Komentarze
2021.09.19 19:21

Nie tylko dominikanie powinni się tłumaczyć

Ten artykuł, tak jak wszystkie teksty na christianitas.org publikowany jest w wolnym dostępie. Aby pismo i portal mogły trwać i się rozwijać potrzebne jest Państwa wsparcie, także finansowe. Można je przekazywać poprzez serwis Patronite.plZ góry dziękujemy.

Tzw. raport Terlikowskiego o skandalu dominikańskim pokazuje jasno, że predykanci nie są jedyną wspólnotą zakonną, która powinna sobie głęboko przemyśleć opisane w nim fakty i wyciągnąć poważne wnioski. Rozdział 22 części I raportu, zatytułowany Nowa sprawa wskazuje na ciężkie i poważne zaniedbania wspólnoty, do której należy uwiedziona przez Pawła M. zakonnica. W  raporcie przedstawiana jest jako Świadek 27.

Oczywiście uznaję fakt, że kiedy wreszcie przedstawiła ona swoją sprawę przełożonej, ta podjęła właściwe kroki, które spowodowały, że dziś Pawłem M. wreszcie zajmuje się sprawiedliwość, zarówno ta kościelna jak i świecka. Niestety stało się to po 10 latach uwikłania Świadka 27 w niszczące relacje. I od odpowiedzialności za to, jej wspólnota nie może się uchylać. 

Z raportu dowiadujemy się (s. 77), że znajomość zakonnicy i dominikanina zaczęła się tuż przed jej ślubami wieczystymi. Czy kobieta dopuszczona do takich ślubów nie powinna być dobrze uformowana w wierze, dojrzała w sferze ludzkiej i duchowej? Wydawałoby się, że to pytania retoryczne! Tymczasem raport podaje, że kobieta znajdowała się wówczas w sytuacji kryzysu duchowego i psychicznego. Tymczasem jej przełożone nie tylko ją do ślubów dopuściły, ale wyraziły zgodę, aby odwiedziła Pawła M. w Warszawie, gdzie ten zaczął się nad nią modlić.

Oczywiście przełożone nie mogły wiedzieć jakim groźnym człowiekiem jest Paweł M., ale już sama zgoda by młoda zakonnica w kryzysie na osobności spotykała się z mężczyzną, choćby i zakonnikiem, jest świadectwem albo kompletnej naiwności, albo daleko posuniętej beztroski.

Skoro już jednak do tego doszło, nieuchronne staje się pytanie, jak przebiegała formacja duchowa i, przede wszystkim, intelektualna młodej zakonnicy w okresie przed ślubami wieczystymi, skoro nie dała jej ona żadnego oparcia dla obrony przed manipulacjami zwyrodniałego zakonnika. Wręcz przeciwnie! Z relacji raportu wynika, że uległa mu nadzwyczaj szybko i łatwo. 

Benedyktyńska mniszka, s. Małgorzata Borkowska w swojej książce Oślica Balaama cytuje ze zrozumiałym oburzeniem młodego salezjanina, który prowadził rekolekcje w jej klasztorze: do rekolekcji dla zakonnic to ja się nie przygotowuję, bo wiadomo, że im wszystko dobre i wszystko przyjmą. Wydaje się, że na podobnych kapłanów nazbyt często trafiało zgromadzenie Świadka 27. Także formacja wewnątrz wspólnoty musiała niedomagać. Czy m.in. nie dlatego zakonnica już po ślubach wieczystych niemal bez sprzeciwu przyjęła, że oparcie się seksualnemu pożądaniu Pawła M., będzie stawianiem tamy Duchowi Świętemu (s. 78)?

Opisana w raporcie komisji Terlikowskiego sprawa nadużyć Pawła M. we Wrocławiu pozostawia niemiłe wrażenie, że klasztory dominikańskie bywają nie tyle wspólnotami zakonnymi, co klubami singli, uprzejmie niewtrącających się jeden drugiemu w to, co każdy z nich robi. Niestety i zakon Świadka 27 robi wrażenie stowarzyszenia singielek. Raport stwierdza, że na początku roku 2018 Paweł M. zaczął być zapraszany na comiesięczne dni skupienia do klasztoru, w którym mieszkała kobieta. I dalej czytamy już jej własne zeznania: W kolejnym miesiącu modliliśmy się w kaplicy. Ja już byłam tak zmęczona, że nie mogłam ustać na nogach, chciałam skończyć i iść spać. To mogła być druga, może trzecia w nocy. On zaprowadził mnie do pokoju.

