Komentarze
2023.08.09 18:44

Listy do ludzi wspólnot tradycji łacińskiej

Ten artykuł, tak jak wszystkie teksty na christianitas.org publikowany jest w wolnym dostępie. Aby pismo i portal mogły trwać i się rozwijać potrzebne jest Państwa wsparcie, także finansowe. Można je przekazywać poprzez serwis Patronite.pl. Z góry dziękujemy. 

Mam zamiar zacząć pisać regularnie listy do Was. O najważniejszych sprawach związanych z naszym wspólnym losem katolików prowadzących życie duchowe w formach tradycji łacińskiej, starszego zwyczaju rytu rzymskiego.

Będzie to przynajmniej kilka listów o aktualnych szansach i wyzwaniach, mocnych punktach i bolączkach naszej drogi. Kilka listów, może nie więcej. Do ich napisania zachęciły mnie spotkania z rodzinami idącymi naszą wspólną drogą. Wymienialiśmy pytania i refleksje - z których teraz przyszła mi do głowy ta myśl o wyborze formy refleksji epistolarnych.

Listy - wyjaśnijmy  to na wstępie - od kogo do kogo?

Ode mnie - to znaczy od Pawła Milcarka, osoby prywatnej i autora obecnego od lat 80. ubiegłego wieku w debacie i analizie, a przynajmniej od połowy lat 90. zaangażowanego publicznie na rzecz udostępnienia liturgii tradycyjnej wiernym Kościoła w Polsce. Znam praktykę starań o obecność tej liturgii od czasów św. Jana Pawła II, byłem uczestnikiem i świadkiem celebracji Mszy i Sakramentów w "starym rycie" w mnóstwie miejsc i w rozmaitych możliwych wersjach, zarówno w warunkach możliwości minimalnych czy skrajnie ograniczonych, jak i w przestrzeniach praktycznie nieodróżnialnych od tych, którymi cieszą się wierni w zwykłych duszpasterstwach; jako jednostka i jako ojciec rodziny lub reprezentant grupy wiernych - w okolicznościach zarówno złośliwej nieprzychylności przełożonych kościelnych i otoczenia kościelnego, jak i jakiej takiej przyzwoitości czy umiarkowanej otwartości, albo i "bycia jak w domu".

Mam zamiar pisać w oparciu o zdobytą w tamtych latach wiedzę i doświadczenie, zrodzone z entuzjastycznego odkrycia tradycji liturgicznej Kościoła - ale także korzystając ze znajomości spraw liturgii łacińskiej, ruchu liturgicznego i renesansów katolickiej kultury pobożności, nabywanej w trakcie prac przy publikacjach takich jak "Historia Mszy" (2009), "Według Boga czy według świata?" (2011), seria studiów publikowanych w "Christianitas" na temat posoborowej reformy liturgicznej, spolszczona wersja "Przewodnika po Mszy świętej" o. Chalufoura, a także seria książeczek z omówieniem obrzędów Sakramentów w starszej formie rytu rzymskiego.

Ostatecznie jednak - to ważne - będą to oczywiście jedynie listy jednego z wiernych w nawie; listy przyjacielskie, a nie nauczycielskie, bez próby uzurpowania sobie autorytetu, którego żadnym dekretem nie otrzymałem.

Nawet więc gdy - z przeszłością nauczyciela i z częstą praktyką konferencjonisty - będę wpadał w ton wykładowcy, przyjmujcie to z wyrozumiałością, gdyż każdy ma swoje zawodowe nawyki, które nazwano kiedyś słusznie “naszą drugą naturą”.

Do kogo będą te listy? Do tych, o których pisałem po "Traditionis custodes" w tekście o "katolikach bez papierów" - a więc do wszystkich tych katolików w Polsce, którzy w różnym czasie i miejscach, poruszeni różnymi szczegółowymi motywami, znajdując się w bardzo różnych warunkach życiowych zdecydowali się kiedyś - też w różnym zakresie determinacji i możliwości - podążać w swoim życiu wiary drogą praktyk liturgicznych i duchowych związanych z rdzennym rytem rzymskim Kościoła, nazywanym w Summorum Pontificum Benedykta XVI usus antiquior, czy starszym zwyczajem.

Chcę do Was pisać o różnych sprawach, zaczynając od naturalnego miejsca naszych najważniejszych spotkań, czyli od wspólnej modlitwy mszalnej w kościele; widzianej "od nas", z nawy - a nie wyłącznie od ołtarza czy z miejsca kantora. Sprawy naszych modlitw, naszych dróg duchowych, naszych rodzin i naszych obowiązków stanu; sprawy naszego szczęścia.

A skoro już zacząłem, to od razu pierwsza z narzucających się myśli, może najbardziej fundamentalna: po co jesteśmy na tej drodze, na której mimo przeszkód jesteśmy?

