Wielkopolska to dzielnica Polski jakby trochę zapomniana w zbiorze tworzących naszą narodową samoświadomość wyobrażeń. Prawdę rzekłszy niemało miejsca w tej krainie wyobraźni zajmują ziemie, które do Rzeczypospolitej należały przez czas nieporównanie krótszy, odpadły od niej dawno temu i albo nigdy do niej nie wróciły, albo tylko w krótkim antrakcie lat dwudziestych i trzydziestych minionego stulecia. I pewnie nigdy już nie wrócą. Jednak potęga geniuszu takich twórców jak Mickiewicz, Słowacki, Krasiński czy Sienkiewicz na zawsze już uczyniła Litwę, Żmudź, Ruś Białą i Czerwoną, Wołyń czy Podole polskimi. Przynajmniej w świecie idei.
Nawet jednak wśród tych ziem, które tworzą dziś polską rzeczywistość, Wielkopolska nie miała szczęścia do twórcy, który postawiłby ją na tym samym poziomie na jakim np. Reymont postawił wieś mazowiecką, Żeromski Kielecczyznę czy Pomorze a Kasprowicz Podhale.
A jednak to w Wielkopolsce wszystko się zaczęło. Ona jest sensu stricto Polską właściwą. Jest Polską większą, jeśli dosłownie rozumieć jej łacińską nazwę: Polonia Maior. To tutaj istnieje najstarsze polskie biskupstwo, w Poznaniu, w mijającym roku obchodzące swoją 1050 rocznicę. To tutaj, w Gnieźnie, od roku 1000 istnieje polska metropolia kościelna, a jej rządca od ponad 600 lat nosi tytuł Prymasa Polski. I ośmielę się powiedzieć, że niezależnie od tego kto i w jakiej formie będzie sprawował rządy w tutejszym pays legal, pays reel będzie polskim, tak długo jak długo katedra prymasowska, będzie stała nad grobem św. Wojciecha.
Kiedy dzisiaj świętujemy setną rocznicę Powstania Wielkopolskiego trudno nie przypomnieć tego fundamentalnego dla polskości związku z chrześcijaństwem. W wymiarze duchowym, ale także doczesnym, materialnym, o czym skądinąd nie daje nam zapomnieć i dziś obchodzone Boże Narodzenie. Bo jeśli to Powstanie zakończyło się zwycięsko, to stało się tak dzięki męstwu i odwadze Powstańców i ich dowódców, ale też dzięki ekonomicznej sile Polaków w Poznańskiem oraz dzięki roztropności ich politycznego kierownictwa. O ile militarne męstwo najlepiej symbolizują kolejni dowódcy Powstania: major Stanisław Taczak i generał Józef Dowbór Muśnicki, jak najsłuszniej w ostatnich dniach odznaczeni przez Pana Prezydenta Orderem Orła Białego, o tyle rozum polityczny i gospodarczy najlepiej uosabia ksiądz Stanisław Adamski, późniejszy biskup katowicki. Myślę, że postać to jakby nieco zapomniana, tym bardziej więc zasługuje na to, aby napisać o nim nieco więcej.
Urodził się w 1875 roku w rodzinie dróżnika kolejowego, we wsi Zielonagóra, nieopodal Obrzycka w powiecie szamotulskim. Można powiedzieć, że pochodził z samego serca Wielkopolski. Święcenia kapłańskie uzyskał w 1899 roku. Bardzo szybko zaangażował się w działalność społeczną w duchu encykliki Rerum Novarum. Angażował się szczególnie w tworzenie towarzystw o charakterze samopomocowym i oświatowym dla robotników rolnych i pracujących kobiet, te grupy zgodnie z ówczesnym prawem pruskim nie mogły tworzyć związków zawodowych. Stworzył też w kilkunastu miastach Wielkopolski biura porad prawnych dla robotników przemysłowych aby ich zachęcić i umożliwić im korzystanie z powstającego w Niemczech systemu ubezpieczeń społecznych.
