Studia
2023.11.14 12:47

Europejska podróż jako doświadczenie, przygoda i poszukiwanie prawdy

Ten artykuł, tak jak wszystkie teksty na christianitas.org publikowany jest w wolnym dostępie. Aby pismo i portal mogły trwać i się rozwijać potrzebne jest Państwa wsparcie, także finansowe. Można je przekazywać poprzez serwis Patronite.pl. Z góry dziękujemy.

Każda1 kultura posiada swoisty sposób rozumienia wspólnego świata. Ponieważ świat ludzki jest przestrzenią i czasem, każda kultura peregrynuje i określa się szczególnie poprzez podróże, które dla wyobrażeń o tymże świecie zawsze mają znaczenie. Charakter podróży jest różny. Badania naukowe to także podróż, podobnie jak poszukiwania duchowe; nie chodzi jedynie o odkrywanie przestrzeni geograficznej. To zawsze kwestia odkrycia tego, co nieznane, ukryte. Każda podróż odzwierciedla pewną mentalność.

Duch europejski to doświadczenie i przygoda w poszukiwaniu prawdy o świecie: w tym sensie jest duchem pielgrzymującym.

Peregrynacja ku boskości oznacza wezwanie do świętości, tajemnicy, transcendencji, ale nie tylko. Najpierw chciałabym przedstawić zarys kultury europejskiej poprzez przywołanie dwóch podróży, z których każda opowiada o wizji czasu. Jak rozumieć ten ruch ku tajemnicy, świętości, boskości? Europejska specyfika wyraża się poprzez obraz pewnej podróży.

Podróż Odyseusza jest symbolem przedchrześcijańskiej wizji czasu cyklicznego. Pamiętamy, że Odyseusz opuszcza Itakę, swoje małe królestwo, by walczyć w wojnie trojańskiej. Gdy wojna się kończy, zanim Odyseusz powróci do Itaki, gdzie nie został rozpoznany, doświadcza dziesięciu lat udręki (prawdopodobnie trwa to do momentu dotarcia do kresu świata antycznego, do Gibraltaru). Podróż Odyseusza jest opowieścią o greckiej koncepcji czasu cyklicznego, koncepcji czasu właściwej wszystkim cywilizacjom, które istniały przed naszą. Ponadto na krótko przed końcem Odysei stary wróżbita Tejrezjasz przepowiadaOdyseuszowi: Kiedy odnajdziesz żonę i syna, zalotnicy twojej żony zginą, twoje małe królestwo okaże się mocniejsze, niż było, gdy je opuszczałeś, będziesz musiał, z wiosłem w ręku, zejść ścieżką w dół, by powrócić na swój statek. Innymi słowy, odwiecznym przeznaczeniem Odyseusza jest ciągłe zaczynanie od nowa, jest on postacią symboliczną, emblematem cykliczności czasu, w którym wszystko powraca do punktu wyjścia, jak w pętli...

Podróż Abrahama jest zupełnie inna i daje początek judeochrześcijańskiej koncepcji czasu linearnego, wektorowego, którego symbolem jest strzała ukierunkowana na nieskończoność. Bóg wzywa Abrahama, aby wyruszył do kraju, w którym się osiedli. Powrót nie jest przewidziany. Abraham zapina sandały i na zawsze opuszcza swój obóz. Rzeczywiście nigdy już do niego nie powróci. Czas judeochrześcijański jest szczególną drogą, podróżą do lepszego świata, bez oglądania się za siebie. Pojawiają się w nim tak zwane zdarzenia, które występują tylko raz (w przeciwieństwie do czasu cyklicznego, który jest czasem wiecznego powrotu). Jest to czas, który odnosi się do Zbawienia – w dobie oświecenia stanie się czasem dążenia do postępu.

Chiński pisarz XX wieku, Liang Shuming2, który podjął się porównania trzech wielkich kultur świata, definiuje je następująco: Chiny pragną harmonii przeciwieństw, równowagi; Indie dążą do wyrzeczenia i nie kochają życia; Zachód „idzie do przodu”. W ten wymowny sposób można opisać nasze upodobanie do odkrywania, czyli do wszelkiego rodzaju podróży.

