Recenzje
2021.10.14 19:20

Kilka słów o "Prostej drodze"

Ten artykuł, tak jak wszystkie teksty na christianitas.org publikowany jest w wolnym dostępie. Aby pismo i portal mogły trwać i się rozwijać potrzebne jest Państwa wsparcie, także finansowe. Można je przekazywać poprzez serwis Patronite.plZ góry dziękujemy.

 

Paweł Milcarek, Prosta droga. Notatki do Reguły Świętego Ojca Benedykta, Wydawnictwo Dębogóra, Dębogóra 2021, ss. 610.

Pisząc o książce Prosta droga. Notatki do Reguły Świętego Ojca Benedykta trzeba by zacząć od krótkiego komentarza dotyczącego jej formalnej kompozycji. Składa się ona ze 122 rozdziałów, z których każdy zaczyna się od kolejnego fragmentu tej Reguły, od początku do końca, a główna część rozdziału to komentarz doń autora książki. Dlaczego reguła została podzielona akurat na 122 fragmenty? Otóż sam święty Benedykt poleca: Chcemy aby tę Regułę często czytano w zgromadzeniu, aby żaden z braci nie wymawiał się nieświadomością. Patriarcha mnichów nie precyzuje samej częstotliwości tej lektury. Z biegiem czasu wypracował się w klasztorach benedyktyńskich zwyczaj trzykrotnego odczytywania jej w ciągu całego roku, od 1 stycznia do 31 grudnia, podczas porannego spotkania całej wspólnoty. A 122 pomnożone przez 3 daje 366 dni. Od razu wyjaśnijmy co się robi w zwykłe lata, kiedy rok cywilny liczy tylko 365 dni. Wtedy podczas pierwszego cyklu, 23 lutego odczytuje się tekst na ten dzień i na dzień następny, zaś 24 lutego to, co wypada w roku przestępnym na 25 i tak dalej, aż do 28, kiedy czytany jest fragment przeznaczony na 29. Dlaczego tak osobliwie? Dla nas dodatkowym dniem lutego w roku przestępnym jest właśnie 29. Starożytni Rzymianie powtarzali, czyli bisowali, szósty dzień przed kalendami marca. Tak własnie, co roku, określali to, co dla nas jest 24 dniem lutego. W roku przestępnym nasz 25 luty stawał się szóstym dniem przed kalendami marca bis. Przy tej metodzie ostatni dzień lutego to zawsze przeddzień kalend marcowych. Rok przestępny, to po łacinie annus bissextilis

Omawiając tekst, który sam jest komentarzem do innego tekstu, trzeba najpierw wyjaśnić krótko czym jest ów tekst komentowany. Reguła Świętego Benedykta to dość skromnej objętości ujęcie zasad życia mnichów cenobitów, czyli żyjących we wspólnocie jednego klasztoru. Ale pomimo etymologicznego pokrewieństwa nie jest to zgoła regulamin, które to pojęcie z miejsca przywołuje skojarzenia militarne. Choć Reguła dość szczegółowo opisuje porządek dnia, rodzaje zajęć, czas odpoczynku, dietę, podróże, przyjmowanie gości, sposób wyłaniania, sprawowania i delegowania władzy we wspólnocie, wszystko to służy chwale Bożej i zbawieniu człowieka. Człowieka, czyli każdego mnicha w klasztorze. Dlatego może najbardziej szczegółowa jest Reguła tam gdzie opisuje sposób odprawiania tej modlitwy wspólnotowej, którą my dziś nazywamy Liturgią Godzin. Bo prawdą jest, jak mówi jedna z prefacji w zreformowanym Mszale Rzymskim, że nasza chwalba niczego Bogu nie dodaje, jednak przyczynia się do naszego uświęcenia.

Święty Benedykt nie aspiruje do tego aby samemu regulować każdy, najmniejszy i najbardziej drobny szczegół życia klasztoru. Dlatego ustanowił urząd opata, ojca wspólnoty, który na co dzień ma ją prowadzić i decydować, w duchu Reguły, o konkretnych ludziach w konkretnych warunkach miejsca i czasu. Jednym z elementów sprawowania tego urzędu stało się komentowanie, po jego odczytaniu, codziennego fragmentu Reguły. Niektórzy opaci te swoje komentarze spisali. Najbardziej może znanym i cenionym jest ten autorstwa dom Paula Delatte’a, trzeciego opata, odnowionego w latach trzydziestych XIX w. francuskiego opactwa w Solesmes.

Siłą rzeczy pojawia się pytanie dlaczego do spisania swoich uwag zabrał się człowiek świecki, żyjący extra monasterium, na zewnątrz klasztoru? Milcarek daje na to dobrą odpowiedź. Jest nią ponad dwudziestoletnie doświadczenie bycia świeckim oblatem Opactwa Najświętszej Maryi Panny w Fontgombault, we Francji, w krainie zwanej Berry. I to bycia oblatem nie samemu, ale wraz ze swoją żoną, we wspólnocie węzła małżeńskiego. We wstępie do Notatek autor wyjaśnia czym jest oblatura i jak bliskie więzi wykształca pomiędzy oblatem i klasztorem w którym złożył swoje przyrzeczenie.

