Wydarzenia
2020.03.23 14:16

Orędzie i modlitwa na czas zarazy

Pobierz pdf

 +

 

Fontgombault, 21 marca 2020

 

Drodzy Przyjaciele,

 

Józef Flawiusz w Wojnie żydowskiej z Rzymianami (ks. VI, r. XXXI) opowiada długo o znakach zapowiadających zniszczenie Świątyni przez wojska Tytusa w roku 70 naszej ery:

Kiedy w czasie święta, które zowie się Pięćdziesiątnicą, kapłani weszli nocą, jak to jest ich zwyczajem, do wewnętrznego dziedzińca świątynnego, aby pełnić służbę Bożą, najpierw zauważyli, jak sami oświadczyli, ruch i huk, a potem dało się słyszeć wołanie różnymi głosami: „Wychodzimy stąd!"

15 kwietnia 2019, prawie rok temu paryska Notre-Dame stanęła w ogniu. Dzisiaj nawa katedry, tak jak w wielu kościołach świata jest pusta i cicha. Drogi, place opustoszały. Czy Bóg nas opuścił? W tym trudnym czasie chcę się z wami złączyć, aby okazać bliskość mnichów i zapewnienie o ich modlitwie.

Wielu z was przeżywa nakazany brak Mszy i Eucharystii jako wielkie cierpienie. Jest wam dana bolesna okazja, aby sobie przypomnieć, że Eucharystia jest darmowym darem, a nie należnością. Jest to również moment rachunku sumienia ze sposobu, w jaki przygotowujemy się do przyjęcia tego sakramentu, i ze sposobu, w jaki go przyjmujemy: czy sakramenty nie są zbyt często traktowane w tym samym trybie co dobra konsumpcyjne? Ten czas zaprasza was do odnowionej i bardziej intensywnej modlitwy rodzinnej i osobistej. Diecezje na szczęście podejmują różne środki, żeby wprowadzić w nią wiernych. Ponadto na szczęście kościoły pozostają jeszcze otwarte, a Najświętszy Sakrament jest w nich czasami wystawiony. Nasza modlitwa powinna się naprawdę zintensyfikować w tych okresach niepokoju cielesnego i duchowego.

Oculi mei semper ad Dominum : „Moje oczy zawsze zwrócone ku Panu“ — tak śpiewaliśmy w poprzednią niedzielę w introicie Mszy. Słowa te brzmią jak usilne wezwanie, podczas gdy potop wyjątkowo zaraźliwej epidemii niszczy ziemię - tak że nikt nie może dziś powiedzieć jakie będą tego konsekwencje.

Są już i jeszcze będą ofiary śmiertelne. Media podają nam codziennie podsumowania, dodając liczbę nowych zdiagnozowanych przypadków oraz tych osób, których stan jest szczególnie ciężki.

Biskup Jérôme Beau, arcybiskup Bourges stwierdził: „Sytuacja sanitarna, którą przechodzi nasz świat, objawia nam bardzo kruchość ludzką, a zwłaszcza kruchość naszych społeczeństw. Za jakiś czas będzie konieczne podjęcie nad tym refleksji również teologicznej. Dzisiaj jesteśmy przede wszystkim wezwani do modlitwy, miłości i roztropności“.

Środki bezpieczeństwa przeciw rozprzestrzenianiu się nieznanego wirusa zostały zalecone przez władze publiczne i wyszczególnione w diecezjach przez biskupów. Środki te uwierają naszym nawykom. Jednak niech nie przyjdzie nikomu do głowy zakładać, że zostały one przyjęte w innym celu niż zachowanie zdrowia ludności i uniknięcie tak jak to możliwe masowej zarazy, zwłaszcza osób na nią podatnych, którymi nie mogłyby się zająć służby szpitalne. Ich respektowanie wynika z miłości. Nie zapominajmy napomnienia świętego Pawła skierowanego do Rzymian: „Każdy niechaj będzie poddany władzom wyższym. Nie masz bowiem władzy, jeno od Boga, a te, które są, od Boga są ustanowione. Przeto kto sprzeciwia się władzy, sprzeciwia się postanowieniu Bożemu. A kto się sprzeciwia, sam na siebie ściąga potępienie“ (Rz 13, 1-2). Tak długo jak nie nakazuje się nam nic sprzecznego z prawem Boskim, należy być posłusznym. Więcej warte jest być posłusznym niż komentować bez końca —  ryzykując wyczerpanie samego siebie i innych — decyzje podjęte przez tych, którzy są przełożonymi i starają się w sposób oczywisty o dobro innych. Najbardziej gadatliwi w krytykach są często ci, którzy mają najmniej odpowiedzialności. To w tym kontekście zostały na was nałożone ograniczenia w dostępie do kościoła opactwa.

