Pochylając się nad zagadnieniem edukacji klasycznej, nie sposób pominąć roli, jaką odgrywała w niej dialektyka. Aby móc myśleć o przywróceniu jej założeń we współczesnej edukacji, warto zastanowić się, czym owa dialektyka była w rzeczywistości, skąd brało się tak ważne miejsce, które jej przyznawano w wypracowanym przez stulecia modelu kształcenia, a także dlaczego została porzucona.
Dialektykę pojmowano zarówno jako sztukę dyskutowania jak i rozumowania; widziano w niej sposób poznania intelektualnego, który przekracza czysto formalne związki logiczne. Już od czasów starożytnych zaczęto utożsamiać ją z teorią racjonalnego myślenia (logiką). Zaliczana jest ona także do metod porządkujących wiedzę (obok apofatyki i analogii): „Dialektyka polega na ukazaniu różnic. Zaczęła się jednak od ukazywania różnic między przypadłościami, np. zimne – ciepłe, rozrzedzone – zagęszczone […]. Ukazuje różnice między pojęciami, a odnoszona do bytów opiera się na tezie, że to, co bezpośrednio poznajemy, jest naturą bytu”.[1] Bardzo trwała okazała się wykładania dialektyki arystotelesowskiej zaproponowana przez Cycerona, rozróżniała ona dialektykę: a) ars iudicandi – sztuka analizy logicznej służącej określaniu właściwości rzeczy oraz b) ars inveniendi – sztuka znajdowania w dyskusji odpowiednich argumentów dla sądu prawdopodobnego.
Średniowiecze – używające zamiennie nazw „logika” i „dialektyka” – ulokowało dialektykę („naukę o przejrzystych racjach oddzielających prawdę od fałszu”), obok gramatyki i retoryki, w ramach trivium, stanowiącego wraz z quadrivium kanon nauczania klasycznego. Św. Augustyn uważał dialektykę za „disciplina disciplinarum” wszelkich nauk, Albert Wielki nazywał ją „ars generalis”, zaś św. Tomasz z Akwinu postrzegał dialektykę jako „najbardziej odkrywczą część logiki” służącą heurystycznym celom nauk.[2]
Kryzys nominalistyczny, renesans i reformacja przynoszą ze sobą bardzo niekorzystne zmiany: „[...] zarówno Ojcowie jak i Scholastycy, przyswajając sobie te zabytki pogańskiej mądrości, wystawili je wprzód na działanie światła chrześcijańskiej wiary; a jasny jej promień odłączył stare błędy, zapełnił niedostatki, rozwiązał wątpliwości, utwierdził chwiejne poglądy, słowem, najlepszą z filozofii pogańskich, przemienił w chrześcijańską. Zaś humaniści epoki odrodzenia, zaniechali już użyć światła wiary dla oddzielenia naleciałości błędów od złota szczerej prawdy, ale przeciwnie całą tę rudę przyjęli za złoto, dlatego jedynie, że ją pokrywała powabna pleśń starożytności. A choć wiara głośno protestowała przeciw temu, to jednak ci, dla których ona nie straciła jeszcze swej powagi, zasłaniali się nielogicznym, choć aż nazbyt często powtarzanym zdaniem, że to co mylnym jest ze stanowiska wiary, ze stanowiska filozofii może być prawdziwym.”[3] Cytat ten, nawet jeśli dla niektórych dyskusyjny, co do szczegółów, dobrze opisuje istotę tego, co się stało. W starciu tym ważną rolę odegrać miała dialektyka, którą humaniści renesansowi utożsamiali z retoryką (wg zaproponowanego przez Cycerona wzorca ars inveniendi): „nie tak prędko jednak filozofia scholastyczna ustąpiła z widowni, bo czuła w sobie pod zepsutą łupiną niepożytecznych spekulacyj zdrowe jądro prawdy, a poza sobą miała świetną, kilkowiekową przeszłość, której ostatnie ogniwo wiązało się w łańcuch z tysiącletnią filozofią Ojców Kościoła. Przy tym musiała ona władać po mistrzowsku ostrzem dialektyki i godzić w najsłabsze strony ubóstwionego Klasycyzmu, a nieubłagana jej krytyka nieraz ciężką zadała klęskę neofitom pogańskiej filozofii. Stąd do pogardy ku Scholastyce dodawała ona pewną zawiść, a na kłujące żądło jej dialektyki najwięcej wylało się żółci. […] toteż zawziętość Lutra przeciw Scholastykom, a głównie przeciw ich dialektyce nie znała granic. Aby więc radykalnie pozbyć się filozofii, targnął się na powagę samego rozumu i wyrzucił go z obrębu wiary, jako pierwiastek z gruntu wierze przeciwny.”[4]
