szkice
2022.10.27 15:09

„Przeminie jak kwiat wśród zieleni”, czyli kontrkultura nie usprawiedliwia

Ten artykuł, tak jak wszystkie teksty na christianitas.org publikowany jest w wolnym dostępie. Aby pismo i portal mogły trwać i się rozwijać potrzebne jest Państwa wsparcie, także finansowe. Można je przekazywać poprzez serwis Patronite.plZ góry dziękujemy.

Pojęciami kluczowymi dla zrozumienia dzieła Michelangelo Antonioniego są pustynia, włóczęga oraz tożsamość. Można by wskazać również osamotnienie, gdyby nie to, że w kontekście pozostałych wymienionych pojęć, słowo to staje się truizmem. Człowiek jest więc „kwiatem polnym wśród zieleni”oraz „podmuchem wiatru” (zob. Jk 1,10.4,14). W Piśmie napisano, że kiedy tylko wschodzi rozpalone słońce, to szybko „wysusza tę zieleń żarem”; życie takie pojawia się i za chwilę znika (Jk 1,11.4,14). Podobnie spoglądał na egzystencję Antonioni, nie odwołując się jednak do perspektywy religijnej. Nie ma u niego także wyrażonej wprost nadziei na przyszłe życie, choć czasem, przyznajmy, horyzont się otwiera, a zza chmur przebija światło jakby z innego świata. 

Poczucie osamotnienia, które towarzyszy większości bohaterów włoskiego reżysera, wynika z rozpoznania utraty tożsamości i włóczęgi jako podstawowej formy bytowania człowieka w świecie. Naszym najgłębszym pragnieniem jest, wedle filozofii Ernsta Blocha, odnalezienie domu. To także pewne podobieństwo do chrześcijańskiego spojrzenia na człowieka, który mieszka tutaj raczej w namiotach, aniżeli całkiem u siebie (zob. 2 Kor 5,1; 1 P 1,13-14), tymczasowo, in statu viae, „niby obcy przybysz”, ponieważ „każda ziemia obca jest mu ojczyzną, a każda ojczyzna ziemią obcą”. A jeżeli człowiek traci odniesienie do wieczności? Warto w tym miejscu nieco cofnąć się w czasie, aby przywołać dłuższy cytat radykalnego ateisty, Jeana-Paula Sartre’a. W eseju o znamiennym tytule Marksizm i egzystencjalizm padło bowiem oskarżenie pod adresem piewców zbyt optymistycznego laicyzmu. Jak stwierdził francuski filozof, ludzie ci twierdzą, że:

Nic się nie zmieni, mimo że Bóg nie istnieje. Odnajdziemy te same normy uczciwości, postępu, humanizmu, a z Boga zrobimy przedawnioną hipotezę, która umrze spokojnie własną śmiercią. Egzystencjalizm, przeciwnie, stwierdza, iż jest to bardzo kłopotliwy, iż Bóg nie istnieje, gdyż wraz z nim znika cała możliwość odnalezienia wartości w świecie idei.

W słowach powyższych zaskakuje krytyka optymistycznych projektów laickich ze strony jednego z najbardziej radykalnych ateistów w dziejach myśli zachodniej. Dalej Sartre powołuje się na znany aforyzm Dostojewskiego, zgodnie z którym nieistnienie Boga powoduje, że człowiek może czynić wszystko, w tym dopuszczać się dowolnego zła, bez nadrzędnej wobec siebie sankcji moralnej. Kluczowym pojęciem całego tego wywodu jest usprawiedliwienie. Budzi to oczywiste skojarzenia z przekazem Listu do Rzymian, którego diagnoza naszej sytuacji w świecie sprowadza się do przekonania o poddaniu całego stworzenia prawu śmierci oraz potrzeby poddania się przez wiarę Bogu, aby znaleźć ocalenie. Pisze Sartre:

W rzeczy samej, wszystko jest dozwolone, jeżeli Bóg nie istnieje i w konsekwencji człowiek jest osamotniony, gdyż nie znajduje ani w sobie, ani poza sobą punktu oparcia. Przede wszystkim zaś nie znajduje usprawiedliwienia.   