Obecny światowy kryzys sanitarny ujawnia również małość człowieka w stosunku do natury. Jeden wirus to niewiele, a jednak… Kolos zbudowany ze złota i srebra, który poddał sobie świat, drży i okazuje się mieć nogi z gliny. Giełdy przeżywają krach. Granice się zamykają. Czyżbyśmy zapomnieli, że nasza planeta, tak wygodna, odbywa swój olśniewający bieg w niebezpiecznym wszechświecie? Że natura jest hojna, ale że może się wyczerpać? Że mały człowiek, który się rodzi, potrzebuje być przyjętym, kochanym? Że każdy człowiek potrzebuje być kochanym?

W konfontacji z zarazą człowiek nowoczesny, tak bardzo pewny siebie, okazuje się bezsilny. Nie stanowi dla niego problemu kupowanie śmierci dziecka, kupowanie milczenia ludzi wobec nadużywania i deprawowania dzieciństwa i człowieczeństwa; ale na nic kupowanie i sprzedawanie wobec tego małego wirusa. Omijając wiarę i prawo powoduje on zarazę, dając światu obraz tego, co w dziedzinie moralnej dzieje się na sposób o wiele bardziej dyskretny, cichy i od dawna. Wspomnijmy tylko dla przykładu tę niedawną, szczególnie oburzającą podwójną decyzję trzech sędziów Europejskiego Trybunału Praw Człowieka (ETPC), ogłoszoną 12 marca — która pozbawia położne w Europie gwaracji ich prawa sprzeciwu sumienia względem aborcji. W jaki sposób można tym, którzy przyrzekają walczyć o życie, narzucać wykonywanie uśmiercania oraz odmówić im uprawnionej wolności sumienia wobec aktu, który pozostaje obiektywnie zbrodnią? Nasz świat stał się szalony, niespójny.

Co robić? Czy jedyną odpowiedzią wobec tego świata, wobec tej epidemii jest lęk? A może jesteśmy wezwani do tego, żeby patrzeć dalej?

Czy można bowiem wyobrażać sobie, że człowiek mógłby przetrwać przez tyle lat we wszechświecie potencjalnie wrogim, jeśli ktoś Inny nie kochałby go i nie chronił od zawsze? Czy człowiek, który zdaje się na własny koszt odkrywać to, że nie ma całej władzy, zrobi krok w stronę uznania swej kondycji stworzenia? Czy jest czymś bardziej podnoszącym na duchu uważanie siebie za owoc przypadku — czy rozpoznanie w sobie kogoś ukształtowanego przez Boga, który dopełnia wszystkie rzeczy swoją miłością? Jeśli wiem, że każda rzecz ma za Nauczyciela i Pana Boga, który mnie stworzył — wówczas wszechświat, sąsiednie kraje, brat lub dawny przyjaciel mogą oczywiście stać się wrogami — ale w Nim znajduje się moje zaufanie i zbawienie. Groza i niepokój nie są już jedyną odpowiedzią na cierpienie. Tylko pocieszenie pochodzące z obecności Boga czyni je czymś do zniesienia. Wtedy w samym środku ciężkiej próby ukazuje się światło. Życie człowieka odnajduje sens. Świat nie jest już tym płynnym i lepkim uniwersum, w którym każdy człowiek, jakby w stanie nieważkości i bez drogowskazów, walczy z nieuniknionym przeznaczeniem: powrotem do nicości. Nie, życie człowieka ma sens. Jest wielkie. Jest piękne.

O ile doświadczenie, które dziś przeżywamy, przypomina o słabości człowieka, wzywa również do rozważania wielkości, miłosierdzia, dobroci Boga. Wzywa nas do Jego adoracji. Jeśli nasze oczy zwracają się do Pana, nie trzeba wątpić, że także Bóg patrzy na nas zawsze. Tak jak stwierdza święty Paweł: „Bądźcież tedy naśladowcami Bożymi jako synowie najmilsi i postępujcie w miłości, jako i Chrystus umiłował nas i wydał samego siebie za nas… Postępujcie jako synowie światłości“ (Ef 5, 1-2. 8).

Co powinny robić dzieci światłości w tym czasie tak ciemnym? Wiele razy w ciągu dnia mnich powtarza za psalmistą: „Wspomożenie nasze w Imieniu Pana, który stworzył niebo i ziemię“ (Ps 123, 8). Wzywajmy tego Imienia w modlitwie, w intencji oddalenia obecnej zarazy, za szczególnie obciążony personel służb opiekuńczych, za chorych i ich rodziny, za rządzących, którzy muszą zarządzać w tej trudnej sytuacji w kraju w stanie głębokiego kryzysu ekonomicznego, etycznego i, ośmielimy się rzec, duchowego. O ile kryzys, który przeżywamy, prowadzi nas do błagania o pomoc Bożą, wzywa nas również, byśmy włączali do tego błagania innych ludzi; byśmy wzywali ich, żeby — ignorując wszelki wzgląd ludzki — kierowali modlitwę do Boga.

