Komentarze
2024.01.23 12:07

Glosa do dyskusji o pracy domowej

Fot. Shutterstock/miya227

Fot. Shutterstock/miya227

Ten artykuł, tak jak wszystkie teksty na christianitas.org publikowany jest w wolnym dostępie. Aby pismo i portal mogły trwać i się rozwijać potrzebne jest Państwa wsparcie, także finansowe. Można je przekazywać poprzez serwis Patronite.plZ góry dziękujemy. 

 

Obserwując działania aktualnych władz oświatowych, podejmowane w celu systemowego wyeliminowania bądź ograniczenie prac domowych, można odnieść wrażenie, że jest to “bój ostatni” środowisk liberalno-lewicowych o wyzwolenie dzieci i młodzieży (a także ich rodzin) z jarzma nakładanego przez nauczycieli i szkołę. Przy mocnym przeakcentowaniu znaczenia samych prac domowych. Przypomnijmy, że likwidacja czy też ograniczenie prac domowych jest jednym z postulatów wskazanych w programie Koalicji Obywatelskiej zatytułowanym 100 konkretów na 100 dni.

Myliłby się ten, kto sądzi, że chodzi tu o jakieś rzeczywiste rozpoznania dotyczące edukacji, choćby w zakresie obciążenia uczniów. Nikt, a już na pewno nie obecne szefostwo MEN, nie przeprowadził tu żadnych wnikliwych analiz (nie uważam za takie znanych mi badań, które w tym zakresie zostały przeprowadzone przez różne podmioty). Wszyscy wszak wiemy, że “uczniowie są przeciążenia”. Nie zamierzam z tym polemizować, bo w jakiejś mierze jest to prawdą. Pytanie tylko, czym i dlaczego przeciążeni? Może dlatego, że cały system edukacji nabudowany jest na błędnych założeniach? A może problemem jest sam przymus edukacyjny, czy to w formie obowiązku szkolnego, czy też obowiązku nauki? Spróbuję na te kwestie odpowiedzieć w innym miejscu.

Czym jest praca domowa? Prawo oświatowe nie zna takiego terminu jak prace, czy zadania domowe. Przepisy prawa oświatowego nie regulują kwestii zadawania prac domowych (ale to się wkrótce zmieni). Kwestię tę może natomiast regulować statut szkoły. Moim zdaniem powinno tak zostać.

Literatura pedagogiczna “pracę domową” określa różnorodnie. Wśród uczniów funkcjonuje potoczne określenie: odrabianie lekcji. Nauczyciele rozumieją ją czesto jako pracę wykonywana przez ucznia między kolejnymi lekcjami danego przedmiotu oraz naukę własną. Według Wincentego Okonia (Wprowadzenie do pedagogiki ogólnej) – jest to forma obowiązkowych, wykonywanych zazwyczaj w domu zajęć szkolnych uczniów, których celem jest rozszerzenie, utrwalenie i pogłębianie wiedzy.

Można przytaczać wiele przykładów rozumienia pojęcia pracy domowej, jako indywidualnego, dodatkowego wkładu pracy w pogłębianie wiedzy, poszerzanie własnych umiejętności przez uczniów.

Praca domowa ma przypisane określone funkcje: dydaktyczną oraz wychowawczą.

Praca domowa służy m.in.: opanowaniu poznawanego materiału, utrwalaniu go, kształtowaniu określonych umiejętności, usprawnieniu myślenia, ćwiczy systematyczność itd. Warto zwrócić uwagę, że w ocenie efektywności zadań domowych najczęściej bierze się pod uwagę aspekt kształceniowy. Co też jest charakterystyczne dla dominującego sposobu myślenia o edukacji wyrażonego choćby w zoperacjonalizowanym języku podstaw programowych: uczeń wymienia, uczeń zna, uczeń potrafi itd.

