Sebastian Grabowiecki pozostawił po sobie kilka pieśni maryjnych, spośród których jedna okazuje się szczególnie piękna poetycko i teologicznie. Jej temat to Boże Macierzyństwo, czy raczej – opieka Najświętszej Panny nad Kościołem i każdym wiernym, owa intercessio albo cura, które wynikają z przechowywania w swoim łonie Zbawiciela. Kościół pielęgnował tę intuicję już od czasów starożytnych, wielokrotnie później potwierdzając ją w oficjalnym nauczaniu[1]. Związek pomiędzy Bożym Macierzyństwem (czyli tym, że Maryja zgodziła się na zostanie rodzicielką Zbawiciela) a wyniesieniem Matki do godności Pośredniczki wszelkich łask nie zawsze jest jednak dla katolików jasny. Tym bardziej warto przyjrzeć się bliżej utworowi późnorenesansowego poety i cysterskiego mnicha:
Panno, nad wszytkie chwalebna od wieku,
córko, małżonko, matko Wszechmocnego,
ołtarzu chleba żywy,
co czyni wiek prawdziwy,
pomocy wielka u Boga wiecznego!
Żywota Twego on owoc tak święty,
źrzódło łaski płynące
proś, by cnoty kwitnące
we mnie mnożył, a nie szkodził przeklętej.
Stopniu, po którym Syn wiecznego z nieba
Boga zszedł, by dał żywot śmiertelnemu!
Niech przez Cię głos wstępuje,
gdy mój duch ciężkość czuje;
racz być pomocą do łaski nędznemu!
Jak matka w domu czci, wolności zatym
używając, proś zawżdy,
by Syn grzech przejźrzał każdy,
w chwale na onym świecie, w łasce na tym[2].
Pieśń wychwala Maryję jako Pannę Wniebowziętą i królującą w niebie, a zarazem całkowicie uniżoną wobec woli Bożej w momencie Zwiastowania. Mówi Ewangelia Łukasza, że anioł rzekł do Niej: «Nie bój się, Maryjo, znalazłaś bowiem łaskę u Boga. Oto poczniesz i porodzisz Syna, któremu nadasz imię Jezus. Będzie On wielki i będzie nazwany Synem Najwyższego, a Pan Bóg da Mu tron Jego praojca, Dawida. Będzie panował nad domem Jakuba na wieki, a Jego panowaniu nie będzie końca» (Łk 1, 30-33). A więc Bóg zstąpił na Maryję, aby On sam mógł zostać zrodzony i dany całemu światu w postaci Syna wcielonego. Było to jednocześnie pierwsze objawienie wstawiennictwa Panny z Nazaretu. Stała się Ona wówczas pośredniczką między Mesjaszem a Izraelem. W obrazowy sposób wyraża to wezwanie staropolskiego poety: „Stopniu, po którym Syn wiecznego z nieba Boga zszedł, by dał żywot śmiertelnemu”. Nietrudno dość do wniosku, że obraz „stopnia” jest nie tylko metaforą maryjnego pośrednictwa łask (na czele z największą z nich, czyli zrodzeniem Chrystusa w sercu), ale również odnosi czytelnika do szczegółów wystroju świątyni. Ponadto od słowa gradus – by nawiązać do łacińskiego odpowiednika – pochodzi pojęcie „gradacji”, czyli następstwa zjawisk wedle siły ich natężenia. W tym przypadku chodziłoby o gradację chwały i świętości: Maryja jest pierwszą świętą po Bogu, wszyscy inni stoją za Nią, w głębokim sensie zdani na Jej pośrednictwo.