Myślę, że jest w nas wiele różnych motywacji przywiązania do starej liturgii - to normalne w przypadku środowisk, które nigdy nie były jakąś jedną "wspólnotą formacyjną". Mimo to warto sobie stawiać to pytanie: po co? W jakim celu?

Cel określa bardzo dużo. Wyobrażam sobie, że celowość naszego przywiązania ma kolejne poziomy, aż do najgłębszego.

Pierwszy poziom to katolickie powierzenie swej wiary Kościołowi - w sensie starej zasady lex orandi, lex credendi: pragniemy obrzędu lepiej chronionego przed nadużyciami (bo mniej manipulowalnego, mniej wariantowego) i równocześnie dającego mocniejszą gwarancję prawowierności, mniej zależnego od zmiennych orientacji poszczególnych szkół teologicznych, od porywów mód ideologicznych. 

Uważam, że w postawie związanej z takim wyborem jest coś pięknego i potencjalnie bardzo rozwojowego: zamiast szukać sobie religii i modlitwy szytych na miarę własnych gustów (a więc: zamiast szukać wszędzie samego siebie), mówimy sobie, że chcemy być kształtowani, a więc podlegać oświeceniom i oczyszczeniom przychodzącym spoza naszych przyzwyczajeń i apetytów. Jest tu paradoks, którego w ogóle nie widzą nasi zaprzysięgli krytycy: oni sądzą, że jesteśmy jakby smakoszami jakichś wyszukanych potraw liturgicznych - natomiast my, tak sądzę i taką mam nadzieję, raczej jesteśmy "prymitywami", którzy nie mogą polegać na swoim smaku, ale też nie chcą polegać na dominujących smakach własnego pokolenia; więc decydują się na sięgnięcie głęboko do trudniej dostępnej "studni" starszej tradycji Kościoła, gotowi dostosowywać się i uczyć od tego, co stamtąd przychodzi, z głębi życia Kościoła wszystkich czasów.

Mam nadzieję, że właśnie tak jest z nami - że ten pierwszy wybór, którego się trzymamy, nie jest sposobem ucieczki we własne upodobania, ale odważną gotowością, żeby ten skarb Kościoła, do którego się przywiązaliśmy jak rozbitek na morzu do belki - żeby ten skarb-belka pociągnął nas tam gdzie zechce i ukształtował tak jak zechce.

Ale w takim razie - kto powiedział A, ten stoi przed następnymi literami, jedna po drugiej. Gotowość do bycia kształtowanym (lub kształtowaną) to aktywna postawa ucznia. To gotowość do odbycia podróży, pewnej drogi.

Owszem, liturgia jest - może być - nie tylko miejscem gdzie Bóg przychodzi do nas, ale i miejscem "drogi duszy do Boga". 

Jest to taka droga, którą odbywa się nie dlatego że się samemu sobie wszystko zaplanowało - ale dlatego że się wciąż wraca do decyzji, żeby pozwolić się Bogu prowadzić do Niego, tak jak On zechce. Żeby pozwolić działać Bogu, którego ulubionym kanałem działania jest przestrzeń liturgii.

Stara liturgia jest doskonałym polem tego ćwiczenia duchowego. Jest przecież po trosze "labiryntem" i wielopiętrowym światem, ukształtowanym ze spiętrzenia kilku dziejowych warstw i mnóstwa elementów z różnych momentów czy środowisk. Jest, powiedziałoby się, idealnym miejscem do tego, żeby się tam gubić razem z Bogiem.

Trzeba jedynie tych spotkań nie zmarnować. Nie zasłonić niepotrzebnymi ludzkimi złościami i nie zastąpić samym zadowoleniem z "wymodlenia się", albo - co byłoby może najgorsze - niezasłużoną dumą z bycia "prawdziwym katolikiem". Trzeba dać się prowadzić Duchowi Bożemu.

To kilka myśli wynikających z tego najbardziej podstawowego poziomu w rozumieniu celu naszej drogi; drogi, która prowadzi przez stary ryt rzymski - z miejsca, w którym każdy z nas jest na ziemi, do życia wiecznego obiecanego wierzącym.

Paweł Milcarek

Drogi Czytelniku, prenumerata to potrzebna forma wsparcja pracy redakcji "Christianitas", w sytuacji gdy wszystkie nasze teksty udostępniamy online. Cała wpłacona kwota zostaje przeznaczona na rozwój naszego medium, nic nie zostaje u pośredników, a pismo jest dostarczane do skrzynki pocztowej na koszt redakcji. Co wiecej, do każdej prenumeraty dołączamy numer archiwalny oraz książkę z Biblioteki Christianitas. Zachęcamy do zamawiania prenumeraty już teraz. Wszystkie informacje wszystkie informacje znajdują się TUTAJ.



Paweł Milcarek

(1966), założyciel i redaktor naczelny "Christianitas", filozof, historyk, publicysta, freelancer. Mieszka w Brwinowie.