Recenzje
2022.08.04 18:40

O "Miniaturach rzymskich" Juliusza Gałkowskiego

Ten artykuł, tak jak wszystkie teksty na christianitas.org publikowany jest w wolnym dostępie. Aby pismo i portal mogły trwać i się rozwijać potrzebne jest Państwa wsparcie, także finansowe. Można je przekazywać poprzez serwis Patronite.plZ góry dziękujemy.

 

Juliusz Gałkowski, Miniatury rzymskie, Kielce 2022, s. 284.

 

Żyjemy w świecie, który coraz mniej pamięta o swojej przeszłości i swoich korzeniach. Choć zatem jedno z najważniejszych centrów władzy, najpotężniejszego od blisko stu lat mocarstwa mieści się na wzgórzu Kapitol, nie sądzę, żeby liczba tych, którzy wiedzą skąd ta nazwa się wywodzi, była bardzo znacząca.

Skoro zatem dzisiejszy, amerykański Kapitol (jak i pomniejsze, wzorujące się na nim legislatury poszczególnych stanów) odwołuje się do o dwa i pół tysiąclecia starszego Kapitolu pośrodku półwyspu Apenińskiego, dobrze się stało, że Juliusz Gałkowski postanowił zebrać w jeden tom swoje eseje o historii Rzymu od założenia do początków cesarstwa. Czytałem Miniatury rzymskie z wielką satysfakcja i przyjemnością. Bo owszem, w swoim czasie odrobiłem właściwe lekcje i zapoznałem się z rzymską historią czytając m.in. Dzieje Rzymu Maxa Cary’ego zaktualizowane przez H.H. Scullarda, to przecież było to już wiele lat temu, a później to inne epoki historyczne bardziej mnie pociągały. Historia monarchii i republiki rzymskiej zatem nieco zbladła w mojej pamięci. 

Warto było sobie odświeżyć tę tematykę za pomocą lektury bardziej o charakterze literackim niż naukowym. Miniatury Gałkowskiego, napisane żywym, niepozbawionym ironii językiem, bardzo często i w sposób przekonywujący odwołują się do kategorii mitu. Może tylko czasem należałoby posłużyć się raczej pojęciem legendy, nie wszystkie bowiem opowieści o chwale, potędze i wzniosłości Rzymu odnoszą się do sfery nadprzyrodzonej. Nie chcę się tu jednak wdawać w debatę terminologiczną. Zresztą sam Gałkowski w ostatnim rozdziale, zaczynającym się cytatem z Tolkiena: Błogosławieni są twórcy legend… jasno sygnalizuje, że traktuje te pojęcia wymiennie. Ten rzymski mit-legenda, w dużym stopniu, jak pokazuje autor, stworzony został przez Oktawiana Augusta i jego “ministra propagandy” Gajusza Mecenasa. To oni inspirowali takich ludzi jak Horacy, Wergiliusz czy Owidiusz, a ich dzieła do dzisiaj kształtują nasze wyobrażenia o Rzymie. One też dawały natchnienie do budowania rzeczywistości politycznej w czasach o setki lat odległych od starożytnego Rzymu. Wspomniałem na początku, że ideał rzymskiej republiki przyświecał twórcom Stanów Zjednoczonych Ameryki. Ale przecież była to też, o czym Gałkowski pisze w eseju Kwiryci z Alei Jerozolimskich, motywacja tych sił politycznych, które w XVI w. ukształtowały ustrój Rzeczypospolitej, państwa które łączyło Koronę Królestwa Polskiego i Wielkie Księstwo Litewskie. I rzeczywiście swoista rzymskość jest cały czas żywą formą polskości. Owszem formą przemieloną przez modernizacyjne młyny ostatnich dwóch i pół stulecia, ale jednak formą, której z życia polskiej wspólnoty politycznej nie udało się usunąć. Cytując Jacka Kaczmarskiego: Dałeś mi Panie zbroję, dawny kuł płatnerz ją (...)  Ale wykuta z mitów i wieczna jest jak mit.

Rzymski mit - legenda obywatelskiej odpowiedzialności, prostego stylu życia, swoistej skromności i stateczności obejścia, solidarności z własną republiką i jej obywatelami, ciągle jeszcze porywa nas do naszych najbardziej wzniosłych i znaczących osiągnięć. Że często po tych zrywach grzęźniemy w jałowych sporach? Że zawsze znajdą się tacy, którzy nie zapomną zadbać o własny interes kosztem innych? Tak było w Rzymie, tak było w I Rzeczypospolitej i tak jest dzisiaj. Gałkowski doskonale jest tego świadomy i często obnaża te słabości z ironią zabarwioną dużą porcją szyderstwa. Ale pomimo tego szyderstwa, zreszta bardziej w formie (pojawiające się niekiedy frazy slangowe), niż z istotnego przekonania, jest jasne, że zdaniem autora Miniatur rzymskich przyrodzona słabość moralna twórców i nosicieli mitu, nie usprawiedliwia jego odrzucenia. Jeżeli bowiem nie ukształtujemy wysokich, ambitnych wzorców, które będziemy przekazywać kolejnym pokoleniom, zostanie nam tylko ideał panświnizmu i już zupełnie niczym nie ograniczona przemoc silniejszych.

