Komentarze
2010.09.27 09:43

Utracona metafizyka PiS-u

Wywiad z Jarosławem Kaczyńskim w Rzeczpospolitej (25.09.2010) zapewne będzie lustrowany na wszelkie możliwe sposoby i ze wszystkich stron. Nie chcę się pochylać jednak, ani nad językiem jakiego używa w nim prezes Prawa i Sprawiedliwości, ponieważ to już nie dziwi tylko zasmuca, ani też nad mściwym tonem dotyczącym partyjnych "liberałów" - Poncyliuszem, Kluzik-Rostkowską, czy Migalskim. Szczególnie, że przynajmniej dwoje ostatnich ciągnie partię nie w tę stronę, która dobrze służyłaby Polsce - oboje zdaje się śnią o PiS jako drugiej PO. Paweł Poncyliusz zaś jest przykładem nieskutecznego polityka katolickiego uwikłanego w partię, która jego katolicyzm odłożyła już do annałów.

Chciałbym zwrócić uwagę na jeden fragment:

 

A jeżeli jedyną szansą na odsunięcie PO od władzy będzie koalicja z SLD?

Nie będzie takiego sojuszu. Cały czas przecież obowiązuje uchwała Rady Politycznej PiS zakazująca takich sojuszy. Nie będzie sojuszu z zapaterystami. Co mielibyśmy z nimi zrobić? My chcemy zmienić Polskę, która teraz jest anachroniczną postkomunistyczną oligarchią.

Teraz PO restauruje tę oligarchię. Nie wiem czy ktoś zauważy, że dokonała się tu kolejna zmiana stanowiska Jarosława Kaczyńskiego w sprawie... No właśnie czego? Jeszcze przed wyborami mieliśmy jasny komunikat na temat lewicy, dziś widzimy lewica zniknęła i mamy dwie inne figury "zapaterystów" i "postkomunistów". Wolta ta zdaje się unieważniać stanowczą deklarację, że czas skończyć ze stygmatyzowaniem lewicy jako postkomunistów - nawet zostało to jakoś wzmocnione. Niestety sprawa nie jest taka prosta. Jeśli dekonstruuje się język własnej "metafizyki", a antykomunizm był ostatnim elementem metapolitycznych poglądów prezesa Kaczyńskiego, nie da się w ten sam sposób do nich wrócić - tylko powtarzaniem dawnych słów. Oczywiście mamy tutaj próbę zepchnięcia wątpliwych kwestii na heretyków "liberałów", ale to nie odzwierciedla prawdy, ponieważ Kaczyński jako jedyny ponosi rzeczywistą odpowiedzialność polityczną za PiS, a tym bardziej za swoje słowa.

 

Jedną sprawę intuicyjnie Kaczyński wyczuwa, że jednak SLD jest problemem. Wcześniejsza dekonstrukcja pojęcia postkomunizmu, tej metafizycznej kotwicy, już nie pozwala łatwo uciszyć podejrzeń, że powrót do dawnych oceniających pojęć jest wynikiem zmiany sił np. w mediach publicznych, a nie sprawą zasad. Fundament pojęć został skutecznie wymyty - element "metafizyczny" stał się sloganem.

 

Mówienie o "zapateryzmie" (już nie bezpośrednio "postkomunizmie")  wyłapuje oczywiście fakt nowych sił postkomunistów jakie zbliżają się ze ideologii eurokomunistycznych żywotnych w Europie. Jednak wydaje się, że właściwe zrozumienie zagrożenia z tego wynikającego prowadziłoby do powrotu do programu zawartego choćby w broszurze "Katolicka polska w zjednoczonej Europie", czyli umocnienia w instytucjach i prawie katolickiego charakteru naszego kraju. Nic jednak takiego się nie dzieje i nie zapowiada. Kaczyński jedynie przesuwa akcenty unikając problemów - prawdziwy problem to jego zdaniem, owszem, postkomunizm, ale dziś postkomunistami są ludzie PO, którzy próbują odbudować oligarchię. Kłopot więc zostaje przez Kaczyńskiego umiejscowiony na poziomie wyłącznie niesprawiedliwości społeczno-gospodarczych (w szerokim sensie realnej słabości państwa). Aspekt duchowy zastępuje mitologia "mistyki smoleńskiej". W tym aspekcie faktycznie głównym wrogiem zdaje się być PO (eurokomunistów z UE bezpośrednio niewiele to obchodzi). Pomijając to wszystko diagnoza "oligarchiczna" wydaje się spóźniona o jakieś 10-12 lat jeśli poważnie brać analizy prof. Staniszkis z książki "Postkomunizm" - nikt w Polsce nie ma dostatecznych sił by przejąć kontrolę nad strumieniami kapitału, które pozwalałyby mówić o "oligarchii". PO walczy jedynie o zarządzanie peryferiami globalizacji lub w innej przestrzeni - UE.

 

Przywrócenie względnej stabilności "metafizycznej" nie może się odbyć już tylko na poziomie deklaracji - potrzebne są konkretne działania (w ramach możliwości jakie daje bycie opozycją parlamentarną) chrystianizujące i dekomunizujące. Gdy tymczasem PiS dokonuje samomarginalizacji.

 

Kilka zdań trzeba też poświecić wywiadowi w Newsweeku, którego treść można rozumieć jako próbę otrząśnięcia się z szeregu niezręczności okresu kampanii wyborczej i wyraźną mobilizację sił w kluczu przekonania, że Polska to PiS. Pachnie to jednak jakąś przedziwną "political fiction" - leki, niedowład odpowiedzialności. Niestety nie brzmi to do końca wiarygodnie, a nawet jeśli jest prawdziwe to z perspektywy działalności politycznej wskazywanie na własną niepoczytalność niczemu dobremu nie posłuży.

 

Zresztą forsowanie przekonania, że wynik Jarosława Kaczyńskiego w wyborach był słaby, a byłby lepszy przy ostrej kampanii zaprogramowanej pod katastrofę w Smoleńsku musi budzić u wielu czytelników ironiczny uśmiech. I tak trudno było pozbyć się wrażenia, że siła PiSu to zbieżna niechęci różnych środowisk do PO, a także dość sprytnego wykorzystywania śmierci Lecha Kaczyńskiego (i nieudolności partii rządzącej w prowadzeniu sprawy śledztwa) przy łagodzeniu swojego wizerunku. Dla twardego elektoratu PiS-u tworzono w mediach i na spotkaniach wystarczająco silną narrację buforującą - opisująca zmianę postawy Kaczyńskiego właśnie strategią kampanijną. Obawiam się, patrząc z perspektywy wyborów parlamentarnych (mniej samorządowych), że zmierzamy do kolejnych porażek Prawa i Sprawiedliwości - jedyne co może to zmienić to zbliżający się krach gospodarczy lub społeczny - a tego Prezes przecież nie chce.

 

Tomasz Rowiński


Tomasz Rowiński

(1981), redaktor "Christianitas", redaktor portalu Afirmacja.info, publicysta poralu Aleteia.org, senior research fellow w projekcie Ordo Iuris: Cywilizacja Instytutu Ordo Iuris, historyk idei, publicysta, autor książek; wydał m. in "Bękarty Dantego. Szkice o zanikaniu i odradzaniu się widzialnego chrześcijaństwa", "Królestwo nie z tego świata. O zasadach Polski katolickiej na podstawie wydarzeń nowszych i dawniejszych", "Turbopapiestwo. O dynamice pewnego kryzysu", "Anachroniczna nowoczesność. Eseje o cywilizacji przemocy". Mieszka w Książenicach koło Grodziska Mazowieckiego.