolskiego-motu-proprio-summorum-pontificium-z-2007-r/ [dostęp 21.07.2021 r.].

[22] Tamże.

[23] Tamże.

[24] Tamże.

[25] „Najmocniejsza gwarancja tego, że Mszał Pawła VI może jednoczyć parafialne wspólnoty i może być przez nie kochany tkwi w tym, że Forma ta jest odprawiana z wielką czcią i z dbałością o przepisy liturgiczne. Ukazane w ten sposób będą duchowe bogactwo i teologiczna głębia tego Mszału.”: Benedykt XVI, List do biskupów z okazji publikacji motu proprio „Summorum Pontificium”,https://vademecumliturgiczne.pl/2016/04/01/list-benedykta-xvi-do-biskupow-z-okazji-publikacji-listu-apostolskiego-motu-proprio-summorum-pontificium-z-2007-r/ [dostęp 21.07.2021 r.].

[26] Por. KL Sacrosanctum Concilium, nr 22.

[27] Benedykt XVI, List do biskupów z okazji publikacji motu proprio „Summorum Pontificium”,https://vademecumliturgiczne.pl/2016/04/01/list-benedykta-xvi-do-biskupow-z-okazji-publikacji-listu-apostolskiego-motu-proprio-summorum-pontificium-z-2007-r/ [dostęp 21.07.2021 r.].

[28] Tamże.

[29] Por. J. Ratzinger, Konferencja wygłoszona 13 lipca 1988 w Santiago do biskupów Chile,http://sanctus.pl/index.php?grupa=66&podgrupa=409&doc=359 [dostęp 26.07.2021 r.].

[30] Tamże.

[31] Tamże.

[32] Por. Watykan przeprowadza ankietę na temat liturgii przedsoborowej,https://www.ekai.pl/watykan-przeprowadza-ankiete-na-temat-liturgii-przedsoborowej/ [dostęp 03.08.2021 r.].

[33] Por. Franciszek, Traditionis custodes,https://vademecumliturgiczne.pl/2021/07/19/list-apostolski-motu-proprio-traditionis-custodes/ [dostęp 26.07.2021 r.].

[34] Franciszek, Traditionis custodes, art. 1,https://vademecumliturgiczne.pl/2021/07/19/list-apostolski-motu-proprio-traditionis-custodes/ [dostęp 03.08.2021 r.].

[35] Por. Franciszek, list do biskupów całego świata w celu przedstawienia motu proprio „Traditionis custodes”,https://vademecumliturgiczne.pl/2021/07/20/list-ojca-swietego-franciszka-do-biskupow-calego-swiata-w-celu-przedstawienia-motu-proprio-traditionis-custodes/ [dostęp 28.07.2021 r.].

[36] Por. P. Seewald, Benedykt XVI, ostatnie rozmowy, Kraków 2016, s. 236.

[37] Tamże.

[38] Por. KK, Lumen Gentium, nr 25.

[39] Franciszek, list do biskupów całego świata w celu przedstawienia motu proprio „Traditionis custodes”,https://vademecumliturgiczne.pl/2021/07/20/list-ojca-swietego-franciszka-do-biskupow-calego-swiata-w-celu-przedstawienia-motu-proprio-traditionis-custodes/ [dostęp 28.07.2021 r.].

[40] Tamże.

[41] Kongregacja ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów, Liturgia rzymska i inkulturacja. IV Instrukcja dla poprawnego wprowadzenia soborowej Konstytucji o liturgii, nr 27,http://vademecumliturgiczne.pl/iv-instrukcja-wykonawcza-de-liturgia-romana-et-inculturatione-z-1994-r/ [dostęp 03.08.2021 r.].

[42] Tamże.

[43] M. Zachara, Papież Franciszek a liturgia tradycyjna,https://www.liturgia.pl/Papiez-Franciszek-a-liturgia-tradycyjna/ [dostęp 28.07.2022 r.].

[44] Tamże.

[45] Por. Konstytucja dogmatyczna Pastor aeternus, nr 36.

[46] Jednym z takich przykładów jest list apostolski Jana Pawła II Ordinatio sacerdotalis.

[47] Por. KK, Lumen Gentium, nr 25.

[48] Por. Kongregacja Nauki Wiary, Instrukcja o powołaniu teologa w Kościele, nr 24-25.

[49] Por. Apologetico, 39, 7.

[50] Jakiś czas temu odbyłem rozmowę z pewną liberalną katoliczką, która wprost napisała, że Kościół myli się co do oceny czynów homoseksualnych i ona oczekuje od Franciszka zmiany tego nauczania.

[51] Por. J 15, 18n.

[52] Bł. H. de Romans, Opera de vita regulari, edita currante Fr. J. J. Berthier OP, t. 1, Typis A. Befani, Romae 1888, t. 1, s. 6 [w:] L. De Blignierès, Wielkość i trudności posłuszeństwa zakonnego,http://christianitas.org/news/wielkosc-i-trudnosci-posluszenstwa-zakonnego/ [dostęp 03.08.2021 r.].

[53] Artykuł można przeczytać m.in. tutaj: https://vademecumliturgiczne.pl/2016/05/05/ruch-liturgiczny-jako-przejscie-ducha-swietego-w-kosciele/.

[54] Por. S. Cichy, Ruch liturgiczny jako „przejście Ducha Świętego w Kościele”,https://vademecumliturgiczne.pl/2016/05/05/ruch-liturgiczny-jako-przejscie-ducha-swietego-w-kosciele/ [dostęp 03.08.2021 r.].


Stanisław Artymowski

(1989) z zawodu programista, magister teologii, miłośnik dogmatyki i św. Tomasza. Twórca Vademecum Liturgicznego. Mieszka w Warszawie wraz z żoną i synkiem.