Liturgia
2014.06.05 12:57

Jeszcze raz - za wszystkich, czy za wielu, czyli o manipulowaniu tradycją

pro multis

Dość szybko po swoim wyborze na Stolicę Piotrową, Benedykt XVI zajął się jednym z poważniejszych problemów liturgicznych okresu posoborowego, a mianowicie sprawą tłumaczeń na języki współczesne. Jesienią 2006 roku, na polecenie papieża, z Kongregacji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów do wszystkich przewodniczących konferencji episkopatów wyszedł list podpisany przez jej ówczesnego prefekta, nigeryjskiego kardynała Francisa Arinze. Poruszał on kwestię tłumaczenia bardzo istotnego fragmentu Mszy św., a mianowicie słów konsekracji kielicha. W bardzo wielu językach (m. in. angielskim, włoskim, niemieckim, hiszpańskim, portugalskim, holenderskim, słowackim) łacińską formułę pro multis przetłumaczono jako za wszystkich. List kardynała przedstawiał kilka istotnych argumentów za powrotem do bardziej poprawnego tłumaczenia:

a. Ewangelie synoptyczne (Mt 26,28; Mk 14,21) jednoznacznie mówią o "wielu", za których Pan składa ofiarę. Sformułowanie to było przez licznych biblistów łączone ze słowami proroka Izajasza ("Zacny mój Sługa usprawiedliwi wielu" – por. Iz 53,11). Bez trudności możliwe byłoby użycie w tekstach ewangelicznych „za wszystkich” (np. Łk 12,41), jednak brzmienie Słów Ustanowienia mówi właśnie „za wielu”. Dlatego też słowa te zostały również tak przetłumaczone we współczesnych tłumaczeniach Pisma Św.

b. Przy przemianie Kielicha w języku łacińskim, ryt rzymski zawsze stosował formułę pro multis, a nie pro omnibus.

c. Anafory, modlitwy eucharystyczne różnych rytów orientalnych, czy to w greckim, syryjskim, ormiańskim czy słowiańskim języku, zawierają dosłowny ekwiwalent łacińskiego pro multis.

d. "Za wielu" jest dokładnym tłumaczeniem pro multis, podczas gdy "za wszystkich" jest raczej wyjaśnieniem, które dobrze pasuje do katechezy.

e. Wyrażenie "za wielu" otwarte jest na uwzględnienie każdego człowieka, poświadcza fakt, że odkupienie to nie dzieje się w sposób mechaniczny, bez zgody lub udziału pojedynczej osoby. Wierzący jest wręcz zaproszony, aby z wiarą przyjąć ten dar, który jest mu darowany, i aby otrzymać ponadnaturalne życie, które dane jest tym, którzy mają udział w tej tajemnicy i którzy o niej składają świadectwo w swoim życiu tak, że pod słowem „wielu” - do którego odnosi się tekst – są zaliczani.

f. Zgodnie z instrukcją Liturgiam authenticam powinny zostać podjęte wysiłki, aby w ojczystych językach dokładnie trzymać się tekstu łacińskiego.

Następnie prefekt poleca wprowadzenie korekty w procesie tłumaczenia nowej edycji Mszału. Jak wiadomo dotychczas stało się tak jedynie w języku angielskim. W innych językach jeszcze tłumaczenia III edycji Mszału Pawła VI z roku 2002 się nie ukazały. Pozwolę sobie tutaj na mała dygresję – jeśli się patrzy na tempo, w jakim dokonywano tłumaczeń w latach 70-tych i dziś, to rzecz jest doprawdy zastanawiająca.

Wracając do listu kard. Arinze trzeba powiedzieć, że w wielu miejscach nie spotkała się on z przychylnym przyjęciem. Nawet w Polsce, gdzie dotychczasowe tłumaczenie jest poprawne, odezwały się głosy krytyczne.

Artur Sporniak w "Tygodniku Powszechnym" pisał na przykład, że argument z tradycji rytu rzymskiego, jest bezzasadny, bo dla współczesnych tłumaczeń podstawą nie powinna być Wulgata, a Ewangelia w języku oryginalnym. Mocno uderzył też ks. W. Hryniewicz. W argumentacji, że odkupienie nie jest człowiekowi narzucane mechanicznie dostrzegł wyraz restrykcyjnej eschatologii, kładącej w katechezie nacisk na groźbę wiecznego potępienia i podsumował następująco:

Nieliczenie się z pułapkami literalnego przekładu, i to dokonanego już z przekładu, grozi w konsekwencji manowcami fundamentalizmu.

Zastanowiło mnie wtedy, że krytycy dość zdawkowo potraktowali argument pierwszy, lingwistyczny. Mianowicie, że w Nowym Testamencie inne słowo greckie jest stosowane wtedy, gdy chce się powiedzieć za wszystkich, a inne gdy za wielu. Zupełnie zaś zaskoczyło mnie, że ks. prof. Hryniewicz, w końcu specjalista od chrześcijańskiego wschodu, nie miał nic do powiedzenia na temat uzasadnienia z tradycji anafor orientalnych.

