Liturgia
2024.09.23 13:06

O wyznaczaniu daty Wielkanocy

Ten artykuł, tak jak wszystkie teksty na christianitas.org publikowany jest w wolnym dostępie. Aby pismo i portal mogły trwać i się rozwijać potrzebne jest Państwa wsparcie, także finansowe. Można je przekazywać poprzez serwis Patronite.pl. Z góry dziękujemy. 

 

W świecie starożytnym dominowały kalendarze lunarno-solarne. Nie było to jednak rozwiązanie optymalne. Wprowadzony przez Juliusza Cezara kalendarz oparty wyłącznie o cykl słoneczny był oczywistym udoskonaleniem. A jednak do dziś jednym, bardzo ważnym elementem naszego życia rządzi, obok słońca, także cykl księżycowy. Chodzi oczywiście o wyznaczanie daty Wielkanocy. 

Zanim przejdę do wyjaśnienia sposobu jej określania warto wspomnieć, że może ona wypaść w okresie od 22 marca do 25 kwietnia. Trzeba też zwrócić uwagę, że znaczna część roku liturgicznego zależy od tej daty. Zacznijmy od Środy Popielcowej, która odpowiednio może przypaść pomiędzy 4 lutego a 10 marca. Nie zapominajmy przy tym, że w dawniejszym zwyczaju rzymskim, ale na przykład także u kartuzów, nadal zachowywane jest Przedpoście, zaczynające się w trzecią Niedzielę przed Popielcem, po łacinie zwaną Septuagesimą, w spolszczeniu Siedemdziesiątnicą, a zwyczajowo Starozapustną. Może ona wypaść pomiędzy 18 stycznia a 21 lutego. Mamy wtedy tylko jedną Niedzielę po Objawieniu. 

Okres wielkanocny zamyka Niedziela Zesłania Ducha Świętego, wypadająca między 10 maja a 13 czerwca. Data Wielkanocy determinuje jeszcze terminy uroczystości Trójcy Świętej (I Niedziela po Zesłaniu), Bożego Ciała (czwartek w I tygodniu po Zesłaniu) i  Najświętszego Serca Pana Jezusa (piątek w II tygodniu po Zesłaniu). W nowszym zwyczaju dochodzi jeszcze w sobotę, nazajutrz po ostatniej z powyższych uroczystości, wspomnienie Niepokalanego Serca NMP. W tym przypadku najpóźniejsza możliwa data jego wystąpienia to 3 lipca. 

Czym jest Wielkanoc? To Pascha chrześcijańska będąca wypełnieniem Paschy żydowskiej. Zgodnie z tym, co czytamy w Księdze Wyjścia, Pascha żydowska jest obchodzona w miesiącu, który będzie dla was początkiem miesięcy, będzie pierwszym miesiącem roku (12,2), który nazywany jest Abib (13,4). Słowo to oznacza kłosy, dojrzewające zboża, co uwzględniając bliskowschodnie warunki klimatyczne wskazuje, że ten miesiąc wypadał w okolicach wiosennej równonocy. W tym miesiącu, wieczorem, po rozpoczęciu, zgodnie z żydowską rachubą czasu, piętnastego dnia, wypadała Pascha. Zgodnie z Bożym poleceniem upamiętnia ona rozpoczęcie wyjścia Izraela z Egiptu: Będziecie [baranka] strzec aż do czternastego dnia tego miesiąca, a wtedy zabije go całe zgromadzenie Izraela o zmierzchu. I wezmą krew baranka, i pokropią nią odrzwia i progi domu, w którym będą go spożywać. I tej samej nocy spożyją mięso pieczone w ogniu, spożyją je z chlebem niekwaszonym i gorzkimi ziołami (Wj 12, 6-8). W Księdze Estery (3,7) zauważamy, że pod wpływem kultury asyryjskiej miesiąc ten zmienił nazwę na Nisan. 

Związek Wielkanocy z Paschą żydowską ukazuje się w historycznych wydarzeniach związanych z Męką, Śmiercią i Zmartwychwstaniem Pana Naszego Jezusa Chrystusa. U Ewangelistów synoptycznych czytamy, że Jezus na Ostatnią Wieczerzę każe przygotować wieczerzę paschalną, jest jednak pewne, że dokonał On tu antycypacji. Św. Jan wprost stwierdza w swojej Ewangelii, że dzień Przygotowania (19,14) odnosi się nie tylko do Szabatu ale i do Paschy. W dzień Męki o poranku, arcykapłani nie weszli do pretorium, aby się nie skalać, lecz aby móc spożyć Paschę (18,42).Mateusz, Marek i Łukasz również mówią o dniu Przygotowania (Mt 27,62; Mk 15,42; Łk 23,54). Ponadto cały szereg opisywanych przez nich faktów: wyjście Jezusa z uczniami poza miasto, udanie się tam straży świątynnej w celu pojmania Go, posiedzenie Sanhedrynu, powrót Szymona z Cyreny z pracy w polu czy wreszcie zabiegi podjęte przez Józefa z Arymatei i Nikodema wokół pogrzebu Jezusa, nie mogłyby mieć miejsca w dniu Paschy, czyli 15 Nisan. Możemy zatem zakładać, że Jezus został ukrzyżowany 14 dnia pierwszego miesiąca księżycowego według kalendarza hebrajskiego.  

