
Ten artykuł, tak jak wszystkie teksty na christianitas.org publikowany jest w wolnym dostępie. Aby pismo i portal mogły trwać i się rozwijać potrzebne jest Państwa wsparcie, także finansowe. Można je przekazywać poprzez serwis Patronite.pl. Z góry dziękujemy.
Ponad rok temu pisałem na łamach Christianitas o historii sposobów określania daty Wielkanocy oraz związanych z tym różnicach i sporach pomiędzy różnymi kościołami. Wróciłem do tego tekstu w kontekście ostatniej wizyty Leona XIV w Konstantynopolu i jego spotkania z tamtejszym patriarchą Bartłomiejem. W podpisanej przy tej okazji deklaracji obaj hierarchowie wyrazili pragnienie, by znaleźć rozwiązanie pozwalające na stałe, coroczne wspólne celebrowanie Zmartwychwstania Pańskiego. Miałby to być konkretny krok w stronę widzialnej jedności.
Pomyślałem, że mój wcześniejszy tekst wymagałby pewnego uzupełnienia. Nie zajmowałem się w nim podejmowanymi w minionym stuleciu próbami reform kalendarzowych wewnątrz chrześcijaństwa tradycji bizantyjskiej.
Mówię tutaj o przedstawionym przez Serbów na synodzie w Konstantynopolu, w 1923 roku, projekcie reformy autorstwa Milutina Milankowicia. Ten wybitny uczony zajmujący się wieloma dziedzinami nauk zarówno teoretycznych jak i stosowanych, zaproponował dla kalendarza juliańskiego inną, dokładniejszą niż gregoriańska, korektę solarną. Przypomnę, że rok słoneczny, czyli czas pełnego obiegu ziemi dookoła słońca to nieco mniej niż 365 dni i 6 godzin. W kalendarzu juliańskim każdy co czwarty rok, ten którego numer dzieli się bez reszty przez 4, jest tzw. rokiem przestępnym i liczy 366 dni, a pozostałe 365. Różnica średniej długości juliańskiego roku kalendarzowego, 365,25 dnia, jest jednak o ponad 11 minut większa od długości roku słonecznego. W ciągu nieco ponad 130 lat kalendarz juliański rozchodzi się z cyklem słonecznym o pełny dzień. W kalendarzu opracowanym na zlecenie papieża Grzegorza XIII zdecydowano się zmniejszyć średnią długość roku kalendarzowego, przez zmniejszenie liczby lat przestępnych, tych liczących 366 dni. Zdecydowano, że nie wszystkie lata kończące kolejne stulecia, te z dwoma zerami na końcu numeru (choć dzieli się on przez 4 bez reszty), będą nadal latami przestępnymi. Pozostaną nimi tylko te, które bez reszty dzielą się również przez czterysta.
Nadal średnia długość roku gregoriańskiego pozostaje większa od długości roku słonecznego. Różnica ta wynosi jednak niespełna pół minuty, co cały dzień daje po ponad trzech tysiącach lat. Milankowić w dużym stopniu zachował ideę gregoriańską zwiększając jedynie ilość lat z dwoma zerami na końcu, które byłyby nieprzestępne. W ciągu 900 lat przestępne miałyby być tylko dwa lata: te których numer podzielony przez 900 dawałby jako resztę 200 lub 600. Tutaj średnia długość roku kalendarzowego jest większa od słonecznej o dwie sekundy. W tym miejscu trzeba zaznaczyć, że te konkretne liczby 200 i 600 powodują, że kalendarz gregoriański opóźni się względem tego zrewidowanego, zwanego też neojuliańskim, o jeden dzień dopiero w w 2800 roku. W owym roku gregoriański 29 lutego, będzie w neojuliańskim już 1 marca.