Zrobiłem wtedy małe badanie różnych źródeł dostępnych w sieci, żeby sprawdzić, jak rzeczy się mają naprawdę. Wyniki były wielce interesujące. Zajmijmy się najpierw sprawą tekstu greckiego Pisma Św. W Ewangelii wg św. Mateusza czytamy: to jest moja Krew Przymierza, która za wielu będzie wylana (26,28). Grecki tekst używa tu słowa pollon. Jest to dopełniacz od polloi. Powszechna wola zbawcza Boga w sposób szczególny podkreślona jest przez św. Pawła w listach do swoich uczniów. Ukazała się bowiem łaska Boga, która niesie zbawienie wszystkim ludziom (Tyt 2,11). Boga, który pragnie, by wszyscy ludzie zostali zbawieni (1 Tym 2,4). Czy w tym miejscu tekst grecki używa słowa polloi? Otóż nie. W pierwszy przykładzie mamy sformułowanie pasin anthropois, a w drugim pantas anthropous. Są to odpowiednio celownik i biernik liczby mnogiej przymiotnika pas. Według dostępnych w sieci słowników, niestety tylko w wersji angielskiej, słowo to należy tłumaczyć all, the whole (wszyscy, całość). Natomiast polloi zaleca się tłumaczyć jako many (wielu) lub jako przysłówek often, very much (często, bardzo dużo). Dodajmy ponadto, że polloi użyte jest np. w Mt 20,28, gdzie Jezus wyraźnie zapowiada ofiarny charakter swojej męki i śmierci (Syn Człowieczy nie przyszedł, aby Mu służono, lecz aby służyć i dać swoje życie na okup za wielu). Bywa też używane w kontekstach, gdzie tłumaczenie jako wszyscy czyniłoby tekst całkowicie bezsensownym, jak np. A spośród Jego uczniów, którzy to usłyszeli, wielu mówiło: Trudna jest ta mowa. Któż jej może słuchać?(…) Odtąd wielu uczniów Jego odeszło i już z Nim nie chodziło (J 6,60.66). Przecież nie wszyscy tak mówili, a już tym bardziej nie wszyscy odeszli.

A jak jest z anaforami wschodnimi? Przed serfowaniem w Internecie zajrzałem do wydanej przez "Wydawnictwo M" w serii "Biblioteka Ojców Kościoła" pozycji pt. Liturgie Kościoła Prawosławnego (Kraków 2003). Zawarte są w niej tłumaczenia na język polski, dokonane z tekstów greckich przez ks. Henryka Paprockiego, czterech tekstów liturgii eucharystycznych: św. Jana Chryzostoma, św. Bazylego Wielkiego, św. Jakuba i św. Marka. We wszystkich tych tekstach ks. Paprocki używa słów za wielu (odpowiednio ss. 92, 145, 189, 291). Tak to brzmi w anaforze św. Jana Chryzostoma: To jest Krew Moja Nowego Przymierza, która za was i za wielu jest wylewana na odpuszczenie grzechów.

Ponieważ jednak w języku polskim i my, łacinnicy, używamy tego tłumaczenia oraz ponieważ nie miałem dostępu do źródeł z innych tradycji wschodnich, w Internecie szukałem tłumaczeń na język angielski. Dramatyczne losy chrześcijan na Bliskim i Środkowym Wschodzie w ostatnim stuleciu, spowodowały ich masową emigrację w bezpieczniejsze strony świata, w tym do Stanów Zjednoczonych. Wspólnoty chyba każdej tradycji wschodniej mają tam swoje eparchie. Znalezienie tłumaczeń ich tekstów liturgicznych na język angielski nie okazało się więc wcale takie trudne.

Asyryjski Kościół Wschodu używa trzech anafor. (Nota bene jedna z nich, anafora Addeusza I Mariego nie zawiera literalnie słów ustanowienia. Budziło to wątpliwości co do jej sakramentalnej ważności. Jeszcze za pontyfikatu św. Jana Pawła II Kongregacja Nauki Wiary wydała notę wyjaśniająca tę kwestię.) W anaforze Teodora z Mopsuestii znajdujemy sformułowanie: This is My Blood of the New Testament which is shed for many for the forgiveness of sins (To jest Krew Moja Nowego Przymierza, która jest wylewana za wielu na przebaczenie  grzechów). Podobnie jest w anaforze Nestoriusza.

Kościół asyryjski reprezentuje tzw. tradycje wschodnio-syriacką, od głównego nurtu chrześcijaństwa oddzielił się nie przyjmując uchwał soboru efeskiego, jego kultycznym językiem jest aramejski, język, którego używał sam Jezus. Tego samego języka używa Kościół Syriacki, należący do tradycji zachodnio-syriackiej, będący jedną z licznych odrośli pierwotnego Patriarchatu w Antiochii. Na stronach diecezji USA tegoż Kościoła znajdujemy kilkanaście anafor używanych w jego liturgii. Oto interesujący nas fragment w anaforze św. JakubaThis is My Blood which for you and for many is shed and given for the remission of sins and for eternal life (To jest Moja Krew, która za was i za wielu jest wylewania i dawana na odpuszczenie grzechów i dla życia wiecznego)Podobne sformułowanie znajdujemy także w anaforach Dwunastu ApostołówJakuba z Sarugh i Sewera z Antiochii. Ciekawy wariant znajdujemy w anaforze św. Juliusza, biskupa RzymuThis is My Blood of the New Covenant which for your sake and for the sake of many is shed for the remission of debts, the forgiveness of sins and for life eternal (To jest Krew Moja Nowego Przymierza, która ze względu na was i ze względu na wielu jest wylewana na odpuszczenie win, na przebaczenie grzechów i dla życia wiecznego). Podobnie ujęty jest tekst w anaforze Filoksenusa z Mabbug.

