Komentarze
2019.05.17 11:48

Skandale seksualne księży. Chile a sprawa polska

W narastającym napięciu wywołanym przez kolejno ujawniane skandale spowodowane przestępstwami seksualnymi duchownych, potęgowanym informacjami o, w w najlepszym razie, całkowicie nieudolnym prowadzeniu tych spraw przez przełożonych kościelnych, pojawiają się co jakiś czas opinie, że sytuację może uzdrowić tylko wariant chilijski, czyli, w domyśle, opcja zerowa. O skandalu w tamtejszym Kościele pisałem jakiś czas temu na łamach “Christianitas”. Czy jednak rzeczywiście zaistniała tam opcja zerowa?

Owszem wszyscy tamtejsi biskupi na spotkaniu w Rzymie, w maju 2018 złożyli swoje rezygnacje. Nie oznaczało to jednak, że zostały przyjęte. W owym spotkaniu brało udział 32 biskupów. Byli to ordynariusze pięciu archidiecezji, osiemnastu diecezji, jednej prałatury terytorialnej i jednego wikariatu apostolskiego oraz sześciu biskupów pomocniczych z Santiago. Jednak diecezja już wtedy wakowała od prawie roku i do teraz pozostaje nieobsadzona. Poza Santiago w żadnej innej jednostce terytorialnej tamtejszego Kościoła nie było wtedy i nie ma dziś biskupów pomocniczych.

Jak wygląda sytuacja dzisiaj? W czerwcu 2018 przyjęto rezygnację pięciu ordynariuszy. trzech z nich miało przekroczone 75 lat. Poza tym odeszli wtedy także dwaj biskupi związani z osławionym księdzem Fernando Karadimą: Juan Barros, biskup Osorno, który wywoływał najwiecej kontrowersji oraz Horacio Valenzuela. Obaj mieli mniej niż 65 lat.

We wrześniu przyjęto rezygnację kolejnych dwóch biskupów: Cristiano Contrerasa (72 lata) i Carlosa Pellegrina (60 lat), odpowiednio ordynariuszy San Felipe i San Bartolome de Chillan. Rezygnacje tych dwóch prałatów spowodowane były wniesieniem przeciwko nim prokuratorskich zarzutów nie tylko o ukrywanie seksualnych przestępców ale i o to że sami takich aktów się dopuszczali.

Tym wyżej wspomnianym siedmiu przyjętym rezygnacjom towarzyszyły nominacje na tymczasowych zarządców, administratorów apostolskich. Wśród nich znalazło się czterech biskupów pomocniczych z Santiago, którzy też złożyli rezygnacje w maju 2018.

Ostatnie dwie zmiany miały miejsce w marcu bieżącego roku. W wieku ponad 77 lat opuścił archidiecezję w Santiago kardynał Ricardo Ezzati. Wakat nastąpił także w diecezji Copiapó. Jej ordynariusz, biskup Celestino Aos (74 lata) został mianowany administratorem apostolskim w Santiago.

Dla uzupełnienia obrazu dodajmy, że w międzyczasie, trochę po cichu, bez głośnej rezygnacji, pracę w grupie G9 zakończył poprzedni ordynariusz Santiago kardynał Francisco Errazuriz (85 lat).

Jest więc oczywiste, że w Chile nie było żadnej opcji zerowej. Kilku biskupów odeszło na emerytury z powodu wieku, zaledwie czterech można uznać za odwołanych “karnie”. Nie ma też dotychczas w episkopacie chilijskim żadnych nowych twarzy. Trudno się oprzeć wrażeniu, że zeszłoroczna grupowa rezygnacja biskupów Chile była pijarowym chwytem mającym pomóc w ratowaniu reputacji papieża Franciszka, którą mocno sobie nadszarpnął podczas, o kilka miesięcy wcześniejszej, wizyty w tym kraju, kiedy w zaparte bronił biskupa Barroso.

Także dlatego nie widzę potrzeby stosowania takiej zbiorowej odpowiedzialności pod publiczkę w Polsce. Zamiast tego oczekiwałbym znacznie bardziej konkretnych działań. O jednym z nich pisał w tym tygodniu Tomasz Rowiński. Jeden z najbardziej oburzających skandali zaprezentowanych w filmie “Tylko nie mów nikomu” to sprawa Pawła Kani, byłego już księdza, za swoje przestępstwa wobec nieletnich odsiadującego aktualnie karę więzienia. Jej zbadania do najdrobniejszego szczegółu, wyjaśnienie jak to się stało, że udzielał za niego poręczenia w prokuraturze sam kardynał Gulbinowicz, wtedy już emerytowany ordynariusz wrocławski, dlaczego udało mu się znaleźć miejsce w innej diecezji w trakcie niezakończonej sprawy karnej i dlaczego była to diecezja kierowana przez byłego biskupa pomocniczego z Wrocławia, to jedne z warunków koniecznych (choć zapewne niewystarczających) odzyskania przez hierarchię polskiego Kościoła wiarygodności i zaufania u wiernych. Wydaje się, że rzeczywiście zapewnić może to tylko wizytacja apostolska z Rzymu.

Druga sprawa, o której chcę tu wspomnieć, to szersza kwestia nominacji biskupich, często prowadzonych w sposób, co tu dużo mówić, sprzyjający karierowiczostwu. Jest na świecie trochę bardzo wielkich, milionowych diecezji. Być może dobrze jest, jeśli ordynariuszem takiej diecezji zostaje ktoś, kto ma już doświadczenie i okazał się skutecznym w zarządzaniu diecezją mniejszą. Powinny to jednak być absolutne wyjątki. Tymczasem wcale nie są. Przypomnijmy, jeden z najbardziej niechlubnych bohaterów ostatnich dni, osławiony skandaliczną reakcją na wspomniany wyżej film braci Sekielskich, abp Sławoj Głódź ma “piękną” ścieżkę eklezjalnej kariery. Archidiecezja gdańska jest już jego trzecią stolicą biskupią. Można jeszcze uznać zasadnym, że ordynariatem polowym powinien kierować biskup względnie młody i zrozumieć jego przeniesienie po kilkunastu latach do diecezji warszawsko-praskiej. Ale czym, jak nie zwyczajnym karierowiczostwem, uzasadnić przenosiny nad morze? Jak się potem dziwić, że ktoś tak łatwo pnący się w górę reaguje butą i pychą na kierowane pod swoim adresem zarzuty? Arcybiskup Głódź latem przyszłego roku skończy 75 lat, będzie więc musiał złożyć rezygnację na mocy prawa kanonicznego. Myśle, że byłoby jednak dobrze, żeby uczynił to nieprzymuszony wcześniej.

 

Piotr Chrzanowski

 

----- 

Drogi Czytelniku, skoro jesteśmy już razem tutaj, na końcu tekstu prosimy jeszcze o chwilę uwagi. Udostępniamy ten i inne nasze teksty za darmo. Dzieje się tak dzięki wsparciu naszych czytelników. Jest ono konieczne jeśli nadal mamy to robić.

Zamów "Christianitas" (pojedynczy numer lub prenumeratę)

Wesprzyj "Christianitas

-----

 


Piotr Chrzanowski

(1966), mąż, ojciec; z wykształcenia inżynier, mechanik i marynarz. Mieszka pod Bydgoszczą.