Ciepłe podmuchy wiatru wprawiają w drganie źdźbła na łące. Życie przypomina puch ostu. Pełnia lata, nabrzmiewając życiem, przesiloną bujnością, syci zmysły, ale także niepokoi, gdyż przypomina o nieubłaganym prawie przemijania. Wszystko wydaje się takie, jak w jednym z wierszy Bolesława Leśmiana. Dwunastu braci stanęło kiedyś pod murem, choć nie wiadomo, czy wyśnionym, czy może prawdziwym. „A poza murem płakał głos, dziewczęcy głos zaprzepaszczony”. W ruch poszły młoty. Młodzieńcy zaczęli niszczyć mur, tak aby uwolnić uwięzioną po drugiej stronie nieznajomą. Kiedy jednak udało się wykonać wyrwę w ścianie, okazało się, że po drugiej stronie nie ma nikogo, jest tylko głos. Nie było tam również ducha. Jedynie pustka, nieobecność i złudzenie. Bracia słyszeli głos nieistniejącej osoby. Wobec tego zatrważającego odkrycia poeta konstruuje puentę jako moralista (tak jak moralistą był uśmiercający Boga Fryderyk Nietzsche):
I była zgroza nagłych cisz! I była próżnia w całym niebie!
A ty z tej próżni czemu drwisz, kiedy ta próżnia nie drwi z ciebie?
Wiersz Leśmiana obrazuje cichą tragedię, która naznaczyła duchowość pokolenia wkraczającego w dwudziesty wiek. Utracono wówczas przekonanie o realności istnienia (i stąd rozpaczliwe poszukiwanie ukojenia w religiach Wschodu), jak i wiarę w celowość świata. Chrześcijaństwo musiało stać się w tej nowej perspektywie dylematem, i to nie tylko dlatego, że stanowi religię objawioną, a więc wymagającą „posłuszeństwa wiary”, czy też formę oddawania czci Bogu zorganizowaną przez ramy instytucji. Problematyczne stało się już samo uznanie w Bogu osoby, gdyż to zakłada realność świata stworzonego, a także jego celowe ukierunkowanie na spełnienie sensu istnienia. Takiej jasności spojrzenia nie mieli jednak artyści i poeci drugiej połowy XIX wieku. Przed Leśmianem miejsca pozbawione nadziei odwiedzał bowiem Felicjan Faleński. Autor Świstków Sylena był chrześcijaninem, a jednak żaden twórca polski aż do czasów Leśmiana nie był równie wrażliwy na „widmowość” rzeczywistości, co on, mistrz gorzkiego humoru. Potwierdzają to zwłaszcza wczesne ballady Faleńskiego, łączące w sobie zapowiedź dekadenckiego zakochania w smutku ze słowiańskim, antycznym i orientalnym, raz klechdowym, a innym razem sielskim klimatem. Pełno tu zwiewnych dziewcząt z wiankami, legendarnych topielic, uśpionych młodzieńców, dziwożon i rozmarynów. Nastrój jest zazwyczaj senny i ledwo realny, rozmyty jak wiejski krajobraz w gorące, sierpniowe popołudnie. Mity o wiecznej miłości, albo stale powracającym do swego początku cyklu życia zyskują w tej poezji gorzki, ironiczny rys. Tak naprawdę w duszy ludzkiej panuje bezbrzeżny egoizm, a spotkanie z innym to tak naprawdę narcystyczne poszukiwanie swojego własnego odbicia utrwalonego w świecie. Jednocześnie samo bycie osobą, „ja”, okazuje się czymś złudnym i nieokreślonym. Postaci z wierszy Faleńskiego to błędne duchy, które raz ukazują się w zmysłowym rozkwicie, aby następnie przeistoczyć się w kwiat, bądź rozpłynąć się niczym księżycowa mgła. Tak, jakby mowa była o czymś, co jest życiem, a zarazem nim nie jest. Zjawia się jak błysk na tafli wody i znika.
