Opublikowany w Gazecie Wyborczej z 20 marca 2021 wywiad z dominikanami: o. Pawłem Kozackim, prowincjałem i o. Marcinem Mogielskim, dotyczący poważnych nadużyć duszpasterskich, w tym o podłożu seksualnym, jakie miały miejsce pod koniec lat dziewięćdziesiątych we wrocławskim klasztorze tego zakonu, stał się już bardzo głośny.
Na początek pozwolę sobie na małą dygresję. Opisany modus operandi sprawcy, o. „Marka”, przypomina nieco działalność innych dominikanów, braci Phillippe a także Jeana Vaniera. O tej ostatniej sprawie pisali dla „Christianitas” Michał Barcikowski, a także Tomasz Rowiński. Warto zajrzeć ponownie do tych tekstów, ponieważ dobrze pokazują one niebezpieczeństwa na jakie narażone są wspólnoty, w których dominuje charyzmat i ego przywódcy, i kiedy połączone to jest z lekceważeniem prawa oraz procedur. Może też należałoby się zastanowić czy tego typu nadużyciom nie sprzyja sposób w jaki od lat sześćdziesiątych wprowadzano przystosowaną odnowę życia zakonnego.
Chciałbym jednak zająć się tutaj niektórymi osobliwymi elementami wspomnianego wywiadu. Muszę powiedzieć, że wcale nie widzę w nim jakiegoś przełomowego i odważnego zmierzenia się z trudnymi faktami z przeszłości. Wręcz przeciwnie. Uważam, że dobrze uzasadnione byłoby postawienie zarzutu, że czas i miejsce opublikowania tej rozmowy, to o czym się w niej mówi i to, co się przemilcza, wskazują na chęć oczernienia osoby, która niedawno zmarła i nie może się już bronić. Nie wiem czy tak jest w istocie, mam nadzieję, że co do obu zakonników się mylę. Bo co do tego, że „Wyborcza” o. Maciejowi Ziębie nie wybaczyła, że przedłożył Wojtyłę nad Michnika, wątpliwości nie mam.
A to właśnie o. Zięba, prowincjał polskich dominikanów w latach 1998 - 2006, jest szwarccharakterem rozmowy. To jego „pupilem” jest traktowany po ojcowsku kontrowersyjny o.„Marek”. To on imponuje prowincjałowi duszpasterskim rozmachem. Dlatego prowincjał o. Mogielskiemu imputuje, że jego skarga na o. „Marka” to zawiść. Dlatego, kiedy wiosną 2000 roku obaj ojcowie udzielający wywiadu zgłaszają sprawę prowincjałowi, ten gdzieś o. „Marka” ukrywa.
Tutaj zreszta informacje oo. Kozackiego i Mogielskiego zaczynają być sprzeczne. Najpierw na pytanie przeprowadzającego wywiad Artura Nowaka (szkoda, że tych sprzeczności nie wyłapał i nie doprowadził do uściślenia wywodu), co prowincjał zrobił po owym zawiadomieniu z wiosny 2000 r., odpowiadają, że „zabrał go z Wrocławia” (o. Mogielski) a „w dokumentach nie ma informacji” o ukaraniu. (o. Kozacki).
Potem jednak obaj przyznają, że zadziałał. Och, „niewystarczająco” (o. Mogielski), bo „formalnie” zrobił wszystko co powinien, ale „w rzeczywistości – nie” (o. Kozacki). Co zrobił o. Zięba? Ano odsunął o. „Marka” od duszpasterstwa i dekretem, o którym ponoć nie ma informacji w dokumentach, go zasuspendował. Ciekawe, że to słowo nie pada – mówi się jedynie o zakazie sprawowania sakramentów. Żeby tę informację o karze jednak zrelatywizować od razu o. Kozacki sugeruje, że tutaj jedynym właściwym wyjściem byłoby wydalenie z zakonu i ze stanu duchownego. No i oczywiście dowiadujemy się, że o. Zięba potraktował z buta ofiary, które pojechały spotkać się z nim w Warszawie.