Grabowiecki wnioskuje, że skoro Maryja była stopniem, po którym Bóg zstąpił z nieba na ziemię, to jednocześnie podnosi Ona wszystkie sprawy chrześcijan do Ojca: „Niech przez Cię głos wstępuje, gdy mój duch ciężkość czuje”. Tajemnica dwóch płaszczyzn posłannictwa Najświętszej Panny znajduje swoje odbicie w poetyckich paralelach. Poeta wpierw wychwala Pana Jezusa zrodzonego z Niewiasty: „Żywota Twego on owoc tak święty, źrzódło łaski płynące”, aby następnie zwrócić się do Bożej Rodzicielki: „proś, by cnoty kwitnące we mnie mnożył, a nie szkodził przeklętej”. Chrystus jest więc źródłem łask, a Maryja – wstawienniczką, dzięki której docierają one do człowieka, a następnie zostają pomnożone. Tradycja katolicka na różne sposoby starała się wyrazić tę prawdę. Jednym z najbardziej znanych przed-nowożytnych przykładów jest Kazanie o Akwedukcie św. Bernarda z Clairvaux[3], wedle którego Najświętsza Panna jest jakby kanałem, przez który przepływają strumienie wody żywej, tak aby w odpowiednim czasie dotrzeć do każdego i nawodnić całe święte Miasto. Pisze Doktor Miodopłynny: „Spływa Akweduktem ów Strumień Niebieski, nie obfitujący wszakże, jako Źródło, ale wlewający w oschłe serca nasze krople łaski, jednym więcej, innym mniej. Akwedukt jest pełen (Łk 1, 28), by wszyscy brali z pełności (por. J 1, 16), wszakże nie samą brali Pełność”[4]. Autor Setnika rymów duchownych tę samą tajemnicę wyraża przy pomocy symbolu ołtarza.
Jedną z cech charakterystycznych poezji manierystycznej jest jej niezwykła dynamika, nagromadzenie form, zestawień oraz słów, które wskazują na ruch[5]. Co ciekawe, w pieśni Grabowieckiego Maryja jawi się jako osoba statyczna niczym figura usadowiona w kościelnej nawie. Rzeczywiście stoi Ona jak prawdziwe tabernakulum albo „ołtarz chleba żywy”. Ruch dzieje się natomiast wokół Niej i przez Nią. Metafora ołtarza – w pewien sposób obecna również w późniejszych objawieniach prywatnych[6] oraz modlitwach do Niewiasty Eucharystii[7] – ukazuje tym samym głębszy wymiar pośrednictwa maryjnego. Niegdyś „stołem ofiarnym” było Jej serce i ciało, które jako pierwsze przyjęło Chrystusa; dziewicze łono, które poczęło Pana, aby następnie wydać Go światu. Oto dziewica będzie brzemienna i porodzi syna, a Jego Imię nazwą Emmanuel, co się tłumaczy: Bóg wśród nas (Mt 1, 23). W pewnym sensie można uznać, że pod sercem Maryi sprawowana była tajemnica ukrytej obecności, która później dokonywać się będzie podczas każdej Mszy świętej. Przez Nią objawiło się życie (1J 1, 2), podobnie jak w Liturgii Kościoła objawia się Chleb żywy (zob. J 6, 51). Statyczność opisu Najświętszej Panny, owego „ołtarza” i „stopnia”, odzwierciedlałaby zatem Jej swoistą bierność w akcie przyjęcia Chrystusa. Maryja była poddana (i oddana), wyczekująca, wyzuta z siebie i otwarta na błogosławieństwo niebios. Zawierzyła samą siebie w ręce Stwórcy, będąc naczyniem zaszczytnym, poświęconym, pożytecznym dla właściciela, czyli Boga, przygotowanym do każdego dobrego czynu (2Tm 2, 21). Aktywna okazała się wówczas moc Ducha. Po Wniebowzięciu sytuacja ta nie zmieniła się, ponieważ dary łaski i wezwanie Boże są nieodwołalne (Rz 11, 29). Maryja nadal pozostaje swego rodzaju „ołtarzem”, na którym wierni Kościoła składają swoje intencje i jednoczą się z Chrystusem.
Boże Macierzyństwo nie było wyłącznie kwestią ciała. W osobie ludzkiej nie ma wszakże podziału na to, co duchowe i to, co cielesne, choćby w najbardziej dosłownym i namacalnym sensie tego słowa. Człowieczeństwo konstytuowane jest przez obie te sfery, pozostające ze sobą w nierozerwalnej, tajemnej jedności[8]. Grabowiecki oczywiście nie pisze o tym wprost, ale ton jego pieśni pozwala mimo wszystko wskazać na antropologię, która stała u podstaw jego rozumienia maryjności. Oto cud, który nie tyle łamie porządek stworzenia, co raczej wynosi i przemienia wszystko to, co było na początku: ciało Syna Bożego zostało ukształtowane w ciele Panny, w pewnym sensie dzięki niemu i poprzez nie. Życie się objawiło (1J 1, 2) najpierw w łonie Maryi, w głębokiej zależności i w zjednoczeniu z Nią, a dopiero później przyszło na świat. Przez następne kilka lat ten sam Pan, który posyła do otchłani pod ziemię i wyprowadza z największej zagłady, i nie ma nikogo, kto by uszedł Jego ręki (Tb 13, 2), w osobie swego Syna zdał się na opiekę swojej wybranej służebnicy. Tym samym – pozostając w tak bliskiej z Nią jedności – przeniknął Ją swoją łaską.
