Z kapitularza
2018.09.04 08:03

Przepasawszy więc biodra wiarą. Czytanie Reguły (dzień czwarty)

4 stycznia 5 maja 4 września

Przepasawszy więc biodra wiarą i pełnieniem dobrych uczynków, podążajmy ścieżkami Pana za przewodem Ewangelii, abyśmy zasłużyli na oglądanie Tego, który nas wezwał do swego Królestwa. Jeśli zaś pragniemy zamieszkać w Przybytku Jego Królestwa, musimy biec drogą dobrych uczynków, gdyż inną tam się nie dochodzi. Zapytajmy zatem Pana razem z Prorokiem: Kto będzie przebywał w przybytku Twym, Panie, kto zamieszka na Twojej świętej górze? (Ps 15[14],1). A zapytawszy słuchajmy, bracia, jak Pan odpowiada i ukazuje nam drogę do swego przybytku mówiąc: Ten, kto postępuje bez skazy, działa sprawiedliwie, a mówi prawdę w swym sercu i nie zwodzi swym językiem; ten, który nie czyni bliźniemu nic złego i nie słucha oszczerstw przeciw swemu sąsiadowi (Ps 14,2—3 Wlg). A gdy diabeł mu coś doradza, odtrąca go razem z jego podszeptami daleko od swego serca i od razu wniwecz obraca, a rodzące się pokusy rozbija o Chrystusa [jak o skałę]. Tacy ludzie, pełni bojaźni Pańskiej, nie wpadają w zarozumiałość, gdy widzą, że dobrze postępują. Uważają bowiem, że nawet to dobro, jakie w nich jest, nie z własnej ich mocy, lecz od Pana pochodzi. Wielbią zatem Pana, który w nich działa i wołają razem z Prorokiem: Nie nam, Panie, nie nam, lecz Twemu imieniu daj chwałę (Ps 115,1[113,9]). Podobnie i Paweł Apostoł nie przypisywał sobie zasługi z racji swej pracy apostolskiej, lecz mówił: Z łaski Bożej jestem tym, czym jestem (1 Kor 15,10), a kiedy indziej znowu: Kto się chlubi, niech się w Panu chlubi (2 Kor 10,17).

W przewidzianym na dziś fragmencie Reguły, moją uwagę przykuwają te słowa:

Qui, timentes Dominum, de bona observantia sua non se reddunt elatos, sed ipsa in se bona non a se posse, sed a Domino fieri existimantes, operantem in se Dominum magnificant, illud cum propheta dicentes: Non nobis, Domine, non nobis, sed nomini tuo da gloriam.

Tacy ludzie, pełni bojaźni Pańskiej, nie wpadają w zarozumiałość, gdy widzą, że dobrze postępują. Uważają bowiem, że nawet to dobro, jakie w nich jest, nie z własnej ich mocy, lecz od Pana pochodzi. Wielbią zatem Pana, który w nich działa i wołają razem z Prorokiem: Nie nam, Panie, nie nam, lecz Twemu imieniu daj chwałę (Ps 115,1[113,9]).

Wiele lat temu, chyba w latach 70., tłumaczyłem pewien tekst, z którego zapadło mi w pamięć jedno ze zdań. Nie chodzi o to, że umiem je powtórzyć co do słowa, ale pamiętam jego najważniejsze przesłanie. Brzmiało ono mniej więcej tak: Pokora nie polega na niedocenianiu samego siebie, ale jest owocem adoracji. Prawdziwa pokora nie bierze się z przyglądania się sobie, ale z patrzenia na Boga. Nie chodzi o to, by rozpamiętywać, co się zrobiło lub w czym zawiodło, ale wyznawać to, co uczynił Bóg; nie powinniśmy skupiać się na tym, czego nam brakuje, ale na tym, co Bóg nam daje. W języku Pisma Świętego "bojaźń Boża" i "adorowanie Boga" mają bardzo bliskie, praktycznie synonimiczne znaczenie. Ten, kto się boi Boga, jest przepełniony świadomością Jego świętości. I to go składania, by paść na kolana w geście adoracji, tak jak mówi psalmista:

„Wejdźcie! Oddajmy pokłon, padnijmy przed Nim, klęknijmy przed Panem, który nas stworzył”. (Ps 94(95),6)

Kto adoruje Boga, siłą rzeczy staje się pokorny. Kto zaś unika adorowania i trwa w tym, zamyka się w więzieniu pychy, więzieniu o tak grubych murach, że nie przejdzie przez nie nawet Boża łaska. Kto adoruje, nie chełpi się własnymi dokonaniami. Rozumie, że wszelkie dobro w nim nie pochodzi od niego, ale od samego Pana. Wszystko, co dostaje od Boga, chętnie odda z powrotem Bogu, nic dla siebie nie zatrzymując, wszystko rozdając, powtarzając za Apostołem takie słowa:

I naprawdę uważam, że to wszystko jest bezwartościowe w porównaniu z bezcennym darem poznania Chrystusa Jezusa, mojego Pana. Dla Niego odrzucam wszystko i uważam za śmieci. Pragnę tylko pozyskać Chrystusa (Flp 3,8).

