Liturgia
2020.09.22 20:55

Alleluia. Tu es sacerdos

Kapłan. To słowo-monument. Szlachetne i pełne godności. Chciałoby się zawsze wymawiać je z największym szacunkiem i powagą. Bo choć odnosi się do człowieka, to natychmiast kieruje myśl dalej – jeśli kapłan, to czyj? Kapłan nie należy do siebie – jak mówi w tytule swojej książki Sł. Boży Fulton J. Sheen. Jest definitywnie poświęcony (łacińskie określenie kapłana – sacerdos – pochodzi od sacer – święty, poświęcony), to znaczy wyłączony ze świata, by należeć do Boga. Nawet więcej niż należeć, bo działając «in persona Christi Capitis» i jako przedstawiciel Pana, nigdy nie działa w imieniu nieobecnego, ale w samej Osobie Chrystusa Zmartwychwstałego, który uobecnia się w swym działaniu naprawdę skutecznym, jak mówi Benedykt XVI (Audiencja ogólna, 14 IV 2010). Wzrastanie kapłana do pełni godności tej posługi zdaje się nieustannym przybliżaniem do Boskiego Wzoru Kapłaństwa, bowiem kapłani – jak pisze w encyklice E supremi apostolatus Św. Pius X – pamiętać mają, iż pośród ludów, między którymi są postanowieni, tą samą mają misję, jaką Paweł otrzymał, wedle tego własnego w tych czułych wyrazach świadectwa: «dzieci moje, oto ponownie w bólach was rodzę, aż Chrystus w was się ukształtuje» (Gal 4, 19). Jakże jednak ci podołają w spełnieniu tego zadania, jeśli naprzód sami w Chrystusa się nie obloką? Czy świadomość takiego wymiaru kapłańskiej posługi nie wzbudza najwyższego szacunku?

Alleluia. Tu es sacerdos („Tyś kapłanem”) zdaje się znać powagę tego urzędu. Od pierwszej frazy jubilusa wprowadza z podniosły nastrój, zagarniając naszą uwagę szerokim gestem zakreślającym aż septymę i jakby mówiąc: oto nadchodzi, patrzcie – Kapłan! VIII ton – perfectus, doskonały – nie zdradza tu na razie całej swojej pełni, w której Kościół zwykł wyśpiewywać swoje najbardziej podniosłe Tajemnice. Pierwsza fraza oparta na pentatonice nie ujawnia jeszcze obecności dźwięku si, który jest współsprawcą owej dźwiękowej pełni – czterech całych tonów fa-sol-la-si otaczających finalis skali. Pojawienie się tego dźwięku dyskretnie rozjaśnia zejście ze szczytowego punktu melodii, osiągniętego już w drugiej frazie, która narastając w powtarzanej tercji la-do wystrzeliwuje aż do górnego mi, a jakby tego było mało, cały proces powtarza się dokładnie tak samo jeszcze raz by dopiero w ostatnim odcinku łagodnie opaść na sol. Dźwięk finalny poprzedzony jest jeszcze raz kołyszącym wychyleniem la-do, które nabrzmiewa przechodząc przez ciepły półton si-do by wznieść się na kolejną tercję si-re i stąd opaść delikatnie, dwukrotnie zbliżając się – jakby w fałszywym zakończeniu – do finalis sol od górnego la, wznosząc do si i tercjowym ruchem opadając ostatecznie na kadencyjne la-sol.

