Komentarze
2018.02.02 11:17

Polska jak Pius XII

Pamięć o Zagładzie Żydów ma swoje rozmaite zakręty. Można powiedzieć, że to czego dziś doświadczamy od przedstawicieli władz i opinii publicznej Izraela, to idące przez cały świat zniesławienie nie jest czymś całkiem nowym. O tyle o ile udało mi się śledzić informacje i opinie w trwającym konflikcie pomiędzy Polską a Izraelem nikt jeszcze nie zwrócił uwagi, że obiektem podobnej niesprawiedliwości co Polska padł Kościół, a dokładnie Pius XII.

Papież cieszył się bardzo dużym poważaniem wśród społeczności żydowskiej po wojnie, ponieważ nie ulegało wątpliwości, że jego pomoc Żydom była działaniem na szeroką skalę oraz wiązała się z ryzykiem osobistym, ale i ryzykiem dla Kościoła. Golda Meir, pełniąca w latach 1969-1974 urząd premiera Izraela, nazwała Piusa XII „człowiekiem, któremu Żydzi tak wiele zawdzięczają”. Naczelny Rabin Rzymu Eugenio Zolli nawrócił się pod wpływem Piusa XII na katolicyzm.

Co więcej można powiedzieć, że dzisiaj wiemy więcej - na poziomie nauk historycznych - o działalności Piusa XII niż Żydzi żyjący w latach 40. czy 50., a ci nie mieli wątpliwości, że to temu Papieżowi tak wiele zawdzięczają.

W archiwach watykańskich w ostatnich latach znaleziono dokumenty potwierdzające nie tylko ukrywanie Żydów w Watykanie, ale także takie, które świadczą o tym Pius XII działał na szerszą skalę i spowodował uratowanie 80 tys. Żydów węgierskich, ponieważ przekonał rząd w Budapeszcie, by ten wstrzymał deportacje. Za sprawą Papieża także 12 tys. Żydów otrzymało wizy do Republiki Dominikany. Potwierdzona jest także informacja, że Papież stworzył tajną organizację, która w czasie II wojny światowej pomagała Żydom.  

W wypowiedzi dla Katolickiej Agencji Informacyjnej o. Stanisław Tasiemski mówił przed czterema laty - Na pewno niewiele osób wie ile posadzono w Yad Vashem drzew ku czci Piusa XII. To są tysiące uratowanych ludzkich istnień. Papież może nie ocalił ich osobiście, ale nakazywał, pokazywał drogi, możliwości, którymi można się posługiwać.

Są to rzeczy jak sądzę dziś dość powszechnie znane, ale warto o nich wspomnieć w czasach, gdy wciąż wielu ludzi traktuje Piusa XII jak kolaboranta nazistowskiego, prawie zbrodniarza. Okazuje się bowiem, że można człowieka o praktycznie krystalicznej karcie, jeśli chodzi o prawość w stosunku do Żydów, przed całym światem zniesławić tak skutecznie, że świat temu zniesławieniu wierzy i za nim idzie. Uznaje za prawdę

W przypadku Piusa tak się sprawy złożyły, że mamy akurat bezpośredni dowód ingerencji rumuńskiej bezpieki w “wizerunek” Papieża. Oto z inspiracji tych służb w roku 1963 powstaje sztuka Rolfa Hochhutha pt. “Namiestnik”, będąca fikcją literacką, przedstawiająca Papieża jako sympatyka nazistów. Pomimo oszczerczego charakteru tekst uzyskuje wtedy na popularności i nadaje ton nowej narracji. Ta prowokacja jest znana ponieważ została ujawniona przez Iona Mihaia Pacepę rumuńskiego generała bezpieki, który przeszedł na stronę Zachodu i opowiedział o tym jak podsuwano fałszywki o Papieżu będące rzekomo autentycznymi archiwaliami. Bez wątpienia nie był to jedyny przypadek sterowania dyfamacją Piusa XII skoro rozlała się ona tak szeroką rzeką. Zresztą Hochhuth napisał - również inspirowaną - sztukę, w której obarczał winą za śmierć gen. Sikorskiego premiera Winstona Churchilla.

Analogia pomiędzy sytuacją Polski i Papieża jest dość łatwa do uchwycenia w samej dynamice zdarzeń. Ale powiedzmy też krótko o podstawowych faktach. Polska straciła około 6 milionów swoich obywateli z czego 2.9 miliona byli to nie-Żydzi, nie miała żadnej instytucjonalnej kolaboracji (pamiętajmy, że policja granatowa była formacją przymusową), jak francuski rząd Vichy, kolaboracja indywidualna szacowana jest na poziomie promili. Polacy nie pracowali przy obozach koncentracyjnych, ani obozach zagłady, miliony zaś zmuszano do pracy niewolniczej w Rzeszy. Polskie Państwo Podziemne i rząd w Londynie aktywnie starały się wspierać ludność żydowską. A mimo to wytworzono przekonanie, że Polacy byli pomocnikami Hitlera. Dziś takiego sformułowania nie wstydzi się używać Gazeta Wyborcza.

