Recenzje
2021.01.15 12:55

„Strata i zysk”. Polskie tłumaczenie powieści św. Jana Henryka Newmana

Jan Henryk Newman, "Strata i zysk", tłum. Marcin Masny, Gliwice 2020. 

Św. Jan Henryk Newman – „Platon Oxfordu”, rektor uniwersytetu, kanonizowany filozof – nie przeceniał zdolności ludzkiego rozumu. „Ma on wprost tendencję do niewiedzy w sprawach religijnych – pisał w »Apologia pro vita sua«. – Żadna prawda, jakkolwiek święta, nie może się ostać przeciw niemu na dłuższą metę”. Sam Święty jednak – wcześniej wybitny anglikański duchowny – doszedł do katolickiej wiary w dużej mierze drogą rozumową. Powieść Newmana „Strata i zysk”, wydana właśnie pierwszy raz po polsku przez Instytut Globalizacji, tłumaczy ten paradoks.

Bohater powieści, Karol Reding, syn prowincjonalnego anglikańskiego duchownego, trafia na uniwersytet oksfordzki, gdzie spotyka się z atmosferą intelektualnego fermentu. Wśród romantycznej anglikańskiej młodzieży, rozkochanej w średniowieczu, fascynującej się tajemnymi rytuałami, rodzi się moda na katolickość. Chodzi w niej o przywrócenie sacrum w liturgii anglikańskiej, jednak bez zajęcia się treścią odrzuconej przez anglikanizm tradycji. Redingowi bezmyślne przywracanie zapomnianych zwyczajów i przedmiotów sakralnych w rodzaju piscyn i świeczników wydaje się pustą zabawą, a wręcz kolejnym przejawem religijnego liberalizmu (dziś raczej nazywanego relatywizmem) – raka, który w jego przekonaniu toczył umysły rówieśników. Reding pragnie zdrowego anglikanizmu, w którym się wychował. Okazuje się jednak, że religia, która w prowincjonalnej parafii zdawała się tak oczywista, na uniwersytecie – wśród sprzecznych poglądów teologów i studentów – staje się czymś trudnym do uchwycenia. Próba odpowiedzi na pytanie, czym właściwie jest anglikanizm, zabiera go w drogę do miejsca, do którego dojść wcale nie pragnął.

Powieść składa się niemal wyłącznie z dialogów, przede wszystkim teologicznych dysput studentów Oksfordu. Nie trzeba jednak obawiać się znużenia. Newman pokazuje uniwersytet swoich czasów, w którym kształcenie polegało przede wszystkim na dyskusjach młodych ludzi poszukujących prawdy. Pełno tu gorących myśli, angielskiego humoru, subtelnych złośliwości. Autor znał atmosferę tych sporów (jak wspominał, nie było mu obce „pragnienie odgryzienia kolegom uszu”) i potrafił przelać ją na papier.

„Strata i zysk” opisuje historię bliską życiorysu autora, nie jest ona jednak w żadnej mierze autobiografią. Działalność Newmana stanowi raczej tło dla wydarzeń powieści. Nie brak w niej autoironicznych wątków – to właśnie Newman jako pracownik Oksfordu tworzył modę na katolickość wewnątrz anglikanizmu. Przyszły katolicki kardynał był twórcą ruchu oksfordzkiego, przedstawiającego anglikanizm jako prawdziwy katolicyzm – poprawne, wolne od wypaczeń papizmu rozwinięcie tradycji Kościoła. Gdy Newman, na drodze benedyktyńskich studiów, zorientował się, że taki anglikanizm nigdy nie istniał, a tradycję apostolską przechowuje Kościół katolicki, droga do jego konwersji stanęła otworem.