Podróż Aleksandra Wielkiego daje początek temu, co można nazwać nomadyzmem ciekawości, który był zwiastunem ducha europejskiego. Młody Aleksander Macedoński niewątpliwie wyruszył na podbój i udało mu się to bardziej niż komukolwiek innemu. Ale w ogromne eskortujące go oddziały włączył mędrców i uczonych: obserwatorów zwierząt i roślin oraz gwiazd, znawców lądu i morza. Jego podróż nie jest zatem jedynie kwestią zajmowania terytoriów, ale i ich zrozumienia oraz poddania analitycznej refleksji tego, co dotychczas było nieznane. Uczeń Arystotelesa był jednym z pierwszych inicjatorów tej myśli. W ten sposób prowadzona eksploracja zapowiada cywilizację naukową, która zadziwi świat. Jak pamiętamy, Aleksander Wielki umarł w drodze, a uczeni, którzy mu towarzyszyli, wrócili bez niego. Tak oto przetarto i wyznaczono szlak.

Mówi się o tak zwanej erze wielkich odkryć. Tak naprawdę Europa nigdy nie przestała odkrywać. Inne ludy również nie zamknęły się w swoich domach. Ludy Pacyfiku bez wątpienia podróżowały po oceanie w jakichś tajemniczych dla nas okolicznościach. Tradycja mówi, że w XIV wieku malijski cesarz Abu Bakr II wysłał dwieście czółen z załogą na Atlantyk w konkretnym celu – zbadania tego, co nieznane. Wróciła tylko jedna łódź. Cesarz, zafascynowany opowieścią ocalałego podróżnika, pozostawił władzę swemu synowi i na czele dwóch tysięcy łodzi również wyruszył w podróż, z której nigdy nie powrócił. Nawet jeśli ten śmiałekposzukujący przygód miał mniej szczęścia niż Kolumb – nie miał jeszcze do dyspozycji żagla Portugalczyków – prezentuje on sobą tę samą i nieustraszoną ciekawość, co odkrywcy świata. Wiele odkryć pozostaje nieznanych tylko dlatego, że nie zostały udokumentowane. Na przykład: jako pierwsi do Ameryki dotarli wikingowie, ale nie mogli opatentować swojego dokonania. Jednakże specyfika Europy polega na racjonalizacji odkryć, które, za pomocą rozporządzeń systemowych, tworzą nową wiedzę, nowe rozwiązania techniczne, zmiany społeczne. Racjonalizacja ta służy rozwojowi kształtu świata. Celem wnikliwych analiz jest zadawanie nowych pytań, na które nikt wcześniej nie wpadł.

Od połowy XVII do połowy XIX wieku Japonia była odcięta od świata na rozkaz swoich władców. Żaden Japończyk nie mógł wydostać się z kraju, a obcokrajowcy, z nielicznymi wyjątkami, nie mogli cumować.

W 1405 roku miała miejsce w Chinach wielka wyprawa Zhenga He. W drugiej połowie XV wieku kraj odizolował się z powodu najazdów Japończyków i Portugalczyków. Na początku XVI wieku Matteo Ricci kreśli mapę Chin (Xi Jinping mówi o tym w pewnym przemówieniu: Chińczycy nie korzystali z mapy oferowanej przez Europejczyków, którzy bardzo często z niej korzystali; ze względu na chińską kulturę tajemnicy – tak jak w przypadku szczepionki i druku). Chiny postrzegają siebie jako centrum świata, a jeśli ich sąsiedzi nie są im wierni, to izolują się, co bardzo często ma miejsce również w czasach nowożytnych.