Na polu działalności społecznej najważniejszym chyba jego osiągnięciem do czasu odzyskania Niepodległości było objęcie w 1910 roku funkcji patrona, czyli prezesa Związku Spółek Zarobkowych i Gospodarczych w Poznaniu. Związek ten obejmował lokalne, polskie spółdzielnie oszczędnościowo-kredytowe w zaborze pruskim. Rozmach działalności Związku był tak wielki, że założony przezeń Bank Związku Spółek Zarobkowych, już po 1918 roku należał w niepodległej Rzeczypospolitej do największych instytucji finansowych. Koniecznie należy dodać, że jako Patron Związku, ks. Adamski przejmował schedę po swoich dwóch wielkich poprzednikach, równiez księżach: Augustynie Szamarzewskim i Piotrze Wawrzyniaku
Na niwie politycznej ks. Adamski już w 1916 roku zaangażował się w działalność tajnego, Centralnego Komitetu Obywatelskiego, organizacji skupiającej rozmaite siły polityczne, głównie jednak o orientacji endeckiej. Z chwilą podpisania przez Niemcy rozejmu 11 listopada 1918 roku, Komitet ujawnił się i zmienił nazwę na Naczelną Radę Ludową. W początkach grudnia w Poznaniu odbył się Polski Sejm Dzielnicowy, reprezentujący Polaków mieszkających we wszystkich prowincjach Niemiec. Jego najważniejszą uchwałą było uznanie Naczelnej Rady Ludowej za najwyższy organ władzy polskiej na dawnych terenach niemieckich. Jej organem wykonawczym został siedmioosobowy Komisariat. Jego najwybitniejszymi przedstawicielami byli ks. Stanisława Adamski i Wojciech Korfanty.
Po szczęśliwym zakończeniu Powstania, w przeprowadzonych 1 czerwca 1919 roku na terenach Wielkopolski wyborach uzupełniających do Sejmu Ustawodawczego ks. Adamski uzyskał mandat poselski. W kolejnych wyborach parlamentarnych, w 1922 roku został wybrany senatorem.
Jako poznańczyk nie był admiratorem marszałka Piłsudskiego i po zamachu majowym wycofał się z aktywności politycznej. Być może dobrze się stało, bo nic już nie przeszkadzało, aby przyjął decyzję papieża Piusa XI, który w 1930 roku mianował go biskupem katowickim. 26 października tego roku, w kościele św. Piotra i Pawła, który był wtedy katowicką prokatedrą, sakry udzielił mu ówczesny Prymas, rządca obu archidiecezji wielkopolskich a wcześniej, przez kilka miesięcy w 1926 roku, pierwszy biskup Katowic, Ślązak, Augustyn Hlond. Towarzyszyli mu jego biskupi pomocniczy, wielkopolanie: Antoni Laubitz z Gniezna i Walenty Dymek z Gdyni.
Będąc biskupem angażował się w opiekę nad tak licznym na Górnym Śląsku światem robotniczym nękanym przez ówczesny wielki kryzys. Angażował się także w rozwój Akcji Katolickiej, budowanie katolickich środków społecznego komunikowania, tworzenie szkół katolickich.
Dwukrotnie był przymusowo wysiedlany ze swojej diecezji przez totalitarne rządy. Po raz pierwszy uczynili to Niemcy w 1941 roku, po raz drugi jedenaście lat później uczynił to komunistyczny rząd PRL.
Wrócił do Katowic na początku listopada 1956 roku. Schorowany i wiekowy stopniowo przekazywał swoje obowiązki wyznaczonemu już w 1947 roku biskupowi koadiutorowi, Herbertowi Bednorzowi. Zmarł 12 listopada 1967 roku i pochowany został w podziemiach katowickiej katedry Chrystusa Króla, której kamień węgielny położony został w początkach jego rządów, w 1932 roku.
Zakończmy ten artykuł wracając na chwilę do lat wojennego wygnania z Katowic. Biskup udał się do Warszawy. Wyszedł z niej wraz z wszystkimi cywilami, po upadku Powstania Warszawskiego. Był jedynym biskupem, który był w stolicy przez całe Powstanie. W filmie “Powstanie Warszawskie” z 2014 roku, stworzonym niemal w całości z materiałów nakręconych przez filmowców Wydziału Propagandy Komendy Głównej AK znajdują się sceny Mszy sprawowanej dla powstańców i ludności. Odprawia ją biskup Adamski. Istnieje szereg innych zdjęć dokumentujących pasterska aktywność biskupa w czasie Powstania, są też wypowiedzi świadków, m.in. Zofii Kossak, mówiące o jego niezwykły zaangażowaniu kapłańskim.
Ten kapłan, Polak, obywatel, człowiek polskich kresów zachodnich, jeden z głównych twórców sukcesu Powstania Wielkopolskiego wypełnił też swoje powołanie w stolicy walczącej z niemieckim barbarzyństwem.
Piotr Chrzanowski
(1966), mąż, ojciec; z wykształcenia inżynier, mechanik i marynarz. Mieszka pod Bydgoszczą.