Dzisiaj modna staje się krytyczna historia, która ma przedstawiać dawne dzieje poprzez opowieść o losach warstw niższych, uciemiężonych, uciskanych. Co począć jednak z taką Polską, w której emancypujące się warstwy ludowe, nie tyle domagały się odwetu i wyrównania krzywd, ile dopuszczenia ich jako pełnoprawnych dziedziców tego rzymskiego mitu? O tym akurat Gałkowski nie wspomina, ale jeszcze wcale nie tak dawno temu, bo osobiście to pamiętam, żywe było ukazywanie przywódcy partii polskich chłopów, Wincentego Witosa jako polskiego Cyncynata, który odchodzi wprost od pługa na swojej roli do objęcia najwyższych urzędów w Państwie, bo salus Rei publicae, suprema lex.

W dużym stopniu zgadzam się z cytowanymi w Miniaturach słowami Remy’ego Brague’a, że Europa, a sądzę, że Polska szczególnie, do swojego istnienia potrzebuje Rzymu, Grecji i chrześcijaństwa wraz z całym dziedzictwem Starego Testamentu. Brague zastrzega się, że nie chce stawiać Rzymu na pierwszym miejscu, ale jednocześnie czyni go warunkiem sine qua non, dwóch pozostałych komponentów. Wydaje mi się to pewnym nadużyciem. Europa jest po prostu nie do pomyślenia bez któregokolwiek z tych trzech składników. I choć być może  przywykliśmy uważać, że Europa dziedzictwo Grecji zapożyczyła przez Rzym, to ufam, że dziś w krwawym znoju jako jej część rodzi się ten kraj, który dziedzictwo Rzymu zapożyczył poprzez Grecję.

Zresztą ostatecznie i tak w obu przypadkach pierwszym nośnikiem tych tradycji jest chrześcijaństwo. Dlatego i dla polskiej formy z jej republikańskim dziedzictwem, podstawą jest ta racjonalność, którą w II połowie X w. przynieśli nad Wartę chrześcijańscy misjonarze modlący się w języku Kwirytów. 

I w związku z powyższym mam względem Juliusza Gałkowskiego pewne życzenie. Otóż bardzo chciałbym, żeby podobny zbiór Miniatur napisał o Rzymie chrześcijańskim. Bo jeśli Rzym przetrwał jako centralny mit naszej kultury, pomimo, że główny ośrodek władzy politycznej przenosił się z miejsca na miejsce, poczynając od pewnego miasta nad Bosforem po dzisiejszy Kapitol na Potomakiem, to stało się tak dlatego, że w szczycie potęgi miasta nad Tybrem, przywędrował doń rybak z Galilei.

Na zakończenie pewna uwaga tylko pośrednio odnosząca się do kontekstu rzymskiego. Otóż na bardzo dobrym tle całości zbioru, za najlepsze uznaję eseje poświęcone sztukom pięknym inspirowanym dziejami Rzymu. A już za niemal za doskonałe uważam dwa zatytułowane: Czarna dziura - rzymskie obrazy Turnera i Jedno z najszlachetniejszych dzieł sztuki, jakie kiedykolwiek powstało.

Pierwszy, jaki głosi sam tytuł opowiada o obrazach artysty, który stworzył impresjonizm kilkadziesiąt lat wcześniej, zanim pojawili się malarze, których dziś uznajemy za głównych przedstawicieli tego kierunku. Choć rzymskie obrazy Turnera, w mej duszy starego marynarza nie budzą takiej emocji jak Ostatnia droga Temeraire’a, to przecież Gałkowski uświadomił mi, że były koniecznym krokiem na drodze rozwoju artysty, by to ostatnie dzieło mogło powstać.

Podobnie porywający jest drugi esej, o cyklu obrazów Thomas Cole’a Dzieje imperium

Bez cienia przesady mogę powiedzieć, że czytając te dwa szkice znajdowałem tę sama przyjemność duchową i intelektualną, co podczas lektury np. Martwej natury z wędzidłem Herberta czy Pamięci Włoch Karpińskiego. Zdaję sobie sprawę, że czyniąc te porównania, jednocześnie na przyszłość zawieszam wysoko poprzeczkę Juliuszowi Gałkowskiemu. Myślę jednak, że jest u niego wrażliwość na piękno nie mniejsza niż u Herberta i sprawność pisarska nie gorsza niż u Karpińskiego. Może tylko czasem drażnią bardzo okazjonalne próby posługiwania się młodzieżowym slangiem. 

Doprecyzowuję moje wyżej wyrażone życzenie: Drogi Autorze, czekamy na zbiór esejów o sztuce chrześcijańskiego Rzymu.

Piotr Chrzanowski

----- 

Drogi Czytelniku, prenumerata to potrzebna forma wsparcja pracy redakcji "Christianitas", w sytuacji gdy wszystkie nasze teksty udostępniamy online. Cała wpłacona kwota zostaje przeznaczona na rozwój naszego medium, nic nie zostaje u pośredników, a pismo jest dostarczane do skrzynki pocztowej na koszt redakcji. Co wiecej, do każdej prenumeraty dołączamy numer archiwalny oraz książkę z Biblioteki Christianitas. Zachęcamy do zamawiania prenumeraty już teraz. Wszystkie informacje wszystkie informacje znajdują się TUTAJ.


Piotr Chrzanowski

(1966), mąż, ojciec; z wykształcenia inżynier, mechanik i marynarz. Mieszka pod Bydgoszczą.