Notatki z Reguły
2019.04.02 11:33

Jedz w domu. Notatki z Reguły (dzień dziewięćdziesiąty trzeci)

Rozdział 51. O braciach, którzy nie udają się zbyt daleko

1 Brat, wysłany dla załatwienia jakiejś sprawy, który ma wrócić jeszcze tego samego dnia do klasztoru, niech się nie waży nic jeść na zewnątrz, nawet gdyby ktoś usilnie na to nalegał, 2 chyba że opat udzielił pozwolenia. 3 Jeśliby postąpił inaczej, podlega ekskomunice.

 

Zarządzenie wydane w tym krótkim rozdziale jest obłożone bardzo poważną sankcją ekskomuniki. Widocznie sprawa nie jest tak błaha, jak się może komuś wydawać. Wyobraźmy sobie mnicha „posłanego w jakiejś sprawie”, niedaleko od klasztoru. Spotyka znajomych lub nawet nieznajomych, ale z jakiegoś powodu chcących wyrazić np. życzliwość dla zakonnika. Proponują „coś do jedzenia”. Cóż bardziej ludzkiego niż odpowiedzieć na to przyjęciem zaproszenia czy po prostu poczęstunku, choćby i jabłka…

A jednak Reguła przecina to surowo: jeśli opat z jakichś powodów nie pozwolił, to mnichowi, który „wyszedł na chwilę, zaraz wraca”, nie wolno niczego jeść poza klasztorem. Jest to zarządzenie czysto dyscyplinarne — ale dyscyplina ma tu na względzie wyższe dobro przejrzystości życia wspólnotowego. Wychodzenie z klasztoru nie ma być okazją, żeby wsiąkać w świat zewnętrzny. I, owszem, tak — z powodu tego zarządzenia może i mnich wyjdzie na dzikusa lub kogoś nietowarzyskiego; ale to naprawdę mniejsza strata niż „gdy sól utraci swój smak”. Zresztą w odmowie nie musi brakować grzeczności, nawet gdy jest to stanowcza odmowa.

Dotykamy tu kwestii klauzury: dobre klasztory się nią cieszą, średnie - męczą się nią; a te byle jakie po prostu klauzurą nazywają jakieś byłe ogrodzenie z mnóstwem dziur. Obecnie, w dobie nieustannej i powszechnej komunikacji elektronicznej problem „mnichów, którzy wychodzą niedaleko”, może też oznaczać — przy nierozważnym posługiwaniu się elektroniką w klasztorze — problem mnichów, którzy co prawda fizycznie raczej są i siedzą wewnątrz, lecz swoimi zainteresowaniami i pragnieniami znajdują się stale na zewnątrz.

Czytający Regułę człowiek świecki może przy tym rozdziale pomyśleć m.in. o tym czy — często zabiegany — w ogóle jeszcze je coś razem ze swoimi domownikami, rodziną, w domu, w sposób, który przypomina posiłek społeczności? Nie wiem co z tym zrobimy, ale Reguła przypomina, że łatwa rezygnacja ze wspólnych posiłków to rezygnacja z pewnego składnika dobra wspólnego, czyli rzeczy która tworzy życie wspólne. O tej poważnej sprawie dosadnie przypomina pewna anegdota, którą dołączę na końcu. Opowiadał mi pewien starszy już człowiek, a przez lata kierowca biskupów warszawskich — że jadąc kiedyś z pewnym czcigodnym hierarchą, zagapił się na elegancką panią przechodzącą przez ulicę; a wówczas biskup, chwytając jego spojrzenie w locie, powiedział mu dobrotliwie lecz stanowczo, po ojcowsku: „Kaziu, obiady jadaj w domu”. Zatem zakaz szukania sobie okazji poza domem ma rozmaite aspekty, także te nie tylko dyscyplinarne, lecz i same w sobie moralnie ewidentne.

 

PM

 

----- 

Drogi Czytelniku, skoro jesteśmy już razem tutaj, na końcu tekstu prosimy jeszcze o chwilę uwagi. Udostępniamy ten i inne nasze teksty za darmo. Dzieje się tak dzięki wsparciu naszych czytelników. Jest ono konieczne jeśli nadal mamy to robić.

Zamów "Christianitas" (pojedynczy numer lub prenumeratę)

Wesprzyj "Christianitas

-----

 

 


Paweł Milcarek

(1966), założyciel i redaktor naczelny "Christianitas", filozof, historyk, publicysta, freelancer. Mieszka w Brwinowie.