Już od pierwszych wieków Kościoła toczyły się dyskusje wokół właściwej wykładni Pieśni nad pieśniami. Większość teologów widziała w tej księdze miłosny dialog pomiędzy Bogiem a człowiekiem, cudownie dopełniony małżeńskim zjednoczeniem dwóch natur we Wcieleniu Chrystusa. Inni bronili poglądu, głoszącego że natchniony autor (a może redaktor) zamierzał opisać piękno ludzkiej miłości. W dobie patrystycznej dominowała natomiast interpretacja, wedle której Pieśń nad pieśniami zapowiada i obrazuje charyzmat dziewictwa, owych duchowych zaślubin, w ramach których modlitwa jest jak gdyby złożeniem pocałunku, a miejsce odosobnienia – łożnicą małżeńską. Z kolei średniowieczni mistycy dostrzegli w Oblubienicy – Maryję, a w Oblubieńcu – zjednoczonego z Nią Ducha Świętego. Z tego powodu anonimowa Święta pastorałka z dwunastego wieku wkłada w usta Chrystusa następujące wyznanie skierowane do Najświętszej Panny: „Daj mi pocałunków mnóstwo, obejmij mnie ramionami! Sycę się u piersi Twoich! Wyjdź już, Przyjaciółko moja, i w południe razem ze mną połóż się w cieniu winnicy”[1]. Maryja zaś odpowiada Bogu: „Uciekaj w lot, gazelo! Ten, kto me piersi ukochał, pasie się między liliami”[2]. Chodzi tu oczywiście o poziom mistyczny relacji Córy Syjonu z Mesjaszem. Najistotniejszą kwestią związaną z Pieśnią nad pieśniami jest jednak opinia Kościoła, wedle której wszystkie przedstawione interpretacje są właściwe, a nawet więcej – wzajemnie się przenikają i wyjaśniają[3].
Jednym z najważniejszych przydomków, jakimi pobożność katolicka obdarzyła Maryję, jest Oblubienica Ducha Świętego. Oznacza to, że Jej wstawiennictwo – pomijając w tym miejscu głębię teologiczną całego sformułowania[4] – pomaga wiernym bardziej otworzyć się na miłość, którą Bóg pragnie obdarować każdego człowieka. W osobie Maryi Kościół odnajduje bowiem swoją tożsamość jako Oblubienicy Pańskiej, apokaliptycznej Małżonki Baranka. Jan z Olivi twierdził przy tym, że „Duch Święty mógł rozpalić w Niej ów Boski żar i przemienić Ją tak, by z Niej i w Niej w ten sposób ukształtować ciało Syna”[5]. W zacytowanych słowach zawarta została znacząca intuicja (być może bardziej poetycka, aniżeli teologiczna), wedle której Maryję łączyła z Bogiem szczególna, głęboka i intymna relacja, a wzajemna miłość, jaka zapłonęła między nimi, okazała się na tyle gorąca, że zdołała ukształtować w dziewiczym łonie samego Boga. Toteż na pytanie Najświętszej Panny: „Jak się to stanie” (Łk 1, 34), w nieco innym kontekście powtórzone później przez teologię scholastyczną, Jan z Olivi odpowiedziałby zapewne: uczyniła to wyjątkowa intensyfikacja stwórczej miłości Ducha Świętego. Dzięki nadprzyrodzonym płomieniom – jak pisał św. Bonawentura – łono Wybranej mogło objąć Tego, którego nie zdołają ogarnąć niebo czy ziemia, a więc żadna, nawet najbardziej przepastna przestrzeń[6]. Także Godzinki o Niepokalanym Poczęciu Najświętszej Maryi Panny zawierają podobne apostrofy: „Tyś krzak Mojżeszów boskim ogniem gorejąca”, oraz: „Tyś przy poczęciu ogniem miłości pałała”[7]. Maryja – jak wierzy Kościół – została jednak obdarowana całym bogactwem oblubieńczej miłości nie tylko ze względu na Nią samą, ale również ze względu na oddanych Jej chrześcijan. Będąc żywym uosobieniem krzewu, którym zajęły się płomienie, choć go nie spalały, wskazuje na przymierze z Bogiem, który chce zbliżyć się do Swojego Ludu. Najświętsza Panna, kobieta umiłowana aż po wniebowzięcie, stała się zarazem bramą, przez którą można wejść, aby zrozumieć, jak ogromnym pragnieniem pała Bóg, aby pozyskać człowieka. Z tego też powodu lekcja z mszy wspominającej Najświętsze Imię Maryi[8] stosuje do Niej werset z Księgi Syracha: „Ja jestem matką pięknej miłości, bojaźni, poznania i świętej nadziei” (Syr 24, 18).