To ustalenie miało swoje znaczenie kiedy w rozwijającym się Kościele doszło do debaty na temat terminu obchodzenia Wielkanocy. To najstarsze święto, poza niedzielą, zaczęto obchodzić najprawdopodobniej już w początkach II wieku. Pierwsza z kontrowersji związanych z tym tematem to tzw. kwartodecymanizm. Był to pogląd rozpowszechniony szczególnie w kościołach Azji Mniejszej, powołujących się na autorytet św. Jana Apostoła. Polegał on na tym, że cały obchód chrześcijańskiej Paschy powinien odbywać się 14 Nisan, niezależnie od tego jaki byłby to dzień tygodnia. Główny nacisk kładziony tu był na Mękę Pańską. Inne kościoły, w tym przede wszystkim Rzym, uważały, że zwieńczeniem świętowania musi być dopiero dzień Zmartwychwstania, czyli niedziela. 

W spór zaangażowane były tak wielkie postacie jak papież św. Wiktor I, św. Ireneusz z Lyonu, a z drugiej strony św. Polikarp ze Smyrny. Przekonanie o konieczności świętowania w niedzielę ostatecznie zwyciężyło, pojawił się jednak problem, który w jakimś sensie trwa do dziś, w którą niedzielę konkretnie. Wiele kościołów uzależniało swój obchód od ustalenia terminu Paschy żydowskiej, dokonywanego w sąsiednich synagogach. W innych kościołach to uzależnienie budziło żywe opory. Ponadto żydowski kalendarz religijny był w owym czasie w sporym nieładzie, jako że od czasu zburzenia Świątyni nie było żadnego centralnego autorytetu, który sprawowałby kontrolę i czuwał nad jego prawidłowością. W różnych synagogach zatem w różnych miejscach mogły się zdarzać odmienne terminy obchodzenia Paschy. Zauważono też, że niekiedy 14 Nisan wypadał przed wiosenną równonocą. 

Najbardziej rozwiniętą refleksję na temat terminu obchodzenia Wielkanocy wypracowano w Aleksandrii. To największe centrum ówczesnej nauki było też jednocześnie żywym ośrodkiem teologicznym.  To pochodzący z tego miasta Anatoliusz, późniejszy biskup Laodycei, jest autorem częściowo zachowanego do dziś traktatu o obchodzeniu Wielkanocy. Wyłożył on tam także teologiczne uzasadnienie owej do dziś obowiązującej zasady, że Niedziela Zmartwychwstania powinna być obchodzona po pierwszej wiosennej pełni Księżyca. Ze względu na symbolikę światła nie można zatem, według Apoloniusza, obchodzić Wielkanocy przed wiosenną równonocą. Można to robić dopiero wtedy, gdy dzień góruje swoją długością nad nocą. Podobnie nie można jej wyznaczyć zanim Księżyc nie osiągnie swojej pełni, ale jednocześnie musi to być zrobione tak, żeby jego światłem rozświetlona była większa część nocy. W tym miejscu konieczne jest wyjaśnienie reguł rządzących wschodem i zachodem Księżyca. W momencie nowiu księżyc wschodzi rano około godziny szóstej i zachodzi około szóstej pod wieczór, czyli za dnia. Godziny te następnie przesuwają się tak, że w momencie pełni wschód jest o szóstej wieczorem a zachód o szóstej rano. Po wkroczeniu w ostatnią  kwadrę wschód następuje po północy. Według tych zasad zatem, Niedziela Zmartwychwstania musi wypadać pomiędzy 15 a 21 dniem miesiąca księżycowego, którego pełnia, czyli dzień 14 wypada nie wcześniej, niż w dzień równonocy wiosennej. 