Człowiek nie adoruje Boga, ponieważ jest pokorny, ale jest pokorny, ponieważ adoruje Boga. W obliczu Boga wiele spraw staje się czytelnych. Mówi to psalmista: „Położyłeś przed sobą nasze nieprawości, nasze skryte winy w świetle Twego oblicza” (PS 89(90),8). Człowiek pokorny, czyli taki, który adoruje Boga, zaczyna widzieć siebie takiego, jakim jest naprawdę. Zaczynają opadać wszystkie złudzenia, które miał na swój temat. Mówi do siebie: „Uważałem się za cnotliwego, teraz widzę, że jestem pełen wad. Uważałem się za bogatego duchowo, a teraz widzę, że jestem żałośnie ubogi. Sądziłem, że mam dar formułowania wzniosłych myśli, a tymczasem przyznaję, że nic nie wiem. Miałem się za silnego, a teraz widzę, że dopadają mnie wszelkiego rodzaju słabości”. Człowiek taki wie, że tak jak apostoł, chlubić się może jedynie swoją ułomnością. Gdy człowiek doznaje oświecenia w obliczu Boga - a to w życiu monastycznym zazwyczaj zdarza się nie raz, a wielokrotnie - widzi samego siebie w prawdzie, widzi swoje grzechy, widzi zaniedbania, widzi zatwardziałość serca. W końcu zaczyna rozumieć, co miała na myśli święta Teresa, zawierzając się miłosiernej miłości Boga:

„Pod wieczór tego życia stanę przed Tobą z pustymi rękami, gdyż nie oczekuję, Panie, byś liczył moje dzieła. W Twoich oczach wszelka nasza sprawiedliwość jest ułomna”.

Święta Teresa zapożyczyła ów obraz od proroka Izajasza:

Wszyscy staliśmy się jak rzeczy nieczyste, cała nasza sprawiedliwość jak splamione ubranie. Wszyscy zwiędliśmy jak liście, a nasze winy uniosły nas jak wiatr i nikt nie wzywał Twojego imienia. (Iz 64,5-6).

Gdy oświecony doświadczeniem Boga w adoracji człowiek zaakceptuje swoją słabość, może wykonać kolejny krok. Ten krok to całkowite zawierzenie Bogu. Nasza słabość wyznacza granice, w których Chrystus darzy nas swoją łaską. „Kładę przed Tobą wszystkie moje wady. Okazuję Ci moje ubóstwo. Ofiaruję moją niewiedzę. Przynoszę Ci moją słabość". Tym samym wszystkie nasze braki stają sie zaletami. Im mniej ma w sobie człowiek swojego "ja", tym bardziej jest otwarty na łaskę. Tak mówi o tym święty Paweł:

Wolę więc chlubić się raczej moimi słabościami, aby zstąpiła na mnie moc Chrystusa. Dlatego ze względu na Chrystusa raduję się z moich słabości, zniewag, niedostatków, prześladowań i ucisków. Kiedy bowiem jestem słaby, wtedy jestem mocny. (2 Kor 12,9-10).

Człowiek wtedy może dołączyć do Najświętszej Maryi Panny w jej Magnificat. To wspaniale widzieć w Prologu takie słowa: operantem in se Dominum magnificat. To cudowne małe zdanie przypomina nam także i w tym miejscu, że Maryja to Regula Monachorum, to wzór dla każdego mnicha

Uważają bowiem, że nawet to dobro, jakie w nich jest, nie z własnej ich mocy, lecz od Pana pochodzi. Wielbią zatem Pana, który w nich działa i wołają razem z Prorokiem: Nie nam, Panie, nie nam, lecz Twemu imieniu daj chwałę (Ps 115,1[113,9]).

Powtarzając Magnificat każdego wieczoru, mnich oddala się od siebie samego, a zbliża do Boga. Święty Ambroży pisał: Niech w duszy każdego z was żyje dusza Maryi, by chwalić Pana; niech w każdym z Was żyje duch Maryi, by radował się w Bogu” („Wykład Ewangelii wg świętego Łukasza”). Kto adoruje Boga, uniży się w pokorze. Kto się uniży, tego Bóg podźwignie. Zaś ten, kto został podźwignięty, nie może Boga nie wielbić:

Wtedy Maryja powiedziała: „Wielbi Pana moja dusza i mój duch rozradował się w Bogu, moim Zbawicielu, bo spojrzał na uniżenie swojej służebnicy. Odtąd wszystkie pokolenia będą mnie nazywać szczęśliwą, gdyż wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmogący. Święte jest Jego imię! Jego miłosierdzie przez wszystkie pokolenia dla tych, którzy się Go boją. Okazał moc swego ramienia: rozproszył zarozumiałych pyszałków; panujących usunął z tronów, a wywyższył poniżonych; głodnych nasycił dobrami,a bogatych z niczym odprawił; ujął się za swoim sługą Izraelem, kierując się swoim miłosierdziem, jak to obiecał naszym przodkom, Abrahamowi i jego potomstwu na wieki. (Łk 1, 46-55)

Mark Kirby OSB

tłum. Natalia Łajszczak


Dom Mark Daniel Kirby OSB

(1952), przeor klasztoru Silverstream w hrabstwie Meath w Irlandii.