Odkrycia w naturalny sposób służą władzy, a pragnienie przygody odzwierciedla wolę mocy. Chociaż Krzysztof Kolumb twierdził, że był ożywiony„żarliwym pragnieniem poznania tajemnic wszechświata”3, niemniej jednak „podczas gdy ogół nadal rościł sobie prawo do zwątpienia w niego, energicznie zażądał wszystkiego, co zostało mu później przyznane: bycia admirałem mórz oceanicznych z wszelkimi prawami, honorami i przywilejami, którymi cieszą się admirałowie Kastylii i Leónu, bycia wicekrólem i gubernatorem wszystkich wysp i twardych lądów, które mógłby odkryć, na których miałby prawo do sprawiedliwości i które byłyby zarządzane przez osoby przez niego samego wybrane i mianowane”4. Odkrycia mogą również służyć czystemu pragnieniu inteligencji, wewnętrznej radości płynącej z samego poznania. W tym samym czasie, kiedy Krzysztof Kolumb popłynął do Ameryki, Martin Behaim, kosmograf z Norymbergi, zbudował w swojej bibliotece pierwszy w historii globus kuli ziemskiej. Choć Afryka jest na nim okrojona, Cejlon umieszczony na miejscu Florydy, to dzięki Behaimowi zrozumiano to, co najważniejsze: Ziemia nie ma centrum. Martin Behaim przez lata zbierał świadectwa podróżników i odnotowywał nowe informacje na swojej mapie świata. Skonkretyzowane pragnienie poznania zaprzecza władzy w takim stopniu, w jakim ją wdraża. Europejczyk skolonizował ziemie, powrócił do domu z wszystkich kontynentów, przywożąc cuda z każdego zakątka. Ale jednocześnie dowiedział się, że jego prowincja nie jest pępkiem świata. Jako pierwszy zaczyna relatywizować, aby uniknąć odniesień wyłącznie do siebie.

 

Przygoda, pogoń za nieznaną przestrzenią – przestrzenią lądów i mórz, przestrzenią wiedzy, przestrzenią poznania Boga – ma na celu odkrycie. Ale często przygoda jest celem samym w sobie. Jest egzystencjalną epopeją. Powstaje na skutek znużenia starym światem: z powodu poczucia życiowej monotonii. Przygoda zakłada odrzucenie codziennego życia, zmęczenie tym, co już znane. Można pokusić się o refleksję: dlaczego niektórym ludziom lub niektórym narodom w pewnych momentach swojej historii jest ciasno w codziennym życiu i szukają przygody, ryzykując utratę minimum bezpieczeństwa, którego potrzebują, aby po prostu żyć. Prawdopodobnie brakuje im motywacji do życia lub uważają, że sens egzystencji leży poza domeną życia codziennego. Rzeczywiście, potrzebna jest wyraźna, choć nie zawsze jasno uświadomiona, pewność i głębokie poczucie sensu życia, by z pogodą ducha przyjąć powtarzalność dni, wieków i pokoleń. Trzeba albo utknąć w gorzkich trudnościach przetrwania, albo rozwijać pewną mądrość, duchowość, nawet nienazwaną, dyskretnie rozpoznać sens w tych samych, wciąż powtarzających się wydarzeniach. Gdy tylko nabycie wystarczalności i dobra organizacja mogą położyć kres niepokojowi o przetrwanie, całe społeczeństwa, jak i jednostki wznoszą wzrok ku górze i zastępują niepokój o przetrwanie niepokojem o głębszy sens.

W przygodzie poszukiwanie sensu wyraża się poprzez poszukiwanie sytuacji granicznej. Pogoń ta wpisuje się we wszystkie ekstremalne doświadczenia, zarówno jeśli chodzi o podejście do świata, jak i o podejście do Boga. Nie kryje ona jednak w sobie tylko podróży do krańców – krańców morza, wiedzy, doskonałości. Sytuacja graniczna nie oznacza tego, że człowiek za bardzo się wychyla albo że wzrasta do punktu, w którym nieomal ginie, jak żaba u La Fontaine’a. Ograniczona inteligencja ociera się o bramy nieskończoności. Człowiek zurbanizowany, stworzony po to, aby się uspołecznić, przystosować do świata, zagłębia się w morza bez nazw i wchodzi w relacje z nieznajomym o pustym spojrzeniu. Immanentne stworzenie wchodzi w porozumienie z Bogiem. Jednak ostatecznie człowiek nie tonie i w tym właśnie tkwi specyfika jego przygody. Nie zaprzecza on sobie, odnajdując Boga, ponieważ nie szuka żadnej nirwany, ale spotkania „twarzą w twarz”. Nie poślubia nieznajomego, niszcząc samego siebie. Chce poznawać, zachowując świadomość i trzeźwe spojrzenie. W mniejszym stopniu osądza nieznajomego niż samego siebie, bada mniej nieskończoność niż swe zdolności do przekraczania nieprzekraczalnego, do kontemplacji oślepiającej jasności. Pełen wiary w siebie postanawia mierzyć się z tym, co nieznane, nowe, myśląc, że ma w sobie jeszcze niezliczone siły, siły wirtualne. Podpisuje z samym sobą czek in blanco. Zakłada się z samym sobą, że przetrwa, że zachowa rozum, mierząc się z brakiem rozsądku i irracjonalnością, że nie zatraci siebie ani swojego mienia w obliczu absurdu. Ryzyko przygody zakłada negację siebie. Brak kontroli nad wiedzą rodzi szaleństwo. Można by napisać historię szaleństwa równolegle do historii wiedzy.