Czyste umiłowanie Boga i człowieka stanowi cel wszelkiej duchowości, w gruncie rzeczy tożsamy z samym pojęciem świętości. Poniekąd właśnie z tego powodu pełen pasji dialog Oblubieńca i Oblubienicy nosi tytuł Pieśni nad pieśniami, co oznacza „pieśń najdoskonalszą”, sugerując jednocześnie, że zawarte w nim zostało wszystko to, co najwznioślejsze i najistotniejsze dla relacji człowieka z Bogiem. Do takiej refleksji inspirują również teksty z mszy na święto Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny[9], które za pomocą obszernych partii Pieśni nad pieśniami wyjaśniają moment, w którym „wyruszyła [Ona] z pośpiechem w góry” (Łk 1, 39). Lekcja mówi bowiem: „Już słyszę umiłowanego! Oto już nadchodzi, biegnie przez góry, skacze po wzniesieniach. I tak przemawia do mnie mój umiłowany: Przyjdź do mnie, umiłowana moja, przyjdź tu, piękności moja! Gołębico moja, kryjąca się w skalnych rozpadlinach i nad urwistymi przepaściami! Pokaż mi swoje oblicze, pozwól twój głos usłyszeć, Bo słodki jest twój głos i czarujące oblicze twoje” (Pnp 4, 8.10.14). Z zestawienia obydwu czytań wyłania się obraz Najświętszej Panny przynaglanej przez zamieszkującą w Jej łonie Miłość Wcieloną; popędzanej mocą Ducha, aby nieść pociechę i radość swojej umiłowanej krewnej. Jak pisał Tomasz à Kempis, „kto kocha, ten fruwa, biega i cieszy się: jest wolny i nic go nie ogranicza”[10]. Ciekawym szczegółem jest ponadto fakt, iż Ewangelia Łukasza mówi o Maryi śpieszącej przez góry, podczas gdy Pieśń nad pieśniami wspomina w tym miejscu o mknącym Oblubieńcu. Może to sugerować, że Duch Święty tak ściśle się z Nią zjednoczył, że gdziekolwiek poszła Ona, tam z Nią (a raczej w Niej) szedł sam Bóg. W tym samym kluczu interpretacyjnym sądzono nieraz, że wyjście Maryi „z pośpiechem w góry” (Łk 1, 39) stanowiło zapowiedź Jej Wniebowzięcia.
Bieg Oblubienicy przez górzystą drogę posiada jeszcze więcej znaczeń. Jak można wywnioskować z pism św. Jana od Krzyża czy św. Franciszka Salezego (by wymienić tylko dwóch nowożytnych piewców amoris sacrae), miłość Boga, nieporównywalna z żadnym doczesnym dobrem, w pewnym momencie wymaga oderwania się od świata[11]. „Pociągnij mnie za sobą, pobiegnijmy już teraz razem. Wprowadź mnie królu, do swoich komnat. Będziemy się cieszyć tobą i radować, a twoją miłość sławić bardziej niż wino” (Pnp 1, 4) – woła Oblubienica. O ile kosztowanie wina było starożytnym znakiem pełni radości i dobrobytu, o tyle wywyższenie Oblubieńca ponad słodycz uczty oznacza, że przebywanie z Nim jawi się jako największe szczęście, niewspółmierne z jakimkolwiek znanym doświadczeniem. Również symbol królewskich komnat obrazuje intymność relacji Boga i duszy. W Chrystusie oboje stają naprzeciw siebie, aby – zupełnie jak w tekście Pieśni nad pieśniami – obdarować się wzajemnie słowami zachwytu. Oblubienica czerpie z tego obcowania swoje spełnienie, jak również poczucie godności, świadomość swej wyjątkowości i szczególnej wartości w oczach Stwórcy. Potwierdza to Ewangelia Jana, która wspomina, że Jezus „umiłowawszy swoich na świecie, do końca ich umiłował” (J 13, 1), a według innego przekładu: „okazał im największą miłość”. Paweł Apostoł dodaje zaś: „Za wielką cenę zostaliście nabyci” (1Kor 6, 20). Dusza świadoma tej miłości, wiedząc, że jest upragniona przez samego Boga, dochodzi do głębokiego spoczynku[12]. „Wszystkim wszystko oddaje i ma we wszystkim, ponieważ odpoczywa ponad wszystkim w Jednym Najwyższym”[13] – pisał Tomasz à Kempis, a nieco później św. Piotr z Alkantary modlił się o to, aby mógł całkowicie poddać się i zasnąć w miłości[14]. Oblubienica nie musi ponadto zabiegać o względy sług, ani żebrać zaspokojenia od dóbr doczesnych, skoro sam Król obdarza ją gorącym uczuciem. Nie obawia się przy tym braku akceptacji kogokolwiek, ponieważ jej potrzeby spełnia Oblubieniec[15], stojący wyżej od wszystkiego, a przy tym znający ją znacznie głębiej i lepiej, aniżeli ona zna samą siebie (por. Ps 139, 1-2; Dz 15, 8).