Uczeń aby wykonać pracę domową musi zorganizować sobie czas i miejsce (w wypadku młodszych dzieci ważną rolę pełnią tu rodzice – którzy też się z tego powodu czasami buntują; słusznie jeśli muszą za dziecko odrabiać lekcje; nie słusznie – jeśli samą konieczność zainteresowania się dzieckiem w aspekcie edukacyjnym odbierają jako coś negatywnego), a także wybrać określony sposób działania (metodę). Powinna być ona skorelowana, choćby w sposób pośredni, z tym, co działo się na lekcji. Lekcji, która jest przecież czasem organizowanym przez nauczyciela. Nauczyciel na kolejnych zajęciach powinien zawsze odnieść się do zadanej pracy domowej, aby pokazać istotny związek między tym, co dzieje się na lekcji i działaniami podejmowanymi przez ucznia poza nią.

Na temat efektywności odrabiania zadań domowych zdania są podzielone. Jak wspomniałem, koncentrują się one głównie na aspekcie kształceniowym zadań domowych. Należy tu jednak wziąć pod uwagę charakter danego przedmiotu, np. utrwalanie słówek i form gramatycznych w wypadku nauki języków obcych, ćwiczenie umiejętności rozwiązywania zadań z matematyki; nauka wiersza czy przygotowanie wypracowania – czy ktoś jeszcze dzisiaj pisze wypracowania? – na język polski; nauka tekstu piosenki na lekcję muzyki; przygotowanie materiałów potrzebnych na technikę. Zadawanie pracy domowej to również sztuka przynależna do dydaktycznego warsztatu nauczyciela. Musi ona mieć określony cel, uwzględniać obciążenie ucznia. To oczywiste, że praca domowa nie może służyć realizacji tych treści z podstawy programowej, których nie udało się zrealizować nauczycielowi na lekcji. Praca domowa może być zindywidualizowana i uzależniona od potencjału oraz zainteresowań danego ucznia (nie chodzi o to, aby uczniom “niezainteresowanym” nie zadawań pracy domowej, ale o jej rodzaj i zakres), a także sytuacji dydaktycznej aranżowane przez nauczyciela. Praca domowa może też, wbrew pozorom, pomóc w rozbudzeniu w uczniu ciekawości i radości z odkrywania oraz poznawania świata. Często jest to jednak połączone z wysiłkiem w pokonywaniu własnych słabości i wad. Mądry nauczyciel jest w stanie działać w sposób roztropny, pamiętając o cnocie długomyślności.

Nie zawsze i nie wszyscy nauczyciele muszą zadawać prace domowe. Można być dobrym nauczycielem zarówno zadając prace domowe, jak i ich nie zadając. Ale nauczyciel powinien mieć do dyspozycji również to narzędzie. Potrzebne to jest ze względu na dobro ucznia, którego intelekt i wolę mamy usprawniać bez przeciwstawiania sobie domu i szkoły, ale też bez przenoszenia na rodzinę zadań, które winny być realizowane w szkole. Choć oczywiście te dwie przestrzenie oddziaływania edukacyjnego (szkoła i rodzina) odróżniamy od siebie, niuansując nawet ich odpowiedzialność w zakresie wychowania i kształcenia, to jednak w obszarze wychowania szkoła powinna pełnić zawsze funkcję pomocniczą względem rodziny, a nie odwrotnie.

Właściwie rozumiana praca domowa jest doskonałym narzędziem przydatnym w procesie edukacyjnym, przede wszystkim o charakterze ćwiczeniowym, powtórzeniowym i utrwalającym. Może ona mieć też charakter informacji zwrotnej (dla nauczyciela, ale także rodzica – szczególnie w młodszych klasach szkoły podstawowej), co już uczeń potrafi, a nad czym należy jeszcz popracować.

Wspomnieliśmy o usprawnieniu władz duchowych dziecka (intelekt i wola). Jeśli przyjmiemy za całą długa tradycją edukacyjną, że sprawność jest tym, co usposabia człowieka do osiągnięcia właściwej mu doskonałości, że jest ona “udoskonaleniem działania”; że jest jakością stałą, nabytą pod wpływem długotrwałych ćwiczeń, to praca domowa, o której mówimy, jest jednym ze sposobów na takie “usprawnienie”.