W liturgii koptyjskiej wywodzącej się z Aleksandrii, użyto w tłumaczeniu na angielski następującej formuły: This is My Blood for the New Covenant which shall be shed for you and many, to be given for the remission of sins (To jest Krew Moja dla Nowego Przymierza, która będzie wylana za was i wielu, która będzie wydana na odpuszczenie grzechów).

Inną starożytną tradycją liturgiczną jest tradycja ormiańska – tutaj tłumaczenie na angielski w interesującym nas fragmencie nie różni się od poprzednich przykładów: This is My Blood of the New Covenant, which is shed for you and for many for the expiation and remission of sins (To jest Moja Krew Nowego Przymierza, która jest wylana za was i za wielu na przebłaganie i odpuszczenie grzechów).

I na koniec tłumaczenie angielskie stosowane w wielkiej tradycji bizantyjskiejThis is My Blood of the New Covenant, shed for you and for many, for the forgiveness of sins (To jest Moja Krew Nowego przymierza wylana za was i za wielu na przebaczenie grzechów).

Wydawałoby się, że znalazłem bardzo mocne argumenty za stanowiskiem Benedykta XVI wyrażonym przez kardynała Arinze. Żeby jednak jeszcze wzmocnić swoją argumentację, zajrzałem do angielskich tłumaczeń Biblii. Na stronach biblegateway.com/versions znajdują się linki do bardzo wielu spośród nich. Nie może dziwić, że tłumaczenie wspomnianych wyżej fragmentów Pisma jako for many zawiera się w starym katolickim tłumaczeniu, w tzw. Biblii Douay-Rheims, podobnie jak w sztandarowym tłumaczeniu protestanckim, czyli w Biblii Króla Jakuba. Podobnie jest jednak także i w nowszych tłumaczeniach jak New American Standard Bible i Contemporary English Version pochodzące z połowy minionej dekady. Zupełnie zadziwiające jest jednak, że także lekcjonarz mszalny, używany w Stanach Zjednoczonych zawiera w odpowiednich perykopach formułę for many.

A zatem moje poszukiwania, doprowadziły mnie do wniosku, że w świecie angielskojęzycznym, jedynym miejscem gdzie łacińskie pro multis i greckie peri pollon przetłumaczono na for all jest Mszał Pawła VI. A raczej - był, bo jak już wspomniałem, od kliku lat obowiązuje nowa edycja, z poprawnym tłumaczeniem.

Dlaczego przypominam tę sprawę teraz? Jej wspomnienie wróciło do mnie wraz z dyskusją o wystąpieniu kardynała Kaspera na ostatnim konsystorzu. Mielizny jego argumentacji i błędy lub nadużycia w interpretacji źródeł wykazało wielu, między innymi Elżbieta Wiater na tym portalu. Można odnieść wrażenie, że zwolennicy rozmaitych, istotnych zmian w praktyce Kościoła zdają sobie sprawę z tego, że ich propozycje tworzą nieciągłość. Są zerwaniem ze stałym i jak dotąd niezmiennym przekonaniem Kościoła. Wiedzą też jednak, że gdyby przyznali to otwarcie, ich propozycje z góry byłyby skazane na przegraną. Dlatego usiłują tworzyć legendy mające wykazać ich prawomocność poprzez kreowanie wizji zakotwiczenia w źródłach niedostępnych laikom. Oczywiście w promowaniu tych propozycji mogą liczyć na medialną kalkę, ale w dobie Internetu źródła nie są jednak tak niedostępne.

Pozwolę sobie tutaj na odrobinę prywatnych wspomnień. Swoimi opisanymi wyżej ustaleniami podzieliłem się droga mailową z ks. Hryniewiczem. Oczywiście nie spotkałem się ze zrozumieniem. Wręcz przeciwnie. Uczony postanowił zadziałać jak ten przysłowiowy, przedsoborowy wiejski pleban, który usadza nazbyt podskakującego parafianina. Krzyk i wyzwiska, ale raczej brak argumentów. Ot, taka dzisiejsza wersja promocji wiernych świeckich. Choć muszę przyznać, że znając losy o. B. Huculaka OFM, mogłem z ulgą skonstatować, że moje losy szczęśliwie od lubelskiego teologa nie zależą.

 

Piotr Chrzanowski

 

 

 

 

 


Piotr Chrzanowski

(1966), mąż, ojciec; z wykształcenia inżynier, mechanik i marynarz. Mieszka pod Bydgoszczą.