Komentarze
2021.12.10 18:47

Jakiego dialogu z niemieckim Kościołem dziś potrzebujemy?

Ten artykuł, tak jak wszystkie teksty na christianitas.org publikowany jest w wolnym dostępie. Aby pismo i portal mogły trwać i się rozwijać potrzebne jest Państwa wsparcie, także finansowe. Można je przekazywać poprzez serwis Patronite.plZ góry dziękujemy.

W ostatnim tygodniu listopada odbyło się w Poznaniu ważne spotkanie między polskimi hierarchami a arcybiskupem Limburga Georgiem Bätzingiem, wybranym rok temu na przewodniczącego Episkopatu Niemiec. W tym gronie znaleźli się abp Stanisław Gądecki, abp Marek Jędraszewski, abp Wiktor Skworc i biskup pomocniczy Szymon Stułkowski, czyli biskupi biegle posługujący się językiem niemieckim i w większości po studiach w Niemczech. Warto odnotować to spotkanie, gdyż dotyczyło ono nie tylko przyszłego dialogu między Kościołami polskim i niemieckim, ale także sytuacji Kościoła katolickiego w zmieniającej się aktualnie układance politycznej w Europie.

Polscy biskupi odnieśli się do tematu kryzysu na Białorusi, z jednej strony deklarując potrzebę pomocy ludziom, którzy zostali instrumentalnie potraktowani przez reżim w Mińsku, a z drugiej strony wzywając do nieulegania szantażowi Łukaszenki. Tutaj jednak pojawiła się pewna dysharmonia w komunikatach opublikowanych po spotkaniu. Otóż polska strona nie podała do wiadomości krytyki polskiego rządu, sformułowanej przez niemieckiego biskupa. O tej krytyce natomiast napisano w komunikacie niemieckim tak: „W rozmowie z polskimi biskupami Konferencja Episkopatu Niemiec wyraziła także opinię, że pushbacki nakazywane przez rząd polski nie są zgodne z europejskimi wartościami i normami. Aby zażegnać kryzys, kraje europejskie muszą ostatecznie także być gotowe na przyjmowanie uchodźców bez cofania się przed szantażem ze strony Białorusi”. Opinia ta pozostaje szczegółowym komentarzem politycznym i moralnym, zatem należałoby się jej przyjrzeć bliżej.

Nie wiadomo, jakiej odpowiedzi na to stanowisko udzielili biskupi polscy. Po pierwsze jednak wiemy, że migranci dobrowolnie i za duże pieniądze wykupili podróż do Mińska i podjęli ryzyko nielegalnego przejścia do Europy. Zamiast więc mówić o „wykorzystywaniu ludzi”, należałoby powiedzieć o ich świadomej decyzji i znacznych kwotach przeznaczonych na nielegalne przedsięwzięcie. Zakładając, że mają oni telefony komórkowe, a w nich aplikację z mapami, nie mogli nie wiedzieć, że Białoruś nie graniczy z Niemcami; droga przez Polskę była zatem uwzględniona w ich planie. Warto przypomnieć, że niemiecki minister spraw wewnętrznych z uznaniem wypowiedział się o polskiej obronie granicy. Po drugie, migranci używali przemocy, atakując chociażby przedstawicieli straży granicznej, o czym w komunikacie niemieckich biskupów nie przeczytamy. Wreszcie po trzecie i najważniejsze, scenariusz pomocy, jaki proponuje w tej kwestii niemiecki hierarcha wprost wpisuje się w plan białoruskiego dyktatora, którym jest sforsowanie granicy.

Propozycja niemieckiego hierarchy jest zatem wewnętrznie sprzeczna. Nie sposób było przyjąć migrantów i tym samym nie zagrać w planie destabilizacji Europy. Bez umowy o readmisji, nie byłoby możliwości odsyłania tych ludzi na Białoruś. Niestety o tym dylemacie nie ma ani słowa w niemieckiej nocie. Równie niepokojąco kształtuje się strategia narracyjna tego komunikatu w aspekcie geopolitycznym. Wymazuje on bowiem problem, jakim jest aktualne bezpieczeństwo państw bałtyckich. Cała sytuacja wygląda dwuznacznie: skoro w niemieckim komunikacie publikuje się expresis verbis bardzo ostrą krytykę polskiego rządu przy jednoczesnym pominięciu aspektu geopolitycznego, to całość działania wygląda co najmniej jak manewr, promujący jedną tezę, zastępującą bardziej zobiektywizowany obraz.