Takie zasady przyjął I Sobór Powszechny, który odbył się w małoazjatyckiej Nicei w 325 roku. Pamiętając o roli jaką na tym Soborze w walce z arianizmem odgrywał kościół aleksandryjski, nie dziwi, że również w kwestii ustalenia daty Wielkanocy Sobór, oprócz przyjęcia jednolitej daty dla wszystkich chrześcijan, niezależnej od rachuby żydowskiej, uznał za wiążące aleksandryjskie zasady jej wyznaczania. Nie podał jednak żadnego określonego algorytmu mającego ułatwić określenie daty.  Trudno przecież wyobrazić sobie, żeby w tamtej epoce  w każdej diecezji czy każdym klasztorze możliwe było prowadzenie własnych obserwacji astronomicznych. 

W głównych ośrodkach chrześcijaństwa przygotowywano specjalne algorytmy w formie tabelarycznej pozwalające, nawet w najbardziej odległym miejscu, określić datę Wielkanocy w dowolnym roku. Jednocześnie pozostając w zgodzie z wyżej opisanym założeniami teologicznymi i astronomicznymi. Takie algorytmy nazywano komputem kościelnym. Komput aleksandryjski swoją ostateczną postać przybrał dopiero za czasów rządów św. Cyryla, w pierwszej połowie V wieku. Do dziś obowiązuje on w kościołach posługujących się kalendarzem juliańskim, a uwzględniając poprawki gregoriańskie, także na łacińskim zachodzie. 

Rzym ostatecznie przyjął komput aleksandryjski za pontyfikatu św. Jana I, na początku VI w., dzięki pracy mnicha, św. Dionizego zwanego Mniejszym. Tego samego, któremu zawdzięczamy naszą rachubę lat. Przyjęcie tego komputu na całym Zachodzie zajęło jeszcze kilka stuleci. Galia na przykład, aż do czasów  Karola Wielkiego, a może raczej należałoby powiedzieć Alkuina, trzymała się komputu opracowanego w połowie V w. przez Wiktora z Akwitanii. Do tego systemu stosował się Rzym przed Dionizym. Wydaje się zresztą, że w kwestii określania daty rocznej Ukrzyżowania Wiktor bliższy był współczesnych nam ustaleń, niż Dionizy. Jeszcze inny komput, wypracowany przez iroszkockich mnichów, obowiązywał na Wyspach Brytyjskich. We wprowadzeniu zasad rzymskich najważniejszą rolę odegrał lokalny synod w Whitby odbyty w 664 roku. Tym niemniej istnieją świadectwa, wedle których, co odleglejsze klasztory jeszcze w początkach X w. trzymały się komputu iroszkockiego.

Nie będę zanudzał czytelników szczegółami aleksandryjskiego algorytmu. Opierał się on na przyjęciu zasady, że wiosna zaczyna się zawsze 21 marca oraz na obserwacji dokonanej przez ateńskiego astronoma Metona, żyjącego w V w. przed Chrystusem, który wykazał że dziewiętnaście lat słonecznych jest z bardzo dużym przybliżeniem równych 235 miesiącom księżycowym. Rok słoneczny to 365,2422 dni a miesiąc synodyczny to 29,5306 dni. Możemy obliczyć zatem, że dziewiętnaście lat to 6939,6018 dnia, a 235 pełnych cykli faz Księżyca, to 6939,691 dnia. W przeliczeniu daje to 2 godziny 8 minut i 27 sekund różnicy. Bardzo niewiele jak na dziewiętnaście lat, ale po nieco ponad dwustu trzydziestu latach i ponad dwunastu cyklach Metona uzbiera się pełna doba. 

Zauważmy też, że o podobnej niedokładności możemy mówić w kalendarzu juliańskim. Przy założeniu, że każdy co czwarty rok jest przestępny, czyli ma 366 dni, średnia długość roku juliańskiego to 365,25 dni. Widzimy więc, że jest on dłuższy od rzeczywistego roku słonecznego. Różnica wynosi ponad jedenaście minut. Po mniej więcej stu trzydziestu latach kalendarz juliański wyprzedza słońce o pełną dobę. W efekcie rzeczywista równonoc wiosenna nie wypadała już 21 marca, ale stopniowo na kolejne wcześniejsze dni marca.

Po kilkunastu wiekach stało się widoczne gołym okiem, że tych dni uzbierało się już około 10. Podobnie skumulowana różnica kolejnych cyklów Metona prowadziła do tego, że coraz częściej Niedziela wielkanocna nie była pierwszą Niedzielą po pełni Księżyca. Widzimy to zresztą dzisiaj z Wielkanocą prawosławną. Dzieje się tak zawsze kiedy jest od zachodniej późniejsza o tydzień i prawie zawsze, kiedy jest późniejsza o 5 tygodni.