Święci wszystkich czasów doskonale zdawali sobie sprawę, że miłość nie zna kompromisów. Stąd tak często powtarzane napomnienie, iż nie sposób łączyć Boga i świat: jedno zwalcza drugie niczym woda i ogień. Zdarzyło się jednak, że Oblubienica w poszukiwaniu swojego Umiłowanego, nieroztropnie wyszła nocą w najbardziej złowrogie miejsca. Powiedziała sobie bowiem: „Wstanę i będę biegać po całym mieście, po wszystkich ulicach i placach, i szukać będę tego, którego miłuje me serce. Szukałam go, ale nie znalazłam” (Pnp 3, 2). Werset ten niesie oczywiście ukrytą treść, odnoszoną często do dynamiki życia duchowego. Kiedy więc dusza, którą pociągnęło do siebie Najświętsze Serce Jezusa, usiłuje przypodobać się światu, wówczas naraża się na liczne krzywdy. Nie można bowiem nieroztropnie rozdawać swojego pragnienia ostatecznej miłości tym, którzy przynależą do przestrzeni miasta. „I spotkali mnie strażnicy, obchodzący miasto dokoła, pobili mnie i poranili, i zdarli ze mnie szaty owi nadzorcy miejskich murów” (Pnp 5, 7) – oto, co dzieje się z tą, która w poszukiwaniu Miłości zbacza w ciemne zaułki miasta. Dla strażników Oblubienica była jedynie prostytutką[16]. Nie przedstawiała w ich oczach ani zbyt wielkiej wartości, ani też godności, dlatego upokorzyli ją, podeptali jej płomienne poszukiwania, a następnie porzucili. Jedyny prawdziwy Oblubieniec wciąż widział w niej jednak czystą, niczym nieskalaną dziewicę (zob. 2Kor 11, 2). Bóg, inaczej niż świat, nawet w grzechu i upodleniu chce mówić do swojej Oblubienicy: „Cała jesteś piękna, umiłowana moja, wolna jesteś od wszelkiej skazy” (Pnp 4, 7). Ona zaś odpowiada: „Mój miły jest mój, a ja jestem jego” (Pnp 2, 16). Wobec tego staje się jasne, że „ani śmierć, ani życie, ani aniołowie, ani zwierzchności, ani rzeczy teraźniejsze, ani przyszłe, ani moce, ani to, co na górze, ani to, co w głębinie, ani żadne stworzenie nie będzie mogło oddzielić nas od Bożej miłości” (Rz 8, 38-39). Kogo w ten sposób ugodziła miłość Chrystusa, tego już nie rani świat[17]. I dalej: kto uświadomi sobie, że zdobyty został dla Boga za ogromną cenę krwi Syna Bożego, temu nie zdołają odebrać godności miejscy strażnicy.
