Polska chrześcijańska
2018.10.06 11:27

Polskość w Kościele. Program synodu łęczyckiego (1285)

Podobnie jak zjazd łęczycki z roku 1180, także synod łęczycki z 1285 jest wydarzeniem o znaczeniu tyleż realnym co symbolicznym: skupiają się w nim jak w soczewce problemy epoki i zarysowują ich rozwiązania. O ile jednak na wcześniejszym zjeździe rozstrzygnięcia ustrojowe prowadziły do nowych warunków istnienia Kościoła w Polsce, o tyle poprzez synod kościelny z 1285 określała się nieobojętność Kościoła wobec Polski, można powiedzieć: obecność Polski w Kościele.

Trzeba przypomnieć, że Polska znajdowała się wówczas, w ostatniej ćwierci XIII wieku, równocześnie w apogeum rozbicia dzielnicowego – i już w okresie gdy najbardziej świadomi książęta piastowscy i biskupi polskich diecezji dążyli z całą mocą do przywrócenia jedności i korony królewskiej (za patrona tego zjednoczenia uznawano świętego Stanisława, kanonizowanego w 1253 r.).

Wśród różnych przeszkód szczególnie niebezpieczne i narastające było zagrożenie polegające na coraz bardziej masowym napływie ludności niemieckiej. Nie zabrakło przy tym – jak w przypadku secesji franciszkanów śląskich – działań polegających na wykorzystywaniu instytucji kościelnych do eliminacji polskości (np. wprowadzano ograniczenia w liczbie Polaków w poszczególnych klasztorach).

Reakcję na te zagrożenia umieścił synod łęczycki wewnątrz swego programu akcji duszpasterskiej. Precyzując obowiązki liturgiczne duchowieństwa, orzekano m.in.:

Stanowimy (…) by wszyscy księża w czasie mszy świętej, po odśpiewaniu Credo zgromadzonym wiernym wykładali po polsku: Wierzę w Boga, Ojcze nasz i Zdrowaś Maria – oraz święta w następnym tygodniu zapowiadali[1].

Nakaz posługiwania się językiem polskim został postawiony jeszcze mocniej w uchwale o szkołach:

Nakazujemy dla zachowania i rozwoju języka polskiego przy każdym kościele katedralnym i zakonnym, jako też i innych miejscach, aby tacy tylko stanowieni byli kierownikami szkół, którzy dobrze mówią po polsku i mogliby chłopcom objaśniać autorów po polsku[2].

Podobnie w odniesieniu do przyznawania urzędów kościelnych:

Także gdy jest napisane ‘Pilnie poznawaj trzodę swoją’, stanowimy i usilnie nakazujemy zachować, aby nikt nie dostał beneficjum połączonego z pasterstwem dusz, który by nie był urodzony w kraju i biegły w mowie tejże ziemi[3].

Synod został zwołany przez arcybiskupa gnieźnieńskiego Jakuba Świnkę, niewątpliwie jednego z najwybitniejszych biskupów jakich miał Kościół w Polsce na przestrzeni swego tysiąclecia. Arcybiskup aż do swej śmierci w 1314 działał cały czas konsekwentnie na rzecz zjednoczenia Królestwa Polskiego (nie bez wielkoduszności, którą wykazał się np. popierając księcia Henryka Probusa, z którym był w konflikcie).

W pisanym w następstwie synodu łęczyckiego liście „do trzech kardynałów Kościoła rzymskiego” z roku 1285 arcybiskup Świnka przestrzegał przed szkodami, jakie wynikają dla Kościoła z dominacji niemieckiej w niektórych sferach kościelnych w Polsce, a równocześnie diagnozował:

Lecz i wiele innego zła rozmnożyło się w kraju przez napływ owego ludu, bo ludność polska doznaje od nich ucisku, lekceważenia, wstrząsana jest walkami i ograbiana z chwalebnych praw i obyczajów ojczystych…[4]

Zarówno dekrety synodu łęczyckiego, jak i działalność arcybiskupa Świnki, dobrze ilustrują fenomen solidarności polskich biskupów z oddanym ich pieczy ludem Bożym – którego elity w staraniu o jedność polityczną i o zachowanie swej tożsamości zaczynały się odnajdywać jako odrębny naród.