Gdy Jan Henryk Newman zdecydował się wyrzec błędów anglikanizmu, stracił pozycję i ukochanych przyjaciół. Jedną z największych jego bolączek był jednak fakt, że konwersja zostanie zinterpretowana jako zwycięstwo religijnego liberalizmu. Ot, kolejny intelektualista, który poszedł za prywatnym osądem. Tymczasem Newman patrzył na walkę z liberalizmem religijnym, jako na zadanie swojego życia. Groteskowość religii pozbawionej doktryny i dogmatów ukazał w brawurowej scenie finałowej „Straty i zysku”, gdy do przebywającego w Londynie Redinga schodzą się sekciarze wszelkiej maści: irwingowcy, odnawiający kolegium apostolskie, nie potrafiący obiecać, „że jutro będą wierzyć w coś, co głoszą dziś”. Pani pragnąca założyć z koleżankami nową kongregację religijną, „dla wszystkich dusz pragnących strumienia życia, niezależnie od poglądów”. Zorobabel, żyd z wyboru, uważający protestanckiego biskupa Jerozolimy za prawdziwego papieża. Przedstawiciel Towarzystwa Prawdy, głoszącego pewność, że nie można jej znaleźć. Pan Kitchens rozprowadzający swój traktacik „Duchowy Eliksir Kitchensa”, uznający krzyż za znak bestii.

Nasieniem, które wydało tak zatrute owoce, była według Newmana zasada swobodnej interpretacji Objawienia. „Olbrzymia energia agresywnego, kapryśnego intelektu” gotowa jest podporządkować Biblię własnym potrzebom człowieka. Tylko władza wyposażona w nieomylność w nauczaniu religijnym może się jej oprzeć. Newman – i podążający jego śladami Reding – żądają nieomylnego autorytetu, żądają dogmatu.

Czy miałoby to oznaczać wyrzeczenie się rozumu? Z pewnością nie. Trudno wyobrazić sobie bardziej intelektualną drogę do Kościoła niż droga Newmana. Święty nawrócił się, studiując historię katolickiej doktryny, jego bohater – w wyniku uniwersyteckich sporów. W obu przypadkach był to jednak rozum podporządkowany władzy sumienia, czy raczej władzy Tego, który przez sumienie przemawia. „Nasze powody muszą być w najlepszym razie niedoskonałe – tłumaczył się z decyzji o konwersji Reding. – Lecz jeśli wydają się dostateczne po modlitwie, usilnym poszukiwaniu, trwaniu w posłuszeństwie, oczekiwaniu, krótko mówiąc po uczynieniu, co w naszej mocy, są głosem Jego wołania. (…) Nie mogę opierać się temu nakazowi, który na mnie ciąży”.

Sumienie jest według Newmana zmysłem intelektualnym. „Entuzjazm nie jest prawdą. Wiem, gdzie jest moje serce, ale muszę iść za rozumem”. Sąd rozumu jest jednak tylko jednym z aspektów sumienia, mniej ważnym. Drugim jest autorytatywny nakaz, rozkaz dany przez zewnętrzną Osobę, którą w sumieniu się spotyka. Fakt spotkania z samym Bogiem, a nie z ideą, sprawia, że w sumieniu poruszony zostaje nie tylko „niestały i rozgadany” rozum, ale cały człowiek z jego uczuciami i przede wszystkim z wolą.

„Strata i zysk” pokazuje drogę przez sumienie do Kościoła. Sumienne szukanie prawdy nie ma w tej wizji nic wspólnego z rzucaniem się na wszystkie ciekawe idee ani z uporczywym trwaniem w wierze ojców. Podczas gdy dla przeciętnego człowieka „prawo i wolność sumienia zasadza się właśnie na obywaniu się bez sumienia”, dla Newmana jest to mozolny trud, domagający się nieraz ofiary ze wszystkiego, co drogie. Święty Jan Henryk Newman sam tę drogę przeszedł, poznał jej zawiłość, długość, jej piękno. „Strata i zysk” jest tego wartościowym obrazem.

Ignacy Masny

----- 

Drogi Czytelniku, prenumerata to potrzebna forma wsparcja pracy redakcji "Christianitas", w sytuacji gdy wszystkie nasze teksty udostępniamy online. Cała wpłacona kwota zostaje przeznaczona na rozwój naszego medium, nic nie zostaje u pośredników, a pismo jest dostarczane do skrzynki pocztowej na koszt redakcji. Co wiecej, do każdej prenumeraty dołączamy numer archiwalny oraz książkę z Biblioteki Christianitas. Zachęcamy do zamawiania prenumeraty już teraz. Wszystkie informacje wszystkie informacje znajdują się TUTAJ.


Ignacy Masny

(1991), muzealnik i redaktor, historyk z wykształcenia.