Felietony
2015.03.03 21:53

Szkoła katolicka – cel nadrzędny: życie wieczne

„Właściwym i bezpośrednim celem chrześcijańskiego wychowania jest współdziałać z łaską Bożą w urabianiu prawdziwego i doskonałego chrześcijanina, tj. samego Chrystusa w ludziach, przez chrzest odrodzonych, wedle silnego wyrażenia Apostoła: «Dziatki moje, które znowu bolejąc rodzę, ażeby był Chrystus w was wykształtowany». Stąd prawdziwy chrześcijanin powinien żyć nadprzyrodzonym życiem w Chrystusie, «w Chrystusie, który jest życiem waszym» , i przejawiać je we wszystkich swoich czynnościach: «aby też i żywot Jezusów był okazany w śmiertelnym ciele naszym»”.

(Pius XI, Divini_illius_magistri)

 

Słowo „edukacja” może oznaczać zarówno 1. „prowadzenie”, „wyprowadzanie”, jaki i 2. „kształtowanie”, „formowanie”. Odpowiadają temu polskie terminy: „wychowanie”, „wykształcenie”. Edukacja katolicka to edukacja inspirowana przez Kościół katolicki, kształtowana w zgodzie z jego tradycyjnym nauczaniem. Jednym z jej wyznaczników winna być dbałość o integralny rozwój całego człowieka –  wszystkich jego władz, oraz oddzielne kształcenie dziewcząt i chłopców (dziewczęta i chłopcy wymagają innych metod w prowadzeniu ich do doskonałości). W człowieku, w tym wypadku uczniu, istnieje utajone bogactwo możliwości intelektualnych i wolitywnych, które mogą być aktualizowane przy koniecznym współudziale łaski wspomagającym naturę, bez jej niszczenia, przekształcającym ją w cnotę.

Kard. Raymond Burke powiedział niedawno w amerykańskim „Pewaukee”: „Edukacja katolicka, zarówno w szkole, jak i w rodzinie, jest niezbędna, by zmieniać kulturę i stanowi bastion przeciwko dzisiejszemu, coraz bardziej zeświecczonemu społeczeństwu.”[1] Dodajmy, że w Stanach Zjednoczonych w ciągu ostatniego półwiecza liczba szkół katolickich dramatycznie spadła. W 1960 r. uczyło się w nich ponad 5,2 mln uczniów -- obecnie do szkół katolickich uczęszcza 1,9 mln dzieci i młodzieży. Często są to szkoły tylko nominalnie katolickie. Kryzys szkolnictwa katolickiego, zatracenie, a przynajmniej problem z określeniem własnej tożsamości, to w znacznym stopniu skutek posoborowego dostosowywania nauczania Kościoła do ducha nowoczesności. Teorie i hipotezy naukowe zostały postawione ponad nauczaniem religijnym, z pola widzenia utracono wymiar nadprzyrodzony. Wskazania dokumentów kościelnych przesycone są ogólnohumanistyczną filozofią. Żeby się o tym przekonać wystarczy porównać encyklikę Piusa XI Divini_illius_magistri [2] z 1929 r. z deklaracją Gravissimum Educationis [3] z 1965. W tym drugim dokumencie znajdziemy wiele prawdziwych postulatów dotyczących edukacji katolickiej, ale wymieszane są one z treściami charakterystycznymi dla zsekularyzowanego świata, takimi jak: wiara w postęp społeczny, pluralizm światopoglądowy, swoiście rozumiane prawa i godność człowieka („wszelki monopol szkolny, który sprzeciwia się wrodzonym prawom osoby ludzkiej, a także postępowi i upowszechnianiu samej kultury, pokojowemu współżyciu obywateli i pluralizmowi istniejącemu dziś w bardzo licznych społeczeństwach” (GE 6)).

Paweł VI 30 grudnia 1969 roku stwierdził, iż katolicka szkoła jest niezbędna tylko dla tych katolików, którzy dla swego potomstwa pragną jedynie uzupełnienia edukacji. Wydaje się, że obecnie coraz więcej osób uzmysławia sobie konieczność odtworzenia edukacji katolickiej w pełnym tego słowa znaczeniu. W jakimś stopniu potwierdzają to nawet oficjalne dokumenty właściwych kongregacji[4].

Katolicka edukacja nie może poprzestawać na doskonaleniu naturalnych zdolności człowieka. Katolicki charakter szkoły musi oznaczać poważne traktowaniu kwestii wiary i moralności (bez względu na wszystko program nauczania nie może godzić w prawdy wiary, a także podważać katolickiej nauki moralnej).

Szkoła katolicka to przede wszystkim taka, w której cały proces wychowawczy i dydaktyczny podporządkowany jest jednemu celowi. Jest nim przygotowanie człowieka na przyjęcie łaski nadprzyrodzonej, a ostatecznie do życia wieczne z Bogiem. Przyjęcie tej perspektywy musi być poprzedzone refleksją o grzechu pierworodnym i jego skutkach, z którymi szkoła katolicka powinna walczyć[5].

