Ten artykuł, tak jak wszystkie teksty na christianitas.org publikowany jest w wolnym dostępie. Aby pismo i portal mogły trwać i się rozwijać potrzebne jest Państwa wsparcie, także finansowe. Można je przekazywać poprzez serwis Patronite.pl. Z góry dziękujemy.
+
Świętego Benedykta
Homilia Przewielebnego Ojca Jeana Pateau
Opata Opactwa Matki Bożej w Fontgombault
(Fontgombault, 11 lipca 2025 r.)
Quasi arcus refulgens inter nebulas gloriæ...
Jak tęcza wspaniale błyszcząca w chmurach…
(Syr 50,7)
Drodzy Bracia i Siostry,
Moi Najdrożsi Synowie!
Dzisiejsze pierwsze czytanie przywołuje postać arcykapłana Szymona i opowiada o wielkim dziele, któremu się poświęcił, a było nim odnowienie domu Bożego. Ten pełen niestrudzonego zapału religijny i polityczny przywódca Izraela zajmował się nie tylko umocnieniem Świątyni. Pragnąc uchronić lud przed klęską, rozbudował miasto i zbudował nowe mury. Sprawił, że wykonano nowe zbiorniki na wodę.
Syrach nie ogranicza się jednak do przedstawienia jego osiągnięć z obszaru, powiedzmy – infrastruktury. Lud Izraela to lud Boży. Dlatego autor tej natchnionej księgi z upodobaniem opisuje przede wszystkim kult składany Bogu za dni Szymona, a cały fragment kończy się dziękczynieniem:
A teraz błogosławcie Boga całego stworzenia, który wszędzie czyni wielkie rzeczy, który od łona matczynego wywyższa dni nasze, który z nami postępuje według swego miłosierdzia. Niech nam da radość serca, niech nastanie za dni naszych pokój w Izraelu – po wieczne czasy, aby miłosierdzie Jego trwało wiernie z nami i by nas wybawił za dni naszych (Syr 50,22–24).
Poprzez pochwałę arcykapłana Syrach wysławia Boga za świętość, która jest Jego darem. Święci budują miasto Boga, gdy pracują nad zbudowaniem swych braci. Każda dusza, która się wznosi, podnosi cały świat.
Świętując dziś przeniesienie relikwii św. Benedykta z Włoch do Francji, synowie Świętego Patriarchy z radością odnoszą pochwałę Szymona do swojego założyciela.
Klasztory w Subiaco i na Monte Cassino są przywiązane do ziemskiego życia naszego Błogosławionego Ojca. Jednak nie ono jest najistotniejsze, o czym sam św. Benedykt poucza każdego opata:
Przede wszystkim nie wolno mu zaniedbywać ani lekceważyć zbawienia dusz, które poddano jego władzy, a troszczyć się więcej o rzeczy przemijające, ziemskie i znikome. Niech zawsze myśli o tym, że powierzono mu rządy nad duszami i że za nie ponosi też odpowiedzialność (R 2,33-34).
Spisany przez św. Grzegorza żywot św. Benedykta, a przede wszystkim jego Reguła, dają świadectwo o tym, co zawsze było jego największą troską: stać się sługą Bożego planu w każdej duszy.
Owoce tej troski są wyraźnie widoczne. Święty Benedykt za dni swego życia założył tylko kilka klasztorów. Te klasztory jednak tak się przez wieki rozmnożyły, że pokryły gęstą siecią całą Europę, a później również cały świat. W domach benedyktyńskich Reguła Świętego Patriarchy pozostaje podstawowym kodeksem, żywym źródłem, z którego każdy czerpie, aby móc dzień po dniu, osobiście i we wspólnocie, szukać Boga i zdążać do wieczności, do czego Benedykt wzywa swoich synów i córki.
To właśnie szukanie Boga porządkowało i napędzało całe życie św. Benedykta. Choć otwierała się przed nim perspektywa studiów, wolał porzucić świat i udać się na pustynię. „Odszedł zatem pełen wiedzy, choć bez wykształcenia, nieuczony, lecz wiedziony przez mądrość (scienter nescius et sapienter indoctus).” (św. Grzegorz Wielki, Dialogi. Księga druga, Prolog, 1)
Porzucenie studiów nie było jednak wystarczające. Gdy Benedykt postanowił udać się na pustkowie, dokonał cudu, scalając przetak służący do przesiewania pszenicy, który przypadkowo zbiła pewna święta niewiasta będąca jego piastunką. W ten sposób doskonałość świętego męża stała się widoczna dla wszystkich. Porzuciwszy naukę, musiał znowu uciekać, tym razem przed ludzkimi spojrzeniami i próżną chwałą.
Bóg poprowadził go taką droga, dlatego że chciał zatrzymać dla siebie całe jego serce. Benedykt szukał Boga, a Bóg ochraniał to poszukiwanie. Powiedzmy precyzyjniej: zanim Benedykt zaczął szukać Boga, sam Bóg szukał Benedykta.