Literatura i sztuka modernizmu wypracowała zatem nową formułę tragiczności. Opierała się ona przede wszystkim na utracie wiary w sens. Doskonałym tego odbiciem są zresztą nowele niemieckiego pisarza i Noblisty, Paula Heysego, który – dość paradoksalnie – wypracował precyzję warsztatu narracyjnego, aby opowiadać o egzystencji, która rozmywa się, krąży i błądzi bez celu. Choć dzisiaj proza Heysego nie wydaje się już tak atrakcyjna dla czytelnika, jak niegdyś, to jego intuicje określały mentalność wielu myślicieli „pięknej epoki”. Nie przekonuje nas, współczesnych, ani dawno przebrzmiała perfekcja formalna, ani melodramatyczny ton. To, co pozostaje, skrywa się między słowami, w subtelnych założeniach dotyczących natury świata. Swego czasu było to coś nowego. Dokonało się wówczas pewnego rodzaju zerwanie, secessio, czyli „odejście” (stąd też nazwa secesji jako jednego z nurtów w ówczesnej sztuce). W napisanych przez starożytnych tragediach los ludzki naznaczała bowiem Ananke, nieuchronna i nieubłagana siła, która u Rzymskich autorów przyjęła nazwę fatum. Później, na początku siedemnastego wieku Szekspir uwewnętrznił tę „smutną konieczność losu”, ściągnął ją z tajemniczych niebios na ziemię, umieszczając ją w otchłani serca, w której prawidła moralne zderzają się z nieokiełznanymi namiętnościami. U Heysego rolę tragicznego fatum pełni natomiast „postać tego świata” (por. 1 Kor 7,31; Koh 1,2-11), doczesna niedoskonałość, pęknięta struktura rzeczywistości, na którą wrażliwcy i idealiści naturalnie nie wyrażają zgody, a która wikła jednostkę w swoje brutalne prawa i tłamsi dążenia do czegoś wyżej, brutalnie mści się za każdą próbę realizacji ideału. Zarazem rzeczywistość ta nie wydaje się rządzić czymś, co nosi znamiona sensu.
Hulający po polu wiatr wraca do swojego miejsca. Rozległ się przeciągły świst, a następnie ucichł. Przepych lata zaczął pękać i marnieć, zostawiając po sobie uwiąd jesieni. Podobnie wielu pisarzy i artystów „pięknej epoki” utraciło wiarę w celowość świata. W dalszym ciągu głębsze pokłady „ja” nie mogły jednak pozbyć się pragnienia owej celowości czy sensu. Okazał się nie tylko konieczny do tego, aby udźwignąć ciężar egzystencji, ale także niemożliwy do zabicia czy zastąpienia czymkolwiek innym. Z tej sprzeczności wyłoniło się nowe poczucie tragizmu istnienia. Zaczęto medytować nad sensem, którego – jak się wydawało – nigdy nie było.
Michał Gołębiowski
-----
Drogi Czytelniku, prenumerata to potrzebna forma wsparcja pracy redakcji "Christianitas", w sytuacji gdy wszystkie nasze teksty udostępniamy online. Cała wpłacona kwota zostaje przeznaczona na rozwój naszego medium, nic nie zostaje u pośredników, a pismo jest dostarczane do skrzynki pocztowej na koszt redakcji. Co wiecej, do każdej prenumeraty dołączamy numer archiwalny oraz książkę z Biblioteki Christianitas. Zachęcamy do zamawiania prenumeraty już teraz. Wszystkie informacje wszystkie informacje znajdują się TUTAJ.
-----
(1989), doktor nauk humanistycznych, filolog, historyk literatury, eseista, pisarz, tłumacz. Stały współpracownik pisma „Christianitas”. Autor książek, m.in. „Niewiasty z perłą” (Kraków, 2018) czy „Bezkresu poranka” (Kraków, 2020), za którą został uhonorowany Nagrodą Specjalną Identitas. Jego zainteresowania obejmują zarówno dawną poezję mistyczną, jak również kulturę tworzoną w atmosferze tzw. „śmierci Boga” oraz dzieje ruchów kontrkulturowych lat 60. XX wieku.