Mnisi noszą w swej modlitwie wszystkich tych, którzy są dotknięci kataklizmami, które przeżywamy: rodziny, których życie zostało zakłócone, przedsiębiorstwa, pracowników znajdujących się w trudnościach, wszystkich naszych przyjaciół.

W tym czasie może powstać większa pokusa, żeby skoncentrować się na sobie samym, a zapomnieć o innych. Ta koncentracja na sobie powinna być zwalczana przez pomysłowe miłosierdzie. Dzięki temu doświadczenie, które przeżywamy, powinno przynieść owoc. Człowiek naszego czasu potrzebuje otworzyć się na innego, uszanować swoje własne człowieczeństwo, uszanować naturę — a to zaczyna się w rodzinach, nieraz tak rozbitych. Zobaczcie jak wielu opiekunów nie szczędzi swego życia, wystawia je na niebezpieczeństwo w służbie życia innych. Jakie piękne świadectwo!

Nakazana kwarantanna jest również okazją, żeby ponownie odkryć ognisko domowe, to uświęcone miejsce życia rodziny i w rodzinie. W obliczu zła ludzie odkrywają ponownie to miejsce, w którym zostali poczęci, w którym rośli, w którym nauczyli się żyć razem pod wejrzeniem Boga; ten tygiel miłości rodzinnej, tak sponiewieranej, okazuje się błogosławionym miejscem schronienia. Obyście potrafili w tych dniach zachować czas ciszy, czas życia prawdziwym życiem.

W przypadku nas, mnichów, miłosierdzie idzie przez ofiarę naszej modlitwy. Jednoczcie się z nami duchowo w każdy wtorek, w trakcie Mszy pro tempore mortalitatis, „w czasie epidemii“, które odprawiają kapłani Opactwa w odpowiedzi na prośbę naszego biskupa.

Jednoczcie się z nami również w nowennie do Matki Bożej z Lourdes oraz w geście zaproponowanym przez biskupów Francji, którzy wzywają, aby w środę 25 marca, czyli w święto Zwiastowania wystawić świecę w oknie, w chwili gdy zabrzmią dzwony kościołów. Ten znak — wyjaśniają biskupi — „będzie znakiem komunii myśli i modlitwy ze zmarłymi, chorymi i ich bliskimi, ze wszystkimi opiekunami i wszystkimi tymi, którzy umożliwiają życie naszego kraju. Będzie to również wyraz naszego pragnienia, żeby koniec epidemii znalazł nas bardziej zdecydowanych na zmiany sposobu życia — o których konieczności wiemy od lat“.

Maryja Panna jest naszą Matką, zwłaszcza w tych trudnych czasach. Zwracamy się do Niej codziennie po Nonie, śpiewając sekwencję, której tekst dołączam do tego orędzia.

Bądźcie pewni, drodzy przyjaciele, co do modlitwy mnichów za was, za opiekunów, za tych, którzy pełnią posługę miłosierdzia wobec osób słabych, chorych lub sędziwych; oraz za cały świat in hac lacrimarum valle, w tej łez dolinie. W dolinie, która może się stać również miejscem odrodzenia — tak jak mamy nadzieję, tak jak wyznajemy i tak jak pragniemy pracować. Świętej Drogi do Wielkanocy.

 

+ br. Jean Pateau, opat

 

 

Modlitwa z XIV wieku na czas epidemii

 

 

Wersety niniejszej modlitwy na czas epidemii zostały wzięte z homilii na Narodzenie Pańskie autorstwa świętego Piotra Damasceńskiego, biskupa Damaszku w VIII wieku. Według tradycji ten tekst, zapisany na karcie został darowany przez świętego Bartłomieja klaryskom z Coimbry w Portugalii, gdy miasto to było pustoszone zarazą w roku 1317, aby był przez nie recytowany. Klasztor, oszczędzony wówczas przez epidemię, został niedawno odnowiony (w r. 1314) przez królową Izabelę Aragońską (1271-1336), żonę Dionizego I, króla Portugalii, która w nim przyjęła welon i tamże zmarła. Znana głównie pod swym imieniem zakonnym jako Elżbieta Portugalska, jest czczona od czasu swej kanonizacji dokonanej przez papieża Urbana VIII w 1625 roku.