„Jak matka w domu czci, wolności zatym używając” – pisze poeta. Jego słowa to oczywiście nawiązanie do czwartego przykazania Dekalogu: Czcij ojca twego i matkę twoją, abyś długo żył na ziemi, którą Pan, Bóg twój, da tobie (Wj 20, 12). Maryja jest Matką wierzącego, a Kościół – Jej „domem czci”[9]. Dzięki temu może skutecznie prosić Syna, zarówno w sprawach grzechu i zbawienia, jak i błogosławieństwa czy wsparcia na drodze do świętości. Jej miejsce we wspólnocie chrześcijan okazuje się więc absolutnie wyjątkowe. Paradoks wybrania Najświętszej Panny polegał bowiem na tym, że – zauważa Grabowiecki – była Ona zarówno córką, małżonką, jak i matką swego Pana. Wyłania się z tego niezwykła więź Niewiasty z Trójcą Świętą: uznana została za córkę Boga Ojca, małżonkę Ducha Świętego oraz matkę Syna Bożego, Jezusa Chrystusa. Choć całe to zestawienie zdumiewa pięknem (podobnie jak zadomowione w teologii pojęcia Parthenos albo Theotokos), nie jest jedynie poetyckim konceptem. Grabowiecki rozwija w ten sposób tzw. maryjną zasadę szczególności[10]. Ponieważ jest wyjątkowym członkiem Kościoła, przysługuje Jej większa godność. Otaczana jest szczególną czcią, ponieważ cieszyła się wyjątkowym względem u Boga.
Michał Gołębiowski
[1] W celu zdobycia jasności doktrynalnej warto skonfrontować intuicje staropolskie z orzeczeniami Magisterium Kościoła z XIX oraz XX wieku: „Niczego bowiem bać się, o niczym rozpaczać nie potrzeba, gdy Ona przewodzi, gdy Ona radzi, gdy Ona sprzyja, gdy Ona broni: macierzyńskie bowiem mając serce dla nas, zabiegając o nasze zbawienie, troszczy się o cały rodzaj ludzki. Pan Ją przecież ustanowił królową nieba i ziemi, a wyniesiona ponad wszystkie chóry aniołów i zastępy świętych, stojąc po prawicy Jednorodzonego Syna swego Pana naszego Jezusa Chrystusa, najprzemożniej wyprasza wszystko swymi matczynymi błaganiami i czego szuka, znajduje, czyli nigdy nie zawodzi” (Pius IX, Ineffabilis Deus IV, 2); „Macierzyństwo Maryi ma wedle zapatrywania Naszego inne jeszcze zadanie, które Nam rozważyć należy, zadanie bardziej słodkie i bardziej rozkoszne. Maryja jest bowiem z racji, że zrodziła Odkupiciela ludzkości, także poniekąd matką najłaskawszą nas wszystkich, których Chrystus Pan chciał mieć swymi braćmi (Rz 8,29). Taką to Matką, jak pisze poprzednik Nasz śp. Leon XIII, obdarował nas Bóg, której tym sumem, że Ją wybrał na matkę swego Jednorodzonego, zaszczepił macierzyńskie uczucia, tchnące jedynie miłością i przebaczeniem. Taką ukazał nam postępowaniem swoim Jezus Chrystus, kiedy z własnej woli pragnął Maryi być poddanym i posłusznym, jako syn matce. Taką głosił z krzyża, kiedy w uczniu swym Janie, całą ludzkość oddał pod Jej czułą opiekę. Taką okazałą się sama, gdy odważnie objęła po umierającym Synu w spuściźnie ogromny trud pracy i niezwłocznie wobec wszystkich zaczęła spełniać obowiązki matki" (Pius XI, Lux Veritatis IV, 4).
[2] S. Grabowiecki, C. Panno, nad wszytkie chwalebna od wieku [w:] tegoż, Rymy duchowne, oprac. K. Mrowcewicz, Biblioteka Pisarzów Staropolskich, t. V, Warszawa 1996, s. 106.