Warto też odnotować, że choć po stronie polskich hierarchów ta ocena nie znalazła uznania, nie wiadomo jednak, czy nasi biskupi wyjaśnili polski punkt widzenia. To jednak nie kończy sprawy. Planowany wspólny komunikat episkopatów Niemiec i Polski będzie musiał się do tej oceny odnieść. Może powstać zamieszanie, jeśli polscy biskupi wejdą w rolę krytykujących działania polskich służb. Oczywiście, można ocenę tych działań wyłączyć ze wspólnego stanowiska, jednak pod warunkiem, że kwestia ta zostałaby otwarcie wpisana do protokołu rozbieżności, w którym jedyny skuteczny system obrony granicy, przyjęty przez rząd, nie byłby kwestionowany. Taki obrót sprawy mógłby jednak spowodować niechęć do jego podpisania przez Niemców. W sytuacji deeskalacji napięcia być może najlepszym rozwiązaniem byłoby zaniechanie publikacji takiej wspólnej deklaracji biskupów.

Sytuacja bieżąca budzi też pytania długofalowe. Jak ma wyglądać stanowisko Kościoła wobec migracji w najbliższych dekadach? Dziś w Kościele na to pytanie nie poszukuje się odpowiedzi. Tymczasem powinna ona stanowić kluczowy przedmiot namysłu, który musiałby być podejmowany w oderwaniu od działania „tu i teraz”. Jeśli zgodzić się na bezwarunkową migrację lub transformację polityki migracyjnej w kierunku uznania nisko uwarunkowanej możliwości przepływów etnicznych (być może w tej sytuacji termin migracje powinien zostać zastąpiony pojęciem „ruchu etnicznego”?), to kwestie kosztów ekonomicznych, zmian kulturowych w Europie oraz dalszej destabilizacji państw, z jakich pochodzą migranci, staną się jeszcze bardziej poważne. A wraz z nim przyjdzie odpowiedzieć na pytanie o Europę, która w obliczu masowych ruchów etnicznych może utracić sterowność i stabilność.

Kolejnym tematem spotkania biskupów był wspólny dialog, który między Kościołem polskim i niemieckim faktycznie powinien być kontynuowany. Trzeba jednak zauważyć, że Kościół niemiecki nie jest monolitem. Przeciwnie – jest wspólnotą silnie podzieloną: konserwatywni hierarchowie, jak bp Oster w Pasawie, bp Meier w Augsburgu, bp Vordeholzer w Ratyzbonie czy kard. Woelki w Kolonii sceptycznie podchodzą do postępowych propozycji. Bp. Oster wprost odwołuje się do dziedzictwa Jana Pawła II, co w niemieckich warunkach jest nietypowe. Podobnie kształtuje się spór katolickiej opinii publicznej, wyrażany np. w stanowiskach dwóch pism – progresywnego tygodnika „Christ in der Gegenwart” i przypominającego dawny styl „Tygodnika Powszechnego” dziennika „Die-Tageszeitung”. Ta wielość opinii niemieckiego Kościoła stawia polskich partnerów przed pytaniem: z kim współpracujemy i na jaką koncepcję Kościoła gramy? Czy rolę intelektualnego mostu między Niemcami a Polską mogłaby spełnić spuścizna Josepha Ratzingera? Choć przebywający na emeryturze papież Benedykt XVI zostawia po sobie potężną myśl teologiczną, to jednak obecnie jej rezonans paradoksalnie jest bardziej obecny w Polsce niż w Niemczech. Dla polskiego Kościoła Ratzinger jest najważniejszą niemiecką postacią, zarówno w kontekście eklezjalnym, jak i politycznym. Ratzinger towarzyszył wsparciu polskiej drogi antykomunistycznej, rozumiał polską maryjność i drogę ludowej duchowości. Był autorem zwrotu duszpasterskiego, który zaproponował podczas swojej papieskiej pielgrzymki do Polski w 2006 roku. W sensie państwowym, to również Ratzinger jest ostatnim żyjącym symbolem drogi pojednania polsko-niemieckiego.

