Recenzje
2024.08.13 11:05

Rzeczywistość to drogowskazy

Ten artykuł, tak jak wszystkie teksty na christianitas.org publikowany jest w wolnym dostępie. Aby pismo i portal mogły trwać i się rozwijać potrzebne jest Państwa wsparcie, także finansowe. Można je przekazywać poprzez serwis Patronite.pl. Z góry dziękujemy. 

 

Michał Gołębiowski, Dalej tylko pola, Dębogóra 2024.

Michał Gołębiowski zarzeka się, że powieść Dalej tylko pola nie jest jego autobiografią (zgodnie z notką dodaną na końcu książki). Wyraźnie daje się jednak odczuć, że jego literacki debiut pozostaje w silnym związku z osobistymi wspomnieniami. Główny bohater z pewnością jest wzorowany na samym autorze. 

Ten rodzaj literatury (prawie-autobiograficznej) ma zresztą w Polsce bogatą tradycję. Wystarczy wspomnieć powieści takich autorów, jak Tadeusz Konwicki, Jerzy Pilch czy Edward Stachura. W odniesieniu do twórczości tego ostatniego używa się wręcz terminu „życiopisanie”. Chodzi w nim o to, że prywatne doświadczenia autora zrastają się z dziejami bohaterów do tego stopnia, że nie sposób ich od siebie oddzielić. Przyznam, że powieści tego rodzaju budzą we mnie naturalną ciekawość. Wielokrotnie sięgałam do nich właśnie ze względu na chęć podpatrzenia tajników prywatnego życia autorów. Skoro nie mamy wglądu w ich wnętrze, i nie możemy bardziej bezpośrednio dowiedzieć się o rodzinnych historiach czy osobistych perypetiach życiowych, to idealnym sposobem na poznanie autora staje się dla nas sięgnięcie po jego dzieła literackie. Dzięki temu jest możliwe prześledzenie, lub choćby tylko domyślanie się różnych szczegółów z życia (także wewnętrznego) pisarza.

Oczywiście, literatura nigdy nie dostarczy nam prawdziwej relacji z cudzych spraw. Tropy będą zmylone. Zresztą sami autorzy zwykle zarzekają się, że ich bohater nie jest z nimi tożsamy. Nie istnieją opisani w książce krewni czy przyjaciele, pisarz nie odwiedził także miast, o których czytamy w powieści, nie parał się opisanymi zajęciami, i tak dalej. Pomimo tego, czytając powieść, można być nieraz pewnym, że jej autor, chcąc nie chcąc, jakoś jednak się obnażył. Ukazał innym skrywaną na co dzień wrażliwość, powiedział o samym sobie być może więcej, niż zamierzał czy mógłby przewidzieć. Powieść może być zatem kluczem do czyjegoś wnętrza. Nie mamy wtedy wątpliwości, że autor, pisząc o głównym bohaterze, w gruncie rzeczy napisał o sobie samym. Tak właśnie odbieram Dalej tylko pola.

Lektura powieści Gołębiowskiego narzucała mi skojarzenia z prozą Stachury. Mam na myśli przede wszystkim Całą jaskrawość. Obie książki są bowiem pochwałą życia prostego, toczącego się na wsi, daleko od miejskiego zgiełku. Cechy szczególne prozy Gołębiowskiego to zarazem smakowanie i niemal rozkoszowanie się chwilą teraźniejszą, kontemplacja szczegółów przyrody, prostota języka, świadome spowolnienie czasu, aż do osiągnięcia czegoś w rodzaju „stanu bezczasu”. Pogodny nastrój z początku powieści pod koniec ulega jednak zachmurzeniu, zresztą zgodnie z rytmem przemian pór roku. Może też właśnie dlatego narzuciło mi się to skojarzenie z Całą jaskrawością: akcja obu powieści, choć w pewnym momencie zasnuta chmurami, ma miejsce latem, przy sprzyjających okolicznościach przyrody.

Wreszcie obaj autorzy stają się w swoim dziele na swój sposób mistykami. Dla Stachury we wspomnianej czasowości-bezczasowości z tytułowej „całej jaskrawości” wyłania się natura rzeczywistości. W jego ujęciu jest ona panteistyczna, co autor wyartykułował zwłaszcza w innym utworze, cyklu wierszy Missa pagana. U Gołębiowskiego  inaczej: przez tę naturę i bezczasowość wciąż przeziera wieczność. Stachura immanentyzuje transcendencję. Gołębiowski przeciwnie. Dla niego rzeczywistość to drogowskazy do transcendencji.

Cały świat, a więc także przyroda, przypomina głównemu bohaterowi powieści Gołębiowskiego różne wersety biblijne. Cały świat widzialny mówi człowiekowi o jego kondycji. Uzmysławia mu jego miejsce w rzeczywistości. Można więc zapytać, jak to możliwe, że dwóch wrażliwych ludzi patrzy na podobne krajobrazy, ludzi i miejsca, a jednak dostrzega w nich coś zupełnie odmiennego? Na to pytanie pośrednio odpowiada sam Gołębiowski:

„Spójrz w górę – mówi przybysz. –  Co widzisz? –  Niebo. Błękit nieba. I słońce. – To przemawia Bóg. – Wszystko, od pustynnej wichury aż po pyłek oliwki, jest językiem Boga – włącza się drugi z przybyszów. – Tak będzie do ciebie mówił, zawsze, kiedy będziesz chciał usłyszeć”.

