Traditionis custodes
2021.08.03 20:24

O znaczeniu pojęcia lex orandi w motu proprio Traditionis Custodes

Ten artykuł, tak jak wszystkie teksty na christianitas.org publikowany jest w wolnym dostępie. Aby pismo i portal mogły trwać i się rozwijać potrzebne jest Państwa wsparcie, także finansowe. Można je przekazywać poprzez serwis Patronite.plZ góry dziękujemy.

 

Znam siebie na tyle, że wiem, iż moje reakcje, zwłaszcza na trudne doświadczenia, przebiegają bardzo powoli. Trudno mi się z czymś pogodzić, wolno oswajam się z nowymi okolicznościami. Tak też reaguję na sytuację, w której znaleźli się wszyscy tradycjonaliści po wydaniu przez papieża Franciszka nowego dokumentu motu proprio Traditionis Custodes, ograniczającego radykalnie możliwość sprawowania Mszy w starszej formie rytu rzymskiego.  

W psychologii mówi się o różnych etapach radzenia sobie ze stratą, wymienia się rozmaite katalogi tych etapów, np. szok, wyparcie, złość, negocjacje, depresja, akceptacja. Obserwując różnych znajomych nie mogę oprzeć się wrażeniu, że znajdują się oni właśnie na różnych etapach, przy czym oczywiście złość jest tym najbardziej widocznym. Ja najwyraźniej zatrzymałam się jeszcze na pierwszym, ewentualnie na drugim etapie i jeszcze pewnie nieprędko posunę się naprzód.

Zamiast więc napisać odezwę mającą na celu wyrażenie rozpaczy i niezgody na coś, co w odczuciu tradycjonalistów jest decyzją wyjątkowo niesprawiedliwą - nie jestem bowiem jeszcze na tym etapie radzenia sobie z tą stratą - spróbuję przyjrzeć się pewnemu zagadnieniu teologiczno-prawnemu, które wyłoniło się w trakcie, zapewne nie tylko mojej, lektury odnośnego dokumentu.

Papież Benedykt XVI w swoim motu proprio Summorum Pontificum ujmuje, zresztą powtarzając za Wprowadzeniem ogólnym do Mszału Rzymskiego, zasadę doktrynalną ścisłego związku pomiędzy liturgią i wiarą wyznawaną przez Kościół. Liturgia i sposób jej sprawowania jest z tego względu nie czymś drugorzędnym, lecz właśnie fundamentalnym dla naszej wiary:

Od niepamiętnych czasów obowiązywała, jak również w przyszłości obowiązywać będzie „zasada, według której każdy Kościół partykularny winien się zgadzać z Kościołem powszechnym nie tylko w dziedzinie nauki wiary i znaków sakramentalnych, lecz także w odniesieniu do powszechnie przyjętych zwyczajów sięgających apostolskiej i nieprzerwanej tradycji. Zwyczaje te winny być zachowywane nie tylko dla uniknięcia błędów, lecz także w celu przekazywania nienaruszonej wiary, ponieważ zasada modlitwy Kościoła odpowiada zasadzie jego wiary” (lex orandi legi credendi respondet).

Wiemy już, że wektory duszpasterskie obu dokumentów, Summorum Pontificum i Traditionis Custodes mają przeciwne zwroty, porównajmy jednak te dwa najbardziej sprzeczne ze sobą fragmenty. Tak ujmuje to pierwszy z ww. dokumentów:

Mszał Rzymski ogłoszony przez Pawła VI jest zwyczajnym wyrazem zasady modlitwy (Lex orandi) Kościoła katolickiego obrządku łacińskiego. Jednakże, Mszał Rzymski ogłoszony przez św. Piusa V i wydany po raz kolejny przez bł. Jana XXIII powinien być uznawany za nadzwyczajny wyraz tej samej zasady modlitwy (Lex orandi) i musi być odpowiednio uznany ze względu na czcigodny i starożytny zwyczaj. Te dwa wyrazy zasady modlitwy (Lex orandi) Kościoła nie mogą w żaden sposób prowadzić do podziału w zasadach wiary (Lex credendi). Są to bowiem dwie formy tego samego Rytu Rzymskiego.[1]

Natomiast art. 1 Traditionis Custodes mówi coś dokładnie przeciwnego:

Księgi liturgiczne promulgowane przez świętych papieży Pawła VI i Jana Pawła II, zgodnie z dekretami Soboru Watykańskiego II, są jedynym wyrazem lex orandi Rytu Rzymskiego.[2]

Jeśli w świetle wstępu do Summorum Pontificum pojęcie lex orandi będziemy za każdy razem odczytywać na sposób teologiczny, z całym bagażem znaczeń, a więc jako pewną rzeczywistość duchową, locus theologicus, miejsce teologiczne – obok Pisma Świętego, Tradycji, dzieł Ojców i doktorów Kościoła, dokumentów kościelnych itd., itp., jako jeden z elementów wyznaczających kurs i rozumienie teologiczne całego Kościoła, sens i zarazem konsekwencje dokumentu jakim jest Traditionis Custodes muszą nabrać kosmicznego niemalże wymiaru.

Aż by się chciało w tym momencie zacytować słowa Batmana z końcówki filmu Liga Sprawiedliwości Zacka Snydera wypowiedziane do Jokera: „Radzę ci teraz bardzo ostrożnie dobierać słowa”. Taki bowiem ciężar znaczeniowy posiada to pojęcie używane w sensie teologicznym.

Jeśli obydwa dokumenty, Summorum Pontificum i Traditionis Custodes będziemy odczytywać jednakowo, jako zawierające elementy doktrynalne i w obu lex orandi odczytamy na sposób teologiczny, wówczas ten drugi dokument ukaże nam się jako wewnętrznie sprzeczny.