Pismo Święte wielokrotnie zapewnia, że nawet ktoś opuszczony i wzgardzony przez ludzi, nigdy nie utraci czułej troskliwości Najwyższego. Miłość Umiłowanego może zostać wprawdzie w akcie wolnej woli odtrącona przez duszę, ale zerwanie tej relacji nie może być nigdy inicjowane przez Niego. W szczególny sposób ukazują to psalmy błagalne, których domniemanym bohaterem jest trędowaty[18], a więc człowiek osamotniony, odsunięty przez społeczność na miejsce zapomnienia, straszący nocnych pielgrzymów i wstrętny nawet w swoich własnych oczach. Stwórca nigdy nie odmówił jednak nieszczęsnemu psalmiście swojej bliskości oraz pocieszenia. Ewangelia idzie jeszcze dalej: trędowaty, do którego inni nie chcą nawet podejść, doświadcza ciepła dotyku samego Boskiego Oblubieńca. Uzdrowienie przychodzi dopiero jako owoc tego spotkania. Skutkiem miłości Bożej jest również to, że w jej świetle nikną troski o przyszłość, rany zostają złagodzone, rozczarowanie zamienia się w nadzieję, a w ich miejsce pojawia się oddanie wszystkim wyrokom Opatrzności[19]. Ten, który kocha aż do końca, nie może przecież uczynić niczego złego. Nawet jeśli Jego wola prowadzi przez cierpienia, zawsze jej drogi okazują się najlepsze. Marianna Marchocka, znana jako Teresa od Jezusa, uznawała wręcz zaufanie Opatrzności za czynny sposób wyznawania dobroci Boga oraz okazywania Mu miłości[20].
Na początku drugiego rozdziału Pieśni nad pieśniami Oblubieniec zwraca się do Oblubienicy: „Jak lilia pomiędzy cierniami, tak moja umiłowana pośród innych dziewcząt” (Pnp 2, 2). Z jednej strony tekst ten mówi o cudownej wyjątkowości, jaką dla Boga przedstawia każda ludzka osoba (czar i piękno Umiłowanej jak gdyby przyćmiewa w oczach Umiłowanego blask wszystkich innych dziewcząt)[21], z drugiej natomiast – znajdowano w nim alegoryczną zapowiedź Niepokalanego Poczęcia Maryi (będąc bezgrzeszną, zajaśniała pośród ludzi naznaczonych grzechem pierworodnym niczym „lilia pomiędzy cierniami”). Również w Godzinkach można znaleźć wiele wyjaśniające wezwanie: „Jak lilia między cierniem, tak przyjaciółka moja między córkami Adamowymi”[22]. W pewnym sensie obie przedstawione interpretacje nakładają się jednak na siebie. Maryja, kobieta ogarnięta i przeniknięta płomieniem Bożej miłości tak bardzo, że kresem Jej życia było uwielbienie Jej ciała i duszy, wskazuje na pierwotny plan Stwórcy wobec człowieka, jak również na jego eschatologiczny cel[23]. W Niej odbija się doskonałość, którą Bóg chce widzieć również w całym Kościele. Pismo Święte pełne jest wersetów zawierających opis wydobywania Oblubienicy z błota ulicy. List do Efezjan mówi na przykład o czułej miłości Chrystusa do Eklezji (zob. Ef 5, 25-27; por. Ps 45, 10; Oz 3, 1), którą zechciał On sobie przysposobić na czystą Małżonkę: obmył ją, uświęcił, przyodział i przyozdobił w kosztowności. Tego typu fragmenty uświadamiają, że Bóg pokochał człowieka, kiedy był jeszcze pogrążony w grzechu. Zgodnie z tą prawdą Jan z Ávila przypominał, że przyczyną miłości Jezusa nie była ludzka dobroć, cnota, ani też piękno[24], ale jedynie chęć, aby Jego wybrańcy byli z Nim. Alegoryczna interpretacja Pieśni nad pieśniami prowadzi wręcz do zaskakującej konstatacji: w pewnym sensie nie tylko człowiek darzy zachwytem Boga, ale również Bóg zachwycił się człowiekiem. Oblubienica była chora z miłości do Oblubieńca, ale równie mocno Oblubieniec zakochał się przecież w Oblubienicy. Z drugiej jednak strony, Bóg widzi zamierzoną i ostateczną wspaniałość człowieka, nawet najbardziej upadłego czy skarlałego. W tym sensie oblubieńcza miłość Niepokalanej i Ducha Świętego stanowi zapowiedź eklezjologiczną[25]: w Niej zrealizowało się to, na co czeka cały Kościół wraz ze wszystkimi jego członkami. Kiedyś Lud Boży, podobnie jak Maryja, dzięki oczyszczeniu stawi się przed Bogiem jako czysta dziewica, w której nie ma skazy (zob. 2Kor 11, 2).