Być może powyższe wyjaśnienia są trochę skomplikowane. Przedstawmy je zatem tak: w ciągu 3600 lat wg kalendarza juliańskiego wypada 900 lat przestępnych. W kalendarzu gregoriańskim będzie ich 873, a w tym wg propozycji serbskiej 872.
Wiadomo jednak, że do paschalionu, sposobu określania daty Wielkanocy, nie wystarczy sam kalendarz słoneczny, ale potrzebne są również obliczenia dotyczące faz księżyca. W tym względzie przyjęto kiedyś algorytm wypracowany w Aleksandrii. Rzym uczynił to w VI w. Reforma gregoriańska zachowała jego zasadę wprowadzając jedynie aktualizację danych wejściowych tablic obliczeniowych dla każdych 100 lub 200 lat rozpoczynających się od roku, którego przestępność zniosła poprawka solarna.
Na wspomnianym synodzie w Konstantynopolu z roku 1923 zaproponowano odejście od algorytmów na rzecz realnych obserwacji i obliczeń dla południka przechodzącego przez tzw. małą kopułę Bazyliki Grobu Pańskiego, tj. 35°13′47,2″ długości geograficznej wschodniej. Zachowano zasadę z soboru nicejskiego. Wielkanoc miałaby wypadać w pierwszą niedzielę po dniu, liczonym od północy do północy, w którym wystąpi pełnia księzyca, następująca po przesileniu wiosennym. Doprecyzowano, że przesilenie i pełnia mogą wystąpić tego samego dnia, ale tylko w tej kolejności. Jeżeli pełnia poprzedzi w danym dniu przesilenie, pełnią paschalną będzie dopiero następna. Jeżeli dniem wystąpienia pełni będzie niedziela, Wielkanoc wypadnie w następną niedzielę.
Niestety powyższe propozycje nie spotkały się z powszechnym przyjęciem w świecie prawosławnym. W części cerkwi wprowadzono, nie bez protestów i schizm, jedynie korektę solarną dla obchodów świąt stałych. Uczyniła to także część cerkwi lokalnych, które nie brały udziału w synodzie z 1923 roku. Jednak te, które w nim nie uczestniczyły i nadal stosują konsekwentnie kalendarz i paschalion juliański argumentują, że synod ten nie był soborem powszechnym.
Reformy milankowiciowskiej w jej aspekcie lunarnym nie wprowadzono nigdzie.
Uważam, że reforma kalendarza solarnego i paschalionu, tak jak zostały zaproponowane na wspomnianym synodzie w Konstantynopolu i jak je powyżej opisałem mogły by być bez problemu zaakceptowane przez Kościół katolicki.
Wspomniałem wyżej, że w niektórych miejscach (Grecja, Rumunia, Bułgaria), gdzie elementy tej reformy wprowadzono, zrodziło to nowe podziały i wyłonienie się wspólnot zwanych starokalendarzowymi. Można zatem powątpiewać czy ujednolicenie daty Wielkanocy powiodłoby się, pomimo stanowiska patriarchy Bartłomieja, nawet wtedy gdyby Rzym ogłosił, że Kościół katolicki przyjmuje w pełnym zakresie najbardziej zaawansowany projekt prawosławny z lat dwudziestych XX wieku.
Piotr Chrzanowski
Drogi Czytelniku, prenumerata to potrzebna forma wsparcia pracy redakcji "Christianitas", w sytuacji gdy wszystkie nasze teksty udostępniamy online. Cała wpłacona kwota zostanie przeznaczona na rozwój naszego medium, nic nie zostaje u pośredników, a pismo jest dostarczane do skrzynki pocztowej na koszt redakcji. Co więcej, do każdej prenumeraty dołączamy numer archiwalny oraz książkę z Biblioteki Christianitas. Zachęcamy do zamawiania prenumeraty już teraz. Wszystkie informacje wszystkie informacje znajdują się TUTAJ.
(1966), mąż, ojciec; z wykształcenia inżynier, mechanik i marynarz. Mieszka pod Bydgoszczą.