Poszukując odosobnionego miejsca do życia, Benedykt spotkał po drodze mnicha imieniem Romanus. Ten dał mu habit będący symbolem świętego życia, obiecał pomoc w życiu pustelniczym i zachowanie wszystkiego w tajemnicy.
Czy jednak Benedykt miał na zawsze pozostać w swojej samotni? Nie taki był Boży plan. Jak pisze św. Grzegorz:
Bóg wszechmocny zechciał jednak dać w końcu Romanusowi odpoczynek po jego trudzie i zarazem ukazać życie Benedykta ludziom jako przykład do naśladowania, aby światło rozbłysło na świeczniku i oświeciło wszystkich przebywających w domu Bożym (Dialogi II, 6).
Bóg tak poprowadził Benedykta, aby uczynić zeń budowniczego klasztorów. Można powiedzieć, że do niego odnoszą się słowa psalmisty:
O jedno proszę Pana, tego poszukuję:
bym w domu Pańskim przebywał
po wszystkie dni mego życia,
abym zażywał łaskawości Pana,
stale się radował Jego świątynią (Ps 27(26),4).
Bóg zbudował serce Benedykta, a Benedykt zbudował dom dla Boga; dom gotowy na przyjęcie uczniów szukających Boga.
Z okazji Jubileuszu Sportu, który w tym roku zbiegł się z uroczystością Trójcy Świętej, papież Leon nie wahał się połączyć sport z Trójcą Świętą. Odważmy się i my porównać życie monastyczne do sportu. Papież Leon wskazał na trzy aspekty, które czynią ze sportu cenną metodę formacji ludzkiej i chrześcijańskiej: po pierwsze sport uczy wartości współpracy, podążania razem, dzielenia się; po drugie zachęca do wysiłku, a także „pomaga utrzymać zdrowy kontakt z przyrodą i konkretnym życiem, jedynym miejscem, w którym można praktykować miłość”; wreszcie po trzecie sport „uczy (…) przegrywać, stawiając człowieka (…) w obliczu jednej z najgłębszych prawd o jego kondycji: kruchości, ograniczeń, niedoskonałości”.
Papież zakończył tę część swojej homilii słowami:
Nie ma sportowca, który nigdy nie popełnia błędów, nigdy nie przegrywa. Mistrzowie nie są nieomylnymi maszynami, lecz mężczyznami i kobietami, którzy nawet po upadku znajdują odwagę, żeby się podnieść1.
Powiedzmy więc, że mnich jest sportowcem. Święty Benedykt zachęca go jednak nie do biegania z jednej okolicy do drugiej, z jednej sprawy do drugiej, ale do biegu drogą Bożych przykazań, drogą świętości. I na tej drodze ważny jest czas.
Mnich nie jest jednak zabezpieczony przed upadkiem, bo droga świętości jest wąska, twarda i trudna. A zatem św. Benedykt w kilku słowach powierza swojemu mnichowi bezcenny skarb: „I nigdy nie tracić ufności w miłosierdzie Boże.” (R 4, 74).
Czyż nie jest to właśnie ta stokrotność obiecana tym, którzy opuścili wszystko, aby iść za Chrystusem? (zob. Mt 19,29). Czyż nagrodą nie jest łaska zrozumienia, że przyjacielem Chrystusa jest przede wszystkim ten, kto wie, że jest bardzo kochany – do tego stopnia, że nigdy nie traci ufności w miłosierdzie swojego Pana, a także – powiedzmy odważnie – nie tracie ufności w miłosierdzie swoich braci?
Mnich należy do tych ludzi, którym Boże miłosierdzie udzielane jest najobficiej. Trzeba je jednak przyjąć! Skoro mówimy o zawodach sportowych, dodajmy, że we współzawodnictwie z mnichem może być lepsza tylko Maryja – pełna wszystkich łask, Niepokalanie Poczęta; ta, którą mnisi chętnie uznają za swoją serdeczną Matkę i Ksienię.
Amen.
Dom Jean Pateau OSB
tłum. Tomasz Glanz
Drogi Czytelniku, prenumerata to potrzebna forma wsparcia pracy redakcji "Christianitas", w sytuacji gdy wszystkie nasze teksty udostępniamy online. Cała wpłacona kwota zostanie przeznaczona na rozwój naszego medium, nic nie zostaje u pośredników, a pismo jest dostarczane do skrzynki pocztowej na koszt redakcji. Co więcej, do każdej prenumeraty dołączamy numer archiwalny oraz książkę z Biblioteki Christianitas. Zachęcamy do zamawiania prenumeraty już teraz. Wszystkie informacje wszystkie informacje znajdują się TUTAJ.
1 Leon XIV, Homilia podczas mszy świętej na zakończenie Jubileuszu Sportu, 15.06.2025, cyt. za: https://www.ekai.pl .
(1969), mnich benedyktyński, opat Opactwa Najświętszej Maryi Panny w Fontgombault.