Jeśli przełożone Świadka 27 uważają, że w dopuszczeniu przez nie do takiej sytuacji nie było niczego groźnego ani niebezpiecznego, to doprawdy należy pogratulować dobrego samopoczucia. Mogę jedynie zacytować tekst mojego kolegi Michała Barcikowskiego Procedury bezpieczeństwa. Pytania o sprawę Jeana Vaniera. Dotyczy on wszystkich ofiar dominikanina, ale zakonnicy w szczególny sposób. Podmieniam nazwisko sprawcy. 

Gdybyż kobiety, które na swojej drodze trafiły na Pawła M. zostały uzbrojone w Dekalog. Gdyby wiedziały, że choćby nie wiem jaki “debeściak”, choćby nie wiem jaki “anioł z nieba” głosił im inną Ewangelię - niech będzie przeklęty. Te kobiety nie były uzbrojone w pas prawdy, w buty Ewangelii, w tarczę wiary, w hełm zbawienia i miecz Ducha, które pozwoliłyby im dostrzec w zachowaniu Pawła M. brud i fałsz.

I podobnie nadal aktualne są kolejne pytania Barcikowskiego. Czy proceduralna nieufność,tak ze strony dominikanów jak i zakonnic ze zgromadzenia Świadka 27, wobec wspólnego przebywania kobiety i mężczyzny, niespokrewnionych i nie połączonych węzłem małżeńskim, w godzinach nocnych, w osobnym pokoju nie uchroniłaby Pawła M. od wpadnięcia w korkociąg grzechu? A w każdym razie, czy nie zmniejszyłaby prawdopodobieństwa, że dopuściłby się krzywd, których się dopuścił? 

We wspomnianej książce s. Borkowska OSB opowiada o jeszcze jednym “nawiedzonym” kapłanie w jej klasztorze. Zorganizował on półtoragodzinne nabożeństwo uwolnienia. Na początku było zapowiedziane, że na skutek tych modlitw może nas boleć głowa albo brzuch, i to w porządku, to się po prostu ujawnia nasz demon przed wygnaniem. Jego zdaniem siostry mogły być ewentualnie opętane, wskutek tego, że ktoś je kiedyś przeklął. Czy nie widzimy tu podobieństwa do pseudoteologicznego języka Pawła M. opisanego w raporcie komisji Terlikowskiego? Na szczęście procedury przewidziane przez Regułę św. Benedykta zadziałały i do poważnej krzywdy którejś z mniszek nie doszło.

I już na koniec. Owszem, nie każdy łamie procedury ze złymi intencjami. Każdy zasłania się dobrymi i zapewne wielu robi to szczerze. A jednak wolę procedury niż wielki Reset. I ze względu na szacunek do ofiar łamania procedur, proszę o nie szkalowanie tych, którzy się o nie upominają jako, jeszcze raz cytuję Barcikowskiego, neurotyków, rygorystów, faryzeuszy.

Piotr Chrzanowski

----- 

Drogi Czytelniku, prenumerata to potrzebna forma wsparcja pracy redakcji "Christianitas", w sytuacji gdy wszystkie nasze teksty udostępniamy online. Cała wpłacona kwota zostaje przeznaczona na rozwój naszego medium, nic nie zostaje u pośredników, a pismo jest dostarczane do skrzynki pocztowej na koszt redakcji. Co wiecej, do każdej prenumeraty dołączamy numer archiwalny oraz książkę z Biblioteki Christianitas. Zachęcamy do zamawiania prenumeraty już teraz. Wszystkie informacje wszystkie informacje znajdują się TUTAJ.


Piotr Chrzanowski

(1966), mąż, ojciec; z wykształcenia inżynier, mechanik i marynarz. Mieszka pod Bydgoszczą.