Istotą kultu Niepokalanego Serca Maryi jest duchowe zjednoczenie się z kobietą, która nie tylko umiłowała Boga bardziej niż ktokolwiek inny, ale również sama doświadczyła „pełni łask”, czyli pełni Bożej miłości. Hymn Magnificat rozbrzmiewał właśnie jako modlitwa kobiety umiłowanej przez Stwórcę, której serce tańczyło wraz z aniołami przed tronem Boga[26]. Cała Jej ludzka i kobieca struktura została zjednoczona z życiem Syna. Z tego powodu uczczenie Niepokalanego Serca Maryi pozwala wejść w głębię miłości Najświętszego Serca Chrystusa. Pius XII w encyklice Haurietis Aquas wspomina bowiem o pobożności maryjnej zaraz po tym, gdy drobiazgowo objaśnia treść uwielbienia Serca Jezusa. „Niech wierni starają się dołączyć ściśle do tego kultu [Serca Jezusowego] kult dla Niepokalanego Serca Maryi – pisze papież – W dziele Odkupienia z woli Bożej Najświętsza Panna była jak najściślej zjednoczona z Chrystusem. Z miłości Chrystusa i Jego Męki oraz z miłości i cierpień Matki, wewnętrznie ze sobą złączonych, powstało nasze zbawienie”[27]. I dalej: „Skoro chrześcijanie przez Maryję od Chrystusa otrzymali życie Boże, wypada w sposób oczywisty, by po spełnieniu kultu należnego Sercu Jezusa uczcili także Najsłodsze Serce Matki Niebieskiej pobożnością, miłością, dziękczynieniem i wynagrodzeniem”[28]. Najświętsza Panna jest zatem jakby naczyniem wypełnionym obecnością Oblubieńca, gotowym do wychylenia. Duchowość katolicka zawsze ukierunkowana była jednak personalistycznie. Dlatego pośrednictwo Maryi dostępne jest nie inaczej, jak właśnie poprzez międzyosobową relację. Kiedyś Arka Przymierza była skrzynią przechowującą tablice Prawa, później stała się Panną, która we własnym łonie skryła Miłość Wcieloną. Dlatego św. Piotr z Alkantary modlił się do niej:
O Mario! Mario! Mario! Panno Przenajświętsza, Matko Boża, Królowo Nieba, Pani Świata, Świątynio Ducha Świętego, Lilio Czystości, Różo Cierpliwości, Raju Rozkoszy, Zwierciadło Dziewictwa, Wzorze Niewinności, módl się za mną biednym wygnańcem i pielgrzymem, abym otrzymał choć jedną kroplę tej miłości, w którą Ty tak obfitujesz[29].
Michał Gołębiowski
[1] Anonim, Chrystus i Maryja [w:] Muza łacińska. Antologia poezji wczesnochrześcijańskiej, oprac. M. Starowieyski, Wrocław 2007, s. 409.
[2] Anonim, Chrystus i Maryja, jw., s. 411.
[3] Por. M. Gołębiowski, Nazacniejsza Pieśń Salomonowa, czyli Pieśń nad pieśniami w przekładzie Biblii Brzeskiej, „Tematy i konteksty”, nr 4 (9)/2014, s. 46-53.
[4] „Jedność Matki Jezusa z Duchem Świętym jest podstawą Jej istnienia i działania w integralnie rozumianym dziele zbawczym (…). Oprócz poczęcia i zrodzenia Bożego Syna Maryja została jeszcze dodatkowo wyposażona darami Ducha Świętego. Owocem działania w Niej drugiej Osoby Boskiej są charyzmaty służebne (…). Niekwestionowanym fundamentem zjednoczenia Maryi z Duchem Świętym jest oczywiście fakt Jej Bożego macierzyństwa. Jednakże było ono czasowo uprzedzone przez niepokalane poczęcie, w którym należy widzieć pierwszą maryjną epifanię Ducha Świętego. Raduj się, pełna łaski! Pan z Tobą!, oznaczają i potwierdzają, że Duch Święty już wcześniej, tzn. w momencie poczęcia Maryi, zstąpił na Nią, jednocząc się z Nią i wypełniając Ją pełnią swojej łaski” (A.A. Napiórkowski, Maryja jest piękna. Zarys mariologii i maryjności, Kraków 2016, s. 139-145).
[5] Jan z Olivi, Akt zgody Dziewicy Maryi wyrażony w czasie Zwiastowania, tłum. S. Kafel OFMCap [w:] Teksty o Matce Bożej. Franciszkanie średniowieczni, oprac. M.S. Wszołek OFMConv, Niepokalanów 1992, s. 108.