Tej sytuacji postanowił zaradzić papież Grzegorz XIII. Na jego polecenie uczeni katoliccy, głównie jezuici, określili zasady reformy kalendarza. Podstawowa poprawka solarna zakładała, że nie każdy co czwarty rok będzie przestępny. W okresie czterystu lat zniesiono trzy dotychczasowe lata przestępne, a konkretnie te lata kończące stulecia, których liczba porządkowa nie jest podzielna przez 4 (1700, 1800, 1900, 2100 itd.) Nadal średnia długość roku kalendarzowego jest dłuższa niż rzeczywistego roku słonecznego, ale doba różnicy uzbiera się dopiero po ponad trzech tysiącach lat. 

Papież zarządził, aby kraje katolickie przyjęły nowy kalendarz w październiku 1582 roku. Po czwartym dniu przed nonami tego miesiąca miały od razu nastąpić idy. Mówiąc według naszej rachuby, po 4 nastąpił 15 października. Jako ciekawostkę można wspomnieć, że tej nocy z 4 na 15 października 1582 roku zmarła św. Teresa od Jezusa.

Mniej znany jest fakt, że w ramach tej reformy wprowadzono również poprawkę księżycową. Dla kolejnych dwóch lub trzech stuleci (od 1583 do 1699, od 1700 do 1899 i 1900 do 2199) opracowano tabele cyklu księżycowego, uwzględniające wyżej opisaną różnicę. Datę Wielkanocy nadal określa się stosując algorytm aleksandryjski, jedynie dane wejściowe tabel są w wyżej opisany sposób korygowane dla poszczególnych stuleci.

Wielkanoc gregoriańska nie zawsze odpowiada przyjętej zasadzie pierwszej Niedzieli po pierwszej wiosennej pełni Księżyca. Zdarza się tak stosunkowo rzadko, kilka razy w ciągu stulecia, jeżeli rzeczywista równonoc wypadnie nawet 19 marca i tego samego lub następnego dnia wypadnie pełnia. Wtedy Wielkanoc będzie niejako “spóźniona” o 4 tygodnie. W szczególnym przypadku jednodniowej różnicy w określeniu daty pełni Wielkanoc może być “spóźniona” lub “przyspieszona” o tydzień. Ta pierwsza sytuacja zachodzi wtedy, kiedy rzeczywista pełnia ma miejsce w sobotę, a kalkulowana w następującą po niej Niedzielę. Zgodnie z nicejską zasadą, to wtedy powinniśmy świętować Wielkanoc, trzymamy się jednak gregoriańskiego komputu i czekamy jeszcze tydzień. Może się też zdarzyć sytuacja odwrotna. Rzeczywista pełnia ma miejsce w Niedzielę, ale kalkulowana w poprzedzającą sobotę. Wtedy świętujemy za wcześnie.

Pojawiają się propozycje, żeby zachowując zasadę nicejską odejść od algorytmicznego określania daty Wielkanocy na rzecz dat wynikających z obliczeń opartych na rzeczywistych obserwacjach astronomicznych. Osobiście poparłbym takie rozwiązanie, choć zdaje sobie sprawę, że w obecnej sytuacji, w której Wschód z doprawdy niezrozumiałym uporem trzyma się komputu juliańskiego, byłoby to tylko źródło kolejnej kontrowersji. Muszę natomiast powiedzieć, że sprzeciwiałbym się propozycji, z góry zaaprobowanej przez Sobór Watykański II w Dodatku do Konstytucji o Liturgii Świętej, aby Wielkanoc wyznaczyć na określoną Niedzielę w kalendarzu gregoriańskim. Jak rozumiem chodzi tu np. o zasadę, że będzie to zawsze druga Niedziela kwietnia. Szczęśliwie zgoda Soboru jest warunkowa, wymaga zgody na tę propozycję ze strony chrześcijan odłączonych od jedności z Rzymem. Wygląda zatem, że pomysł ten może być odłożony ad kalendas Graecas.

Piotr Chrzanowski

Drogi Czytelniku, prenumerata to potrzebna forma wsparcja pracy redakcji "Christianitas", w sytuacji gdy wszystkie nasze teksty udostępniamy online. Cała wpłacona kwota zostaje przeznaczona na rozwój naszego medium, nic nie zostaje u pośredników, a pismo jest dostarczane do skrzynki pocztowej na koszt redakcji. Co wiecej, do każdej prenumeraty dołączamy numer archiwalny oraz książkę z Biblioteki Christianitas. Zachęcamy do zamawiania prenumeraty już teraz. Wszystkie informacje wszystkie informacje znajdują się TUTAJ.

 


Piotr Chrzanowski

(1966), mąż, ojciec; z wykształcenia inżynier, mechanik i marynarz. Mieszka pod Bydgoszczą.