Skoro wiemy, że możliwe jest kłamstwo w żywe oczy na skalę światową zapytajmy na czym polega trudność polskiej sytuacji. Tu czynniki są rozmaite, ale chciałbym zwrócić uwagę na jeden. Paradoksalnie jest to właśnie polska niewinność w skali narodowej. Niemcy, czy Francuzi - każdy z tych narodów na swój sposób - mogły odfajkować sprawę deportacji i zagłady Żydów. Zawsze mogą powiedzieć, “to Vichy”, albo “to naziści” i wykląć jakąś część swojej historii, odciąć ją i uczynić z niej kozła ofiarnego. My, Polacy nie mamy takiej możliwości, ponieważ wszyscy byliśmy ofiarami, jako naród. Nie mamy swojego Vichy. Możemy tylko przyznać, że byliśmy “pomocnikami nazistów” i tą drogą stać się obok Niemców głównym odpowiedzialnym za tragedię narodu żydowskiego, albo tego nie przyznać tego. No właśnie, przyznać tego nie możemy, a dziś wielu ludziom na świecie się w głowie nie mieści, że na naszej ziemi były obozy zagłady, ale Polacy nie przyłożyli do tego ręki.

Nie dziwi to aż tak, ponieważ zwykły człowiek nie może mieć wyobrażenia czym była w Polsce okupacja niemiecka. Skoro dziadek dzisiejszego Francuza - trzymając się jednego przykładu - spokojnie popijał kawę w czasie okupacji Paryża powiedzmy, że na Place d'Austerlitz, jego wnuk nie może sobie wyobrazić, że w Polsce nie było rodziny, która nie straciła kogoś w latach 1939-1945. Nie było dnia bez mordów na Polakach.

Najgorsze czasy “czarnej legendy” Piusa XII już chyba są za nami, za Kościołem. Może nawet dożyjemy beatyfikacji Papieża, która nie wywoła histerycznych reakcji. To też nadzieja dla Polski, że “przemija postać tego świata” i nawet najczarniejsza legenda, jeśli jest tylko legendą może być przezwyciężona. Nie jest to łatwe w czasach, gdy chrześcijanie są na cenzurowanym - a Polaków widzi się jako naród katolicki - ale nie jest też niemożliwe. Wymaga jednak wysiłku państwa, większej dojrzałości, nowej formacji politycznej. Konflikt z Izraelem jest jak wejście do dużej polityki, do której do tej pory nie należeliśmy, ponieważ głównie przytakiwaliśmy innym. Może to wejście, przez starcie z Izraelem, dokonało się w ogóle za sprawą naszego błędu, ale się dokonało. Warto wziąć zatem otrzymaną naukę i iść dalej. Suwerenność to nie odruchy, ani poddańczy, ani obronny, ani też chowanie głowy w piasek, to zdolność prowadzenia polityki według własnej woli i rozeznania w granicach historycznych okoliczności. Te trzy elementy muszą grać razem by Polacy mogli powiedzieć, że ich państwo rzeczywiście prowadzi politykę. Trzeba się jednak tego wszystkiego nauczyć, dobre praktyki muszą się odłożyć w instytucjach, w politycznym zwyczaju, nasza tradycja polityczna, faktycznie chrześcijańska, musi nabrać ciała nie tylko w zakresie moralności, ale i działania politycznego.

 

Tomasz Rowiński

 

Zobacz też:

U progu pogromu? O mitach i rozkoszach politycznych na kanwie konfliktu polsko-izraelskiego


Tomasz Rowiński

(1981), senior research fellow w projekcie Ordo Iuris: Cywilizacja Instytutu Ordo Iuris, redaktor "Christianitas", redaktor portalu Afirmacja.info, historyk idei, publicysta, autor książek; wydał m. in "Bękarty Dantego. Szkice o zanikaniu i odradzaniu się widzialnego chrześcijaństwa", "Królestwo nie z tego świata. O zasadach Polski katolickiej na podstawie wydarzeń nowszych i dawniejszych", "Turbopapiestwo. O dynamice pewnego kryzysu", "Anachroniczna nowoczesność. Eseje o cywilizacji przemocy". Mieszka w Książenicach koło Grodziska Mazowieckiego.