Problem w tym, że dzisiaj nikt nie chce słyszeć o trudzie czy też systematyczności. Liczy się natychmiastowy efekt i to, co użyteczne tu i teraz. Tymczasem cała edukacja została nadbudowana na paradygmacie użyteczności, dzieci mają się uczyć w szkole tylko tego, co będzie im przydatne w życiu – znamy to hasło. W tej chwili usuwa się relikty tego, co jeszcze w jakikolwiek sposób kojarzy się z niepotrzebnym trudem, wskazywaniem na to, że edukacja to nie tylko, a nawet nie przede wszystkim, przygotowanie do zawodu. Dlatego też trwa “bój ostatni” o wyrugowanie tych niepotrzebnych reliktów. Jakoś nikt nie krzyczy, że to jest przecież ograniczanie autonomii szkół i nauczycieli, że przecież w tej chwili przymusu zadawania prac domowych nie ma. Dość często zdarza się też tak, że uczniowie nie odrabiają prac domowych, albo narzekają na ich zbyt dużą ilość, nie wywiązują się z obowiązków nakładanych przez szkołę, a jednocześnie korzystają z licznych korepetycji w różnorakiej formie. To też jest jedno z możliwych źródeł “przeciążenia” uczniów. Ale architekci “nowego, wspaniałego świata” nie przyjmują do wiadomości, że jakikolwiek element całej tej misternej układanki wymyka się spod ich kontroli. Dlatego za chwilę kwestie te ureguluje odpowiedni “ukaz” władz oświatowych. Kwestię, która – chcę to raz jeszcze mocno podkreślić – jest drobnostką w świetle zasadniczego pytania o cel edukacji. Nie bierze się pod uwagę problemów, które taka regulacja może wywołać. Zobrazuję je za pomocą kilku pytań: czy przygotowanie się do sprawdzianu wiadomości jest formą pracy domowej? czy nauczenie się wiersza na szkolną akademię jest formą pracy domowej? czy realizacja projektu edukacyjnego, odbywająca się poza godzinami lekcji, jest formą pracy domowej? czy lektura zadanej książki (znajdującej się w wykazie lektur obowiązkowych!) jest pracą domową? Pytania można mnożyć ad absurdum.

Za chwilę pojawią się kolejne zapowiadane rozporządzenia, uderzające w lekcje religii czy też “odchudzające” podstawy programowe (oczywiście “ciężar gatunkowy” poszczególnych elementów jest różny). Odchudzające z tego, co stanowi fundament naszego dziedzictwa cywilizacyjnego. A wszystko ku ogólnej szczęśliwości całej ludzkości przy aprobacie pajdokratycznych gremiów takich jak młodzieżowe parlamenty i inne związki (każdy niech tu sobie wstawi co chce) dzieci i młodzieży.

Na koniec tak ciekawostka. W książce Rozpieszczony umysł, wśród pięciu czynności o ujemnej korelacji względem depresji, autorzy (G. Lukianoff, J. Haidt) wymieniają, obok m.in. uprawiania sportu, udziału w obrzędach religijnych, czytania książek, również: odrabianie pracy domowej.

Artur Górecki

 

-----  

Drogi Czytelniku, prenumerata to potrzebna forma wsparcja pracy redakcji "Christianitas", w sytuacji gdy wszystkie nasze teksty udostępniamy online. Cała wpłacona kwota zostaje przeznaczona na rozwój naszego medium, nic nie zostaje u pośredników, a pismo jest dostarczane do skrzynki pocztowej na koszt redakcji. Co wiecej, do każdej prenumeraty dołączamy numer archiwalny oraz książkę z Biblioteki Christianitas. Zachęcamy do zamawiania prenumeraty już teraz. Wszystkie informacje wszystkie informacje znajdują się TUTAJ.


Artur Górecki

Artur Górecki (1975) doktor historii, ukończył także studia filozoficzno-teologiczne i zarządzanie oświatą; autor książek poświęconych historii społecznej i życiu religijnemu w XIX i na początku następnego stulecia, artykułów, przyczynków naukowych i recenzji; współzałożyciel i redaktor czasopisma WychowujMy!; nauczyciel i wieloletni dyrektor placówek edukacyjnych różnych szczebli; dyrektor Departamentu Kształcenia Ogólnego i Podstaw Programowych w MEiN; propagator edukacji klasycznej.