[6] Zob. Bonawentura, Psałterz o rozkoszach chwalebnej Dziewicy, tłum. M. Starowieyski [w:] Muza łacińska. Antologia poezji wczesnochrześcijańskiej i średniowiecznej, oprac. M. Starowieyski, Wrocław 2007, s. 488.
[7] Godzinki o Niepokalanym Poczęciu Najświętszej Maryi Panny [w:] Godzinki, oprac. J. Kołacz, Kraków 2006, s. 12-13.
[8] Zob. Mszał Rzymski, Poznań 1963, s. 1092.
[9] Zob. Mszał Rzymski, jw., s. 966-968.
[10] Tomasz à Kempis, O naśladowaniu Chrystusa, tłum. J. Gruchalski, Kraków 2017, s. 138.
[11] Zob. Jan od Krzyża, Żywy płomień miłości, tłum. B. Smyrak, Kraków 2003, s. 46; por. Franciszek Salezy, Wybór pism, tłum. J. Rybałt, Warszawa 2016, s. 134-135; Piotr z Alkantary, Jak człowiek powinien się modlić. O modlitwie i medytacji, Kraków 2002, s. 89.
[12] Zob. Jan od Krzyża, Żywy płomień miłości, jw., s. 71-76.
[13] Tomasz à Kempis, O naśladowaniu Chrystusa, jw., s. 138-139.
[14] Zob. Piotr z Alkantary, jw., s. 91.
[15] Zob. Jan od Krzyża, Żywy płomień miłości, jw., s. 46.
[16] Zob. G. Ravasi, Pieśń nad pieśniami, tłum. K. Stopa, Kraków 2005, s. 105-106.
[17] Zob. Franciszek Salezy, jw., s. 431.
[18] Zob. S. Łach, Księga Psalmów. Wstęp – przekład z oryginału – komentarz – ekskursy, Poznań 1990, s. 387.
[19] Zob. Franciszek Salezy, jw., s. 201-203.
[20] Teresa od Jezusa (Marianna Marchocka), Autobiografia mistyczna i inne pisma, oprac. Cz. Gil, Kraków 2010, s. 361.
[21] Zob. G. Ravasi, Pieśń nad pieśniami, jw., s. 64; por. M. Gołębiowski, Małżeństwo Józefa i Maryi w literaturze i piśmiennictwie staropolskim dobry potrydenckiej, Kraków 2015, s. 89-90.
[22] Godzinki o Niepokalanym Poczęciu Najświętszej Maryi Panny, jw., s. 13.
[23] Zob. D. Oko, Niepokalana – idea regulatywna ludzkiej wolności [w:] Niepokalana w wierze i teologii Kościoła, jw., s. 97-106; por. Hasło: „Wniebowzięcie Maryi” [w:] K. Rahner, H. Vorgrimler, Mały słownik teologiczny, tłum. T. Mieszkowski, P. Pachciarek, Warszawa 1987, s. 548-549.
[24] Zob. Jan z Ávila, Traktat o miłości Bożej [w:] tegoż, Pisma do kapłanów, Poznań 2017, s. 127-129.
[25] Zob. J. Ratzinger, Wzniosła Córa Syjonu, tłum. J. Królikowski, Poznań 2002, s. 135-139; por. Hasło: „Wniebowzięcie Maryi” [w:] K. Rahner, H. Vorgrimler, Mały słownik teologiczny, jw., s. 548-549.
[26] Grzegorz z Nyssy, O dziewictwie II, 2 [w:] Mariologia, oprac. F. Courth [redakcja naukowa edycji polskiej: E. Adamiak], Poznań 2005, s. 97.
[27] Pius XII, Haurietis Aquas [w:] Breviarium Fidei. Wybór doktrynalnych wypowiedzi Kościoła, red. I. Bokwa, Poznań 2007, s. 419.
[28] Pius XII, Haurietis Aquas, jw., s. 420.
[29] Piotr z Alkantary, jw., s. 91.
(1989), doktor nauk humanistycznych, filolog, historyk literatury, eseista, pisarz, tłumacz. Stały współpracownik pisma „Christianitas”. Autor książek, m.in. „Niewiasty z perłą” (Kraków, 2018) czy „Bezkresu poranka” (Kraków, 2020), za którą został uhonorowany Nagrodą Specjalną Identitas. Jego zainteresowania obejmują zarówno dawną poezję mistyczną, jak również kulturę tworzoną w atmosferze tzw. „śmierci Boga” oraz dzieje ruchów kontrkulturowych lat 60. XX wieku.