Felietony
2014.06.18 10:42

Niepewność

Niepewność

Aby uchwycić człowieka współczesnego „za rękę”, trzeba zobaczyć jego niepewność. Żeby zaś pojąć jaka to niepewność, trzeba zrozumieć której to pewności jest ona brakiem.

Pewność to stan umysłu. Powstaje wtedy, gdy ma on poczucie, że ogarnia na raz wszystkie okoliczności (powiedzmy dokładniej: wszystkie przyczyny) sprawy, w której jest pewny. Pewność jest więc czymś różnym od prawdziwości – ale bolesne przykłady ich separacji (pewność nieprawdy, niepewność prawdy) nie powinny zasłaniać faktu, że tych dwoje "Bóg złączył, a człowiek niech nie rozdziela”: ujmując prawdę, zawsze uzyskuje się choćby pierwociny pewności, a jej wzrost idzie z natury przez harmonizowanie różnych zdań prawdziwych.

Tylko Bóg może mieć i ma zupełną pewność – ze względu na swą wszechwiedzę. Wszelka inna pewność jest niepełna, punktowa, aspektowa, stopniuje się. Na ogół za pewnych uważamy się po prostu wtedy, gdy nasza pewność (w jakiejś sprawie) przeważy nad niepewnością. Trzeba by pamiętać – i pogodzić się z tym – że to „przeważenie”, jak w prawdziwej wadze, nie oznacza usunięcia niepewności; oznacza jej zawieszenie, podczas gdy szalka naszej pewności przez ciężar nagromadzonych racji idzie mocno w dół, aż oprze się na ziemi. Ten moment „przeważenia” możemy nazwać za scholastykami pewnością moralną. Ta zwykle musi nam wystarczyć do osobistego formułowania sądów i podejmowania decyzji. Powinna, biorąc pod uwagę naszą kondycję.

Jednak ludzie chcą być pewni bardziej – podobnie jak chcą być w pełni szczęśliwi. Jeśli to pragnienie przestaje być intuicją zbawienia, a staje się postulatem do zrealizowania w życiu obecnym, dalsze istnienie niepewności (nawet tej „przeważonej” przez pewność moralną) jest ni mniej ni więcej tylko dowodem na jej panowanie, kwestionujące wszelką pewność. Wydaje się wtedy, że dostępne jest nam tylko to: wszechobecna niepewność…

Jednak ludzie chcą być pewni przynajmniej czegoś, choćby czegoś „najmniejszego”. Dlatego zamiast od razu wywracać wszelką moralną pewność na nice niepewności, próbują wyznaczyć jakieś minimum pewności – ale jeśli minimum, to minimum pewności absolutnej. Minimum Boskiej pewności w posiadaniu człowieka.

Takie wygradzanie w naszym życiu „pewności bezwzględnej” jest zabiegiem mającym w sobie z początku posmak zbawienia: wydzielony obszar może jest i zakresowo bardzo skromny, ale jego jakość zdaje się być wręcz po bosku nieporuszona, jak przysłowiowe „dwa a dwa cztery”. Cóż, zaraz się jednak okazuje, że wewnątrz tego obszaru „bezwzględnej pewności” znajduje się coraz mniej spraw, na których człowiek opiera swe życie – że wszystko, co dotyczy spraw dla niego zasadniczych, musi znaleźć się pod absolutnym panowaniem niepewności, w którym jakakolwiek pewność – tak kiwają głowami „ci, którzy wiedzą” – jest jedynie złudzeniem.

W efekcie tego wszystkiego mamy dziś masy ludzi, których pragnienie pewności (absolutnej) jest może nawet równie silne jak niepewność we wszelkich dziedzinach ich przecież nie-absolutnego życia.

Żyjemy w kulturze, która uznała za fakt panowanie niepewności w większości dziedzin – ale tą niepewnością pogardza w praktyce swego wymagania „asertywności”. Ta kultura produkuje ludzi, którzy raz na jakiś czas znajdują sobie, własnymi ludzkimi siłami jakąś „pewność absolutną”, tę czy ową – aby za chwilę rozczarować się do niej, na przykład po odkryciu, iż jest to, po ludzku, jedynie (!) jakaś pewność moralna; wówczas wracają do stanu niepewności. Do stanu, który – w analogii z pewnością moralną – należałoby nazwać niepewnością moralną.

Czasami spór między „absolutnie pewnymi” fundamentalistami a „permanentnie wątpiącymi” relatywistami wygląda nam na spór zasadniczy. Tak naprawdę jest to spór wewnątrz tego samego systemu. Jedni i drudzy mówią o pewności tylko w znaczeniu pewności absolutnej, bezwzględnej; jedni i drudzy sądzą, że istnienie niepewności unicestwia jakąkolwiek pewność.

Poza tym systemem możliwe jest uznanie równocześnie dwóch dopełniających się prawd: tego, że człowiekowi jest dostępna moralna pewność; oraz tego, że ta pewność, pozwalająca żyć i tworzyć, współistnieje z ciężarem niepewności, właściwych naszej ułomnej kondycji.

 

Paweł Milcarek

 

 


Paweł Milcarek

(1966), założyciel i redaktor naczelny "Christianitas", filozof, historyk, publicysta, freelancer. Mieszka w Brwinowie.