Doświadczenie to jest świeże i odpowiada procesowi skrajnej racjonalizacji. Jednak dzieje naszej historii wypełniają doświadczenia takie jak indywidualna przygoda. Europejczyk mierzy się z pokusą próbowania wszystkiego: „Należy być bogatym i rozrzutnym, i wielorakim, zanim staniemy się istotnym i jednym. (…)Przede wszystkim nie odmawiać żadnej możliwości! Nie przechodzić obok życia! Wejść w historię mimo tych wszystkich pułapek, jakie zastawia się na ludzi czystych; to najważniejszy obowiązek, bez niego każdy bohaterski czyn traci wartość. Jaka to bowiem chwała tryumfować w stanie niewinności”5.

Przygoda naukowa na Zachodzie zaczyna się wraz z mitem prometejskim. Trwa dzięki innym mitycznym i literackim postaciom symbolizującym coraz bardziej niebezpieczne poszukiwania, ocierającym się o otchłań: Faust, lekarz z XVI wieku, który chciał przekształcić piasek w złoto; Frankenstein, postać stworzona przez Mary Shelley tuż po rewolucji (co nie pozostaje niewinne), który kradł trupy, żeby przekształcić je w żywych ludzi. Rodowód ten wskazuje na rozwój coraz bardziej ekstremalnych poszukiwań przekraczających granice (ale gdzie one są? Dziś można by mówić o transhumanizmie).

Skąd przychodzi to nieustanne pragnienie odkrywania i przekształcania świata? Dlaczego na Zachodzie trzeba zawsze „iść do przodu”, jak powiedziałby Liang Shuming?

Prawdziwy rozkwit techniki historia przypisuje Chinom. To ten kraj, na co błyskotliwie wskazuje Joseph Needham w swojej summie encyklopedycznej, wszystko wymyślił jako pierwszy, od prochu po szczepionkę. A jednak Chiny nie były twórcami rewolucji naukowej. Dlaczego? Dlaczego zapał do zdobywania wiedzy rozwinął się na Zachodzie, a nie w Chinach, które wyprzedzały o dziesięć wieków naukę w dziedzinie praktycznych wynalazków podnoszących komfort życia?

Joseph Needham bada to zagadnienie z pozycji dogłębnej znajomości kultury i cywilizacji chińskiej. W całej jego twórczości kluczowa kwestia zanurzona jest stale w atmosferze zadziwienia: dlaczego Chińczycy nie wykazali takiej racjonalności, która skutkuje narodzinami nowoczesnej nauki? Czy dlatego, że konfucjanizm interesował się tylko sprawami społecznymi i sprawiedliwością, zakładając, że dobry człowiek powinien zajmować się wyłącznie rzeczami praktycznymi? A może dlatego, że Xunzi był zbyt wielkim humanistą, żeby interesować się przyczynami zjawisk? Dlaczego taoizm nie potrafił rozwinąć zarodka myśli naukowej tkwiącej u jego początków? Dlaczego maoistom, którzy dotarli tak blisko do prawdziwej nauki, nigdy nie udało się do niej właściwie dotrzeć? Czy aby numerologiczny mistycyzm uniemożliwił rozwój myśli naukowej? Lub być może przeszkodziła ciągle żywa wiara w magię? Może teoria Pięciu Przemian? Albo może dlatego, że „buddyści postrzegali świat jako rodzaj ogromnej sztuczki kuglarskiej, od której należy uciekać, co nie prowadziło do postawy naukowej”?6 Nie brakowało jednak, tu czy tam, sceptycznych i racjonalnych umysłów. Chiny używały, w bardzo praktyczny sposób, swych przeogromnych umiejętności, aby uczynić świat wygodniejszym i bardziej nadającym się do życia, ale nie siliły się na rozszyfrowanie tegoż świata. Nie były tym zainteresowane albo od razu uznały, że świat jest nieodgadniony.