[3] Zob. Bernard z Clairvaux, Kazanie o Akwedukcie [w:] tegoż, Kazania o Najświętszej Maryi Pannie, tłum. I. Bobicz, Kraków 2017, s. 233-253.
[4] Zob. Bernard z Clairvaux, Kazanie o Akwedukcie, jw., s. 236.
[5] Zob. J. Błoński, Mikołaj Sęp Szarzyński a początek polskiego baroku, Kraków 1996, s. 68-78; por. G.R. Hocke, Świat jako labirynt. 2. Manieryzm w literaturze, tłum. M. Chojnacki, Gdańsk 2015, s. 7-14; Cz. Hernas, Barok, Warszawa 1978, s. 15-22.
[6] „W czasie mszy św., którą odprawił ojciec Andrasz, chwilę przed podniesieniem, przeniknęła duszę moją obecność Boża, a dusza moja została pociągnięta ku ołtarzowi. Wtem ujrzałam Matkę Bożą z Dzieciątkiem Jezus. Dziecię Jezus trzymało się ręki Matki Bożej; w jednej chwili Dziecię Jezus pobiegło na środek ołtarza z radością (…). Matka Boża patrzyła się z wielką łaskawością na ojca, jednak po chwili ojciec złamał to śliczne Dziecię i wyszła prawdziwie krew żywa; ojciec pochylił się i wniknął w siebie tego żywego i prawdziwego Jezusa” (F. Kowalska, Dzienniczek. Miłosierdzie Boże w duszy mojej II, 677, Kraków 1995, s. 228-229); „Najświętsza Dziewica ze złożonymi rękoma patrzyła z uwagą i szacunkiem na celebransa (…). Maryja powiedziała (…): w żadnym innym miejscu nie jestem bardziej obecna niż podczas Mszy świętej. Możecie Mnie zawsze znaleźć u stóp Ołtarza, gdzie celebrowana jest Eucharystia, pozostaję z Aniołami u stóp Tabernakulum, gdyż zawsze jestem z Jezusem” (C. Rivas, Największy cud. Tajemnica Eucharystii w mistycznej wizji Cathaliny Rivas, tłum. B. Nowak, Kraków 2013, s. 32-34).
[7] Wyobrażenie Maryi jako Niewiasty Eucharystycznej pojawia się stosunkowo często w myśli św. Jana Pawła II. Przykładem tego jest chociażby krótka modlitwa: „Maryjo, Niewiasto Eucharystii, która ofiarowałaś swe dziewicze łono, aby dokonało się wcielenie Słowa Bożego, pomóż nam przeżywać Tajemnicę eucharystyczną w duchu Magnificat. Niech nasze życie będzie niekończącym się wielbieniem Wszechmogącego, który skrył się pod skromnymi postaciami eucharystycznymi. Amen” (Modlitewnik zawierzenia Maryi, oprac. E. Myrcha-Jachimczuk, Kraków 2017, s. 293-294).
[8] Pawłowa dychotomia na „ducha” i „ciało” oznacza coś zasadniczo odmiennego.
[9] K. Mrowcewicz uznaje, że „dom czci” oznacza „zacny dom”, zob. tegoż, Komentarze [w:] S. Grabowiecki, Rymy duchowne, jw., s. 218.
[10] „Zasada szczególności brzmi: Ponieważ Najświętsza Panna jest istotą szczególną, pomiędzy wszystkimi innymi i stanowi odrębny porządek słusznie przysługują Jej przywileje, które nie mogą mieć zastosowania do żadnej innej istoty stworzonej, a które Ją wyszczególniają spośród innych istot stworzonych” (G. Roschini, Katechizm maryjny z dodaniem dokumentów Magisterium Kościoła katolickiego, Warszawa 2001, s. 14).
(1989), doktor nauk humanistycznych, filolog, historyk literatury, eseista, pisarz, tłumacz. Stały współpracownik pisma „Christianitas”. Autor książek, m.in. „Niewiasty z perłą” (Kraków, 2018) czy „Bezkresu poranka” (Kraków, 2020), za którą został uhonorowany Nagrodą Specjalną Identitas. Jego zainteresowania obejmują zarówno dawną poezję mistyczną, jak również kulturę tworzoną w atmosferze tzw. „śmierci Boga” oraz dzieje ruchów kontrkulturowych lat 60. XX wieku.