Wykład różańca
2019.06.30 09:33

Przez wysokie trawy. Czy Bogu należy zaufać „w ciemno”.

Kto nie przyjmie królestwa Bożego jak dziecko, ten nie wejdzie do niego (Łk 18,17) – mówił Pan Jezus. Lecz dziecko może zgubić się wśród wysokich, gęstych traw. Wznoszą się one ponad jego głową i niemal przysłaniają słońce. Z wewnątrz, trzymając się blisko ziemi – trudno nazwać tę przestrzeń drogą, nawet gdyby ktoś wcześniej próbował udeptać tu ścieżkę. Przez wysokie trawy brnie się z trudem i na oślep. Krok po kroku ugina się kolejne źdźbło, ale wciąż nie widać kresu. W gęstwinie ciemnej zieleni pełno jest owadów, polnych żyjątek i ich małych światów, drgających z niespokojnym szelestem i brzęczeniem, a przez to tworzących chaotyczną pieśń na cześć życia. Trudno jest jednak pośród tej feerii istnienia nie poczuć się zagubionym.

Apostoł Andaluzji, św. Jan z Ávila, przekonywał pewnego doświadczanego chorobą kapłana, że warto zaufać Bogu „w ciemno”, czy raczej – cytując tekst listu – con los ojos cerrados, czyli „z zamkniętymi oczyma”[1]. Rozum ludzki może, a nawet powinien dociekać dróg Pańskich. Wiele wydarzeń domaga się odczytania i pojęcia, ponieważ są słowem, poprzez które niebo poucza człowieka, koryguje go i daje mu poznać jego samego. Bóg jest światłością, a nie ma w Nim żadnej ciemności (1 J 1,5), co oznacza, że Jego decyzje nigdy nie są pozbawione rozumnego, mądrego i kochającego zamysłu. Jednak w praktyce „słaby i posiadający małą wiedzę umysł” częstokroć nie jest w stanie dociec przyczyn takiego czy innego wydarzenia, które płynie z woli Bożej[2]. Dlatego wydaje się ona ciemna dla zbyt niedoskonałego wzroku ludzkiego. Taka niewiedza może utrzymywać się przez dłuższy czas, a wówczas usilna chęć, aby dociec sensu zamysłów Opatrzności staje się swego rodzaju pokusą. Staramy się wówczas, jak pisze św. Jan z Ávila, zmierzyć całą szerokość niebios za pomocą trzymanego w ręce kija. Narzędzie okazuje się zbyt małe i niedoskonałe, a zamysł Boży – zbyt szeroki, głęboki i nieogarniony. Aby ruszyć do przodu, należy choćby na kilka chwil zaufać „w ciemno”. Ale też takie zawierzenie wyprowadza człowieka ze zbyt ciasnych granic jego życia.

O Abrahamie napisano, że wyszedł nie wiedząc, dokąd idzie (Hbr 11,8). Na głos Boga opuścił to, co znane, aby udać się w nieznanym kierunku. Pismo dodaje jednak, że Abraham zrobił to przez wiarę (Hbr 11,8), czyli przez „powierzenie się”, „oddanie” i „zaufanie” najwyższemu Sternikowi ludzkiego życia. Wprost stwierdził św. Jan z Ávila, że „pokój zawarty jest w wierze, a nie w dociekaniu, w posłuszeństwie z prostotą wobec tego, co Bóg zsyła, a nie w myśleniu, że inna rzecz byłaby lepsza”[3]. Kluczowym słowem jest tutaj „prostota”. Nie chodzi bowiem o całkowite zawieszenie rozumu, lecz raczej o uproszenie zwykłej, ziemskiej roztropności. Przykładów zaufania „z zamkniętymi oczami” jest zresztą w natchnionych tekstach dość sporo. Kiedy jedna z przewodniczek Izraela, Judyta, dowiedziała się o tym, że mieszkańcy Betulii zwątpili w opiekę Bożą, wypowiedziała znamienne pouczenie: Daleko wam do tego, żebyście mogli przeniknąć do głębi ludzkiego serca i poznać tajniki ludzkiego ducha, a chcielibyście przeniknąć Tego, który stworzył wszystko (Jdt 8,14). Człowiek nie zna dostatecznie dobrze samego siebie. Wiele tajemnic serca pozostaje zakrytych przed jego świadomością. Człowiek nie wie też, jakie przykre konsekwencje mogą płynąć z pozornie szczęśliwych wydarzeń oraz jakie szczęśliwe konsekwencje mogą płynąć z przykrych okoliczności[4]. Jak mówi natchniony autor, jest droga, co komuś zdaje się słuszna, a w końcu prowadzi do zguby (Prz 16,25). Dusza ludzka to niezbadana otchłań. Jeszcze bardziej niezbadana okazuje się wola Boga, którego mądrość przewyższa wszystko. Pismo mówi, że ostatecznie tylko Pan jest mądry (zob. Rz 16,27). A skoro człowiek bywa w swych ocenach i przewidywaniach tak niedoskonały, to warto przyjąć jako swoją dezyderatę słowa św. Maksymiliana Marii Kolbego:

Cokolwiek nie zależy „hic et nunc” od twojej woli: czy przeszłe, czy przyszłe, czy teraźniejsze, jest dla ciebie najlepsze, tak że nawet nic lepszego nikt pomyśleć nie może, gdyś przychodzi od najlepszego Ojca przez ręce Niepokalanej. Czemuż się więc smucisz? (…) Obojętność święta: pozwól się prowadzić Opatrzności Bożej[5].

Niekiedy wystarczy uznać – nawet wbrew sobie czy zapierając się własnych odczuć i przekonań (zob. Łk 9,23) – że wszystko, co wydarza się z dopuszczenia Bożego, jest dobre. Tylko tyle i aż tyle; tego wymaga „prostota oddania”. Z perspektywy nieba wyraźnie widać sens, cel i kierunek. Trudniej jest wówczas, gdy brnie się przez gąszcz wysokich traw, spoza których tak ciężko dostrzec kres wędrówki. Dlatego mędrzec z Księgi Przysłów pouczał swoich synów, aby całym sercem zaufali Bogu, a nie polegali tylko na swoim przyziemnym rozsądku (zob. Prz 3,5). Jeden ze staropolskich przekładów tego fragmentu mówi: „nie chciej się nigdy spuszczać na rozumy swoje”[6]. Nie chodzi oczywiście o to, aby przestać kierować się w swojej wierze rozumem, gdyż każda prawdziwa wiara w Boga jest rozumna. Zarazem jednak nie należy zbytnio polegać na „swoich rozumach”, w których należałoby widzieć „naturalną roztropność” albo „ziemski sposób myślenia”. Wszystko to dlatego, że będąc wśród wysokich traw, tym bardziej według wiary, czyli według prostego zaufania, a nie dzięki widzeniu postępujemy (2 Kor 5,7).

Michał Gołębiowski

----- 

Drogi Czytelniku, skoro jesteśmy już razem tutaj, na końcu tekstu prosimy jeszcze o chwilę uwagi. Udostępniamy ten i inne nasze teksty za darmo. Dzieje się tak dzięki wsparciu naszych czytelników. Jest ono konieczne jeśli nadal mamy to robić.

Zamów "Christianitas" (pojedynczy numer lub prenumeratę)

Wesprzyj "Christianitas"

-----

 

[1] Jan z Ávila, List 117. Do pewnego kapłana, który był chory [w:] tegoż, Pisma do kapłanów, tłum. karmelitanki bose z Tarnowa, red. J.E. Bifet, Poznań 2017, s. 417.

[2] Jan z Ávila, List 117. Do pewnego kapłana, który był chory, jw., s. 417.

[3] Jan z Ávila, List 117. Do pewnego kapłana, który był chory, jw., s. 417.

[4] Zob. Jean-Baptiste Saint-Jure, Zaufanie Opatrzności Bożej. Źródło pokoju i szczęścia, tłum. L. Danilecka, Warszawa 2014, s. 31.

[5] M.M. Kolbe, Myśli i rozważania, oprac. A. Szafrańska, Warszawa 1982, s. 81; 92.

[6] J. Domaniewski, Przypowieści Salomonowe, oprac. M. Krzysztofik, Kraków 2006, s. 59. W tym przypadku „roz-umy” byłyby bliskie „umiejętności”; por. A. Brückner, Słownik etymologiczny języka polskiego, Warszawa 1974, s. 594. Biblijnym kontekstem dla Prz 3,5 może być Jr 9,23 albo 1 Kor 1,25.


Michał Gołębiowski

(1989), doktor nauk humanistycznych, filolog, historyk literatury, eseista, pisarz, tłumacz. Stały współpracownik pisma „Christianitas”. Autor książek, m.in. „Niewiasty z perłą” (Kraków, 2018) czy „Bezkresu poranka” (Kraków, 2020), za którą został uhonorowany Nagrodą Specjalną Identitas. Jego zainteresowania obejmują zarówno dawną poezję mistyczną, jak również kulturę tworzoną w atmosferze tzw. „śmierci Boga” oraz dzieje ruchów kontrkulturowych lat 60. XX wieku.