Joseph Needham zauważa, że na Zachodzie umysł naukowy rodzi się z wiary w uniwersalny porządek, a „prawa natury” powielały w całej naturze prawa pozytywne, które kiedyś ustanawiali monarchowie absolutni. Ale również Chiny miały monarchów absolutnych, nawet o większym zasięgu... A jednak Chiny nie miały niebiańskiego prawodawcy. Dla Chin wszechświat był, nazwijmy to, uporządkowany od wewnątrz, według wewnętrznej natury rzeczy, bez praw, jeśli rozumieć przez nie determinację zewnętrzną. Autor zadaje zatem podsumowujące pytanie: „Czy nauka o naturze mogła osiągnąć dzisiejsze stadium rozwoju bez fazy teologicznej?”7.

Zanim Joseph Needham napisał o tym, Alfred North Whitehead zadał już to samo pytanie i udzielił podobnej, lecz bardziej rozwiniętej odpowiedzi.

Alfred North Whitehead zadaje sobie pytanie, dlaczego nauka nowożytna narodziła się w Europie. „Chiny stworzyły najrozleglejszą cywilizację świata”8, której talenty i umiejętności są niepodważalne. A jednak „nie ma powodu, by przypuszczać, że Chiny pozostawione same sobie byłyby w stanie przyczynić się do postępu nauki. To samo odnosi się do Indii”9. Alfred North Whitehead mówi o tym, że „nieredukowalne i uparte” fakty nie wystarczą, aby rozbudzić naukę i smak wiedzy. Można być empirykiem i obserwować naturę z pasją i przenikliwością. Ale aby wiedza porzuciła prostą niepowtarzalność, aby stała się naukowa, musi wpisać się w tło wierzeń w racjonalny świat.

Tło, o którym pisze, nazywa „instynktownym”: aby podjąć poszukiwanie praw natury, trzeba założyć, że takie prawa istnieją. Prawanatury, założone z góry przez Europejczyków, są najpierw spokrewnione z bezwzględnymi prawami przeznaczenia, takimi, które tragedia grecka przedstawia na scenie, lub takimi, jakimi rozumieli je stoicy.Jednakże niebawem do idei zakładającej istnienie planu Bożego i racjonalnego Stworzyciela dochodzi jeszcze jeden wątek: „Wiara w możliwość stworzenia nauki, zrodzona przed ukształtowaniem się nowożytnej teorii naukowej, to nieświadoma pochodna średniowiecznej teologii”10. Dla Alfreda Northa Whiteheada u źródeł nauki istnieją dwa zawierające się w sobie wierzenia: wiara w wykluczającą chaos racjonalność świata, którego prawa są dostępne, i – w głębszej perspektywie – wiara w Stwórcę, który jest autorem praw i jest za nie odpowiedzialny.

Aby wiedza naukowa mogła stać się przedmiotem badań, kultura musi być przekonana, że istnieje prawda i że można do niej dotrzeć.

Joseph Pieper mówi, w tym samym duchu, że świat jest poznawalny umysłowo, ponieważ został stworzony. Cytuje on Egzystencjalizm jest humanizmem Jean-Paula Sartre’a: „nie ma natury ludzkiej, ponieważ nie ma Boga, który by ją w umyśle swym począł”11. Zakładać, że rzeczy są prawdziwe, to zakładać, że są stworzone przez jakąś inteligencję. Gaston Bachelard wykazał, że nauki nowożytne nie mogłyby się narodzić w panteistycznym świecie, w którym Bóg jest wszechobecny, a wszystkie rzeczy mają duszę12.Potrzeba było odrębnego Boga, aby człowiek myślał o świecie uważnie. Teologia, filozofia i nauka spotykają się w punktach spójnych.