Choć cytowany w komunikacie biskup Bätzing stwierdza, że Kościół w Niemczech jest w fazie rozwoju, to zjawiska takie, jak brak powołań, wzrost apostazji, zamykanie klasztorów czy marginalne zainteresowanie studiami teologicznymi, itd., nie potwierdzają tego optymizmu. Jeśli przyjąć, że na niemieckim synodzie pojawiają się głosy kolejnych adaptacyjnych reform w Kościele, to trzeba zachować rezerwę co do optymizmu głoszącego, że będą one punktem zwrotnym w rozwoju wiary w Niemczech. Jakkolwiek abp Gądecki słusznie wyraził, odnotowaną w niemieckim komunikacie nadzieję na odbudowanie zaufania między naszymi Kościołami, a bp Bätzing zadeklarował, że Polska jest kluczowym partnerem dla niemieckiego Kościoła, to jednak trzeba postawić pytanie o to, gdzie mogłaby się pojawić w tym dialogu wartość dodana. Co we współczesnym kontekście relacji między Kościołem niemieckim i polskim może dać taki dialog? Po pierwsze, transparentność. Kościół niemiecki jest zależy od tzw. Kirchensteuer, tzn. jest utrzymywany z podatków wiernych, przekazywanych przez państwo. Nie jest to z wielu względów rozwiązanie najszczęśliwsze, jednak pozwala ono uzyskać przejrzystość finansową, która w polskim Kościele jest również oczekiwana. Pewne dobre praktyki można by zatem przeszczepić. Po drugie, można by od Niemców sporo nauczyć się w dziedzinie estetyki, sztuki i kultury sakralnej, która jest tam na najwyższym światowym poziomie, z kulturą muzyczną na czele. Łączy się to oczywiście z finansowaniem, które w Polsce na te cele w zasadzie nie istnieje.

Odbudowa zaplecza kultury i sztuki sakralnej, połączenie jej z pięknem liturgii i umiejętnością oddania tych spraw specjalistom, którym trzeba po prostu zaufać i zapłacić, mogłoby pomóc w wyjściu polskiego Kościoła z poziomu sacro-kiczu. I trzecia sprawa, to system naukowy, szczególnie wsparcie w badaniach uczonych, doktorantów i studentów z całego świata ze strony Kościoła w Niemczech. Biorąc pod uwagę wcale niemały potencjał akademicki Kościoła w Polsce, instytucja kościelnej wymiany naukowej, prowadzonej przez Kościół, a wpisującej się też w cele naszej polityki szkolnictwa wyższego, byłaby dziełem pożytecznym. Do tego jej absolwenci byliby później ambasadorami polskiego Kościoła w swoich państwach.

Zakładając, że porozumienie polskich i niemieckich hierarchów mogłoby się pojawić, z pewnością jednak bardzo przydałoby się ukonstytuowanie grupy, która mogłaby pracować wspólnie nad tematyką przyszłości chrześcijaństwa w Europie, i to pomimo pojawiających się kontrowersji. Pozwoliłoby to polskiemu Kościołowi na wyjście z międzynarodowej izolacji i wpisanie postulatów Europy Centralnej w geo-eklezjalną mapę idei. Zmiana władzy państwowej w Niemczech nie pozostanie bez skutków na pozycję Kościoła, a współdziałanie, choćby w kilku kluczowych tematach, między Kościołem niemieckim i polskim,  przydałoby nowej dynamiki katolickiemu myśleniu o Kościele w Europie. 

Cezary Kościelniak

----- 

Drogi Czytelniku, prenumerata to potrzebna forma wsparcja pracy redakcji "Christianitas", w sytuacji gdy wszystkie nasze teksty udostępniamy online. Cała wpłacona kwota zostaje przeznaczona na rozwój naszego medium, nic nie zostaje u pośredników, a pismo jest dostarczane do skrzynki pocztowej na koszt redakcji. Co wiecej, do każdej prenumeraty dołączamy numer archiwalny oraz książkę z Biblioteki Christianitas. Zachęcamy do zamawiania prenumeraty już teraz. Wszystkie informacje wszystkie informacje znajdują się TUTAJ.


Cezary Kościelniak

(1976), prof. UAM dr hab., filozof, kulturoznawca, zajmuje się tematyką Kościoła w życiu publicznym, kulturowymi uwarunkowaniami uniwersytetu, międzynarodowymi stosunkami kulturowymi, niemiecką kulturą intelektualną. Opublikował m.in. „Nowe krytyki Kościoła” (2010) i „Przemiany idei uniwersytetu” (2019).