Szkoła winna zapewnić uczniom „dostęp” do źródeł łaski nadprzyrodzonej. Nie można tego zrobić bez życia sakramentalnego. Umożliwienie spowiedzi oraz zapewnienie uczniom regularnego uczestnictwa we Mszy św., wokół której winno ogniskować się życie szkoły, to obowiązek katolickiej placówki edukacyjnej. Do tego winno dochodzić przekonanie, że profesja nauczycielska to powołanie, gdyż oznacza ona podjęcie współpracy z misją nauczycielską samego Jezusa, naszego Pana.

Jeśli grzech pierworodny spowodował poważne nieuporządkowanie naszej natury, to przekłada się to na zadania, które stają przed szkołą. Człowiek wszystkiego musi nauczyć się od innych. Jednak nie zawsze chce podejmować ten wysiłek, często nawet nie wie, czego powinien chcieć. Procesowi temu niejednokrotnie towarzyszy zniechęcenie wynikające ze słabości naszej natury. Błędne jest przekonanie, że dzieci wiedzą już wszystko, trzeba im tylko umożliwić pełny rozwój ich możliwości, a nauczyciel i szkoła mają w tym nie przeszkadzać. Tymczasem trwanie w ignorancji oznacza zniewolenie, a nie prawdziwą wolność, którą dać może tylko poznanie i przyjęcie prawdy. A temu bardzo mocno przeciwstawia się obecna w nas skłonność do zła. Obecna w nas słabość powoduje, że nie podejmujemy treningu niezbędnego dla właściwego ukształtowania intelektu. Potrzebny jest ktoś, kto to od nas to wyegzekwuje. Ktoś, kto nawet czasami będzie nas przymuszał do podążania ku prawdzie -- gdy zajdzie taka potrzeba. Oczywiście każde działanie w obszarze edukacji musi być przemyślane i dostosowane do rzeczywistych możliwości ucznia. Nie może powodować zbytniego przeciążenia, ale nie może też oznaczać pójścia na łatwiznę i nie stawiania, bądź stawiania zbyt niskich, wymagań. Nie jest prawdą, że uczeń może opanować przewidziany dla niego program bez wysiłku. Najczęściej jest tak, że coś, co nas nic nie kosztuje, bardzo nisko cenimy, albo wręcz wcale.

Na zakończenie wróćmy jeszcze do słów encykliki Piusa XI przywołanej na wstępie: «Dla tego też prawdziwy chrześcijanin nie tylko że nie usuwa się od zabiegów ziemskiego życia i nie uszczupla władz swoich naturalnych, ale przeciwnie rozwija je i udoskonala, harmonizując je z nadprzyrodzonym życiem, przez co i to nawet życie naturalne uszlachetnia i daje mu bardzo skuteczną pomoc, nie tylko w porządku duchowym i wiecznym, ale także materialnym i doczesnym.»

Zabiegajmy o takie szkoły dla naszych dzieci. To nie tylko nasze prawo, ale przede wszystkim nasz obowiązek: „Rodzice z natury mają prawo kształcenia tych, których zrodzili, z tym obowiązkiem, by wychowanie i nauka dzieci były zgodne z celem, dla którego z łaski Boga otrzymali potomstwo” (Leon XIII, Sapientiae christianae).

Artur Górecki 

 

[1] Zob. http://www.pch24.pl/kard--raymond-burke-wezwal-katolikow-do-kontrrewolucyjnej-walki,32669,i.html

[2] Tekst dokumentu: http://www.nonpossumus.pl/encykliki/Pius_XI/divini_illius_magistri/.

[3] Tekst dokumentu: http://kuriaczestochowa.pl/wp-content/uploads/2012/12/bi_12_11_4_deklaracja.pdf.

[4] List okólny Kongregacji ds. Edukacji Katolickiej n. 520/2009 do przewodniczących konferencji episkopatów o nauczaniu religii w szkole, Rzym, 5 maja 2009. (http://ekai.pl/biblioteka/dokumenty/x757/list-okolny-kongregacji-ds-edukacji-katolickiej-n-do-przewodniczacych-konferencji-episkopatow-o-nauczaniu-religii-w-szkole-rzym-maja//0.

[5] Inspiracją dla tego fragmentu tekstu jest wykład ks. Jana Jenkinsa wygłoszony 28 lutego 2015 r. w Józefowie.


Artur Górecki

Artur Górecki (1975) doktor historii, ukończył także studia filozoficzno-teologiczne i zarządzanie oświatą; autor książek poświęconych historii społecznej i życiu religijnemu w XIX i na początku następnego stulecia, artykułów, przyczynków naukowych i recenzji; współzałożyciel i redaktor czasopisma WychowujMy!; nauczyciel i wieloletni dyrektor placówek edukacyjnych różnych szczebli; dyrektor Departamentu Kształcenia Ogólnego i Podstaw Programowych w MEiN; propagator edukacji klasycznej.