Z powieści Gołębiowskiego płynie takie oto przesłanie: jeśli tylko zechcemy usłyszeć Boga, to wszystko, co nas otacza, może być Jego słowami. Wszędzie odnajdziemy Jego ślady. Usłyszymy mowę skierowaną do nas.

W powieści Dalej tylko pola może nas zachwycić zwłaszcza naturalność i prostota, w tym także prostota pobożności. Nie ma w niej niczego sztucznego, ani wystudiowanego. Co więcej, pojawia się ona niemal w każdej scenie, jest jak echo albo tło zdarzeń. Opisy przyrody poprzetykane zostały nawiązaniami i skojarzeniami z tekstami czy obrazami biblijnymi. Praktyki pobożnościowe, takie jak odmawianie różańca czy pielgrzymowanie do sanktuarium, są tutaj czymś tak zwyczajnym i oczywistym, jak oddychanie. Będzie to, być może, coś, co wstrząśnie bądź nawet oburzy niektórych czytelników, ale nie przypominam sobie, aby współcześnie pisano o pobożności w taki sposób, jakby tradycja wcale nie została zerwana. 

Dziś najczęściej opisuje się praktyki religijne ironicznie, sceptycznie, albo w taki czy inny sposób eksperymentalnie. Nikt już dzisiaj w literaturze nie przedstawia tradycyjnej pobożności tak zwyczajnie i po prostu, jak to mamy w powieści Dalej tylko pola

Wielkim nieobecnym jest w tej powieści ojciec bohatera. Zabrakło mi  dopełnienia tego wątku, na przykład poprzez konfrontację syna z ojcem. Postać tego drugiego powraca raczej w swojej nieobecności, i to przez niemal całe życie głównego bohatera. Dalej tylko pola niestety nie rozwijają wątku mówiącego o tym, jak dokładnie bohater radzi sobie z tlącym się w nim żalem do ojca. A może właśnie sobie z nim nie radzi?

Można jednocześnie przyjąć, że jest to kwestia przyjętej konwencji literackiej. Dla przykładu, właściwie wszystkie postaci, poza głównym bohaterem, zostały zarysowane niewyraźnie, niemal nierealistycznie. Nie znamy ich imion. Żona czy ukochana bohatera równie dobrze mogłaby być postacią żyjącą wyłącznie w jego wyobraźni. Przyjmuję jednak taką konwencję z całym dobrodziejstwem inwentarza. W jakimś sensie tłumaczy ona brak fabularny, który w bardziej „zwyczajnej” powieści zostałby wypełniony realistycznym rozwiązaniem wątku konfrontacji syna z ojcem.

Mamy też wątek powrotu w rodzinne strony. Bohater, zresztą tak jak i sam autor, jest góralem; często to podkreśla. Powieść jest więc przy okazji nieustającym peanem na cześć Podhala: tamtejszej przyrody i stylu życia, począwszy od opisów tradycyjnych góralskich potraw, po sceny z pojawiającym się znikąd stadem owiec. Bohater to tzw. „słoik”, który osiadł w wielkim mieście, ale czuje się w związku z tym bezdomny. Dopiero na Podhalu doświadcza bycia u siebie. Tam wie, kim jest. To również wątek znany literaturze polskiej.

Warto podkreślić, że dzięki wrośnięciu w tradycję chrześcijańską i katolicką, nie odczuwamy zgrzytu, gdy bohater powieści powraca w rodzinne strony. Nie ma takiej sytuacji, w której jadąc do siebie, czułby że nie są to już te same miejsca i ludzie, i w ogóle nie jest to już jego ojczyzna, skoro zmieniła się zarówno ona, jak i on sam. Dzięki temu, że przeżywa swoją pobożność w tak naturalny i oczywisty sposób (tak, jakby nigdy nie doszło do zerwania tradycji w pobożności i jakby on sam nigdy nie utracił wewnętrznej niewinności), ma on wrażenie, że tak naprawdę nie opuścił rodzinnych stron. W jakimś sensie nadal mieszka w swoim domu na Podhalu, nawet jeśli przeniósł się do wielkiego miasta. Wszędzie jest panem (czyli gazdą) u siebie.

Antonina Karpowicz-Zbińkowska 

 

Drogi Czytelniku, prenumerata to potrzebna forma wsparcja pracy redakcji "Christianitas", w sytuacji gdy wszystkie nasze teksty udostępniamy online. Cała wpłacona kwota zostaje przeznaczona na rozwój naszego medium, nic nie zostaje u pośredników, a pismo jest dostarczane do skrzynki pocztowej. Co wiecej, do każdej prenumeraty dołączamy numer archiwalny oraz książkę z Biblioteki Christianitas. Zachęcamy do zamawiania prenumeraty już teraz. Wszystkie informacje wszystkie informacje znajdują się TUTAJ.

 


Antonina Karpowicz-Zbińkowska

(1975), doktor nauk teologicznych, muzykolog, redaktor „Christianitas”. Publikowała w „Studia Theologica Varsaviensia”, "Christianitas", na portalu "Teologii Politycznej" oraz we "Frondzie LUX". Autorka książek "Teologia muzyki w dialogach filozoficznych św. Augustyna" (Kraków, 2013), "Zwierciadło muzyki" (Tyniec/Biblioteka Christianitas, 2016) oraz "Rozbite zwierciadło. O muzyce w czasach ponowoczesnych"(Tyniec/Biblioteka Christianitas, 2021). Mieszka w Warszawie.