Był to bodaj pierwszy w naszych dziejach moment, kiedy „elementarz” polskości znajdował swe główne oparcie nie tyle w instytucjach świeckich, ile w Kościele: polska mowa, wyrażona w nim znajomość rzeczy świętych, polska szkoła i selekcja elit społecznych.

Przez pierwsze wieki chrystianizacji kraju Kościół w Polsce korzystał z dobrodziejstwa zapału misyjnego starszych narodów chrześcijańskich, w tym i Niemców. Zresztą jednych wybitnych niemieckich chrześcijan nasze dzieje zapamiętały jako przyjaciół (było tak i z cesarzem Ottonem III, i z „apostołami Pomorza”: świętym Brunonem z Kwerfurtu i świętym Ottonem z Bambergu), ale innych – jako intruzów lub uzurpatorów (tak przecież jest i z cesarzem świętym Henrykiem II, i z arcybiskupem magdeburskim świętym Norbertem z Xanten). Widocznie osobista świętość nie usuwa zupełnie różnicy stanowisk w konfliktach społecznych i nie zawsze gwarantuje bezstronność w rozpatrywaniu sporów między narodami.

Nic zatem dziwnego, że pasterze Kościoła w Polsce – śladem arcybiskupa Świnki – nie muszą się czuć jedynie wykonawcami jakiejkolwiek ostpolitik starszych kościołów europejskich. Najwybitniejsi polscy biskupi nigdy nie próbowali trzymać się na dystans wobec żywotnych kwestii państwa czy narodu – a długi czas niewoli porozbiorowej jedynie wyostrzył kwestię solidarności hierarchii kościelnej z chrześcijańskim narodem. Po pięciu, sześciu i siedmiu wiekach od synodu łęczyckiego sytuacja taka miała się powtarzać jeszcze wielokrotnie i jeszcze dramatyczniej, przy całkowitym braku własnego państwa i zorganizowanym nacisku obcego żywiołu.

W roku 1921, na progu niepodległości II RP do tego doświadczenia nawiązał w płomiennej przemowie na zjeździe Episkopatu Polski na Wawelu arcybiskup lwowski obrządku ormiańskiego Józef Teodorowicz:

Czyż to w samym zaraniu dziejów Polski nie odtwarzał episkopat jej duszy i nie bronił jej przed zalewem niemczyzny? Czyi w dziejach Polski późniejszych nie wyciskał episkopat na jej obliczu znamienia i podobieństwa Chrystusowego…?

A nie opuściliśmy też Polski w jej męczarniach i cier­pieniach w porozbiorowym życiu. Wówczas dążyliśmy do tego, ażeby przez narzędzie cierpienia dojrzewała do planów Bożych w Chrystusie Jezusie; i jednoczyliśmy wówczas, i zespalaliśmy życie nadprzyrodzone z życiem cierpiącego narodu.

A dzisiaj, najmilsi, kiedy Polska żyje i kiedy zmart­wychwstała, my możemy z Pawłem świętym o naszych wszystkich pracach, zadaniach pasterskich, o naszych wszy­stkich obowiązkach i powinnościach jednym słowem powie­dzieć: na nowo was rodzimy. […]

My kochamy Chrystusa Jezusa, ale my też kochamy i miłujemy nasz naród, my kochamy Polskę[5].

Późniejsze lata nie skłamały tej tradycji. Postać arcybiskupa Świnki znajduje się w szeregu tych wielce zasłużonych hierarchów, w którym w niedawnych czasach znalazł się Prymas Tysiąclecia: pasterzy, którzy zgodnie z napomnieniem synodu „pilnie poznawali trzodę swoją”.

Paweł Milcarek

[1] Cyt. za: Dzieje Kościoła w Polsce, pod red. Andrzeja Wiencka, Kraków 2008, s, 128.

[2] Cyt. za: tamże.

[3] Cyt. za: tamże.

[4] Tłum. Roman Grodecki, za: Teksty źródłowe do nauki historji w szkole średnie, zeszyt 18, Kraków 1924.

[5] Ks. Abp Józef Teodorowicz, Kazania o Bogu i ojczyźnie, Warszawa 1999, s. 312.


Paweł Milcarek

(1966), założyciel i redaktor naczelny "Christianitas", filozof, historyk, publicysta, freelancer. Mieszka w Brwinowie.