Ta melodia ma w sobie jakiś wewnętrzny napęd, który nie pozwala się jej skończyć, jakąś ukrytą siłę, która wciąż unosi opadające frazy. Wystarczy zwrócić uwagę na powracającą wciąż, wspomnianą już tercję la-do pojawiającą się w kołyszącej figurze resupinowanego torculusa (który udaje porrectus). Jest ona trochę jak samonakręcająca się sprężyna, która wystrzeliwuje dźwięki w górę, nie pozwalając skończyć melodii zbyt szybko. W gruncie rzeczy materiał tekstowy Alleluia wyczerpuje się po pierwszej frazie – również melodia mogłaby tu się zamknąć, przeszła od dolnego re do górnego do, zakończyła się jak należy na finalis sol zahaczając o fa – z pewnością w tym punkcie wszyscy mogliby podjąć radosny śpiew, powtarzając okazałą frazę. A jednak, to dopiero początek, a droga jest celowo dłuższa. To trochę jak z procesją wejścia – droga z zakrystii do prezbiterium jest zazwyczaj bardzo krótka, jednak uroczysta liturgia wybiera introitus solemnis – nie idzie na kompromis, ale celebruje każdy krok, pozwalając by dym kadzidła z wolna spowił całą świątynię, a wierni zobaczyli w oczach blask niesionych przez akolitów świec. Ziemska liturgia która rozszerza się do rozmiarów Kosmicznej, droga ludzkich stóp, która wiedzie aż do Nieba, pokorna celebracja dzieci Kościoła łączących się z chórami anielskimi pod przewodnictwem kapłana, który stoi w miejscu i w osobie Najwyższego Kapłana – Chrystusa. Czy na wyśpiewanie tego starczy jednego Alleluia?

Werset w słowach z Psalmu 110 (w Wulgacie 109) opisuje tę kapłańską godność: Tyś kapłanem na wieki na wzór Melchizedeka. Dziesiątki kompozytorów opracowywały ten nieszporny psalm w pełnych rozmachu wersjach, z chórami i orkiestrą, nie dość wspomnieć Monteverdiego czy Händla. Jednak w prostocie tej jednogłosowej melodii jest jakaś jasna rzeczowość, a jednocześnie pełnia. Delikatnie podkreślone melizmatycznym uniesieniem słowo sacerdos („kapłan”), rozciągnięta epizemowanym torculusem i distrophą wieczność (æternum) i wzorowy ład muzycznej konstrukcji we frazie secundum ordinem („według porządku”, „na wzór”). Nie trzeba tu wielu słów wyjaśnienia, melodia sama wlewa się w duszę, pełnymi szlachetności frazami ukazując powagę i majestat kroczącego Kapłana. Nikt niechaj się nie waży brać tej godności, chyba że jest powołany przez Boga powiedział przed chwilą w lekcji Św. Paweł z Listu do Hebrajczyków (Hbr 5,4). Bo sacerdos alter Christus – kapłan to drugi Chrystus, ten, do którego Ojciec mówi – jak cytuje dalej Apostoł Narodów – Tyś Synem moim, jam dziś zrodził Ciebie. To niewielkie Alleluia swoją szlachetną powagą każe nam o tym pamiętać, gdy myślimy o naszych kapłanach i ich (oraz naszym) Wielkim Kapłanie.

Piotr Tabakiernik

----- 

Drogi Czytelniku, prenumerata to potrzebna forma wsparcja pracy redakcji "Christianitas", w sytuacji gdy wszystkie nasze teksty udostępniamy online. Cała wpłacona kwota zostaje przeznaczona na rozwój naszego medium, nic nie zostaje u pośredników, a pismo jest dostarczane do skrzynki pocztowej na koszt redakcji. Co wiecej, do każdej prenumeraty dołączamy numer archiwalny oraz książkę z Biblioteki Christianitas. Zachęcamy do zamawiania prenumeraty już teraz. Wszystkie informacje wszystkie informacje znajdują się TUTAJ.

-----


Piotr Tabakiernik

(1986) – kompozytor, kantor na Mszy trydenckiej w Kościele Środowisk Twórczych w Warszawie i w Brwinowie. Nauczyciel przedmiotów teoretycznych w jednej z warszawskich szkół muzycznych, gdzie prowadzi także zajęcia chorału gregoriańskiego wg metody Solesmes oraz polifonii renesansu.