Dla Sartre’a usprawiedliwienie jest tożsame z ostatecznym punktem odniesienia. Zarówno każdy czyn, dobry lub zły, jak i najkrótsza chwila ludzkiego życia domaga się dowartościowania i sensu, którego człowiek nie jest w stanie nadać samemu sobie. Potrzeba zatem czegoś, co przekracza mnie samego; jakiejś absolutnej rzeczywistości, która nie jest pozorna, przygodna czy względna. Powiada Sartre, że „nigdy nie będzie można się usprawiedliwić powołaniem się na naturę ludzką”. Nic w nas samych nie jest w stanie znaleźć potwierdzenia dobra czy zła naszego życia. Chrześcijaństwo nadało temu stanowi ludzkiej egzystencji miano „poddania marności” lub „śmierci”.

Jednocześnie w większości swoich dzieł Sartre konsekwentnie twierdził, że człowiek może być wolny tylko wówczas, gdy nie ma na świecie niczego poza (i ponad) nim samym. Zgodnie ze słynnym sformułowaniem ateistycznego filozofa, „jesteśmy skazani na wolność”. I chociaż wnioski są odmienne, to słowa Sartre’a okazują się zbieżne z przestrogą Pawła Apostoła: Dlatego też, człowiecze, kimkolwiek jesteś, nie masz nic na swoje usprawiedliwienie, gdy wydajesz sądy o innych (Rz 2,1). Dla chrześcijan istnieje jednak ratunek. Usprawiedliwienie jest nie tylko możliwe, ale też koniecznie, choć nie zapewniają go czyny pełnione w stanie „poddania marności”. Jest nim dopiero dobre życie oddane Temu, który wcześniej oddał samego Siebie, aby nadać przygodności wieczne odniesienie.

Sztuka Antonioniego obrazuje jednak świadomość człowieka skazanego na wolność. Z niej wynika le délaissement, czyli „samotność”, „osamotnienie” lub „porzucenie”. Tak wielka jest, jak się okazuje, cena bycia wolnym i swobodnym, a raczej – bycia wolnością. Antonioni nazywał ten stan słowem incomunicabilità, dodając do niego aspekt alienacji, wyobcowania i braku komunikacji pomiędzy ludźmi, jak również między człowiekiem a obcym, pozbawionym logosu światem. Brak zakorzenienia w Bogu jako Istnieniu, które „napełnia wszystko we wszelki sposób” (zob. Ef 1,23), czyni świat czymś nieokreślonym. Stąd melancholia, która opanowuje człowieka chcącego żyć, poznawać i kochać. 

Właściwy dla pisarstwa Sartre’a nastrój osamotnienia, a przede wszystkim pewnego rodzaju zawieszenia w pustce powracał w nowoczesnej kulturze pomimo chwilowego ożywienia. Ruch „dzieci kwiatów” nazwałbym „kolektywem na rzecz élan vital”. Pomijając kwestie hipisowskich postulatów społecznych, aby dotrzeć do egzystencjału, należałoby stwierdzić, że ówczesna kontrkultura była chyba ostatnim zbiorowym i spontanicznym ruchem przywracającym Bergsonowską metafizykę życia. Tymczasem napisana kilka miesięcy po słynnym występie na Woodstocku piosenka The Seeker grupy The Who przyniosła bodaj najwcześniejszy, a zarazem najgłębszy rozrachunek z dążeniami lat sześćdziesiątych. Townshend wspominał, że napisał go dla zabawy, nie wiedząc, że z czasem zacznie odzwierciedlać jego osobisty impas jako człowieka oraz ikony kontrkultury. 

The Seeker oznacza Poszukiwacza. Można jednak zapytać, dokąd zmierza człowiek, który – jak mówi tekst utworu – „desperacko szuka wszędzie i nigdzie”? Nawet jeżeli w wymiarze dosłownym nie chodzi mu o cel poszukiwań, lecz o sam proces, to ostateczna odpowiedź wydaje się jasna. Chodzi o usprawiedliwienie. Tymczasem piosenka daje wyraz rozczarowaniu obietnicami kontrkultury. Klęskę poniósł chociażby wspomniany kolektyw. Choć oczekiwano, że stanie się on realizacją wspaniałego snu o pokoju, jedności i braterstwie wszystkich ludzi, to – jak dobrze pokazuje to film Easy Rider – młodzi rewolucjoniści ostatecznie opuścili wielkie zgromadzenia, aby wieść życie osamotnionych, oddzielonych od siebie nawzajem wolnych duchów:   

 

Ja patrzę na siebie,
ty patrzysz na siebie,
nie wiemy, co robić,
gdy spojrzymy na siebie.

