Polemiki
2019.03.13 12:43

Dla kogo te goździki?

Andrzej Bobiec polemizuje z tekstem Michała Barcikowskiego Dzień kobiet opublikowanym 8 marca na naszym portalu.

Zdumiał mnie tekst Dzień Kobiet w „Christianitas”. Trudno mi sobie wyobrazić moją Babcię, odbierającą z wdzięcznością od Autora, Michała Barcikowskiego, czerwone goździki - jako wyraz prawdziwej empatii i skruchy za krzywdy wyrządzone przez Christianitas. Babcię, która w tygodniu zawsze „była właśnie po jedzeniu”, a w niedzielę, gdy napełniała talerze szóstce wygłodniałych dzieci i mężowi, nigdy „nie miała ochoty mięso”. Dziadek, robotnik, skromną pensję w fabryce musiał stale uzupełniać najmując się do różnych przygodnych robót. Dla mnie to właśnie Oni symbolizują Christianitas, w którym bieda to pokorne, solidarne i godne niesienie krzyża, a nie zawiść, ślepy odwet i rewolucja.

Zdumienia by nie było gdyby nie dwa ostatnie akapity (trzeci od końca sam rozszerzyłbym, wymieniając szereg innych przykładów skutków ludzkiej niegodziwości, bo dla katolika rachunku sumienia nigdy nie za wiele). Jednak co ma wspólnego z nauką Kościoła liberalizm gospodarczy i drapieżny, darwinowski kapitalizm? Jak bardzo katoliccy byli różni Borowieccy, Baumowie i Weltowie? A, z drugiej strony,  kto mógł się równać z Leonem XIII w jego diagnozie problemów społecznych liberalnego kapitalizmu, ich przyczyn i mechanizmów? Jaki manifest słuszniej upominał się o prawa robotników niż jego Rerum novarum?

Albo czegoś nie zrozumiałem albo mocno pokrętna jest sugestia Autora, że troska o godność słabszych (w tym kobiet) to wynalazek przeciwników Kościoła. Jednak jest jeden, być może niezamierzony, pozytyw tekstu Michała Barcikowskiego. To skojarzenie z dostrzegalnym we współczesnej tradycji katolickiej dziwacznym zapożyczeniem, obcej doktrynie Kościoła, anglosaskiej myśli neokonserwatywnej. Zaślepienie pogonią za zyskiem, nieczułość na ludzką krzywdę, na los słabszego nie były i nie są owocami wiary katolickiej. To zatrute owoce niezachwianego przekonania o dobru wolnego rynku, kultu przedsiębiorczości i wydajności, łączonego często z pogardą dla mających odmienne priorytety katolików... Sceptycyzm wobec liberalizmu i praw rynku wynika z samego DNA Christianitas, o czym nie powinni zapominać współcześni katoliccy publicyści i działacze polityczni, a my wszyscy, w trosce o wierność Jednej Prawdzie, powinniśmy uwalniać Kościół od wszelkich balastów ideologicznych - także owego zaczadzenia neokonserwatyzmem (czy nie wynika ono z post-komunistycznego kompleksu i zauroczenia ważną dla Polski postacią Ronalda Reagana?).

Wracając do goździków, w gronie wdzięcznych za okazane współczucie i krytykę odpowiedzialnej za krzywdę słabszych Christianitas rozpoznaję zarówno twarz “wyzwolonej” z “religijnej doszołapki” komsomołki jak i pełną zaciętości twarz współczesnej aktywistki występującej przeciw “wszechwładzy” Kościoła i “opresji” religii.

Andrzej Bobiec

----- 

Drogi Czytelniku, skoro jesteśmy już razem tutaj, na końcu tekstu prosimy jeszcze o chwilę uwagi. Udostępniamy ten i inne nasze teksty za darmo. Dzieje się tak dzięki wsparciu naszych czytelników. Jest ono konieczne jeśli nadal mamy to robić.

Zamów "Christianitas" (pojedynczy numer lub prenumeratę)

Wesprzyj "Christianitas"

----- 


Andrzej Bobiec

(1962) Wdzięczny mąż, ojciec i dziadek; w pracy badacz krajobrazów.