Zacznijmy od tego, że oba dokumenty mówią coś dokładnie przeciwnego, używając przy tym czasu teraźniejszego. Według SP obie formy rytu stanowią wyraz lex orandi Kościoła rzymskiego, według drugiego zaś stanowi go tylko nowsza forma. Czyżby zatem chodziło o to, że z dniem 16 lipca roku Pańskiego 2021 starsza forma przestała stanowić wyraz lex orandi i stanowi go tylko nowsza forma?

Czy zatem starsza forma, sprawowana od tego momentu jest w jakiś sposób nieważna? Czemu w takim razie dalej w Traditionis Custodes Papież Franciszek dopuszcza sprawowanie Mszy według tej formy, w granicach określonych przez biskupa miejsca? Czyżby biskup miał władzę dopuszczać używanie formy, która nie stanowi wyrazu lex orandi? Czy teraz dawna forma Mszy to taki pusty rytuał nie wyrażający niczego? A może - by uniknąć maskarady - biskup, mocą swej władzy pasterskiej, może każdorazowo nadać Mszy sprawowanej legalnie w starszej formie ten wyraz lex orandi na zasadzie wyjątku? Pytania mnożą się jak króliki.

Wreszcie jest pytanie o teologiczne konsekwencje ograniczenia wyrazu lex orandi Kościoła rzymskiego wyłącznie do nowszej formy. Jeśli sprawujący Mszę w starszej formie nie sprawują jej w ramach lex orandi Kościoła rzymskiego, czy w jakiś sposób nie są postawieni poza Kościołem i jego wiarą, gdyż przecież, jak pamiętamy ze wstępu do Summorum Pontificum: lex orandilegi credendi respondet –  zasada modlitwy Kościoła odpowiada zasadzie jego wiary.

A może faktycznie to wiara Kościoła się zmieniła? Zmieniła na tyle, że starsza forma rytu już nie wyraża wiary Kościoła? Zwłaszcza to ostatnie pytanie wywołuje mróz idący po kościach, jeśli uświadomimy sobie konsekwencje twierdzącej odpowiedzi na to pytanie.

Na koniec nie sposób uciec od dociekań dotyczących władzy papieskiej i jego zwierzchności albo podległości magisterium. Czy papież jest zwierzchnikiem lex orandi? Czy może dowolnie ustalać co jest wyrazem lex orandi, a co nim nie jest, a nawet, trochę na zasadzie orwellowskiej wizji, że coś co jest prawdą jednego dnia, a następnego już nią nie jest, a - co więcej - może nawet nigdy nią wcześniej nie było? Czy to Papież kreuje rzeczywistość teologiczną? To oczywiście pytanie analogiczne do tego czy papież jest podległy Tradycji, czy też jest tym, który Tradycję kreuje.

Rozważania na temat różnych ujęć pojęcia lex orandi w dokumentach Summorum Pontificum i Traditionis Custodes zebrał w znakomitym studium pt. Podwójna hermeneutyka papieża Franciszka Paweł Beyga.

Na szczęście ten węzeł gordyjski da się przeciąć krótkim i treściwym stwierdzeniem, że motu proprio Traditionis Custodes nie jest dokumentem doktrynalnym i nie zawiera (w przeciwieństwie do Summorum Pontificum) elementów doktrynalnych. Jest to dokument dyscyplinarny, a zatem nie jest jego rolą określanie co jest, a co nie jest wyrazem lex orandi w sensie teologicznym. On określa jedynie co jest dozwolone, a co nie. Lex orandi rozumiane jest tu po prostu jako prawo modlitwy i jeśli powiedziane jest, że nowsza forma jest wyrazem lex orandi, to znaczy, że jest ona dozwolona. Natomiast starsza forma nie jest wyrazem lex orandi, czyli nie jest dozwolona, poza wyjątkami określonymi przez biskupa miejsca.

Tylko takie odczytanie sensu pojęcia lex orandi uspójnia dokument Traditionis Custodes. Wyjaśnienie to co prawda nie ukoiło mojego bólu i poczucia krzywdy, przede mną kolejne etapy radzenia sobie ze stratą, jednak w jakimś stopniu uspokoiło mnie, że nie mamy tu do czynienia z jakąś poważną schizofrenią i wewnętrzną sprzecznością.

Antonina Karpowicz-Zbińkowska

----- 

Drogi Czytelniku, prenumerata to potrzebna forma wsparcja pracy redakcji "Christianitas", w sytuacji gdy wszystkie nasze teksty udostępniamy online. Cała wpłacona kwota zostaje przeznaczona na rozwój naszego medium, nic nie zostaje u pośredników, a pismo jest dostarczane do skrzynki pocztowej na koszt redakcji. Co wiecej, do każdej prenumeraty dołączamy numer archiwalny oraz książkę z Biblioteki Christianitas. Zachęcamy do zamawiania prenumeraty już teraz. Wszystkie informacje wszystkie informacje znajdują się TUTAJ.

 

[1] Art. 1 Summorum Pontificum.

[2] Art. 1 Traditionis Custodes.


Antonina Karpowicz-Zbińkowska

(1975), doktor nauk teologicznych, muzykolog, redaktor „Christianitas”. Publikowała w „Studia Theologica Varsaviensia”, "Christianitas", na portalu "Teologii Politycznej" oraz we "Frondzie LUX". Autorka książek "Teologia muzyki w dialogach filozoficznych św. Augustyna" (Kraków, 2013), "Zwierciadło muzyki" (Tyniec/Biblioteka Christianitas, 2016) oraz "Rozbite zwierciadło. O muzyce w czasach ponowoczesnych"(Tyniec/Biblioteka Christianitas, 2021). Mieszka w Warszawie.