 

Pełna samodzielność okazała się marzeniem i odniosła porażkę. Spoza wyraźnego nastroju rozgoryczenia przebija jednocześnie pewna intuicja tego, że człowiek jest istotnie capax Dei: „Wyznaję wartości, choć nie wiem, dlaczego i jak”. Czy to niejasne poczucie wyrosło, jak powiedziałby zapewne Max Scheler, na gruzach świeckich świątyń? Także inny utwór The Who dokonujący rozrachunku z dziedzictwem lat sześćdziesiątych, Baba O’Riley, z melancholią mówił o „pustkowiu młodych” (teenage wasteland). Samo to słowo, wasteland, znalazło, swoją drogą, kilka ważnych odniesień, spośród których najbardziej znanym jest poemat Thomasa Stearnsa Eliota. Tytułowa Ziemia jałowa, czyli właśnie The Waste Land, miałaby obrazować kondycję współczesnego człowieka: „Ona odwraca się i chwilę patrzy w lustro, mózg jej chce zebrać rozproszone myśli”.

W latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych podobne obserwacje poczynił zarówno Antonioni, jak i Townshend. I chociaż piosenka Baba O’Riley kończy się na wpół sarkastycznym, a na wpół rozpaczliwym okrzykiem: „Wszyscy są wypaleni” (they’re all wasted), to pojawiały się propozycje wyjścia z kryzysu. Pewne nadzieje wzbudzała wolna duchowość inspirowana wschodnią mistyką. Tymczasem Bóg zostawił w Piśmie wiele tego rodzaju obietnic: Ja zamienię pustynię w stawy pełne wody, a ziemię wysuszoną w krainę wodotrysków, na pustkowiu cedry zasadzę (Iz 41,18-19). Ten, który wszystko może, zamienia śmierć i całkowitą beznadzieję w przestrzeń odrodzenia. Tam, gdzie nie ma szans i jest już za późno – pojawia się obfitość. Martwa ziemia staje się ogrodem.

Chrześcijanie wierzą w usprawiedliwienie, które przyniósł światu Jezus Chrystus. Człowiek jest kruchy, bezdomny i zagubiony. Lecz na szczęście istnieje droga. W chrześcijaństwie zmierza ona dokądś, do Osoby i miejsca, które istnieją. Wędrówka się skończy. Czeka dom, a na jego progu Ojciec. Jesteście domownikami Boga (Ef 2,19), tak mówi Pismo. Taka jest dobra nowina: mieszkamy u Niego, jemy u Niego, śpimy u Niego. Siadamy do wspólnego stołu, korzystamy ze wspólnych naczyń, siedzimy razem w jednym pokoju, nawet w milczeniu, zajęci różnymi sprawami.

U Ernsta Blocha, w Easy Rider albo u Antonioniego da się wyczuć pragnienie usprawiedliwienia; czasem nazwane wprost, a czasem nie. Ale wszystko zatrzymuje się na samym wędrowaniu. Zanegowana rzeczywistość nie istnieje, staje się dojmującym brakiem. Jest tylko proces, energia życia. Nie ma gdzie zmierzać, pozostaje droga w nieokreślonym: „naprzód”.

Michał Gołębiowski

----- 

Drogi Czytelniku, prenumerata to potrzebna forma wsparcja pracy redakcji "Christianitas", w sytuacji gdy wszystkie nasze teksty udostępniamy online. Cała wpłacona kwota zostaje przeznaczona na rozwój naszego medium, nic nie zostaje u pośredników, a pismo jest dostarczane do skrzynki pocztowej na koszt redakcji. Co wiecej, do każdej prenumeraty dołączamy numer archiwalny oraz książkę z Biblioteki Christianitas. Zachęcamy do zamawiania prenumeraty już teraz. Wszystkie informacje wszystkie informacje znajdują się TUTAJ.

 

 


Michał Gołębiowski

(1989), doktor nauk humanistycznych, filolog, historyk literatury, eseista, pisarz, tłumacz. Stały współpracownik pisma „Christianitas”. Autor książek, m.in. „Niewiasty z perłą” (Kraków, 2018) czy „Bezkresu poranka” (Kraków, 2020), za którą został uhonorowany Nagrodą Specjalną Identitas. Jego zainteresowania obejmują zarówno dawną poezję mistyczną, jak również kulturę tworzoną w atmosferze tzw. „śmierci Boga” oraz dzieje ruchów kontrkulturowych lat 60. XX wieku.