Podróż naukowa zatem istnieje tylko jako peregrynacja ku Bogu. To z pewnością pojawienie się transcendencji rodzi kulturę postępu, kulturę „pójścia naprzód”.

Chantal Delsol

 

Tłumaczenie z języka francuskiego

Anna Kricka, Nelli Sołonko

 

Ten artykuł, tak jak wszystkie teksty na christianitas.org publikowany jest w wolnym dostępie. Aby pismo i portal mogły trwać i się rozwijać potrzebne jest Państwa wsparcie, także finansowe. Można je przekazywać poprzez serwis Patronite.pl. Z góry dziękujemy. 

 

BIBLIOGRAFIA

 

Bachelard Gaston, «L’obstacle animiste» dans La formation de l’esprit scientifique. Contribution à une psychanalyse de la connaissance objective, coll. «Bibliothèque des textes philosophiques», Paris 1967.

Bachelard Gaston, Przeszkoda animistyczna,[w:] Kształtowanie się umysłu naukowego. Przyczynek do psychoanalizy wiedzy obiektywnej,tłum. Damian Leszczyński, Gdańsk 2002.

Colomb Fernand, Histoire de la vie et des découvertes de Christophe Colomb, son fils, Paris 1879.

Levinas Emmanuel, Quatre lectures talmudiques, coll. «Critique», Paris 1968.

Levinas Emmanuel, Cztery lektury talmudyczne, tłum. Ewa Burska, Kraków 1995.

Needham Joseph, Science et Civilisation en Chine: Une introduction, red. Colin A. Ronan, Arles 1995.

Sartre Jean-Paul, L’existentialisme est un humanisme, coll. «Folio/Essais», Paris 1996.

Sartre Jean-Paul, Egzystencjalizm jest humanizmem, tłum. Janusz Krajewski, Warszawa 1998.

Shuming Liang, Les cultures d’Orient et d’Occident et leurs philosophies, Paris 2000.

Whitehead Alfred North, La science et le monde moderne, tłum. Paul Couturiau, coll. «L’Esprit et la matière», Monaco 1994.

Whitehead Alfred North, Nauka i świat współczesny,tłum. Sławomir Magala, Warszawa 1988.

 

Wybrane publikacje w języku polskim: Zasada pomocniczości, Znak, 1995; Esej o człowieku późnej nowoczesności, Znak, 2003; Czym jest człowiek? Kurs antropologii dla niewtajemniczonych, Znak, 2011; Nienawiść do świata, Pax, 2017; Kamienie węgielne. Na czym nam zależy?, Znak, 2018; Czas wyrzeczenia, PWN, 2020; Zmierzch uniwersalności, Pax, 2022.

 

RÉSUMÉ

Chantal Delsol, Le voyage européen comme expérience, aventure et quête de la vérité

Toutes les cultures pérégrinent et se définissent par rapport à leurs voyages. Le voyage d’Ulysse s’inscrit dans une vision du temps cyclique et pré-chrétien, celui d’Abraham adhère au temps fléché et judéo-chrétien. Le temps orienté détermine la culture européenne du progrès « qui va de l’avant ». La recherche scientifique se laisse comparer à un voyage, voire une aventure. Alors qu’en Chine des techniques se développent admirablement à travers l’histoire, la passion scientifique se déploie davantage en Occident. C’est parce que les deux modèles culturels reposent sur les différentes références spirituelles et temporelles. La quête scientifique reste donc en rapport avec la quête spirituelle. En Occident la théologie, la philosophie et la science, qui s’influencent mutuellement, visent la vérité. Dans la culture qui se réfère à la transcendance, le voyage de la science se laisse envisager comme pérégrination vers Dieu.