W związku z lekturą wywiadu pojawia się cały szereg pytań, które w nim samym – niestety – nie padają. Np. czy formalnie i rzeczywiście wszystko w sprawie o. „Marka” zrobił np. taki o. Kozacki. Otóż on już w 1996 roku znalazł się w klasztorze poznańskim i przejął tam wspólnotę, którą wcześniej zajmował się o. „Marek”. I od razu zaniepokoiło go to, co zastał. Pisał o tym maile do prowincjała. Są w archiwum. Tzn. do o. Zięby? Ale! No właśnie! o. Zięba został prowincjałem dopiero w 1998. Co o. Kozacki robił przez poprzednie dwa lata? Nic go nie niepokoiło? Niemożliwe, sam mówi, że od razu widział nieprawidłowości. To czy w archiwum są maile do poprzedniego prowincjała? Czy rozmawiał z poprzednim prowincjałem? Ten zakonnik, żyje, jest aktywny, czemu jeszcze nikt nie spytał go co on zrobił w sprawie o. „Marka”? A co z zakonnikami którzy w tamtych latach byli przeorami i w Poznaniu, i we Wrocławiu. Żyją jeszcze? Mają coś do powiedzenia?
Także rola samego o. Mogielskiego w sprawie jest przedstawiona w sposób nieprzejrzysty. W 2008 roku, z pełnym poparciem swojego prowincjała (po o. Ziębie a przed o. Kozackim pełnił ten urząd od 2006 do 2014 o. Krzysztof Popławski), podjął on konfrontację w Szczecinie z miejscowym arcybiskupem, Zygmuntem Kamińskim, w sprawie osławionego ks. Dymera. Nieuniknione jest pytanie, dlaczego przez te osiem lat nic się nie wydarzyło w sprawie wrocławskiej? Co wtedy o. Mogielski czynił dla wyjaśnienia tej niechlubnej karty zakonu. Dlaczego wtedy sprawa nie stała się publiczna, a dzieje się tak dopiero teraz?
I jeszcze jedno. Z wywiadu dowiadujemy się, że bezpośrednio po otrzymaniu kary, gdzieś w roku 2000 czy 2001, okazało się, że o.„Marek”, łamał nałożone ograniczenia. Niestety nie dowiadujemy się, co działo sie przez nastepne 20 lat. Czy zrozumiał swoje błędy? Jaką działalnością w zakonie zajmował się przez ten czas? Może jednak ostatecznie jest w miejscu, gdzie robi coś sensownego i nie szkodzi? Innymi słowy, może kara zadziałała poprawczo? Chyba tak! Bo czy inaczej o. Kozacki przez prawie 7 lat sprawowania urzędu prowincjała patrzyłby na wszystko przez palce? A wcześniej podobnie czyniłby o. Popławski?
Podsumowując muszę stwierdzić, że wypowiedzi udzielone przez oo. Kozackiego i Mogielskiego w wywiadzie dla Gazety Wyborczej budzą wątpliwości co do czystości ich intencji. Te wątpliwości należałoby jak najszybciej rozwiać.
Piotr Chrzanowski
-----
Drogi Czytelniku, prenumerata to potrzebna forma wsparcja pracy redakcji „Christianitas", w sytuacji gdy wszystkie nasze teksty udostępniamy online. Cała wpłacona kwota zostaje przeznaczona na rozwój naszego medium, nic nie zostaje u pośredników, a pismo jest dostarczane do skrzynki pocztowej na koszt redakcji. Co wiecej, do każdej prenumeraty dołączamy numer archiwalny oraz książkę z Biblioteki Christianitas. Zachęcamy do zamawiania prenumeraty już teraz. Wszystkie informacje wszystkie informacje znajdują się TUTAJ.
-----
(1966), mąż, ojciec; z wykształcenia inżynier, mechanik i marynarz. Mieszka pod Bydgoszczą.