Wypada w tym miejscu powiedzieć kilka słów właśnie o opactwie Fontgombault. Życie benedyktyńskie przywrócili w nim mnisi z Solesmes po II wojnie światowej. Łaska Boża była zapewne w nich i nad nimi, gdyż od owego czasu żaden bodaj inny klasztor nie cieszył się tak wielką ilością powołań i tak wielkim wzrostem. Owocem tego było ufundowanie czterech nowych klasztorów oraz odnowienie życia monastycznego jeszcze w jednym, który był już na krawędzi wymarcia. Milcarek zetknął się zatem z wspólnotą żywą, dynamiczną, płodną ale też idącą pod prąd modnych tendencji wynikających z jednostronnego rozumienia postanowień Soboru Watykańskiego II. Wspomnijmy choćby, że wśród klasztorów Reguły, które sprawują Boże oficjum, Liturgię Godzin, ściśle według zasad Reguły, z zachowaniem tygodniowego układu Psałterza, niewiele jest tych spoza rodziny fontgombijskiej. Olbrzymia większość benedyktynów w tym zakresie poszła na mniejsze lub większe kompromisy.

We wstępie autor kreśli też, krótki zarys historii benedyktynizmu w Polsce, wyjaśniając jednocześnie przyczyny, dla których wielkość tego świata jest dziś w naszej ojczyźnie bardzo skromnych rozmiarów. Być może to kolejny z powodów, który ponaglał Milcarka do podzielenia się swoim doświadczeniem przeżywania Reguły z polskimi czytelnikami. 

Podsumowaniem 122 rozdziałów jest esej Reguła społeczna, czyli o pokrewieństwie klasztorów i rodzin, w którym autor wskazując na podobieństwa klasztoru i rodziny dzieli się swoja refleksją, w jaki sposób małżeństwo oblatów benedyktyńskich może się kierować zasadni Reguły w życiu swoim i swoich dzieci. Może najciekawszym fragmentem tej części są refleksje, jak w duchu benedyktyńskim realizować, tak dziś skandalizujący fragment św. Pawła, zalecający żonom poddanie się mężom.

Skądinąd, od początku stosowanie Reguły, co wyraźnie zaznacza Milcarek, w zasadzie nie wprowadzało zróżnicowania pomiędzy klasztorami mnichów i mniszek. Owszem te ostatnie potrzebują pomocy kapłana z zewnątrz, żeby odprawił dla nich Mszę. Mnisi, przynajmniej dzisiaj, bo św. Benedykt nie traktuje tego jako oczywistości, zawsze mają kapłanów w swoim gronie. Poza tym jednak wewnętrzne życie wspólnoty i jej kontakt ze światem podlegają tym samym zasadom: Regule. 

Wydaje się, że to dopiero późniejsze nurty duchowości, bliższe czasom nowożytnym, wyraźnie zostawiają wyłączność życia kontemplacyjnego, w ścisłej klauzurze, żeńskim klasztorom, wspólnoty męskie zaś coraz bardziej i bardziej obciążane są zadaniami duszpasterskimi. Tymczasem w pierwotnym, można by nawet rzecz prymitywnym, benedyktynizmie, kontemplacja jest zadaniem i mnichów, i mniszek. Klauzura ma mieć ten sam zasięg dla jednych i drugich. Ale jednocześnie dzieje się to z uwzględnieniem konieczności  prac potrzebnych dla utrzymania klasztoru i jego mieszkańców oraz przyjmowania gości. Bo gości należy przyjmować tak jak Chrystusa, mówi Reguła. Ona określa kto i jakie ma zadania w przyjmowaniu gości. I te zadania realizują odpowiednio czy to mnisi wyznaczeni przez opata, czy to mniszki wyznaczone przez ksienię. Owszem, dla kobiet u benedyktynów i dla mężczyzn u benedyktynek ta gościna będzie na zewnątrz murów, ale wszyscy mogą przychodzić do opackiego kościoła na liturgię, Msze i godziny kanoniczne. 

Wypada mieć nadzieję, że znakomicie napisane refleksje Pawła Milcarka ożywią zainteresowanie benedyktyńską drogą życia wśród polskich katolików.  

Piotr Chrzanowski

----- 

Drogi Czytelniku, prenumerata to potrzebna forma wsparcja pracy redakcji "Christianitas", w sytuacji gdy wszystkie nasze teksty udostępniamy online. Cała wpłacona kwota zostaje przeznaczona na rozwój naszego medium, nic nie zostaje u pośredników, a pismo jest dostarczane do skrzynki pocztowej na koszt redakcji. Co wiecej, do każdej prenumeraty dołączamy numer archiwalny oraz książkę z Biblioteki Christianitas. Zachęcamy do zamawiania prenumeraty już teraz. Wszystkie informacje wszystkie informacje znajdują się TUTAJ.


Piotr Chrzanowski

(1966), mąż, ojciec; z wykształcenia inżynier, mechanik i marynarz. Mieszka pod Bydgoszczą.