 

Mots-clés : Recherche scientifique, voyage, vérité, temps orienté, transcendance

 

 

STRESZCZENIE

Chantal Delsol, Europejska podróż jako doświadczenie, przygoda i poszukiwanie prawdy

Doświadczenie wędrówki znane jest wszystkim kulturom, które jednocześnie definiują się w odniesieniu się do odbytych podróży i wyciągniętych z nich wniosków. Podróż Odyseusza jest symbolem wizji czasu cyklicznego, przedchrześcijańskiego. Abraham jest przedstawicielem koncepcji judeochrześcijańskiej czasu linearnego, wektorowego, obrazowanego jako strzała, który jest ukierunkowany na przyszłość i determinuje europejską kulturę postępu. Badania naukowe można porównać do podróży, również do przygody. Podczas gdy na przestrzeni dziejów w Chinach bardzo dobrze rozwinęła się technika, na Zachodzie rodziła się pasja naukowa. Dzieje się tak dlatego, że te dwa modele kulturowe opierają się na różnych odniesieniach duchowych i czasowych. Stąd poszukiwania i badania naukowe pozostają w związku z poszukiwaniami duchowymi. Na Zachodzie teologia, filozofia i nauka, które wzajemnie na siebie wpływają, dążą do prawdy. W kulturze, która odwołuje się do transcendencji, poszukiwania naukowe mogą być traktowane jako peregrynacja ku Bogu.

 

Słowa klucze: badania naukowe, podróż, prawda, czas, transcendencja

 

 

SUMMARY

Chantal Delsol, European travel as an experience, adventure and quest for the truth

 

All cultures pilgrimise and define themselves in relation to their travels. The travel of Ulysses is part of a vision of cyclical and pre-Christian time; that of Abraham adheres to the linear and Judeo-Christian time. The time oriented determines the European culture of progress which “is going forward”. Scientific research can be compared to travelling or an adventure. While throughout history China has admirably developed the field of techniques, scientific passion has spread more in the West. This is because the two cultural models are based on different spiritual and temporal references. The scientific quest thus remains in connection with the spiritual quest. In the Western theology, philosophy and science, which influence each other, aim for the truth. In the culture that refers to transcendence, the travel of science can be seen as a pilgrimage to God.

 

Keywords: Scientific Research, Travel, Truth, Oriented Time, Transcendence

 

 

1 Niniejszy tekst był wykładem otwierającym Międzynarodową Konferencję Naukową pt. Pérégrinations vers le divin (Peregrynacje ku transcendencji), zorganizowaną w Szczecinie i Pobierowie przez Katedrę Filologii Romańskiej na Wydziale Filologicznym Uniwersytetu Szczecińskiego w dniach 6–9 czerwca 2019 roku. Tekst w języku francuskim pt. Le voyage européen comme expérience, aventure et quête de la vérité został opublikowany w monografii pokonferencyjnej jako wstęp do tomu Pérégrinations vers le divin, red. A. Kricka, N. Sołonko, Paris 2022, s. 19–26.

2 Por. L. Shuming, Les cultures d’Orient et d’Occident et leurs philosophies, Paris 2000.

3F. Colomb, Histoire de la vie et des découvertes de Christophe Colomb, son fils,Paris 1879, s. 15.

4 Tamże, s. 46.

5 E. Levinas, Cztery lektury talmudyczne, tłum. E. Burska, Kraków 1995, s. 42.

6 J. Needham, Science et Civilisation en Chine: Une introduction, Arles 1995, s. 257.

7 Tamże, s. 337.

8 A. North Whitehead, Nauka i świat współczesny,tłum. S. Magala, Warszawa 1988, s. 15.

9 Tamże.

10 Tamże,s. 22.

11 J.-P. Sartre, Egzystencjalizm jest humanizmem, tłum. J. Krajewski, Warszawa 1998, s. 27.

12 Por. G. Bachelard, Przeszkoda animistyczna,[w:] Kształtowanie się umysłu naukowego. Przyczynek do psychoanalizy wiedzy obiektywnej,tłum. D. Leszczyński, Gdańsk 2002, s. 195–218.


Chantal Delsol

(1947), filozofka francuska.