”W czasie gdy tak protestantyzm rodził, w katolickich szkołach kwitła jeszcze Scholastyka. Ale głosy o nową filozofię i w umysłach katolickich odbiły się echem. Zapomniano, jaką była właściwa przyczyna i pierwotne źródło tego żądania; powoli zaczęło się wyradzać to przekonanie, że nienawiść ku dawnej filozofii musiała mieć przecież słuszną jakąś podstawę, że więc pora na miejsce znienawidzonej scholastyki nowy system wprowadzić. Tak więc i katoliccy uczeni wyczekiwali nowej odmiennej filozofii, i niestety szczery katolik, mimo swej prawowierności, stał się ojcem racjonalistycznego idealizmu. […] nowa filozofia dwiema różnymi drogami doszła do jednego celu: od Bacona przez stopnie empiryzmu, sensualizmu i materializmu do zupełnego zwątpienia o wszelkiej prawdzie; od Kartezjusza drogą idealizmu do tego samego przekonania, że wszelka prawda chwiejną jest i ułudną.” [5]
Czy może dziwić, że zarówno na gruncie filozofii, jak i w zmieniającym się modelu kształcenia, nie było już miejsca dla edukacji klasycznej, w tym także dla dialektyki, rozumianej jako „nauka o przejrzystych racjach oddzielających prawdę od fałszu”. „W ten sposób i języki klasyczne, i teoretyczny wykład gramatyki, i euklidesowskie podejście w matematyce, i podstawy logiki, i muzyka inna niż głos emocji, i nawet coś tak, zdawałoby się, niepodważalnego, jak pełny wykład historii oparty na zdolności mierzenia czasu i orientacji geograficznej oraz kanon literacki traktowany jako zespół wzorcowych niezmienników moralnych i estetycznych naszej kultury – wszystko to zniknęło bądź właśnie znika, traci substancję lub kontury, czasami przy pewnych odruchach zdziwienia lub nawet protestu w środowiskach rodziców i nauczycieli, przypominających nic więcej niż pęcherzyki powietrza pozostające na powierzchni wody po utopionym, przez chwilę.”[6]Założywszy, że już wiemy jaką rolę w procesie edukacji winna pełnić dialektyka (doceniając chociażby jej walor realistycznego wyjaśniania i krytycznego badania sądów potocznych[7]), to musimy umieć przyznać jej określone miejsce w strukturze dzisiejszej szkoły. Jeśli przyjmiemy, że sztuki wyzwolone to sposoby uruchomienia umysłu, które da się zasadniczo „rozpisać” pomiędzy znane nam ze współczesnej szkoły przedmioty, to dla dialektyki należałoby uczynić wyjątek, wprowadzając do szkolnego programu odrębny przedmiot.[8]
Artur Górecki
[1] M. Gogacz, Metody metafizyki, „Studia Philosophiae Christianae”23(1987)2 (wersja elektroniczna: http://www.tomizm.pl/?q=node/14).
[2] Por. Dialektyka, oprac. W. Chudy, Powszechna Encyklopedia Filozoficzna, http://www.ptta.pl/pef/pdf/d/dialektyka.pdf (Polskie Towarzystwo Tomasza z Akwinu).
[3] A. Langer, Św. Tomasz z Akwinu i dzisiejsza filozofia, "Przegląd Powszechny", Rok I ,t. II, Kraków 1884 (wersja elektroniczna: http://www.ultramontes.pl/langer_sw_tomasz_2.htm). W przywołanych cytatach zachowano pisownię oryginału.
[4] Tamże.
[5] Tamże.
[6] P. Milcarek, Tezy o edukacji klasycznej dla cywilizacji chrześcijańskiej, „Christianitas” nr 58, s. 7.
[7] „D[ialektyka] w ujęciu Arystotelesa przedstawiała walory zarazem metody filozoficznej zdolnej do wyprowadzania poprawnych wniosków z obszaru tego, co prawdopodobne, jak i sztuki poprawnej argumentacji (retoryki); rozumienie to na gruncie teorii zawartej w Topikach miało ogromny wpływ na dalsze dzieje d[ialektyki].” Dialektyka, oprac. W. Chudy, Powszechna Encyklopedia Filozoficzna, http://www.ptta.pl/pef/pdf/d/dialektyka.pdf.
[8] Por. Tamże, s. 11.
Artur Górecki (1975) doktor historii, ukończył także studia filozoficzno-teologiczne i zarządzanie oświatą; autor książek poświęconych historii społecznej i życiu religijnemu w XIX i na początku następnego stulecia, artykułów, przyczynków naukowych i recenzji; współzałożyciel i redaktor czasopisma WychowujMy!; nauczyciel i wieloletni dyrektor placówek edukacyjnych różnych szczebli; dyrektor Departamentu Kształcenia Ogólnego i Podstaw Programowych w MEiN; propagator edukacji klasycznej.