Modlitwa prezentuje się jako proza, czyli sekwencja na dwa chóry, które wymieniają się wersetami i łączą się w śpiewie wersetu końcowego (który jest niewątpliwie tropem). Melodię niżej podano w rytmie według Cantuale Romano-Seraphicum (n. 122, s. 136-137; wyd. 1951).

Z Coimbry proza rozeszła się szeroko na cały Zachód (np. kanonicy kolegiaty Świętego Krzyża w Poligny postanowili w 1575 roku śpiewać tę modlitwę stale w czasie epidemii codziennie przed główną Mszą, zaś urszulanki z Nîmes śpiewają ją codziennie po Mszy w czasie zarazy z 1640 roku).

Co do zasady śpiewano ją razem z jej wersetem i oracją, po czym następowały antyfony, wersety i oracje o świętym Rochu i świętym Sebastianie, czyli dwóch głównych świętych wspomożycielach w czasie zarazy.

 

PDF ze słowami oraz zapisem nutowym można pobrać TUTAJ.

  

Stella caeli exstirpavit, quae lactavit Dominum,

Mortis pestem, quam plantavit primus parens hominum.

 

Ipsa stella nunc dignetur sidera compescere,

Quorum bella plebem caedunt dirae mortis ulcere.

 

O piisima stella maris, a peste succurre nobis.

Audi nos, Domina, nam Te Filius tuus

Nihil negans, te honorat.

 

Salva nos, Jesu, pro quibus, Virgo Mater Te orat.

Gwiazdo morza! któraś Pana * Mlekiem Swojem karmiła, * Tyś śmierci szczep, który wszczepił * Pierwszy rodzic, skruszyła.

 

 Śliczna Gwiazdo! racz nam teraz * Uskromić niebo srogie, * Które trapi ciężkim morem * Zewsząd ludzie ubogie.

 

 O najłaskawsza Gwiazdo morza * Ty w zarazie nas wspomożesz.

 

Wysłuchaj nas, Pani, gdyż Tobie Syn * Odmówić nic nie może! *

 

Zbaw nas dla prośby Matki Twej, * O Jezu, wieczny Boże!

 

 

 

 

V. In omni tribulatione et angustia.

R. Succurrat nobis piissima Virgo Maria.

V. W każdym nieszczęściu i ucisku.

R. Niech nas wspomaga Najświętsza Panna Maryja.

 

 

Módlmy się.

 

 

Deus misericordiæ, Deus pietatis, Deus indulgentiæ, qui misertus es super afflictionem populi tui, et dixisti Angelo percutienti populum tuum : Contine manum tuam, ob amorem illius Stellæ gloriosæ, cujus ubera pretiosa contra venenum delictorum nostrorum dulciter suxisti ; præsta auxilium gratiæ tuae, ut intercedente beata Virgine Maria Matre tua et beato Bartholomaeo Apostolo tuo dilecto, ab omni peste et improvisa morte secure liberemur, et a totius perditionis incursu misericorditer salvemur. Per te Jesu Christe, Rex gloriae, qui cum Patre et Spiritu Sancto vivis et regnas, Deus, in sæcula sæculorum. R. Amen.

Boże miłosierdzia, Boże łaskawości, Boże przebaczenia, który zmiłowałeś się nad cierpieniem ludu Twego i rzekłeś do anioła chłoszczącego Twój lud: Powstrzymaj rękę swoją! : ze względu na miłość owej Gwiazdy chwalebnej, której piersi bezcenne przeciwko truciźnie naszych przestępstw słodko ssałeś, udziel pomocy Twej łaski, abyśmy za wstawiennictwem błogosławionej Dziewicy Maryi Matki Twojej i błogosławionego Bartłomieja, Twojego umiłowanego Apostoła zostali bezpiecznie uwolnieni od wszelkiej zarazy i niespodziewanej śmierci oraz miłosiernie zbawieni od niebezpieczeństwa zupełnego zatracenia. Przez Ciebie, Jezu Chryste, Królu chwały, który z Ojcem i Duchem Świętym żyjesz i królujesz, Bóg przez wieki wieków. R. Amen.

 

tłum. i oprac. Paweł Milcarek

 

----- 

Drogi Czytelniku, skoro jesteśmy już razem tutaj, na końcu tekstu prosimy jeszcze o chwilę uwagi. Udostępniamy ten i inne nasze teksty za darmo. Dzieje się tak dzięki wsparciu naszych czytelników. Jest ono konieczne jeśli nadal mamy to robić.

Zamów "Christianitas" (pojedynczy numer lub prenumeratę)

Wesprzyj "Christianitas

-----


Dom Jean Pateau OSB

(1969), mnich benedyktyński, opat Opactwa Najświętszej Maryi Panny w Fontgombault.